Zdobycie piłkarskiego szczytu jest dla wielu nie do osiągnięcia. Futbol uprawiają od lat miliony ludzi, jednak niewielu w pełni realizuje dziecięce marzenia o zarabianiu milionów na tym, co kochają. Są jednak tacy, który za bieganie po boisku zgarniali wielkie pieniądze – Zinedine Zidane, Patrick Kluivert czy Gheorghe Hagi. Czy ich synowie pójdą w ślady ojców?
Podobno jaki ojciec, taki syn. Nic więc dziwnego, że ci, którzy dorastali w świetle fleszy fotoreporterów, oglądając telewizję, w której biegali ich rodzice, decydują się niejeden raz na pójście tą samą drogą i książki zostawiają dla korków i futbolówki. Dzieci znanych gwiazd powoli próbują się przebijać do wielkiego świata piłki. Kiedy w końcu wejdą na piedestał i zbudują swoją własną markę? A może na zawsze pozostaną w cieniu swoich idoli z dzieciństwa?
Rodzinka Zidane’ów w Realu Madryt rośnie w siłę. Zinedine jest szkoleniowcem rezerw zespołu, natomiast w juniorskich zespołach do tej pory grali jego synowie. Do tej pory jest określeniem jak najbardziej słusznym w szczególności w stosunku do jednego z nich. Enzo, starszy z braci, właśnie został członkiem pierwszego zespołu, dzięki promocji, którą otrzymał od Rafy Beniteza. Trener podjął decyzję o wdrażaniu do kadry „A” młodych piłkarzy, a jego ostatnim wyborem był właśnie Enzo. Do tej pory brylował m.in. w Młodzieżowej Lidze Mistrzów, a określenie „brylował” nie jest użyte na siłę!
Co godne zauważenia, 20-latek stara się w jakiś sposób odciąć od porównań do ojca i swoją karierę toczy pod nazwiskiem matki, stąd nie mówimy o Enzo Zidanie, a Enzo Fernandezie. To sposób na odklejenie łatki syna słynnego piłkarza i próba pisania własnej legendy – bez zbędnych porównań do jego taty.
Na ten krok na razie nie zdecydował się młodszy brat Enzo, Luca Zidane Fernandez, który od jedenastu lat gra w młodzieżówkach „Królewskich”. 17-letni piłkarz ma 182 centymetry wzrostu i również w pewien sposób odcina się od rodziny. Pomocnicy i on… bramkarz. Decyzja o staniu między słupkami nie była jednak głupia. Marsylczyk jest regularnie powoływany do reprezentacji Francji, z którą osiągnął już pierwszy sukces, którym jest mistrzostwo Europy do lat 17. Młody „Zizou” miał również okazję trenować z pierwszą drużyną jeszcze za czasów Carlo Ancelottiego, który brał chłopaków na „sparingi” z Cristiano Ronaldo, który w tych chwilach podnosił swoje umiejętności strzeleckie.
https://www.youtube.com/watch?v=i1GK0jwkTSM
Również Patrick Kluivert doczekał się zdolnego potomka, który jest Justin urodzony 16 lat temu. I w tym przypadku nie ma wątpliwości, że utalentowany zawodnik ma szansę podpić europejskie stadiony. Już w tym momencie piłkarz z rocznika 1999 gra w drużynie A1, więc kwestią czasu będzie, aż pojawi się w pierwszym zespole Ajaksu Amsterdam i po jakimś czasie wyjedzie do dużo silniejszej ligi. – Wszystko idzie bardzo dobrze, ale w tym wszystkim wciąż chodzi o zachowanie przyjemności z gry – mówił w rozmowie z Ajaxshowtime.com Patrick. Tę przyjemność, luz i kunszt widać, gdy ogląda się spotkania młodzieżówki. Jeśli nic nie zmieni się w przeciągu kilku najbliższych lat, to nie musimy już zadawać sobie pytania czy, a kiedy Justin wyląduje w dużo silniejszej lidze.
My boy Justin Kluivert is on Fire #AjaxC1
Watch this http://t.co/2O0WfbLkT8— Patrick Kluivert (@PatrickKluivert) August 30, 2013
Gheorghe Hagi powiedział kiedyś, że nie wyobraża sobie, by jego syn mógł zostać piłkarzem – narkotyki, alkohol i używki były domeną „starszego pokolenia”. Syn karpackiego Maradony nie posłuchał się zaleceń ojca i stawia pierwsze kroki w piłkarskiej karierze w barwach włoskich „Fiołków”. – Nie czuję presji z powodu mojego nazwiska, byłem w niej wychowywany – powiedział świeżo upieczony siedemnastolatek, który nieco ponad tydzień temu obchodził urodziny. O jakości gry chłopaka przekonani są również inni trenerzy i piłkarze.
Były selekcjoner Rumunii, Victor Piturca: – Gica musi trzymać pieczę nad swoim synem. Ianis ma umiejętności i potencjał, by stać się topowym zawodnikiem. Nie dałbym mu opaski kapitańskiej, ale wierzę, że kiedyś znajdzie się na szczycie.
Adrian Mutu: – Jakoś Ianisa pozwoli mu zaistnieć we Fiorentinie. „Fiołki” są dla niego najlepszym miejscem do rozwoju, a jego ojciec zrobił dobrze nie blokując tej drogi. Z meczu na mecz jest coraz lepszy, jednak musi być świadomy, że Serie A to zupełnie inny poziom.
Sam Ianis mówi o swojej grze jako o bardzo podobnej do jego ojca, jednak dostrzega u siebie jedną zaletę więcej: – Mam chyba lepsze kluczowe podania – krótko skomentował.
Wielu piłkarzy nie potrafiło jednak osiągnąć podobnego poziomu. Wśród nich wyliczać możemy chociażby Kaspera Schmeichela, który zbyt szybko próbował podbić niebieską strefę Manchesteru i ostatecznie został bramkarzem Leicester City. To na pewno nie był jego szczyt marzeń, a jego lata będą powoli mijały. Jeśli nie uda mu się przebić wyżej teraz, to na zawsze pozostanie jedynie „Lisem”.
Znakomicie zapowiadał się również Polak, Jakub Kosecki, który w pewnym momencie był łączony nawet z Primiera Division. Transfer zatrzymały kolejne liczne kontuzje, a po rekonwalescencji wartość skrzydłowego gwałtownie spadła. Obniżyły się również możliwości 25-latka, który nie grał już tak jak kiedyś. Zamiast hiszpańskiej ekstraklasy trafił na zaplecze niemieckiej Bundesligi. Przejście do Sandhausen przyjmowano z lekkim uśmiechem, jednak wiele wskazuje na to, że przez SV zostanie szybko wykupiony. Z miejsca swoją grą podbił serca kibiców, a co najważniejsze, strzel bramki. Po sześciu kolejkach 2. Bundesligi miał drugą najwyższą notę w całej lidze. Wypożyczenie zamieni się w transfer definitywny? O tym przekonamy się za kilka miesięcy.