Czy można zwolnić trenera trzy dni przed półfinałem Ligi Europejskiej? Niestety, tak niezrozumiałą decyzję podjęli działacze Hamburgera SV, dziękując za pracę Bruno Labbadii po 32. kolejce Bundesligi.
Samobój przed rewanżem…
W poprzednim sezonie Bruno Labbadia prowadził drużynę z Leverkusen. „Aptekarze” po rundzie jesiennej zajmowali piąte miejsce w tabeli, ze stratą zaledwie trzech punktów do lidera rozgrywek – TSG Hoffenheim. Były marzenia o mistrzostwie, były marzenia o pucharach. Niestety, niemiecki szkoleniowiec źle przygotował zespół do rundy rewanżowej i w 17 spotkaniach Bayer wygrał tylko cztery mecze (porażki m.in. z Energie Cottbus, Herthą Berlin, Hannoverem 96, VfB Stuttgart czy… Hamburgerem SV). Ostatecznie dziewiąta pozycja i oczywiście zwolnienie trenera.
Obecne rozgrywki to jakby powtórka z rozrywki. Labbadia dobrze radził sobie w Hamburgu w 2009 roku (17 spotkań – tylko dwie porażki), zajmując z ekipą „Die Rothosen” wysokie czwarte miejsce. Przyszła wiosna, a z nią słabe wyniki HSV. Brak choćby punktu w starciach z FSV Mainz, Borussią Moenchengladbach, Bayerem Leverkusen czy Borussią Dortmund spowodował, że kibice z Nordbank Arena w przyszłym sezonie Ligę Europejską zobaczą tylko w telewizji. Dodając do tego wysoką (beznadziejną) porażkę na wyjeździe z TSG Hoffenheim 1:5, trudno dziwić się ostatniej decyzji włodarzy HSV. Ale…
Dlaczego zmiana na stanowisku trenera nastąpiła dopiero teraz, tuż przed rewanżowym meczem półfinału Ligi Europejskiej? W tym prestiżowym spotkaniu „Die Rothosen” ma poprowadzić Ricardo Moniz. Dla znawców futbolu to nazwisko może kojarzyć się jedynie z grupami młodzieżowymi PSV Eindhoven, asystenturą u boku Martina Jola czy epizodami w sztabie szkoleniowym HSV.
Niedoświadczony trener, wielkie kłopoty kadrowe (problemy zdrowotne m.in. Elejro Elii, Ze Roberto, Guy Demela, Ruuda Van Nistelrooya czy Marcella Jansena) i Craven Cottage sprawiają, że to angielski rywal jest bliżej finału, który zostanie rozegrany w… Hamburgu.
Ręka na wagę Ligi Mistrzów?
Sobotnie spotkanie na Weserstadion, mimo utrzymującego się praktycznie cały mecz bezbramkowego rezultatu, dostarczyło wielkich emocji. Z jednej strony walcząca o Ligę Mistrzów drużyna Thomasa Schaafa, z drugiej ambitna postawa zawodników z Kolonii. Ta wielka determinacja gości miała być na wagę jednego punktu, jednak w doliczonym czasie gry, po kolejnych atakach bremeńczyków, w polu karnym ręką zagrał Pedro Geromel. Obrazek jak z Ligi Światowej siatkarzy skutkował oczywiście czerwoną kartką dla Brazylijczyka i „jedenastką” dla gospodarzy.
W tej trudnej sytuacji (być może najważniejszej dla Werderu w tym sezonie) na wysokości zadania stanął Torsten Frings. Kapitan bremeńczyków udowodnił po raz kolejny, że ma nerwy ze stali i jego doświadczenie z pewnością przyda się selekcjonerowi reprezentacji Niemiec (Joachim Loew stwierdził niedawno, że nie zapomina o tym graczu) podczas tegorocznych mistrzostw świata w RPA. 33-latek, wraz z kolegami z drużyny, musi jeszcze zrobić jednak jeden krok. Wygrać w najbliższej kolejce na Veltins Arena. Łatwo nie będzie, bo Schalke nadal walczy o mistrzowski tytuł, jednak w Bremie liczą na Champions League.
PS Witamy w Bundeslidze FC Kaiserslautern. Wielka firma wraca do najwyższej klasy rozgrywkowej i z pewnością doda nowej jakości lidze niemieckiej. Szkoda, że kosztem Herthy Berlin…
KONCOWKA SEZONU SKLANIA NAS DO WERYFIKACJI
POSTAWIONYCH PRZED RUNDA REWANZOWA PROGNOZ. WTEDY TO
DOLACZYLEM OBSZERNYMI ANALIZAMI DO PRZEWIDYWAN
FACHOWCOW IGOLA. POSTAWILEM WOWCZAS ODWAZNIE ZE
WICEMISTRZEM ZOSTANIE HSV. SROGO SIE POMYLILEM.
WIOSENNA GRA HAMBURGA TO ABSOLUTNA BEZNADZIEJA. NIE
MOZNA INACZEJ OCENIC WIOSENNEJ DYSPOZYCJI
SZESCIOKROTNYCH MISTRZOW NIEMIEC. NATOMIAST MIALEM
CALKOWITA RACJE PRZY OCENIE BAYERU. DRUZYNA TA ZAWSZE
SIE SPALA KIEDY REALNIE MA SZANSE COS OSIAGNAC I
KIEDY PRESJA WYNIKU ZACZYNA OGARNIAC CALY ZESPOL. TAK
WLASNIE SIE DZIEJE Z DRUZYNA Z LEVERKUSEN ROWNIEZ TEJ
WIOSNY. APTEKARZE MIMO SPORYCH MOZLIWOSCI NIE
WYTRZYMALI PSYCHICZNYCH OBCIAZEN. A CHARAKTER I WOLA
WALKI ZNAMIONUJE TYLKO NAJWIEKSZE DRUZYNY. TAKIE JAK
BAYERN MONACHIUM KTORY WLASNIE ZOSTAL FINALISTA LIGI
MISTRZOW I ZA DWIE KOLEJKI ZOSTANIE MISTRZEM
BUNDESLIGI. VIZEMEISTER DLA SCHALKE. JAK ZWYKLE BEZ
BLYSKU ALE SOLIDNIE DO BOLU MOWIAC KOLOKWIALNIE.
BRAWA DLA VFB. SWIETNA RUNDA W WYKONANIU STUTTGARTU.
INTERESUJACO JEST ROWNIEZ NA DOLE TABELI. SPADEK
HERTHY KTORY BYL WOBEC FATALNEJ JESIENI NIEUNIKNIONY
TO JEDNAK DUZE WYDARZENIE. SPADKU UNIKNAL SKAZYWANY
PRZEZE MNIE NA DRUGA LIGE FREIBURG. O DRUGIM
SPADKOWICZU ZADECYDUJE MECZ W OSTATNIEJ KOLEJCE
POMIEDZY BOCHUM A HANNOVEREM. DRZUZYNA ZE STOLICY
DOLNEJ SAKSONI WCIAZ NIE UMIE SIE ODNALEZC PO
SAMOBOJCZEJ SMIERCI ROBERTA ENKE CHOC TO NIE JEDYNA
PRZYCZYNA. PRZEGRANY Z TEJ RYWALIZACJI ZAGRA W BARAZU
Z AUGSBURGIEM KTORY MA SWOIM SKLADZIE M. IN.
DOSWIADCZONEGO THURKA (23 GOLE W TYM SEZONIE) I
NIEZLEGO TRAORE I NA PEWNO NIE BEDZIE BEZ SZANS. NA
OBSZERNE POSUMOWANIE SEZONU TRZEBA POCZEKAC DO JEGO
ZAKONCZENIA CZYLI JESZCZE DWIE KOLEJKI KTORE NA PEWNO
BEDA CIEKAWE.
Z AUGSBURGIEM ZAGRA OCZYWISCIE ZWYCIEZCA MECZU
BOCHUM-HANNOVER. CHOC JESLI CI DRUDZY POKONAJA
M'GLADBACH TO WYSTARCZY IM REMIS.