Kobiecy punkt widzenia: Ułańska fantazja


13 kwietnia 2009 Kobiecy punkt widzenia: Ułańska fantazja

W nawiązaniu do tematyki poprzedniego felietonu chcę napisać o czymś, co zwróciło moją kobiecą i jakże nieprofesjonalną uwagę.


Udostępnij na Udostępnij na

Piłkarskie popisy wyrażające radość po strzeleniu bramki są coraz powszechniejsze. Pewnym jest, iż gwarantują wyższą frekwencję na meczach i są coraz częstszym elementem gry. To coś, czego brakuje na polskich boiskach, ale czy na pewno..?

Robbie Keane w barwach reprezentacji
Robbie Keane w barwach reprezentacji (fot. SkySports)

Wśród często obserwowanych salt, fikołków i różnego rodzaju tańców moją uwagę zwrócił popis niecodziennej fantazji i wybornego poczucia humoru. Mam na myśli słynnego „krakowiaka” z meczu Odry Wodzisław z Wisłą Kraków. Miało to miejsce kilka lat temu, ale nadal pozostaje żywe w mojej pamięci. Jak na tamte czasy, było nie lada gratką. To uświadomiło mi jak ważna jest piłka, nie tylko dla fanów, ale także dla samych piłkarzy. Dotychczas sądziłam, że są oni rzemieślnikami, wykonującymi swoją pracę, raz lepiej, raz gorzej. Po tym meczu dostrzegłam, że dla wielu z nich gra stanowi sens życia, że wkładają w nią całe serce. Zaczęłam uważniej przypatrywać się emocjom, jakie okazują po zwycięstwie lub porażce. Ku mojemu zaskoczeniu widziałam śmiech i łzy, radość i rozpacz, dumę i wstyd… Z pewnością drużyny, które grają z pasją gromadzą stadiony pełne widzów – zarówno mężczyzn jak i kobiet. Bo dla nas (o czym była już mowa) najważniejsze są emocje, a te są jednak w polskiej piłce okazywane niezmiernie rzadko, a jeśli już, to zdawkowo i mało spektakularnie. Od dawna nie słyszałam o równie dobrym popisie, co mnie dziwi, gdyż mężczyźni są skłonni do rywalizacji. Jak widać brak nam fantazji, którą mogą poszczycić się zagraniczni piłkarze. Liczę, że w przyszłości „cieszynki” rozpowszechnią się w naszym futbolu, gdyż zachodnie wpływy nigdy nie były nam obojętne. Zastanawiam się tylko czy w całym tym przedsięwzięciu nie zabraknie, wspomnianej już, fantazji, której narody słowiańskie mają podobno pod dostatkiem, a której nadal jest mało na rodzimych boiskach.

Kiedy piszę o pasji, mam na uwadze jeszcze jedną rzecz. Mianowicie ducha walki. Z pewną dozą rozczarowania odkryłam (być może bardzo naiwnie), że wiele drużyn gra zachowawczo. Tzn. kiedy wiedzą, że nic nie mogą już zyskać lub stracić, przestają się starać. O ile w przypadku mało znanych i słabych drużyn można to usprawiedliwiać, to co powiedzieć o tych „najlepszych”? Chciałam wierzyć, że piłka pozbawiona jest tego wyrachowania. Z tym większą radością stwierdzam, że istnieją drużyny, które walczą zawsze, bez względu na okoliczności. Walczą dla siebie i dla kibiców. I są mi droższe niż ekipy skupiające gwiazdy futbolu. Do nich zaliczam reprezentację Irlandii, której występ z Mistrzostw Świata z 2002 roku zapamiętam na długo. Przed meczem z Hiszpanią w 1/8 finałów byli oni typowani na faworytów spotkania. Ktoś powiedział wtedy: Hiszpania – dużo gwiazd, mało gry. Irlandia – mało gwiazd, dużo gry. Wydaje mi się, że te słowa są najlepszym komentarzem.

Mogę pokusić się o stwierdzenie, że kobiety, a przynajmniej część z nich, lubią czasem obejrzeć mecz piłki nożnej, jednak dla nas ma on zupełnie inny wymiar. Jak już wspomniałam, w grze jak w życiu, nie może zabraknąć pasji i fantazji, gdyż bez nich każde, nawet najlepsze i najbardziej prestiżowe spotkanie staje się nudne. Nie jesteśmy przyzwyczajone do analizowania spotkań pod względem technicznym, my doceniamy grę i emocje jej towarzyszące. Dlatego życzę sobie i wszystkim kibicom, aby duch walki i miłość do gry były obecne w piłce na każdym szczeblu rozgrywek. A najważniejszym wg mnie jest fakt, iż mimo różnych czynników kształtujących fascynację futbolem, kobiety potrafią go docenić w równym stopniu co mężczyźni. Dla przypomnienia polecam poniższe wideo:

Komentarze
~pig (gość) - 16 lat temu

I na to liczę... Mam nadzieję, Kobiety, że pisząc o
piłce, coraz rzadziej będziecie usprawiedliwiały
swoją niewiedzę (braku "profesjonalizmu"), i po
prostu (jak w tym tekście) zaczniecie otwarcie i bez
kompleksów pisać o tym, co Was w piłce interesuje
(ok, świetnie, może być o emocjach)... Po dwóch
dotychczasowych tekstach z tego cyklu jedno wydaje
się pewne: nie jesteście "kelnerkami", ani też
"kwiatkiem do kożucha" iGola :)

Najnowsze