Juskowiak: Ważne są wyniki


10 lutego 2011 Juskowiak: Ważne są wyniki

Reprezentacja Polski w przeciągu czterech dni zdołała odnieść dwa zwycięstwa. W wywiadzie dla portalu iGol.pl Andrzej Juskowiak przyznał, że wyniki cieszą, ale gra pozostawia jeszcze wiele do życzenia.


Udostępnij na Udostępnij na

W niedzielę reprezentacja składająca się z piłkarzy Ekstraklasy rozegrała mecz z Mołdawią. Jakie odczucia ma Pan po tej rywalizacji?

Na pewno nie było to wielkie widowisko, ale wynik jest ważny. Nie sztuką jest grać dobrze i wygrać, sztuką jest grać słabo i odnieść zwycięstwo, dlatego należy pozytywnie ocenić to spotkanie. Aczkolwiek, jeżeli będziemy się zagłębiać w szczegóły tego, jak graliśmy, kto rzeczywiście może się przydać reprezentacji w następnych miesiącach czy latach, to tutaj mamy troszeczkę inny obraz. Zwłaszcza w drugiej połowie nie stworzyliśmy zbyt wielu sytuacji, oprócz tej w ostatniej minucie. Brakowało mi składnych akcji i tu raczej przeciwnicy pozwalali sobie na dłuższe wymiany piłek i spokojnie przemieszczali się pod nasze pole karne, a że był to taki przeciwnik, a nie inny, to nie był w stanie wykorzystać swojej optycznej przewagi.

Andrzej Juskowiak przyznał, że nie za dużo dowiedzieliśmy się o formie ligowców w meczu z Mołdawią
Andrzej Juskowiak przyznał, że nie za dużo dowiedzieliśmy się o formie ligowców w meczu z Mołdawią (fot. Łukasz Cyraniak/iGol.pl)

A czy któryś z naszych piłkarzy zrobił jakiekolwiek dobre wrażenie podczas tego meczu? Gdyby do podania oficjalnego składu na Euro 2012 zostało kilka dni, to kto po rywalizacji z Mołdawią mógłby liczyć na powołanie?

Wydaje mi się, że Grzegorz Wojtkowiak zagrał poprawnie, był tam, gdzie powinien być. Poza tym mamy problem z piłkarzami na środku obrony i on jest alternatywą. Chyba z tych zawodników, którzy rozegrali mecz z Mołdawią ma największe szanse, aby zagrać na mistrzostwach Europy w przyszłym roku. A poza tym, to na pewno jeszcze długa droga przed zawodnikami, którzy wystąpili w tym meczu. Nawet patrząc na tempo w tym spotkaniu, to było ono „ślamazarne” i trudno ocenić, czy zawodnicy, którzy grali na przyzwoitym poziomie, daliby sobie radę z bardziej wymagającym przeciwnikiem w meczach o punkty na Euro 2012. Tam poziom będzie zdecydowanie wyższy, piłka na pewno będzie szybciej się przemieszczała po boisku, wtedy trzeba sprawniej reagować, lepiej się ustawiać. Nie ma czasu na to, aby poprawiać błędy, także tutaj mamy wielki znak zapytania. Zawsze, jeśli gra się na tle bardzo dobrego przeciwnika, który szybko operuje piłką, możemy powiedzieć więcej, a tak musimy się domyślać.

A jak oceniłby Pan mecz z Norwegią?

Wydaje mi się, że tutaj mamy już do czynienia z wybrańcami Smudy, którzy przez rok zbyt dużo się nie zmienili. Jeśli nie dopadną ich kontuzje albo wielka obniżka formy, to większość z nich wybiegnie w podstawowym składzie na Euro 2012.

Wielu mówi, że wynik jest dobry, ale gra pozostawiała jeszcze wiele do życzenia, szczególnie w drugiej połowie.

I ja się pod tym podpisuję. W pierwszej części spotkania Norwegowie troszeczkę nam jakby odpuścili. Starali się przetestować jakieś inne ustawienie, co nie za bardzo im wyszło. Natomiast w drugiej części grali w optymalnym ustawieniu na boisku i było widać tego efekty. Polacy praktycznie nie zagrozili bramce przeciwników i wyglądało to naprawdę słabo z naszej strony. Norwegia grała takim zdecydowanym pressingiem już na naszej połowie i mieliśmy spore problemy nawet z tym, żeby piłkę wyprowadzić. Mieliśmy też sporo szczęścia, bo parę razy futbolówka mijała naszą bramkę.

A indywidualne wyróżnienia?

Robert Lewandowski – obok Wojciecha Szczęsnego – najlepszy piłkarz reprezentacji Polski na boisku w meczu z Norwegią
Robert Lewandowski – obok Wojciecha Szczęsnego – najlepszy piłkarz reprezentacji Polski na boisku w meczu z Norwegią (fot. Bialoczerwoni.com.pl)

Bardzo dobrze, a przede wszystkim pewnie bronił Szczęsny. Ja zawsze mówię, że sprawnie broniący bramkarz to dla przeciwników ogromny kłopot – bo jeśli broni się jeden, drugi, trzeci strzał, wtedy rywale tracą wiarę w to, że można takiego golkipera pokonać. To deprymuje przeciwnika. Na pewno jest to obiecujący prognostyk na przyszłość. Dobry bramkarz i dobry napastnik to połowa zwycięstwa. Wystarczyliby na takie spotkanie.

Sam Pan wywołał temat napastników. Proszę więc powiedzieć, co sądzi Pan o naszych snajperach w rywalizacji ze Skandynawami?

Na pewno mogła i musiała podobać się gra Lewandowskiego. Nie tylko dlatego, że strzelił bardzo ładną bramkę po indywidualnej akcji, ale też walczył i to było bardzo widoczne, szczególnie wyróżniały się jego starcia z rywalami pod naszym polem karnym. Jak to się ładnie mówi – napastnik jest pierwszym obrońcą. Robert udowodnił, że to może być prawdą. Ta bramka na pewno go uskrzydliła. W tej chwili występuje w drużynie, w której są ogromne wymagania. Nie każdemu piłkarzowi w karierze zdarza się grać w klubie, który ma taką przewagę w Bundeslidze i podąża w stronę mistrzostwa Niemiec. Aby występować w takiej drużynie, to trzeba mieć odpowiednie umiejętności, a Robert w tym spotkaniu pokazał, że je ma. Graliśmy praktycznie bez publiczności – co dla niego na pewno jest trochę dziwne, bo w Dortmundzie na mecze przychodzi po 70-80 tysięcy widzów. Dla Roberta pewnie wyglądało to bardziej na grę treningową czy sparing. Ale mimo wszystko pokazał się z bardzo dobrej strony. Jak powiedziałem, na największe wyróżnienia zasługują właśnie Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny.

Czy powrót Dariusza Dudki do składu okazał się przydatny? Pod nieobecność Boenischa nie musimy się obawiać o lewą obronę?

Dudka jest na tyle doświadczonym zawodnikiem, że sobie poradzi na pozycji, na jakiej musi grać, aczkolwiek uważam, że to nie jest dla niego optymalne miejsce na boisku. Może to jest najlepsze rozwiązanie z najgorszych, ale boję się, że jeśli trafi na szybkiego, dobrze dryblującego pomocnika – może być problem.

Rozmawiał Dawid Ziembicki

Więcej zdjęć na: Biało-czerwoni.com.pl

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze