Konflikt władz Valencii tuż przed startem sezonu


Bałagan w biurach przełoży się na formę drużyny?

6 sierpnia 2019 Konflikt władz Valencii tuż przed startem sezonu

Drużyna Valencii poprzedni sezon zakończyła wznosząc Puchar Króla i zajmując miejsce dające prawo gry w Lidze Mistrzów. Kibice zapomnieli już o tym, że pierwsza część rozgrywek była koszmarna w wykonaniu zawodników i niecierpliwie czekali na rozpoczęcie nowej kampanii. Spokojne przygotowania zaburzył konflikt dyrektora generalnego z właścicielem klubu, w który zaangażowani byli nawet poszczególni piłkarze. Czy ta sytuacja wpłynie na dyspozycję drużyny na starcie sezonu?


Udostępnij na Udostępnij na

Gdy po piętnastu kolejkach minionego sezonu ekipa Marcelino wylądowała na piętnastym miejscu w ligowej tabeli, atmosfera w klubie z Walencji nie była najlepsza. Mocno podważane były umiejętności trenera „Nietoperzy”, a dostało się również sprowadzonym latem zawodnikom. Zarząd wytrzymał jednak presję, trener zachował posadę i na koniec sezonu mógł usiąść w sali konferencyjnej jako zdobywca krajowego pucharu oraz przyszłoroczny uczestnik najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywek klubowych.

Peter Lim kontra Mateu Alemany

Po jedenastu latach na Estadio Mestalla można było otworzyć gablotę i dostawić tam kolejne trofeum. Wszystko wskazywało na to, że projekt Marcelino zmierza w dobrym kierunku, więc zaczęto skrupulatnie przeglądać rynek w poszukiwaniu zawodników mogących wzmocnić kadrę na następny sezon. Wszystkie zakupy Valencii sprawiały wrażenie przemyślanych, a media zestawiały z nazwą klubu kolejnych piłkarzy mających poprawić konkurencyjność składu.

W  zeszłym tygodniu pojawiła się wiadomość, która zaburzyła sielankową atmosferę. Media podały, że Mateu Alemany, dyrektor generalny Valencii, jest bliski rozstania się z klubem z powodu konfliktu z właścicielem Peterem Limem. Mało tego, gdyby odejście Alemany’ego stało się faktem, swoją rezygnację miał na ręce zarządu złożyć również trener „Nietoperzy” Marcelino, zabierając ze sobą cały swój sztab. Szkoleniowiec od początku swojego pobytu w klubie ma świetne relacje z dyrektorem generalnym i nie wyobrażał sobie funkcjonowania w klubie bez jego pomocy.

Sytuacja miała swoje źródło w chęciach Petera Lima do posiadania większej władzy w sferze zarządzania składem. Właściciel chciał mieć ostateczny głos przy transferach i ogólnym wyglądzie kadry na Mestalla, co spotkało się ze stanowczą reakcją dyrektora i trenera. Do tej pory to do nich należało decydujące słowo w kontekście wzmocnień i nie zamierzali oddawać swej władzy komuś, kto nie żyje wokół szatni codziennie. Sytuację próbował załagodzić prezes klubu Anil Murthy, stając się mediatorem między obiema stronami. Spotykał się z Alemanym, cały czas będąc również w kontakcie z przebywającym w tym czasie w Singapurze Limem. Dyrektor generalny z jednego ze spotkań wyszedł rozpromieniony, lecz bezpośrednia konfrontacja z właścicielem musiała dojść do skutku.

Odsunąć agenta od koryta

W wyprawie do Alemany’ego oraz Murthy’ego dołączył również Marcelino, a mało brakowało, by polecieli również zawodnicy. W klubie stawiło się kilku ważnych graczy, z kapitanem Parejo na czele, z chęcią przekazania sternikowi, że nie ma innej możliwości niż pozostawienie dyrektora na dotychczasowym stanowisku. Ostatecznie na pokład samolotu do Azji nie wsiadł żaden piłkarz, lecz w świat poszedł jasny przekaz i nie było możliwości, by Lim się do niego nie ustosunkował.

W międzyczasie pojawiły się informacje wprowadzające w całe to zamieszanie nazwisko jednego z najbardziej wpływowych agentów – Jorge Mendesa. Portugalczyk miał przebywać w otoczeniu Petera Lima i podsuwać mu pod nos nazwiska piłkarzy, których sprowadzenie napełniłoby przy okazji również jego własną kieszeń. Takiemu zarządzaniu drużyną mieli sprzeciwić się Alemany oraz Marcelino. Nazwiska proponowane przez agenta były głośne i często kompletnie rozbieżne z wizją szkoleniowca.

Spotkanie w Singapurze przyniosło pozytywne rezultaty i klub mógł wypuścić do sieci stosowne oświadczenie. Mateu Alemany wraz z Marcelino wciąż będą mieli ostateczne zdanie przy konstruowaniu kadry, choć oczywiście zdanie właściciela będzie musiało być jakkolwiek uwzględniane w dyskusjach. Dzięki temu po wylądowaniu w Hiszpanii obaj panowie wrócili do tych samych biur, które zajmują od kilku lat.

Pora skupić się na boisku

Skoro problemy instytucjonalne zostały zażegnane, drużyna znów może skupić się na przygotowaniach do sezonu. Pojawiają się pytania, jak to całe zamieszanie wpłynie na morale zespołu w pierwszych meczach La Liga. Trener do spółki z dyrektorem muszą zadbać, by piłkarze żyli w przekonaniu, iż projekt, w którym uczestniczą, pozostanie kontynuowany. Drużynę Valencii czeka bój na czterech frontach, więc głowy zawodników muszą skupić się jedynie na tym, co dzieje się na murawie. Przeprowadzone do tej pory transfery, takie jak zakup Maxi Gomeza z Celty, Jasona z Levante czy wykupienie z Villarrealu Denisa Cherysheva, mają sprawić, że „Nietoperze” wejdą w sezon z większym impetem niż w poprzednim roku.

W przedsezonowych sparingach drużynie szło całkiem nieźle – na pięć spotkań trzy zakończyły się zwycięstwem. Jednakże tylko raz udało się zachować czyste konto i coraz głośniej mówi się, że na Estadio Mestalla ma pojawić się nowy środkowy obrońca. Zanim w zarządzie wynikła afera, klub prowadził z kilkoma zawodnikami rozmowy, do których przyszedł czas ponownie zasiąść. Ostatnie mecze towarzyskie potwierdziły, że zespół ma jeszcze kilka luk do zapełnienia, więc skoro między właścicielem i dyrektorem sportowym sprawy są już wyjaśnione, Alemany może z pełnym impetem wrócić na rynek transferowy.

Nieznane są jeszcze zespoły, z którymi Valencia będzie musiała mierzyć się w fazie grupowej Ligi Mistrzów, lecz w klubie wszyscy są gotowi, by w Europie pokazać się z lepszej strony niż rok temu. Teraz na barkach trenera spoczywa zadanie, by zawodnicy od pierwszego meczu byli w stu procentach przygotowani. Skoro udało się przezwyciężyć kryzys z początku zeszłego sezonu, a teraz znów wszystko skończyło się dobrze, to nie ma żadnych przeciwwskazań, by cała drużyna zrobiła krok do przodu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze