Kłopoty Sousy. Portugalczyka czekają trudne decyzje


Ilu piłkarzy jest pewnych wyjściowego składu, a z iloma dylemat przed meczem będzie miał Sousa?

30 marca 2021 Kłopoty Sousy. Portugalczyka czekają trudne decyzje
Adam Starszyński / PressFocus

Mecze z Węgrami i Andorą to już historia. Lepsza lub trochę gorsza, ale wypada już o niej zapomnieć. Nie sposób jednak nie analizować tego, co już się wydarzyło. Szczególnie burzliwe są niektóre wybory nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Helik za Glika, Szymański na wahadle, Reca zamiast Rybusa i ten nieszczęsny Lewandowski w meczu z Andorą. Skład na Anglię nie będzie taki oczywisty. Sousa z pewnością zmaga się z kłębkiem myśli, przecież to jego pierwsza naprawdę poważna weryfikacja. Polska czeka na wybory.


Udostępnij na Udostępnij na

Tym gorzej, że w poniedziałkowe przedpołudnie gruchnęła na nas jak grom z jasnego nieba informacja o urazie Roberta Lewandowskiego. To teraz na pewno największy ból głowy, jaki ma Paulo Sousa. Jak zastąpić „Lewego”? Jeden do jednego z pewnością się nie da. W końcu jak zastąpić najlepszego piłkarza na świecie? Misja z serii „mission impossible”. Trzeba tak ustawić zespół, aby nieobecność ta była jak najmniej bolesna. Polska chce zobaczyć zespół walczący, zorganizowany i wykorzystujący swoje mocne strony.

Stacja pierwsza: wybór formacji

Nie mamy tutaj zbyt wiele materiału meczowego do analizy. Zaledwie dwa mecze, z czego jeden, co by nie mówić, z reprezentacją zdecydowanie słabszą od naszej. Spotkanie ze 151. drużyną rankingu FIFA niekoniecznie musi być wyznacznikiem wyborów na Wembley, choć na pewno kilku kandydatów potwierdziło swoje aspiracje. Na Węgrzech z kolei pierwszy raz od czasów przedmundialowego Nawałki mieliśmy do czynienia z formacją 1-3-5-2 lub 1-3-4-1-2 zależnie od miejsca poruszania się Piotra Zielińskiego. Po zmianach z 59. minuty zmieniła się w 1-3-4-3 z trzema klasycznymi napastnikami.

Z Andorą Sousa pozostawił tę samą trójkę z przodu, ale rolę „dziesiątki”, a czasami nawet „ósemki” czy skrzydłowego odgrywał Robert Lewandowski. Wówczas wróciliśmy do gry czterema obrońcami z Kamilem Glikiem jako szefem defensywy. Całe ustawienie prezentowało się następująco: 1-4-1-3-2 z Lewandowskim jako całkowicie wolnym elektronem kreującym większość polskich akcji. Naprawdę trudno wywnioskować, jak będzie wyglądało zestawienie na Wembley. Wiele będzie zależało od taktyki, jaką obierze selekcjoner. Wyjściowo spodziewam się jednak formacji 1-3-4-1-2 lub 1-5-2-1-2.

Stacja druga: polska defensywa

Skoro ustawienie udało się już wybrać, choć pewne nie jest, do obsadzenia w obronie są prawdopodobnie trzy pozycje. Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, na bramce zagra Szczęsny. W jego przypadku chyba musimy jako kibice liczyć na występ podobny do tego z Niemcami w Warszawie czy najlepszych spotkań we włoskim Juventusie. Wątpliwości jednak nie ma. Sousa od początku powiedział, że u niego pierwszym wyborem będzie bramkarz mistrza Włoch. Przed golkiperem „Juve” pewne miejsce wydają się mieć Kamil Glik i Bartosz Bereszyński. Po początkowej niechęci wystawienia Glika Sousa wyraźnie zauważył, że nawet jeśli ten nie pasuje zbytnio do jego koncepcji, to jest naszej reprezentacji niezbędny.

Bartosz Bereszyński również wydaje się pewniakiem, choć jego rola może być dwojaka. Być może Sousa po obiecującym debiucie, szczególnie kreacyjnym, zdecyduje się na Kamila Piątkowskiego i ustawi go obok Glika oraz „Beresia”. Skład tej formacji determinuje rola, jaką będzie odgrywać Bereszyński. Jeśli zagra jako jeden ze środkowych obrońców, miejsce pozostaje jedno. Bić się o nie będą najprawdopodobniej wspomniany Piątkowski oraz grający w Anglii Jan Bednarek.

Defensor Southampton na pewno nie zaliczy meczu z Węgrami do udanych. Jednak czy możemy tak szybko rezygnować z piłkarza Premier League? Raczej nie. Finalnie stawiam na doświadczenie i Piątkowski moim zdaniem zacznie na ławce (dzień przed meczem dowiedzieliśmy się, że nie zacznie, ponieważ nie poleci z drużyną do Anglii, tym samym znacząco ułatwiając decyzję selekcjonerowi). Sousa zapowiadał ofensywną grę, więc Bereszyński zostanie jako półprawy środkowy obrońca, a wahadło zostawi innemu zawodnikowi.

Stacja trzecia: prawe wahadło kluczem do sukcesu?

Tutaj wątpliwości właściwie nie ma. Jeśli ustaliliśmy już, że Bartosz Bereszyński mecz rozpocznie jako środkowy obrońca, to prawe wahadło przypada osobie Kamila Jóźwiaka. Właściwie nie ma innego wyjścia. Eksperyment z Sebastianem Szymańskim jako tym biegającym od jednej do drugiej bramki zdecydowanie się nie powiódł i raczej nikt nie chce widzieć tego ponownie. Kamil Jóźwiak z kolei zaprezentował się ze znakomitej strony zarówno po wejściu z ławki w meczu z Węgrami, jak i przez cały mecz z Andorą w Warszawie. Gdyby nie gracz Derby, bardzo trudno byłoby liczyć na comeback z Węgrami. Polska to zrobiła, a udział Jóźwiaka był nieoceniony.

Stacja czwarta: kłopoty po lewej stronie

Problemy rodzą się po drugiej stronie. Ani Rybus, ani Reca, ani tym bardziej Płacheta nie zachwycili. To jest fakt. Faktem jest też, że cała trójka zdecydowanie lepiej prezentuje się w grze do przodu aniżeli bronieniu. Wydaje się, że Płachetę z tego wyścigu możemy właściwie wykluczyć, zagrał zaledwie pół godziny z Andorą i niczym szczególnym się nie wyróżnił. Spójrzmy więc na występy Recy i Rybusa.

Reca wyszedł od początku w pierwszym meczu kadencji Sousy, z Węgrami w Budapeszcie. O pierwszej połowie woli pewnie zapomnieć, bo była dramatyczna zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Co innego po zmianie stron. Obrońca, tylko z nazwy, Crotone po zmianie stron prezentował się przyzwoicie. Miał niebagatelny udział przy obu bramkach, które zdobyła Polska. Najpierw, po podaniu Zielińskiego, znakomicie napędził akcję na 2:1, a następnie zanotował kluczowy odbiór przy akcji na 2:2. Cały ten ofensywny wysiłek niweczy jednak błąd przy straconej trzeciej bramce.

Rybus z kolei w meczu z Węgrami na boisku był przez ledwie nieco ponad 10 minut. Zmienił oczywiście Recę, ale z niczego go nie zapamiętamy. Występ bezbarwny. Z Andorą dostał już zdecydowanie więcej czasu. Sousa dał mu godzinę. Został zmieniony przez Grosickiego, ale jego raczej nie rozpatrujemy w kontekście gry od pierwszej minuty, to opcja ultraofensywna. Rybus przez godzinę na boisku zdołał zanotować asystę przy golu Lewandowskiego na 1:0. To właściwie wszystko. Klasa rywala zupełnie inna. Wyższy poziom trudności na pewno miał Reca.

Wybór jest bardzo trudny i w dużej mierze uzależniony będzie na pewno od tego, czego oczekiwać będzie Sousa. Jeśli chce, żeby Polska atakowała skrzydłami z wykorzystaniem siły fizycznej i szybkości, postawi na Recę. Jeśli z kolei bardziej zależy mu na grze kombinacyjnej i ciut lepszej grze w defensywie, jego wyborem będzie Rybus. Moim zdaniem kolejny raz wygra doświadczenie i zobaczymy od początku zawodnika Lokomotiwu.

Stacja piąta: Polska w środku – Moder +Zieliński?

Wobec porannych wieści o dwóch kolejnych zakażeniach koronawirusem wśród piłkarzy naszej reprezentacji na pewno pojawił się niepokój. O ile nazwisko Kamila Piątkowskiego pojawiało się w doniesieniach od poniedziałkowego wieczoru, o tyle zarażenie Grzegorza Krychowiaka spadło na nas jak grom z jasnego nieba. To może być kolejna, niezwykle ważna wyrwa w składzie, który straci kolejnego swojego lidera. Zakładając negatywny scenariusz oznaczający niemożność gry „Krychy” na Wembley trzeba zastanowić się, kto może go zastąpić.

Pewniakiem do gry pozostaje więc jedynie Zieliński. Zgodnie z moim wyborem w drugiej linii pozostają dwa wolne miejsca. Wydaje się, że drugą szansę w tej sytuacji otrzymać musi także Jakub Moder, który zawiódł w meczu z Węgrami. Podkreślał to sam Sousa, oczekując od niego poprawy. My (kibice) także oczekujemy poprawy. Kuba Moder musi zagrać przynajmniej tak dobrze jak w meczu z Włochami u siebie w ramach Ligi Narodów albo w ostatnim meczu Premier League. Wtedy możemy być względnie spokojni o środek boiska.

Stacja szósta: kto za Krychowiaka?

Dobrze, ale pozostało jedno miejsce, a na nie kilku kandydatów. Slisz, Augustyniak, Kozłowski, Szymański i Dawidowicz – to oni będą rozpatrywani pod kątem gry na tej pozycji. Sousa na konferencji po meczu z Andorą podkreślał to, że chce, aby jego reprezentacja grała piłkę ofensywną.

Zawsze chcę, by moi piłkarze grali szybko. Chcę, by tworzyli najwięcej sytuacji strzeleckich. Oczywiście możemy grać bezpiecznie, czasem trzeba piłkę cofnąć i poszukać wolnej przestrzeni. Ale wolę grać inaczej. Paulo Sousa po meczu z Andorą

Jeśli faktycznie taki jest jego plan, nawet na mecz z piekielnie silnymi Anglikami, to powinniśmy zobaczyć cofniętego na „ósemkę” Zielińskiego, a przed nim kogoś z duetu Kozłowski – Szymański. Ze względu na doświadczenie większe szanse wydaje się mieć były zawodnik Legii Warszawa. Trudno jednak oczekiwać od Portugalczyka, aby wystawił aż tak ofensywne zestawienie. Zarówno Slisz, jak i Augustyniak czekają na swój debiut. Jednak to zawodnik grający na co dzień w Rosji wydaje się bliższy gry. Chociażby dlatego, że w obu meczach był na ławce rezerwowych, a Slisz nie. Dodatkowo gra w lepszej lidze, tej samej co Krychowiak. Ich charakterystyki są do siebie mocno zbliżone.

Opcją pozostaje także Paweł Dawidowicz, który u Sousy już zagrał. W pięknym świecie rozważany raczej byłby jako jeden z trzech środkowych obrońców, ewentualnie prawy defensor. Jednak COVID-19 powoduje, że nie żyjemy w pięknym świecie. Dawidowicz na pozycji defensywnego pomocnika w Hellasie grywa i być może czeka go wielki sprawdzian w meczu z Anglią. Stawiam, że ktoś z dwójki Augustyniak – Dawidowicz wybiegnie na Wembley od pierwszej minuty. Choć bliżej jest mi do defensora Hellasu.

Stacja siódma: polska ofensywa, czyli jak zastąpić kapitana?

Skład ataku jest raczej dość prosty do wytypowania. Z przodu wybiegną Milik i Piątek, a inny wybór będzie naprawdę dużą niespodzianką. Nawet pomimo krytyki, jaka spadła po meczach z Węgrami i Andorą na Arkadiusza Milika. Paulo Sousa wyraźnie w niego wierzy, a potwierdzają to jego słowa z pomeczowej konferencji.

Jest skromny, bo ciężko pracuje, w meczu przeciwko Węgrom grał linię niżej, by pomagać rozegrać akcje. To proces treningu i doskonalenia się. W ramach niego odnajdzie się w każdym miejscu na boisku i będzie grał fantastycznie.

Jak na razie fantastycznej gry Milika nie widzimy. Ba, nawet nie widzimy jej zarodka. O ile Piątek chociaż się stara, walczy, biega, wychodzi do podań, o tyle Milik jest zbyt statyczny, nie potrafi znaleźć chemii z zespołem. Taka chemia będzie niezwykle potrzebna w meczu z Anglikami. Potrzebujemy Arka z turnieju i eliminacji Euro 2016. Choćby jeden strzał z tej „jego” kępki boiska może zrobić różnicę, wielką różnicę.

Wobec nieobecności „Lewego” Piątek także musi wejść na wyższy level. Musimy zobaczyć Piątka z okresu w Genui albo początków w Milanie. Wtedy nasze szanse zdecydowanie rosną. Krzysiek w kadrze strzela w co drugim meczu. Z Andorą nie strzelił, chyba nie trzeba tłumaczyć, co to oznacza w kontekście meczu z Anglią.

W razie czego na ławce czekać będzie głodny gry i goli w koszulce z orzełkiem na piersi Karol Świderski. Napastnik PAOK-u w meczu z Andorą zanotował debiut, którego domagano się od dłuższego czasu. Dodatkowo strzelił gola. Naładowany pozytywną energią może okazać się bardzo przydatny naszej kadrze na Wembley. Paulo Sousa już dwa razy pokazał, że „umie w zmiany”.

***

Kilkanaście dni temu obawialiśmy się, że na Wembley Polska reprezentacja pojedzie bez naszej eksportowej trójki napastników nie ze względu na kontuzje, ale prawo. Choć przez cały okres trwania przerwy reprezentacyjnej czekaliśmy na pojedynek Lewandowski – Kane, to tym razem nie będzie nam dane go zobaczyć. Paulo Sousę czeka pierwszy naprawdę trudny sprawdzian, a jego wybory na pewno będą kluczowe. Moim zdaniem na Wembley zobaczymy Polskę w takim zestawieniu.

Paulo Sousa już nieraz jednak potrafił nas porządnie zaskoczyć, cała moja koncepcja może legnąć w gruzach wraz z wybraniem ustawienia. Choć w tym składzie personalnym Polska naprawdę może grać w różnych ustawieniach i koncepcja formacji hybrydowej jest jak najbardziej zasadna. Jakie będą finalne decyzje Sousy, dowiemy się dopiero kilkadziesiąt minut przed meczem. Do sukcesu kluczowy będzie plan, którego poprzednik bardzo często zwyczajnie nie miał.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze