Ivi Lopez i Joao Amaral kluczowi dla losów mistrzostwa?


Jeszcze trzy serie gier i poznamy mistrza kraju. Dwa czołowe zespoły bardzo liczą na swoich liderów

8 maja 2022 Ivi Lopez i Joao Amaral kluczowi dla losów mistrzostwa?
Tomasz Kudala / PressFocus

Obecny sezon jest bardzo emocjonujący i wyrównany. Wszystko wskazuje na to, że mistrzostwo trafi do Częstochowy lub do Poznania. Kluby z tych miast mają w swoich składach bardzo dobrych ofensywnych pomocników. Ivi oraz Amaral to dwaj najlepsi zawodnicy ligi. Od ich postawy może bardzo wiele zależeć w kwestii ostatecznych rozstrzygnięć.


Udostępnij na Udostępnij na

Raków oraz Lech mają po 31. kolejce taką samą liczbę punktów. To oznacza, że o ostatecznym triumfie jednej z tych drużyn zdecydować mogą najmniejsze detale. Kluczowa może okazać się chociażby odporność na presję. Równie ważna będzie postawa kluczowych piłkarzy. Ivi i Amaral potrafią przechylić szalę zwycięstwa na korzyść swojej ekipy.

Liderzy klasyfikacji kanadyjskiej

Hiszpan i Portugalczyk są najlepsi w całej lidze, jeśli chodzi o sumę bramek i asyst. Ivi miał bezpośredni udział przy 24 bramkach Rakowa, z kolei Amaral przyczynił się do 21 trafień Lecha. Warto odnotować, że takim samym wynikiem może pochwalić się jego klubowy kolega, a więc Mikael Ishak. Kolejni piłkarze w tym zestawieniu mają już sporą stratę do liderów.

Obydwaj ofensywni pomocnicy mają bardzo duży wpływ na grę swoich drużyn. W przypadku Amarala bardzo wyraźnie było to widać podczas finałowego meczu Pucharu Polski. Skorża zdecydował, że motor napędowy Lecha spotkanie to rozpocznie na ławce rezerwowych. Jego brak w pierwszej połowie był bardzo odczuwalny. „Kolejorz” nie potrafił wykreować sobie dogodnych sytuacji do zdobycia gola, a w jego akcjach brakowało elementu zaskoczenia. Efektem takiego stanu rzeczy było dwubramkowe prowadzenie Rakowa. Trafienie kontaktowe dla poznaniaków było dziełem wprowadzonego w przerwie Amarala, który mocno zdynamizował akcje lechitów.

Ivi w obecnym sezonie ligowym nie wystąpił w zaledwie dwóch spotkaniach. Zabrakło go w Białymstoku, a Raków przegrał wówczas z Jagiellonią aż 0:3. Opuścił także rywalizację z Lechem Poznań w Częstochowie, a jego zespół zremisował 2:2. Być może to zbyt mało, aby stwierdzić, że drużyna sobie bez niego nie radzi, ale gołym okiem widać, jak ważną rolę odgrywa w nim Hiszpan.

Ivi kocha wielkie mecze

W każdym sezonie zdarzają się mecze o większym ciężarze gatunkowym od pozostałych. Takie spotkania mogą pozwolić na uzyskanie przewagi psychologicznej nad największym rywalem oraz nabranie rozpędu i wiary w możliwości zespołu. Prawdziwi liderzy są w kluczowych momentach wsparciem dla swoich kolegów. Presja nie pęta im nóg, ale pozytywnie nakręca.

Takim kimś jest bez cienia wątpliwości Ivi Lopez. Najgroźniejszymi przeciwnikami częstochowian w obecnych rozgrywkach są Lech Poznań oraz Pogoń Szczecin. Bardzo prestiżowa jest tradycyjnie rywalizacja z warszawską Legią. Wspomnieliśmy wyżej, że 27-latek opuścił jeden mecz z poznaniakami. Spójrzmy na jego bilans z potyczek przeciwko Pogoni, Legii i Lechowi:

  • 5 meczów (407 minut),
  • 4 bramki,
  • 0 asyst.

Jego trafienia w tych meczach były bezcenne. Zwłaszcza te przeciwko „Kolejorzowi” i „Portowcom”. To  kluczowe momenty tego sezonu. Te zwycięstwa sprawiły, że Raków ma wszystkie karty w swoich rękach. To zawodnicy Papszuna są zależni tylko i wyłącznie od siebie, wygrywając trzy mecze, dołożą trzecie w tym sezonie trofeum do klubowej gabloty. W finale Pucharu Polski Raków pokonał Lecha Poznań również z dużym udziałem Iviego. Jego bramka i asysta były zwieńczeniem kapitalnego występu.

Amaral pod formą

Do połowy lutego kroku liderowi Rakowa dotrzymywał Joao Amaral. W 21. kolejce opuścił on jednak mecz z Termalicą Nieciecza, a jako powód nieobecności podawano „infekcję”. Koronawirus, z punktu widzenia Lecha, dopadł Portugalczyka w najgorszym możliwym momencie. Z Bruk-Betem jego brak nie był odczuwalny, jednak już na horyzoncie widać było potyczki z Rakowem oraz Pogonią.

Po absencji w spotkaniu ze „Słonikami” Amaral zanotował cztery mecze bez bramki i asysty. Był to jedyny tak długi okres statystycznej posuchy u 30-latka w całym ligowym sezonie. Pech chciał, że wtedy zespół bardzo mocno potrzebował jego liczb. Wymowne były zdjęcia z Pucharu Polski, na których widać płaczącego pomocnika. To zawodnik, który bardzo chciałby coś w końcu z Lechem wygrać, a może nie mieć ku temu w najbliższym czasie okazji.

Klasę Portugalczyk pokazuje także poza boiskiem. W wywiadzie dla portalu „Weszło” tak odpowiedział, zapytany o kwestię najlepszego piłkarza całej ligi: – Prawda jest taka, że na chwilę obecną to nie jest wybór „albo Amaral, albo Lopez”. Na ten moment Ivi jest najlepszy w ekstraklasie. Ma najlepsze statystyki.

Choć różnice między nimi nie są duże, to faktycznie szala w tym pojedynku zdaje się przechylać na stronę Iviego. Przed nami jednak jeszcze trzy akty tej bardzo ciekawej rywalizacji. Pozostaje ją obserwować i podziwiać grę obu tych zawodników.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze