Kosowo z marzeniami o wielkim futbolu


Mały kraj z pierwszym podejściem do eliminacji Euro 2020

25 marca 2019 Kosowo z marzeniami o wielkim futbolu
prishtinainsight.com

Dla wielu piłkarzy gra dla swojej ojczyzny to spełnienie największych marzeń. A wyobraźmy sobie teraz, że twój kraj przez wiele lat zniknął z map świata. Odzyskał niepodległość 11 lat temu, a dopiero od niedawna może rozgrywać mecze w rozgrywkach pod szyldem UEFA i FIFA. Zawodnicy mogą dopiero teraz próbować pisać historię futbolu, a dla nich grać w tych barwach to coś wyjątkowego. Mowa tu o Kosowie, które zagra po raz pierwszy w eliminacjach do Euro 2020.


Udostępnij na Udostępnij na

Kosowo to cały czas terytorium sporne. Jego niepodległość uznano w 2008 roku, ale cały czas Serbia uznaje je za prawną część swojego terytorium. Nie będziemy tutaj zagłębiać się w sprawy polityczne. Jeżeli jest ktoś zainteresowany sprawą, to nie powinien mieć problemów ze znalezieniem informacji w internecie. My przechodzimy już tylko i wyłącznie w stronę piłki nożnej. Dzięki temu, że w 2016 przyjęto reprezentację Kosowa do struktur UEFA i FIFA, to może ona przystępować do rozgrywek międzynarodowych.

Potencjał jest, ale to jeszcze nie to

Od kiedy Kosowo przyjęto w struktury UEFA i FIFA, to piłkarze pochodzący z tego kraju, a dotychczas grający w innych reprezentacjach, mogli wrócić do reprezentowania swojej ojczyzny. Z tego prawa skorzystali m.in. Valon Berisha (Lazio Rzym), Milot Rashica (Werder Brema), Bersant Celina (Swansea City) czy Arber Zeneli (Stade Reims). Dwóch pierwszych nawet grało w dorosłych kadrach odpowiednio Norwegii i Albanii. Przepisy światowej federacji pozwalają na takie „zmiany barw”. Oczywiście nie wszyscy z tego skorzystali, ale patrząc na obecne możliwości kadrowe, istnieje szansa na podskoczenie wyżej w rankingu (obecnie 131. miejsce).

Na pewno trzeba chwalić drugą linię. Właśnie ta wspomniana wyżej czwórka odpowiada za rozgrywanie akcji i ogólną płynność gry Kosowa. Oprócz nich można też wyróżnić Hekurana Kryeziu, który na co dzień gra w FC Zurich. W reprezentacji też ma pewne miejsce w składzie i odpowiada za defensywę. Jego kolega klubowy Benjamin Kololli też znajduje uznanie w oczach selekcjonera. Z opcji ofensywnych trener może jeszcze skorzystać z Bernarda Berishy z Akhmat Grozny.

Gorzej to wygląda, jeżeli chodzi o obrońców. W zasadzie pewnie mało kto z czytających ten artykuł zna takich piłkarzy, jak: Amir Rrahmani, Fidan Aliti, Leart Paqarada czy Mergim Vojvoda. Nie są to zawodnicy grający w czołowych ligach, ale mogący liczyć na regularne występy w swoich aktualnych ekipach. Pierwszy z nich występuje w Dinamie Zagrzeb, a w tym sezonie zagrał w siedmiu meczach Ligi Europy.

Dostępu do bramki strzegą Samir Ujkani (kapitan), Arijanet Murić i Visar Bekaj. W ich przypadku problem jest z regularną grą. 31-letni Ujkani nie jest pierwszym wyborem trenera w Rizesporze, przegrywa rywalizację z ocierającym się o grę w kadrze Turcji Gokhanem Akkanem. 20-letni Murić to duży talent, który czasem dostaje szansę na pokazanie się od samego Pepa Guardioli. Na razie Manchester City to jest jeszcze za duża półka dla niego. Co do Bekaja, to jest on aktualnie jedynym przedstawicielem kosowskiej ekstraklasy. Mimo regularnej gry w tej lidze raczej nie ma szans na wyjściowy skład reprezentacji.

Zostaje jeszcze snajper. Pewne miejsce w składzie będzie mieć Vedat Muriqi, który w Rizesporze jest kluczowym strzelcem. Cieszy na pewno jego aktualna forma, bo ostatnio w lidze tureckiej znajduje drogę do siatki rywali (w Super Lig 11 goli i siedem asyst). Za rywala ma Atdhe Nuhiu, który w gra w Sheffield Wednesday. Ale akurat on ma problemy ze skutecznością.

Pierwsze koty za płoty

Jak wspominaliśmy na wstępie, Kosowo zostało przyjęte przez UEFA i FIFA w maju 2016 roku. Przez to ta ekipa ma za sobą tylko jedne poważne eliminacje. Były to kwalifikacje do mundialu w Rosji. Kosowianie trafili do trudnej grupy z Islandią, Chorwacją, Turcją, Ukrainą i Finlandią. Jakby było mało zmartwień, to przez cały ten okres rozgrywali swoje mecze w roli gospodarza w Albanii. Oczywiście Albańczycy mocno wspierają ten mały kraj, ale zawsze lepiej gra się we własnym domu. Raczej za dobrze nie będzie się wspominać tych potyczek, bo poza remisem w pierwszym meczu przeciwko Finom na wyjeździe nie udało się już zdobyć żadnych punktów. Po tak nieudanych eliminacjach Albert Bunjaki musiał zostać zastąpiony nowym trenerem.

Postawiono na doświadczonego Bernarda Challandesa. Szwajcar to trener, który długo pracował na rodzimym podwórku. Miał też do czynienia z reprezentacjami, bo w przeszłości pracował ze Szwajcarią U-21, Armenią oraz Armenią U-17. Przez ostatnich parę lat bardziej skupił się na pracy w charakterze skauta dla FC Basel. W marcu 2018 przyjął ofertę od Federacji Kosowa.

To był udany rok

Kosowo piłkarsko nie ma długiej historii, ale już rok 2018 można uznać za najlepszy. Pierwszym świętem był powrót do Prisztiny, gdzie reprezentanci wreszcie mogli grać na swoim terenie w roli gospodarzy. Ale nie to było najważniejsze. Wraz z nowym trenerem reprezentacja przygotowywała się przez wiosnę do występów w Lidze Narodów. Rozegrano trzy mecze towarzyskie. W marcu z Madagaskarem (1:0) oraz Burkina Faso (2:0), a w maju z Albanią (3:0). Od września rozpoczęto misję w nowych rozgrywkach UEFA. Za rywali Kosowianie mieli faworyzowany Azerbejdżan, Wyspy Owcze i Maltę. Zremisowali dwa mecze, na otwarcie rozgrywek z Azerami (0:0) oraz na Wyspach Owczych (1:1). Pozostałe mecze to triumfy podopiecznych Challandesa. Najlepsze wrażenie zostawił ostatni mecz u siebie z Azerbejdżanem wygrany aż 4:0.

Dzięki tak dobrej grze Kosowo cały rok skończyło bez porażki. Zajęcie pierwszego miejsca w swojej grupie Ligi Narodów zagwarantowało grę w barażach o Euro 2020. Nie będzie miał tu znaczenie nawet wynik wykręcony w startujących dla Kosowian już dzisiaj eliminacjach. Planem 67-letniego trenera będzie teraz przygotowanie drużyny do meczów dodatkowych o miejsce na mistrzostwach Europy. Dlaczego? Bo losowanie nie było bardzo korzystne dla Kosowa. Teraz w kwalifikacjach za rywali będzie miało Anglię, Czechy, Czarnogórę i Bułgarię. Poza Anglikami reszta reprezentacji nie ma aktualnie świetnej dyspozycji, ale mogą być one jeszcze poza zasięgiem Kosowian. Dla nich te najbliższe mecze to na pewno będzie okazja do zebrania kolejnych doświadczeń.

Zobaczymy Kosowo na Euro?

Bez wątpienia Kosowo ma na tyle potencjału, aby wybić się z tego ostatniego koszyka w Europie. Raczej w ciągu najbliższych 10 lat nie będzie to reprezentacja, której powinny bać się czołowe drużyny na Starym Kontynencie. Ale nie można wykluczyć, że z czasem stanie się takim niewygodnym rywalem. Coś jak Czarnogóra, która od czasu do czasu potrafi sprawiać niespodzianki. Na razie Kosowianie mogą szybko przejść do historii, bo już podczas pierwszego podejścia do mistrzostw Europy mogą znaleźć się na tej imprezie. Jeżeli nie uda się w eliminacjach, to czekają ich baraże z Białorusią, Gruzją i Macedonią Północną. A skoro potrafili wygrać z Azerbejdżanem, to czemu mają się bać takich rywali?

Zresztą już w 2019 roku Kosowo pokazało, że potrafi sprawiać niespodzianki. W czwartek rozegrało towarzyski mecz z Danią, czyli uczestnikiem ostatniego mundialu. Kosowianie zagrali jak równy z równym z Duńczykami, którzy musieli dwa razy odrabiać do nich stratę. Mecz w Prisztinie zakończył się remisem 2:2, a gości uratował gol w doliczonym czasie gry. Patrząc statystycznie na ten mecz, to gospodarze byli wyrównanym przeciwnikiem dla przyjezdnych. Aż tym bardziej nie możemy doczekać się na dzisiejszy start Kosowa w eliminacjach do Euro 2020.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze