Kaio, Cuperman, El-Hage, Golemić, czyli co najmniej 59 polskich śladów na piłkarskiej mapie świata – część I


Poznajcie piłkarzy polskiego pochodzenia, o których nie mieliście pojęcia

10 grudnia 2019 Kaio, Cuperman, El-Hage, Golemić, czyli co najmniej 59 polskich śladów na piłkarskiej mapie świata – część I
0221.com.ar

Kaio, David Cuperman, Danny El-Hage, Vladimir Golemić. Jeśli te nazwiska zbyt wiele Wam na pierwszy rzut oka nie mówią, to jest z Wami wszystko w porządku. Całe to grono łączy bowiem tylko (a może i aż) fakt, że w mniejszym lub większym stopniu są oni związani z naszym krajem. Piłkarze z polskimi korzeniami są tak naprawdę rozsiani po praktycznie całym świecie. Dziś przedstawię sylwetki pięćdziesięciu dziewięciu zawodników, którzy odpowiedzieli mi na prywatne wiadomości i osobiście potwierdzili polskie pochodzenie.


Udostępnij na Udostępnij na

Zawsze ciekawiło mnie, ilu na świecie może być piłkarzy o polskich korzeniach. Wszystko zaczęło się od tego, gdy w jednym z Football Managerów, jako wirtualny selekcjoner, powoływałem do reprezentacji Polski zupełnie obce mi nazwiska, dzięki czemu w biało-czerwonych barwach po kilkadziesiąt meczów rozegrali Sonny Kittel czy Paulo Dybala. Tak się składa, że ogólnie rzecz biorąc baza tej gry daje możliwość odnalezienia ogromnej liczby piłkarzy według dowolnie ustawionych filtrów wyszukiwania. Pewnego razu jako jeden z warunków wyszukiwania dodałem opcję „Drugie kraje: Polska”. Przed oczami pojawiło mi się kilkuset piłkarzy i… wtedy się zaczęło. Oczywiście nazwiska typu Willi Orban lub Filipe Luís sobie już darowałem. Skupiłem się na tych mniej znanych przypadkach.

Moim celem nie było bowiem szukanie wzmocnień dla reprezentacji Polski i znalezienie jakichś wielkich piłkarzy. Chodziło o dowiedzenie się czegoś o zawodnikach z najróżniejszych zakątków świata, którzy mogą mieć nasze obywatelstwo. Po wyświetleniu się wyników wyszukiwania w bazie danych gry, zacząłem odzywać się do tych piłkarzy na portalach społecznościowych i wysyłać wiadomości z zapytaniem, czy to prawda, że mają polskie korzenie. Poniżej przybliżę Wam się sylwetki tych zawodników, którzy postanowili mi odpisać i potwierdzić to pochodzenie. Bardzo możliwe, że w momencie publikacji zdążyło mi odpisać kilku kolejnych zawodników, ale uznałem, że i ten tekst i tak już zbyt długo leżał w szufladzie.

Argentyńskie poszukiwania

Zacznijmy zatem od najpopularniejszej nacji, jeśli chodzi o liczbę piłkarzy z potwierdzonymi powiązaniami z Polską. Akurat nazwisko Enzo Kalinskiego powinno być znane większości pasjonatów piłki nożnej. Polakiem był jego dziadek, stąd środkowy pomocnik poważnie zastanawiał się nad grą w naszej reprezentacji i przyznał, że kilka lat temu, przed Mistrzostwami Europy 2012, był nawet taki temat. Kalinski nigdy w biało-czerwonych barwach jednak nie wystąpił. Mimo to dodał, że wciąż ma nadzieję na grę w polskiej drużynie – nie zrozumiałem jedynie, czy ciągle mówi o reprezentacji, czy miał raczej na myśli klub. Rozbieżność wynikała z tego, że ja pisałem do niego w języku angielskim, a on mi odpisywał… po hiszpańsku. Dziś Kalinski jest związany z Estudiantes La Plata. Ogólnie rzecz biorąc, praktycznie od dekady występuje w Argentynie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym i co sezon rozgrywa po trzydzieści spotkań w Primera División.

Solidnym zawodnikiem wydaje się też Franco Eduardo Mazurek, którego drużyną jest Levski Sofia – trzecia drużyna zeszłego sezonu w Bułgarii. Ofensywny pomocnik przyznał, że w naszym kraju urodziła się jego prababcia, ale on sam naszego paszportu nie ma i nie zna zbytnio historii tej strony rodziny. W ramach ciekawostki zdradził, że w minionym okienku transferowym był o krok od transferu do zespołu z dołu tabeli naszej ekstraklasy. Jak na razie w Parva Liga idzie mu dosyć przeciętnie. Zdaje się, że może nawet poniżej oczekiwań, jeśli spojrzymy na to, że ma za sobą udane dwa lata w najwyższej lidze greckiej. Ostatni sezon w Super League zakończył z siedmioma golami i czterema asystami na koncie.

Znacznie mniej rozmowny był Carlos José Kletnicki, który również jest wnuczkiem Polaka. Doświadczony bramkarz poważne granie ma już raczej za sobą. W karierze zdążył jednak rozegrać sporo meczów w ekstraklasie argentyńskiej, czy też zapleczach najwyższych lig w Chile lub Meksyku. Teraz jednak drugi rok z rzędu będzie grał w rodzimej trzeciej lidze argentyńskiej, do której przynależy Fénix Buenos Aires. Co ciekawe, jego klubowym kolegą jest środkowy pomocnik Mateo Santiago Borelli, którego matką jest Polka, dzięki czemu już teraz ma nasze obywatelstwo.

Na tym samym poziomie występuje teraz (jak i przez większość przygody z piłką) Leonel Adrián Pietkiewicz. Skrzydłowy San Martín de Formosa powitalną wiadomością wyjaśnił, że jego dziadek pochodzi z Polski i za młodu wyemigrował do Argentyny z racji wybuchu II wojny światowej.  Poza tym Leonel ma brata – Fabricio. Lewy obrońca z kolei gra ligę niżej w innym klubie z tego samego, rodzinnego miasta –  Sol de América de Formosa. Z Leandro Niceforo Alem Buenos Aires (również trzecia liga) związany jest z kolei Rodrigo Leandro Kuszko. Grający na ataku zawodnik nie ma naszego paszportu, ale od razu zaznaczył, że chciałby go sobie wyrobić. Ciekawić może tylko powód takiego działania, bo wierząc statystykom (raptem parę goli podczas kilku lat gry w niższych ligach argentyńskich) raczej nie zanosi się na wyjazd do Europy.

Bardzo sympatyczne wrażenie sprawił Diego Osvaldo Bielkiewicz, którego dziadek pochodził z Polski. Co ciekawe, napastnik, grając w chilijskiej ekstraklasie, dorobił się wśród sympatyków Deportes Iquique  pseudonimu… El Polaco! W barwach tego klubu grał nie tylko w Primera División, ale i Copa Libertadores de América i Copa Sudamericana! Zawodnik może i nie zrobił jakiejś oszałamiającej kariery, ale mówiąc wprost – co zobaczył, to jego. W 2018 roku wyruszył w świat, by grać w drugiej lidze koreańskiej. Na początku bieżącego roku podpisał kontrakt z chilijskim Rangers de Talca, ale podczas rozmowy wspomniał, że bardzo chciałby kiedyś zagrać w jakimś polskim klubie.

W Argentynie jest więcej potomków Polaków niż się wydaje

Na czwartym poziomie w Argentynie gra obecnie Adrián Agustín Yagusieczko. Konkretnie w Guaraní Antonio Franco Posadas. Polsko-brzmiące nazwisko również jest efektem emigracji jego pradziadka. Naszego obywatelstwa formalnie nie ma, ponieważ bardzo trudno jest mu udowodnić fakt, że jego przodkowie byli Polakami. Podobno przed rokiem miał jakąś ofertę z Grecji, ale na przeszkodzie stanęły właśnie papierkowe procedury. Trudno się jednak spodziewać, że miałby zrobić karierę w Europie, skoro do tej pory nie najlepiej sobie radził na niskim poziomie w Argentynie.

piłkarze z polskimi korzeniami

Zabawny był fakt, że zaraz po rozmowie z Adriánem odezwał się do mnie niejaki Armando Recio, który przedstawił się jako… jego agent. Zaczął od razu wypytywać, czy gdzieś pracuję i pomagam może w transferach piłkarzy z Argentyny do Polski, przy czym wspomniał, że miejscowość, w której się obraca, jest przepełniona ludźmi z polskimi korzeniami.

piłkarze z polskimi korzeniami

Bez echa przejdzie też z pewnością przygoda z piłką Pablo Matíasa Stupiskiego. Zabawne było to, że on zupełnie nie wiedział o tym, że może mieć jakiś związek z Polską. Wówczas poprosił o chwilę czasu, bo zaraz postara się czegoś dowiedzieć. Kilka minut później odpisał, że jego dziadkowie pochodzą z Polski i stąd tak znajome nazwisko. Oczywiście od razu kurtuazyjnie zadeklarował, że chciałby zagrać kiedyś w Polsce. Teraz będzie występował w czwartej lidze w Excursionistas Buenos Aires, ale warto wspomnieć, że kilka lat temu zadebiutował nawet w ekstraklasie w Crucero del Norte. Czwarta liga to także jak na razie miejsce pracy Matiasa Mendelovicha, który ma umowę z General Lamadrid Buenos Aires. A jeszcze rok temu występował na piątym szczeblu w Hiszpanii, bo jego pracodawcą była CD Torrevieja. Pomocnik dodał, że ma polski paszport i ma nadzieję, że… niedługo się zobaczymy, cokolwiek to miało oznaczać.

Nigdzie nie gra już niestety Pablo Alfredo Ostrowski. Co ciekawe, jeszcze w wieku siedemnastu lat trenował w juniorach Boca Juniors Buenos Aires, by rok później podpisać kontrakt z Vojvodiną Nowy Sad. Po roku wrócił jednak do Argentyny. Pograł trochę na zapleczu ekstraklasy, ale w wieku dwudziestu sześciu lat musiał przedwcześnie zakończyć karierę na skutek wstrząsu mózgu. Tak jak w kilku przykładach wyżej, jego związek z Polską wynika z emigracji pradziadka przez wojnę. Po polsku nie mówi, ale ponoć chciałby się nauczyć.

W próżni zawisła także dotychczasowa przygoda wychowanka Boca – Alejandro Alfredo Pajurka. Dość ciężko było mi się z nim porozumieć, ponieważ sytuacja miała się ponownie jak z Kalinskim – ja po angielsku, on po hiszpańsku. W każdym razie zrozumiałem tyle, że ma polskie korzenie, ale obecnie nie ma za dużo czasu, bo przebywa z drużyną i agentem w… Niemczech.

W Brazylii też znajdziemy Polaków

Skoro masa potomków polskich emigrantów żyje na terenach Argentyny, nie powinno nikogo dziwić, że mamy ich również w Brazylii. Podobnie jak wcześniej, zacznę od przypadku dość znanego. Germano Borovicz Cardoso Schweger, znany po prostu jako Germano, to obecnie gracz Londrina EC z zaplecza brazylijskiej ekstraklasy. Wie, że jego nazwisko jest polskiego pochodzenia, ale nigdy nie był w stanie wyrobić stosownych dokumentów. Niemniej bardzo chciałby jeszcze nad Wisłą kiedyś zagrać. Ma na swoim koncie półtora sezonu w japońskiej drugiej lidze oraz wiele meczów w brazylijskiej Série A. Swego czasu był nawet podstawowym pomocnikiem Santos FC.

piłkarze z polskimi korzeniami

Kilka lat temu było dość głośno o takim zawodniku jak Bruno de Araújo Dybal, czyli Bruno Dybalu. Interesował się ponoć nim sam AC Milan, a w transferze do Europy miało mu pomóc obywatelstwo Unii Europejskiej, czyli w tym przypadku rzecz jasna Polski. Do transferu nie doszło, a cała kariera niesamowicie wyhamowała. Paszportu jak nie miał – tak nie ma, choć jego pradziadkowie pochodzą znad Wisły. Dziś, po nieudanym epizodzie w Suduvie Mariampol, gra w Tajlandii w barwach Samut Sakhon FC. Zapewne nikt nie słyszał za to o Kaio. Jego pełne imię i nazwisko to Kaio da Silva Stambowisk Machado. Środkowy obrońca w młodym wieku jest podstawowym zawodnikiem drugoligowego Oeste Itápolis. Odpowiadając na pytanie o pochodzenie, od razu spytał, czy to prawda, że ludzie w Polsce są bardzo mili i przyjaźni i dodał, że chce się nauczyć naszego języka, bo może mu to pomóc w przyszłości.

piłkarze z polskimi korzeniami

Zapewne nieznany jest też nikomu Carlos Alberto Ianiski Geteski, czyli Carlão. On z kolei był kompletnie zdziwiony, że został gdziekolwiek znaleziony, bo już od dawna nie gra w piłkę a zajmuje się menedżerką. Jako piłkarz występował aż na trzech kontynentach. W 2003 roku przeniósł się z Brazylii do Grecji. Następnie był podobno o krok od podpisania umowy z Leicester City. Do transferu jednak nie doszło, a on wylądował w malezyjskim klubie Selangor FA. Później wrócił do Brazylii, podpisując jeszcze umowę na przykład z Chapecoense. Stąd bardzo przeżył niedawną katastrofę samolotu, którym leciała ta drużyna. W piłkę skończył grać w niższych ligach angielskich, by zostać piłkarskim agentem. Przyznaje, że mówi płynnie w czterech językach, ale akurat nie w polskim, bo jest trzecim pokoleniem od ucieczki przodków od wojny. Polskie korzenie potwierdził również Alemão, a właściwie… Alexandre Zurawski. Młody napastnik póki co „władcą muraw” raczej nie jest. Jak na razie występował na niższych szczeblach w Brazylii oraz w Kyoto Sanga z japońskiej drugiej ligi. Obecnie jest wypożyczony do rezerw Fluminense.

W tym samym kraju gra jeszcze Lucas Thiago Revuelta Billewicz, noszący pseudonim Bolívia. To na cześć swojego pochodzenia, bo urodził się w Santa Cruz de la Sierra – największym mieście w Boliwii. Z Polski pochodzi jego pradziadek, ale nie ma naszego obywatelstwa. Na co dzień środkowy obrońca jest piłkarzem klubu América Mineiro, gdzie nie ma co liczyć jednak na grę.

Przy Ameryce Południowej możemy pozostać jeszcze na jedno nazwisko. David Cuperman Coifman jest z kolei potomkiem Polaków, którzy wyemigrowali do Kolumbii. Tam urodzili się dopiero jego rodzice i on sam. Uczciwie stwierdza, że nie ma zbyt wiele wspólnego z Polską, bo rodzina jest związana głównie z Kolumbią i Stanami Zjednoczonymi. Zanim podpisał profesjonalny kontrakt z Fortalezą Zipaquirá, grał w USA na poziomie collage’u. Zanim przejdziemy na dobre do Europy i większych grup zawodników, przedstawię jeszcze kilka pojedynczych, ciekawych przypadków. Na pierwszy ogień niech pójdzie Marcel Zajac. Młody napastnik odpisał, że jego nazwisko to zasługa polskich rodziców, z którymi zresztą swobodnie rozmawia w ojczystym domu. Obecnie jest zawodnikiem Forge. Niedawno zdążył nawet zdobyć puchar ligi kanadyjskiej.

piłkarze z polskimi korzeniami

Zajrzyjmy na południowy wschód

Jednym z najciekawszych przykładów, ze względu na nietypowe nazwisko, jest na pewno Danny El-Hage. Co ciekawe, jego nazwisko jest różnie tłumaczone (na przykład na „Dani Al-Hajj”) – prawdopodobnie ze względu na transkrypcję z arabskiego języka. Ku mojemu zaskoczeniu, bramkarz odpisał mi… ładną polszczyzną! Jego pochodzący z Libanu ojciec studiował w naszym kraju, gdzie poznał Polkę, z którą później się ożenił. Po narodzinach Danny’ego oraz jego brata, cała rodzina wyruszyła do Libanu. Bramkarzem został przez przypadek, bo jako najmłodszy zawsze musiał stać między słupkami. Został zaproszony do szkółki ówczesnego mistrza kraju – Al Ahed Ouzai. W międzyczasie awansował do pierwszej drużyny i dostał powołanie do reprezentacji kraju od Giuseppe Gianniniego. Po przejściu do Akhaa Ahli Aley zdecydował się potem na podróż do Europy. Niestety wysypały mu się transfery do Rumunii i Łotwy, przez co po zamknięciu okienka wylądował w czwartej lidze szwedzkiej. Dziś jednak jest już zawodnikiem armeńskiego Lori Wanadzor.

piłkarze z polskimi korzeniami

Swoich „rodaków” mamy też rzecz jasna w Izraelu. Pierwszym jest Omar Kats. Bramkarz Maccabi Tel Aviv ma za sobą udany sezon na wypożyczeniu na zapleczu izraelskiej ekstraklasy. Z Polską łączy go to, że tu urodził się jego dziadek. Nasz paszport ma również Omer Senior, skrzydłowy juniorów Hapoelu Tel Aviv.

Angielskie przypadki

Bardzo zaciekawił mnie Alan Michael George Wszeborowski i nie zmieniał tego fakt, że prawdopodobnie nie gra już w piłkę, bo jakiś czas temu odszedł z Mons Calpe. Jego ojciec jest Brytyjczykiem, a on sam urodził się w hiszpańskim San Roque. Polką jest jego matka, stąd każde wakacje spędza w Polsce – przede wszystkim w Gdańsku. W piłkę grać zaczął bardzo późno, bo dopiero w wieku dziesięciu lat. Wcześniej trenował judo. Co ciekawe zaczynał na bramce, a w ciągu trzech lat przeszedł z pozycji bramkarza na środek obrony. Jako junior przywdziewał barwy między innymi Lions Gibraltar i Europa FC. Później grał tam w rezerwach i trenował z pierwszą drużyną, co zaowocowało tym, że w wieku piętnastu lat pojechał z tą drugą drużyną na mecz ze Slovanem Bratysława w ramach eliminacji do Ligi Europy. Rok później w poszukiwaniu minut odszedł do drugoligowego Hound Dogs. Po zdobyciu nagrody dla piłkarza roku trafił do Mons Calpe i był powoływany do młodzieżowych reprezentacji Gibraltaru. Ostatnio był piłkarzem trzecioligowego szwajcarskiego FC Entfelden. Obecnie nie jest zdolny do gry przez powtarzające się problemy z kręgosłupem, ale ma nadzieje wrócić do gry w przyszłym roku.

Z Anglią jest również związany Nathan Okoye. Zawodnik urodził się w Izraelu, ale dorastał i uczył się grać w piłkę w Nigerii. Nasze obywatelstwo zawdzięcza matce. Z czasem przeniósł się z rodziną do Wielkiej Brytanii, gdzie został zapisany do akademii Cardiff City. Polskę, z racji rodziny matki, odwiedza bardzo często. Przyznał, że mówić w naszym języku nie potrafi, ale bardzo dużo rozumie ze słuchu. Od lat gra w niższych ligach angielskich z małą przerwą na epizod w Finlandii.

piłkarze z polskimi korzeniami

Skoro mowa o Anglii, to płynnie możemy przejść właśnie do tego rejonu. Na pierwszy ogień niech pójdzie Filip Marschall (nie „Marshall” – sam zawodnik potwierdził, że ten drugi zapis to częsty błąd). Jego cała rodzina mieszka w Polsce – z wyjątkiem niego, rodzeństwa i rodziców. Płynnie rozmawia po polsku, ale nasz kraj odwiedza tylko od czasu do czasu aby odwiedzić rodzinę. W wieku czternastu lat dołączył do akademii Aston Villi. Obecnie jest również młodzieżowym reprezentantem Anglii. Na koniec dodał, że sądzi, iż nikt z polskiego związku pewnie nie wie o jego pochodzeniu.

Innym zawodnikiem, w którym drzemie ponoć spory potencjał, jest Adam Przybek. Z Polski pochodzą jego dziadkowie od strony ojca, ponieważ wyemigrowali tam w czasie wojny. Po polsku rozumie tylko kilka słów, które poznał na skutek opowieści przodków o naszym kraju. W wieku siedmiu lat rozpoczął treningi w West Bromwich Albion, a tego lata odszedł do Ipswich Town. Golkiper jest obecnie młodzieżowym reprezentantem Walii. Wcześniej jednak zdarzyło mu się grać również dla Anglii.

Bez większych szans na jakąś karierę jest już za to Calum Peter O’Connor Kitscha, który jak sam przyznaje, o ile dobrze się orientuje, jest wnukiem Polaków. Najwyższy poziom, na jakim się ten bramkarz znalazł, to angielska League Two, jednak nie zagrał wtedy dla Cheltenham Town żadnego spotkania. Grywał za to w niższych ligach, chociażby szóstej. To właśnie jako zawodnik Hayes and Yeading United dostał powołanie do… reprezentacji Anglii C. Ligę niżej, gdzie rozegrał najwięcej spotkań w karierze, ugrzązł Alexander Tokarczyk. Reszta już się pokrywa z Kitschą – również jego pochodzenie to zasługa polskiego dziadka, a i podobnie jak kolega wyżej jest bramkarzem. Ostatnio stał między słupkami Kings Langley.

Innym golkiperem kojarzonym z grą na Wyspach Brytyjskich jest Alexander Cisak. Wychowanek Leicester City urodził się w Krakowie, ale w wieku dwóch lat wyleciał do Australii. Ma na koncie wiele meczów na poziomie League Two oraz League One. Ostatnio nie poszło mu w australijskim Sydney FC, gdzie był klubowym kolegą Adriana Mierzejewskiego. Swego czasu ponoć nieźle zapowiadał się Kristian Brymora. Z Polski pochodzą jego dziadkowie zarówno od strony matki, jak i ojca, więc nie miał problemów z uzyskaniem paszportu. W Australii znaleźli się na skutek II wojny. Kilka lat temu na tyle dobrze wyglądał w juniorach Newcastle Jets, że zadebiutował nawet w tamtejszej ekstraklasie. Na tym się jednak skończyło i choć później załapał się jeszcze do angielskiego Millwall, to potem wylądował w niższej lidze szwedzkiej i obecnie występuje na zapleczu A-League w Broadmeadow Magic.

W kraju kangurów wychował się również Nikola Talimdžioski. Co ciekawe, znajome nazwisko to przypadek, bo jego ojciec jest Macedończykiem. Sam piłkarz śmieje się, że dobrze się złożyło, bo skoro Polką jest tylko jego matka, to mimo tego jego nazwisko i tak brzmi polsko. Rodzice poznali się w Perth i właśnie tam na świat przyszedł Nikola. Jako szesnastolatek dołączył do szkółki włoskiego Empoli. Po roku wrócił jednak do Australii, a przez chwilę próbował nawet szczęścia w Polsce. Był zgłoszony do rezerw Górnika Łęczna oraz trenował z rezerwami Wisły Płock. Obecnie wrócił do Australii i gra dla Preston Lions, ale jak sam mówi, chciałby jeszcze raz poszukać klubu w Polsce.

 

Odnośnik do drugiej części znajdziecie poniżej.

Kaio, Cuperman, El-Hage, Golemić, czyli co najmniej 59 polskich śladów na piłkarskiej mapie świata – część II

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze