To co stało się wczoraj, wielu z nas zapamięta do końca życia. Jednak powinniśmy przygotowywać się do zbliżającego się meczu z Chorwacją. Podczas tego spotkania nasi piłkarze muszą wiedzieć, że jaki by nie padł wynik to i tak jesteśmy z nimi. Jednym słowem muszą oni poczuć, że mają skrzydła.
Wszyscy Polacy, bo za pewne każdy oglądał wczorajszy mecz, są zszokowani i zdruzgotani. Rzadko się zdarza, by doświadczony arbiter w ostatnich sekundach meczu dyktował rzut karny, po faulu, którego nie było. Można by zrozumieć sędziego z „Republiki Banonowej”, w której nie mają zielonego pojęcia o przepisach gry w piłkę nożną. Jednak człowiek, który na co dzień sędziuje mecze w jednej z najlepszych lig świata, nie może się tak mylić. I od razu nasuwa się pytanie: „Kto stał za tym by Polacy nie wygrali tego meczu?”. Można się tutaj doszukiwać teorii spiskowej, jednak każdy wie, że gospodarzom pomagają ściany, tym bardziej, że w tym przypadku Austriacy grali o wszystko. Jestem pewien, że w 2012 roku jeżeli nie będziemy mogli liczyć na siłę naszej drużyny, w co wątpię, to na pewno jakaś pomoc ze stron sędziów będzie.
Oczywiście nie usprawiedliwiam tutaj nikogo, broń Boże. Tak samo jak wielu milionów kibiców, pubach, restauracjach, domach, wszędzie tam gdzie oglądano mecz, szlak mnie trafiał. Ale spójrzmy na to trochę z innej strony. W meczu z Niemcami, arbiter z Norwegii sprezentował pierwszą bramkę dla Niemców. Wiadomo, że po straconym golu gra się o wiele ciężej. Wszyscy to widzieli, tylko nie Norweg. Dzień po tym meczu, po raz drugi przeżyłem szok. Niemieckie gazety, od tych „szmatławych” po te najbardziej uznane przyznały nam rację. Rzadko się zdarza, by Niemcy przyznawali się do błędu, a raczej do tego, że ktoś ma rację na ich nie korzyść. Z drugiej strony jeśli Polacy wykorzystaliby wszystkie dogodne sytuacje, to nie byłoby problemu, a wynik byłby dla nas korzystniejszy. Wracając do wczorajszego meczu.
Nikt nie miałby pretensji do naszych piłkarzy, że stracili bramkę w 50, 60, 70 czy nawet 80 minucie. Taki jest futbol i czasem, mimo wielkich chęci nie zawsze udaje sie dowieść 3 punkty do końca. Jednak, o ile mi wiadomo, to jeszcze nie zdarzyło się by komuś udało się „strzelić” bramkę w przedłużonym czasie gry i to po faulu z powietrza. Trener reprezentacji Polski, Leo Beenhakker jak sam powiedział w wywiadzie, przez blisko 40 lat pracy w futbolu, ani razu nie kwestionował decyzji sędziów, choć czasem nie mógł się z nimi pogodzić. Jednak to co widział zarówno w meczu z Niemcami, jak i z Austrią przeszło najśmielsze oczekiwania.
„Powiedziałem wczoraj sędziemu, że sie mylił. Widziałem tę sytuację blisko 30 razy i jestem pewien że popełnił błąd. Ludzie mówią że nasz gol był zdobyty ze spalonego. W takim razie on mylił się dwukrotnie. Najbardziej boli mnie że sędziowie otrzymali instrukcje co do sędziowania i co z tego. To był mecz numer 12 na tym turnieju i w poprzednich 11 spotkaniach takich sytuacji było bardzo dużo. Ani razu nie odgwizdano faulu. Chcąc sędziować w ten sposób musielibyśmy zobaczyć kilkanaście rzutów karnych i żółtych kartek. Także we wczorajszym meczu sędzia mógł podyktować 4 czy 5 rzutów karnych w podobnych sytuacjach, przy wszystkich rzutach rożnych czy wolnych.”- mówił po wczorajszym meczu „Don Leo”. Nie tylko nasz trener śmiało wyrażał opinię na temat tego, co się stało. Od komentarzu nie mogli powstrzymać się nasi kadrowicze.
„To k…. jakiś skandal. Można „wydrukować” karnego w ostatniej minucie, ale nie gdy facet przewraca się o własne nogi. Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu, ale po przerwie kontrolowaliśmy sytuację. Szkoda tego meczu, bo mieliśmy trzy punkty prawie w kieszeni. Gdyby za upadki sędziowie zawsze dyktowali karne, to byłoby ich po 20 meczów. Gość się położył, a tu gwizdek.” – mówił Mariusz Lewandowski.
Skandal! Czujemy się skrzywdzeni, okradzeni ze zwycięstwa. Co mam więcej powiedzieć? Zostawiliśmy serce na boisku, walczyliśmy ze wszystkich sił i zasłużyliśmy na trzy punkty. Początek rzeczywiście był w naszym wykonaniu słaby, graliśmy bardzo nerwowo, stawka nas trochę zdeprymowała. Wiele miesięcy naszej pracy poszło dziś na marne.”- oznajmił dziennikarzom Paweł Golański
W tej skandalicznej sprawie wypowiedział się premier RP Donald Tusk, który mimo, że nie był w Wiedniu to oglądał to spotkanie.
„Austria podyktował karnego w 93. minucie meczu, była bardzo krzywdząca i raniąca wszystkich.Wczoraj wieczorem mówiłem zupełnie inaczej, chciałem zabić (…) dobrze wiecie kogo, jak każdy polski kibic.To zawsze boli o wiele bardziej, niż nawet dotkliwa przegrana, ale w normalny sposób. Wczoraj miałem wyjątkowo paskudny wieczór, jak wszyscy. No, ale dzisiaj trzeba wrócić do normy, do właściwej formy”– powiedział Premier.
Z zawodu policjant, Howard Webb stał się teraz „Wrogiem Publicznym nr. 1” i z pewnością miliony polskich kibiców, marzą o tym by się z nim policzyć. Angielska policja postanowiła chronić swojego obywatela przydzielając mu ochronę. „To bardzo poważne pogróżki. Jeśli rzeczywiście istnieje poważne zagrożenie dla życia sędziego Webba i jego rodziny, należy natychmiast zdecydować o przyznaniu dodatkowej ochrony”- mówi rzecznik prasowy Policji w Sheffield.
Anglik z pewnością będzie się teraz musiał zastanowić czy warto było „sprzedać mecz” i tym samym narazić się o wiele łagodniejszym, polskim kibicom. W Anglii wielokrotnie dochodziło do ekscesów kibiców, którzy nie zgadzali się z opinią sędziego. Najczęściej sprawa kończyła się na odejściu sędziego na emeryturę, ale wcześniej był on pozbawiany szyb, nerwów itp.
Ciosem dla nas może być również komunikat wydany przez UEFA. „Było dużo przepychanek w polu karnym i prawdopodobnie dlatego, ponieważ miał z tym do czynienia przez cały mecz, w końcu podjął tę decyzję, zgodną z przepisami gry. Może uważał, że faul był gorszy niż podczas całego spotkania”- powiedział rzecznik UEFA William Gaillard.
Taki komentarz wcale nie wyjaśnia sprawy, a wręcz przeciwnie pokazuje, że UEFA to tak naprawdę jedna, wielka mafia. Nie boję się użyć tego sformułowania, bo tak rzeczywiście jest. Nie liczą się kibice i sport. Liczy się kasa. Warto się również zastanowić dlaczego UEFA nie wprowadziła piłek z „chipem” czy dodatkowego sędziego, który monitorowałby sytuacje na boisku?.
Odpowiedź jest prosta, bo wtedy a zwycięstwie decydowałyby umiejętności piłkarzy, a nie sędzia i wcześniejsze ustalenia. Nam nie pozostaje nic innego jak wierzyć w drużynę Leo Beenhakkera i mieć nadzieję, że mimo niesprzyjających okoliczności pokażemy wszystkim, że „biało-czerwone” to barwy nie zwyciężone.
przedostatnim akapicie, Red. Fila, insynuujesz, że
mecz został sprzedany przez sędziego ( w sensie
doszło do korupcji, łapówki, wynagrodzenia w zamian
za korzystny wynik) albo ustawiony z góry przez
UEFA?
Nie, nie o to mi chodziło, bo nie mam żadnych dowodów
na to, że korupcja jest w UEFA. Po prostu to nie
pierwszy raz, kiedy cały świat widzi co się dzieje,
chodzi mi o faule, karne czy bramki których "nie
było". Z resztą nie pierwszy raz nie tylko Polacy,
dostają sędziów, którzy podejmują kontrowersyjne
decyzje. Wszyscy, również arbitrzy światowego
formatu, którzy już odeszli na emeryturę nas
popierają tylko nie UEFA. Dlaczego? Z drugiej strony,
czy to nie podejrzane, że UEFA nie wprowadza
kolejnego sędziego, który miał monitorować cały mecz?
Przecież to miał być priorytet. W Polsce, we Włoszech
wyszło na jaw, że ludzie kupowali mecze. W UEFA nic
takiego nie zostanie wykryte bo UEFA ma za szeroką
jurysdykcję. Nie oszukujmy się, dzisiaj co
wielokrotnie podkreślano bardziej liczą się sponsorzy
niż kibice, ale Platini zapowiedział, że coś z tym
zrobi.
to zbyt szeroka interpretacja. Moim skromnym zdaniem
trzeba pamiętać, że sędziowie to zwykli ludzie. EURO
jest zbyt dużą imprezą, aby doszło do jakiegokolwiek
porozumienia w sprawie wyniku meczu (czy to Polska -
Austria, czy innego). Jak już powiedziałem, sędziowie
to ludzie, i pomyłki im się zdarzają. Czy często czy
nie, nie powinno sie porównywać ich do siebie (chyba,
że pomyłki popełnia ten sam arbiter w każdym meczu).
Biedny Howard miał zły dzień i kiedy istniały
wątpliwości, czy Austriak padł w polu karnym, dzięki
faulowi czy sam się położył, postanowił działać. Dał
karnego - to był błąd według mnie, ale nie wiem co
bym zrobił, gdybym stał tam na murawie, widział to co
on, i miał wielki dylemat. Cóż błędna decyzja
sędziego, nie pierwsza i nie ostatnia.
Co do wprowadzenia piłki z chipem, czy może drugiego
sędziego. W zarządzie UEFA pewnie (mój domysł) są
duże rozbieżności co do słuszności tych innowacji.
Piłka z chipem nie powinna być wprowadzana -
umniejszałaby rolę sędziów, technika decydowałaby o
golu (technika która tak samo jak człowiek jest
omylna). Drugi arbiter to pomysł ciekawy, jednak
należy pamiętać, że w zarządzie są osoby pamiętające
dość odległe czasy. Ten zarząd jest zbyt
konserwatywnie myślący .
Aktualnie najlepszym rozwiązaniem, byłoby odwoływanie
się do decyzji po obejrzeniu powtórki na telebimie,
który i tak jest umieszczony nad głowami sędziów,
piłkarzy oraz widzów. To śmieszne, że w ułamku
sekundy arbiter podejmuje decyzję, a minutę później
ma szansę obejrzeć powtórkę, na której okazuje się,
że nie miał racji. Ale przecież nie zmieni teraz
decyzji... .
(cały komentarz prezentujący tylko i wyłącznie moje
osobiste zdanie oraz domysły)