Początek sezonu znakomicie rozpoczęły drużyny z Hamburga i Leverkusen. Obie ekipy zaprezentowały się rewelacyjnie, zwłaszcza w 3. kolejce rozgrywek. Bayer rozgromił SC Freiburg 5:0, a HSV pokonał aktualnego Mistrza Niemiec, VfL Wolfsburg, 4:2.
W poprzednim tygodniu w moim komentarzu wspominałem o świetnej grze dwójki pomocników z Hamburga: Eljero Eli i Ze Roberto. W spotkaniu przeciwko VfL Wolfsburg ci gracze tylko potwierdzili swoją klasę, ale na wyróżnienie zasłużyła tak naprawdę cała drużyna. Bruno Labbadia ma w swoich rękach kilka asów i obecnie to jego drużyna jest wymieniana w gronie faworytów do mistrzowskiego tytułu. Oczywiście rozegrano na razie trzy serie spotkań i wszystko może się jeszcze zmienić, ale trudno nie zauważyć, że na Nordbank Arena powstała „ekipa na Majstra”.
Poprzedni klub, w którym pracował Labbadia, Bayer Leverkusen, również swoją grą zaskakuje na początku rozgrywek. Remis z FSV Mainz (o blamażu „Bawarczyków” później) i komplety punktów w pojedynkach z TSG Hoffenheim oraz SC Freiburg jasno pokazują, że Jupp Heynckes zna się na robocie i ma w swoim składzie znakomitych zawodników. Rene Adler, Manuel Friedrich, Tranquillo Barnetta, Simon Rolfes, Renato Augusto, Stefan Kiessling… tych panów nie muszę przedstawiać.
Przed sezonem bardzo groźnej kontuzji doznał najlepszy strzelec „Aptekarzy” z poprzedniego sezonu, Patrick Helmes. Reprezentanta Niemiec w pierwszym składzie miał zastąpić sprowadzony z FC Basel, Eren Deridyok. Osobiście wątpiłem w to, że taki napastnik może zapełnić lukę po Helmesie, ale na szczęście dla Bayeru, moje prognozy się nie sprawdziły. Trzy mecze, trzy bramki i oby tak dalej…
Było miło, ale teraz kilka gorzkich słów o Bayernie Monachium. W ekipie „Bawarczyków” źle się dzieje, a spotkanie przeciwko FSV Mainz skompromitowało drużynę Louisa Van Gaala. Nie chodzi tylko o wynik, ale przede wszystkim o grę Bayernu zwłaszcza w pierwszej połowie. Holenderski szkoleniowiec popełnia widoczne błędy (każdy z nas się myli, ale dawno nie widziałem dwóch zmian przed przerwą w zespole z Monachium), a przecież to znakomity fachowiec. Daniel Pranjic nie jest lewym obrońcą, Holger Badstuber czy Edson Braafheid to nie gracze pokroju Brazylijczyka Lucio czy Bixente Lizarazu, a będący w świetnej formie Ivica Olić nie cieszy się zaufaniem swojego trenera. „Bawarczycy” zdobyli na razie tylko dwa punkty, a już w sobotę zmierzą się na Allianz Arena z VfL Wolfsburg. Wszyscy jednak w Monachium są dobrej myśli, bo do gry ma powrócić wreszcie Franck Ribery.
Dobrych humorów nie mają również kibice z Signal Iduna Park. Borussia Dortmund miała w tym sezonie powalczyć o najwyższe cele, a niestety zaczęła rozgrywki jak co roku, czyli od usadowienia się w środku tabeli. Drużyna Jurgena Kloppa w najbliższym czasie zmierzy się z Eintrachtem Frankfurt, Bayernem Monachium, Hannoverem 96 i Schalke Gelsenkirchen. Po tych spotkaniach będziemy wiedzieć więcej na co stać zespół z Dortmundu, bo potencjał piłkarski ta drużyna ma i to wielki, tylko w piłce chodzi o to, żeby swoje umiejętności pokazywać w każdym spotkaniu, przez 90 minut, a nie tylko tak „od święta”.
PS Brema zyskała napastnika, a Bundesliga wielką gwiazdę. Claudio Pizarro powrócił do Werderu i już w pierwszym meczu dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Na takie transfery właśnie czekają kibice…