Japonia: Więcej niż kamikaze


8 czerwca 2014 Japonia: Więcej niż kamikaze

Japonia po raz czwarty z rzędu zagra na mistrzostwach świata. Przed rokiem występ „Samurajów” w Pucharze Konfederacji zakończył się fatalnie.


Udostępnij na Udostępnij na

Japończycy awansowali na brazylijski turniej jako pierwsi na świecie. Jest to poniekąd wyznacznik siły zespołu, ale źle też świadczy o poziomie azjatyckiej konkurencji. Tamtejsza federacja po raz kolejny postarała się o zaproszenie na udział w Copa America – i układzie kalendarza. Siłę Japończyków należy zmierzyć więc na podstawie meczów towarzyskich z rywalami spoza Azji oraz Pucharze Konfederacji w Brazylii. Piłkarze z kraju Kwitnącej Wiśni zaprezentowali się bardzo słabo – zajęli ostatnie miejsce w grupie z gospodarzami, Włochami i Meksykiem, nie zdobywając punktu. W towarzyskich potyczkach wygrała z kilkoma silnymi reprezentacjami: Koreą Południową, Ghaną czy Belgią.

Bohaterowie z Anime:

alberto zaccheroni
alberto zaccheroni (fot. sport.it)

Kadra Japonii na mistrzostwa świata należy do jednej z młodszych ekip na turnieju. Dobrze wygląda defensywa. Bramkarz Eiji Kawashima ma ostatnio dobry okres w belgijskim Standardzie Liege i tylko kontuzja może pozbawić go miejsca w bramce. W defensywie najbardziej znani piłkarze to Yuto Nagatomo z Interu Mediolan, zaliczający obecnie jeden z lepszych sezonów w swojej karierze. Odkryciem mundialu może okazać się Maya Yoshida z Sounthampton. Hiroki Sakai i Gotoku Sakai to młodzi defensorzy, na co dzień występujący w Bundeslidze. Najbardziej doświadczony w tej formacji jest Yuichi Komano z Jubilo Iwata. Dla Yaushito Endo będą to już trzecie finały mistrzostw świata. W dużej mierze reprezentacja Japonii opiera się na piłkarzach występujących w Bundeslidze – Hajime Hosogai występujący w Herthcie Berlin, Makoto Hasebe i Hiroshi Kiyotake (obaj Nuernberg), to ważne ogniwa w drużynie Alberto Zaccheroniego.

Nie najlepiej sytuacja ma się w ataku – Shinji Okazaki zalicza bardzo udany sezon w Mainz, ale brak mu godnego zmiennika. Zaccheroni ustawia zespół w taktyce 4-2-3-1, podobnie jak robili to jego poprzednicy prowadzący „Samurajów”.

Nadzieja Japończyków, czyli Włoski „Cesarz”:

W połowie października 2009 roku Albero Zaccheroni oglądał z trybun Stadionu Śląskiego mecz reprezentacji Polski ze Słowacją kończący słabe eliminacje mistrzostw świata w RPA. Włoch był bardzo poważnie brany pod uwagę jako następca Leo Benhakera i tymczasowo zastępującego Holendra, Stefana Majewskiego. – Oczywiście praca z reprezentacją Polski byłaby dla mnie dużą sprawą i przyjemnością. Gdybym miał odpowiedzieć na pytanie, czy bym chciał – to tak, chciałbym – mówił w wywiadzie dla tygodnika „Piłka Nożna”. W swojej dość udanej karierze trenerskiej prowadził takie zespoły, jak AC Milan, Lazio Rzym czy Inter Mediolan. Niestety miał w swojej karierze spory dołek. Zwolniony z Interu Zaccheroni przez 2 lata pozostawał bez pracy. 7 września 2006 roku został zaangażowany przez kolejny włoski klub Serie A, Torino FC, z którego został zwolniony 26 lutego 2007 roku. Selekcjonerem reprezentacji Polski został Franciszek Smuda, a Włoch trafił wcale nie najgorzej, bo do Juventusu Turyn. Jego zadaniem było wyciągnięcie „Starej Damy” z dołka. Po zakończeniu sezonu 2009/2010 w Serie A, Zaccheroni został zwolniony – tamten sezon został okrzyknięty jednym z najgorszych w historii dla Juventusu.

W drużynie Japonii przywrócił linię zagranicznych trenerów. – Ten zespół czekają lata sukcesów – zapowiadał Zaccheroni. Czy było to tak bezpodstawne? Japonia po świetnym występie na mundialu w RPA odpadła w 1/8 finału po rzutach karnych z Paragwajem. – Najważniejszym kryterium jest to, co zespołowi ma do zaoferowania kandydat na selekcjonera – mówił Hiromi Hara, dyrektor techniczny japońskiej federacji futbolu przed ogłoszeniem Zaccheroniego jako nowego trenera „Samurajów”. Początek miał świetny – w debiucie pokonał Argentynę 1:0 i przekonał do siebie całą opinię publiczną. Z reprezentacją Japonii zdobył Puchar Azji, dzięki czemu oficjalnie został „Cesarzem”, który ma doprowadzić Japonię do triumfu na MŚ w Brazylii.

Gwiazda:

Keisuke Honda, po świetnych mistrzostwach przed czterema laty, wydawało się, że będzie w zupełnie innym miejscu. Był na fali rosnącej miłości Japończyków do futbolu – mówiło się, że chce go zatrudnić nawet Barcelona. Niestety, nie wszystko było tak udane, jak się mogło zdawać. Honda zanim trafił do Milanu, był piłkarzem CSKA Moskwa. – To nasza przepustka do europejskich pucharów – mówił trener Leonid Słucki. Przetrzymany w Rosji gwiazdor pobyt ten może uznać za stracony czas. Częste kontuzje, problemy z aklimatyzacją. Kiedy zrobiło się głośno o Kagawie, Honda również zamarzył sobie o podboju Europy. W transferze do Milanu pomagać miał Zaccheroni, który przed mistrzostwami chciał postawić na nogi swoją gwiazdę, szczególnie patrząc na sytuację Kagawy w Manchesterze United. – Spełniłem swoje marzenie. Kiedy miałem 10 lat, napisałem wypracowanie pod tytułem: Chciałbym zagrać w Seria A z numerem 10 na koszulce. Moja kariera była skazana na Włochy, a serce na Milan – mówił pomocnik w czasie prezentacji, na którą przyleciało 50 japońskich dziennikarzy. Gdyby Kagawa był w takiej formie, jak podczas pobytu w Dortmundzie – zapewne nie pisałbym o Hondzie.

Opinia eksperta:

Honda
Honda (fot. as.com)

O wypowiedź na temat reprezentacji Japonii poprosiliśmy Romana Kołtonia, dziennikarza i komentatora Polsatu Sport: – Alberto Zaccheroni, ten włoski trener, który prowadzi Japonię, to gość, który złożył kiedyś ofertę Grzegorzowi Lacie. W tym czasie wybrano Franciszka Smudę. Lato w ogóle nie brał tego pod uwagę, choć się z nim spotkał. Prezes powiedział mu nawet, że może się szykować do tej roli, że zobaczy, co dalej, ale oczywiście nie oddzwonił potem. Szkoleniowiec chwilę potem został tam zatrudniony. I co on z nimi zrobił? Mistrzostwo Azji. Nie mówię, że z Polską zdobyłby mistrzostwo Europy, ale ciekaw jestem, jak poukładałby nas na tle Smudy, Fornalika czy Nawałki. Japonia była teraz chyba jednym z pierwszych finalistów mundialu. Nagle ten doświadczony, cwany lis futbolu idzie przed siebie, ma fajne pokolenie, ogrywające się w Europie i robi drużynę, która może wyjść gdzieś wyżej. Kto wie? Może nawet ćwierćfinał?

Pierwszy swój mecz na mundialu Japonia zagra z Wybrzeżem Kości Słoniowej. W wyrównanej grupie C (w grupie znajdują się jeszcze Kolumbia i Grecja) wejście na turniej w meczu z teoretycznie silniejszym rywalem może być kluczowe dla późniejszego awansu. Dla Japończyków mecz z silnymi fizycznie piłkarzami z Afryki może być najtrudniejszy.

Stać „Samurajów” na awans z grupy. To dla nich już piąty mundial z rzędu, więc doświadczenia im nie zabraknie. Większość kadrowiczów gra w Europie, co stwarza lepsze warunki do pracy. Dodatkowo znamienne jest przetarcie na Pucharze Konfederacji i poznanie klimatu jaki panuje w Brazylii.

Skład reprezentacji Japonii na mistrzostwa świata:

Bramkarze: Eiji Kawashima (Standard Liege), Shusaku Nishikawa (Urawa Reds), Shuichi Gonda (FC Tokio)

Obrońcy: Masahiko Inoha (Jubilo Iwata), Yasuyuki Konno (Gamba Osaka), Yuto Nagatomo (Inter Mediolan), Masato Morishige (FC Tokio), Atsuto Uchida (Schalke 04 Gelsenkirchen), Maya Yoshida (Southampton), Hiroki Sakai (Hannover), Gotoku Sakai (VfB Stuttgart)

Pomocnicy: Yasuhito Endo (Gamba Osaka), Makoto Hasebe (FC Nuernberg), Toshihiro Aoyama (Sanfrecce Hiroshima), Hotaru Yamaguchi (Cerezo Osaka)

Napastnicy: Keisuke Honda (AC Milan), Yoshito Okubo (Kawasaki Frontale), Shinji Okazaki (Mainz), Shinji Kagawa (Manchester United), Hiroshi Kiyotake (FC Nuernberg), Yoichiro Kakitani (Cerezo Osaka), Manabu Saito (Yokohama F Marinos), Yuya Osako (TSV 1860 Monachium).

Najnowsze