Ruch Chorzów uległ na własnym stadionie w meczu 16. kolejki polskiej ekstraklasy Lechowi Poznań 0:4. Po meczu żalu z powodu tak wysokiej porażki z ekipą z Wielkopolski nie ukrywał napastnik chorzowian, Maciej Jankowski.
Obserwuj autora tekstu na Twitterze: @ŁukaszPawlik
Inauguracja rundy całkowicie nie po myśli Ruchu. Takiego lania nikt się chyba nie spodziewał?
Na pewno się nie spodziewaliśmy. Nie wiem, co można jeszcze dodać. Myśleliśmy, że wszystko inaczej się potoczy. Mecz ułożył się nie po naszej myśli. Zupełnie inaczej to sobie planowaliśmy.
Dostaliście bramkę w 2. minucie i musieliście się odsłonić. Cała koncepcja Waszej gry się posypała i nie skończyło się to dobrze.
Dokładnie tak. Jeśli na początku meczu coś się nie układa, później chcemy to odrobić, otwieramy się i atakujemy. Przeciwnik mądrze ustawił się wtedy na kontrę i wykorzystał to.
Po raz kolejny dostajecie 4:0 na początek rundy. Tak samo było z Lechem na jesieni. To chyba musi boleć piłkarza?
Nawet nie wie pan jak bardzo. Nie wiem, co jeszcze można powiedzieć. Nie jest łatwo.
W tym momencie patrzycie na tabelę? Podbeskidzie niespodziewanie wygrało swój mecz aż 4:0 i traci do Was już tylko sześć punktów.
Nie ma sensu patrzeć jakoś specjalnie na tabelę. Musimy zacząć patrzeć na siebie. Coś zmienić, żeby było lepiej. Teraz nic nam nie pomoże, że będziemy patrzeć na innych, kiedy my będziemy dostawać bęcki. Musimy się wziąć w garść i zacząć punktować.
Nie macie wiele czasu, żeby się pozbierać, bo w tygodniu trudny mecz pucharowy z Zagłębiem Lubin, które na inaugurację pokazało klasę.
Dobra okazja, żeby się przełamać. Musimy złapać pewność siebie i w obronie, i w ataku. Nie tracić tak szybko bramek i spokojnie grać po swojemu.
Na prezentacji przed rundą robiliście wielkie zapowiedzi, ale dzisiaj kibiców czekał spory zawód.
Myślę, że zapowiedzi zawsze takie są. Szczególnie po tym, jak zdobyliśmy wicemistrzostwo Polski, kto by się spodziewał, że wicemistrz będzie teraz walczył o utrzymanie.
Co zdecydowało o tym, że Pavel Sultes grał dzisiaj jako wysunięty napastnik, a Pan na skrzydle? Zazwyczaj to Pan grał bardziej z przodu.
Najbardziej z przodu grał Arek Piech, ja grałem za nim. Dzisiaj trenerzy tak zareagowali. Mieliśmy się wymieniać, grać raz on, raz ja bardziej cofnięty, a czasami nawet w poziomie. Dzisiaj jednak to nasze granie całkowicie nie wyszło.
Z Chorzowa – Łukasz Pawlik / iGol.pl