KdB: Dokonało się!


W 28. kolejce Bundesligi mogliśmy jak zwykle doświadczyć sporo emocjonujących pojedynków. Nie zabrakło również tych słabych i nudnych. Bayern przypieczętował swój triumf w krajowej lidze, Borussia umocniła się na pozycji wicelidera, a drużyny zagrożone spadkiem toczą krwawe boje, aby dołączyć do grona tych ekip, które w następnym sezonie będą rywalizować z najlepszymi w Niemczech.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie sposób nie zacząć od istotnej informacji, która obiegła cały piłkarski świat: Bayern Monachium powraca na tron! Trochę mnie bawiło to wyczekiwanie na obwieszczenie tego komunikatu, jakby to faktycznie była zagadka, ale teraz już każdy wie i spór na temat: „Czy Bayern zwycięży, czy nie” jest rozstrzygnięty, zakończony. Zwyciężyli! Piłkarze z Bawarii zostawili daleko w tyle resztę ligi i tak naprawdę już na początku rundy wiosennej każdy wiedział, że tylko kataklizm mógłby pozbawić najlepszy niemiecki klub mistrzostwa.

Piłkarze Bayernu już mogą świętować mistrzostwo
Piłkarze Bayernu już mogą świętować mistrzostwo (fot. skysports.com)

Nie sądziłem jednak, że przewaga będzie tak druzgocąca. Co prawda jest jeszcze kilka kolejek do zakończenia rozgrywek, jednak już teraz, patrząc na tabelę, niektórzy przecierają oczy ze zdumienia, że lider ma dwadzieścia punktów przewagi nad drugą ekipą. To prawdziwa dominacja, która nie podlega żadnej dyskusji. Można by tak chwalić i wynosić na jeszcze wyższy piedestał drużynę z Monachium, ale to już było. Ja przyznam, że pojawia się na mojej twarzy uśmiech, kiedy pomyślę o biednym Guardioli, który niebawem przyjdzie pełnić funkcję trenera Bayernu.

Ależ psikusa zrobił mu Jupp Heynckes, który stworzył zespół, w którym wszystko jest dopięte na ostatni guzik, i jedynym, acz bardzo trudnym, zadaniem jest pilnowanie tej świetnej machiny, aby nie nawaliła. Tam nic nie trzeba zmieniać. Jakie zatem zadanie stoi przed Guardiolą, który miał przyjść do Monachium jako zbawiciel, który tchnie w ten klub nową jakość i odnowi oblicze ziemi, tej (tamtej) ziemi? Okazuje się, że koniec końców, to właśnie ta wielka niemiecka ekipa przywróci do życia byłego szkoleniowca FC Barcelona. Ale zadanie jest trudniejsze, niż się początkowo wydawało, ponieważ w momencie, kiedy świat dowiedział się, że taka persona jak Pep Guardiola będzie trenerem Bayernu, wszyscy zakładali, że ten klub w miarę szybko stanie się nową „Barcą”.

Tymczasem okazuje się, że ubiegł go obecny szkoleniowiec „Bawarczyków”, czyli Jupp Heynckes. Jak na razie zdobył mistrzostwo, ale w Lidze Mistrzów idzie całkiem dobrze i można sądzić, że na arenie europejskiej Bayern jest w stanie sięgnąć po najwyższy laur. Puchar Niemiec to obowiązek. Styl gry również jest miły dla oka. Kiedy zatem okaże się, że nic nie można więcej zrobić, Guardiola będzie w poważnych tarapatach, bo przede wszystkim nie będzie mógł być gorszy od Heynckesa. Po drugie, kibice będą chcieli czegoś nowego, lepszego. Już mu współczuję.

Górne partie tabeli są już ukształtowane i nie ma specjalnie tematu, który można poruszyć w tej kwestii, ale to, co dzieje się u podnóża góry zwanej „Bundesliga”, jest kwintesencją rywalizacji. Ostatni pojedynek Hoffenheim z Fortuną Düsseldorf był meczem o ogromnym ciężarze gatunkowym. Fortuna zajmująca piętnastą lokatę, czyli tę ostatnią gwarantującą spokojny byt w Bundeslidze, mierzyła się z zespołem, nad którym wisi widmo spadku do drugiej Bundesligi. W Hoffenheim ani myślą opuszczać zacne grono pierwszoligowców i staraja się odmienić zły los, który sprowadził ich na ogon stawki.

Mecz był bardzo ciekawy. Piłkarze Hoffenheim zgarnęli trzy punkty, jednak nikt, kto oglądał ten mecz, nie przyzna, że się im należały. „Wieśniacy” strzelili aż trzy gole przyjezdnym z Düsseldorfu, a co najzabawniejsze i zarazem najpiękniejsze, to właśnie goście byli przez znaczną część meczu lepszym zespołem. Kibice gospodarzy kręcili zapewne głowami, wychodząc ze stadionu, ponieważ mieli naprawdę sporo szczęścia, że ich ekipa wyszła cało. Mecz był szczególny również ze względu na to, że nowym trenerem Hoffenheim został Marcus Gisdol. W debiucie zwyciężył, jednak ten mecz powinien potraktować jako poważne ostrzeżenie. Skończyło się szczęśliwie, ale styl, jaki prezentowali jego nowi podopieczni, budził mnóstwo zastrzeżeń. Jest co poprawiać, ale może Gisdol będzie takim szczęśliwym talizmanem dla „Wieśniaków”.

Fortuna natomiast nie ułatwiła sobie zadania, jakim jest utrzymanie, i dała najgroźniejszym rywalom ochotę do walki. Tym bardziej, że podopieczni Norberta Meiera mieli mnóstwo okazji, aby zniszczyć „Hoffe”. Sytuacja oczywiście nie jest dramatyczna, ponieważ obecnie mają pięć punktów przewagi nad Augsburgiem i sześć nad piłkarzami Markusa Gisdola, jednak do końca ligowych zmagań jeszcze kilka kolejek i może się okazać, że głodne pozostania w lidze zespoły zgarną sprzed nosa to bezpieczne miejsce.

Co u naszych polskich przedstawicieli w Bundeslidze? Raz lepiej, raz gorzej – jak zwykle. Tradycyjnie Robert Lewandowski strzelił gola, mimo że to Julian Schieber znalazł się w wyjściowym składzie. Sam Schieber trafił dwa razy, co można uznać za wydarzenie dziejowe, biorąc pod uwagę jego skuteczność w poprzednich meczach. Klopp dał odpocząć liderom BVB przed ważnym spotkaniem z Malaga CF. Borussia zgotowała nawet minihorror swoim kibicom, bo wiceliderzy tabeli schodzili do szatni z wynikiem 1:2.

Ostatecznie trener Klopp posłał do boju swoje główne armaty, czyli Roberta Lewandowskiego i Mario Götzego. Spisali się na medal i przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Mecz skończył się wynikiem 4:2. A reszta? „Piszczu” siedział/odpoczywał na ławce rezerwowych. Kuba Błaszczykowski już od meczu z Augsburgiem był przygotowywany na Malagę i nie musiał się forsować. Milik i Sobiech nie grali nawet przez minutę. O ile nieobecność Milika nie zaskakuje, o tyle brak Sobiecha martwi. Artur walcz! Eugen Polanski rozegrał za to pełne 90 minut. Jednak wydaje mi się, że lepiej dla niego, żeby został tego dnia w domu. Przeprowadzka do Hoffenheim okazuje się kiepskim posunięciem. Do końca sezonu jeszcze kilka kolejek i jego klub będzie potrzebował Polaka, aby rzutem na taśmę zostać w Bundeslidze.
 

Jedenastka 28. kolejki Bundesligi
Piłkarz 28. kolejki Bundesligi

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze