Magia świąt, zapach goździków i mandarynek, tłok w supermarketach, czekoladowe mikołaje, karpie w galarecie i... kalendarz adwentowy! Razem z działem ligi francuskiej na iGolu postanowiliśmy przypomnieć Wam, jak to wszystko funkcjonowało, zamienimy tylko słodkie niespodzianki na piłkarskie ciekawostki związane z Francją. Zapraszamy!
Pamiętacie te emocje związane z otwieraniem kolejnego okienka? Co tam może być – choinka, sanki, a może prezent? Postaramy się, aby u nas było równie ciekawie. Dzień pierwszy, kalendarz wypada rozpocząć więc z przytupem…
Za 1 grudnia kryje się piłkarz, a może powinienem go nazwać dostawcą win? Fabrice Apruzzese, 27-latek, który 18 listopada zadebiutował w Ligue 1.

Apruzzese grał do tej pory w amatorskim zespole z Marsylii – Consolat. Piłkę nożną traktował jako hobby, a na co dzień zajmował się dostawami alkoholu do jednej z przyportowych restauracji. Szczerze mówiąc, to sylwetką bardziej przypomina kucharza niż napastnika – 170 centymetrów wzrostu i 77 kilogramów wagi – a mimo to przed sezonem 2012/2013 został ściągnięty do rezerw Olympique’u Marsylia. Nie był tam gwiazdą, zwykle wchodził z ławki, a jak już strzelał bramki, to albo z dwóch metrów, albo po rykoszecie.
Kiedy Elie Baup przedstawił osiemnastkę meczową na spotkanie z Bordeaux, dziennikarze, kibice, a nawet piłkarze obsypali go pytaniami, kto to ten Apruzzese, a skąd on się wziął, to jakiś czarny koń? Powołanie 27-latka wydawało się po prostu koniecznością i nie dawano mu żadnych szans na występ. Wszyscy zamilkli jednak w 73. minucie spotkania, kiedy to Fabrice Apruzzese wszedł na murawę i przez ponad kwadrans dwoił się i troił, aby zmienić losy spotkania. Może nie czarował jak Messi ani nie biegał jak Kosecki, ale walczył. Zaangażowaniem zdecydowanie przerastał swoich kolegów z zespołu.
Historia Apruzzese oprócz ośmieszenia zawodowych piłkarzy znakomicie przedstawiła, jak w praktyce wyglądała ofensywa transferowa Marsylii. Kontuzję złapali Gignac i Remy, a zawieszony był Jordan Ayew i Baup nie miał innego wyjścia. No może miał, bo na ławce siedział tego dnia również Raspentino, ale pokazał on, jak fatalnie spisały się latem osoby odpowiadające za transfery w Prowansji.
Pierwsze okienko otwarte, co będzie w drugim? Zobaczymy. Mamy tylko nadzieję, że dzisiejsze nie rozczarowało.