Ivan Djurdjević w trakcie swojej kariery na polskich boiskach cieszył się określoną renomą. Niesamowicie waleczny, oddany zespołowi dał się poznać z dobrej strony. Jako trener wciąż jednak musi zaznaczyć swoją obecność wśród najlepszych. Być może już w tym sezonie będzie miał okazję cieszyć się z awansu. Coś, co jeszcze do niedawna wydawało się niemożliwe, dzisiaj jest na wyciągnięcie ręki. Tegoroczne rozgrywki pierwszej ligi są niesamowicie nieprzewidywalne. Czy Ivan Djurdjević wprowadzi Chrobrego Głogów do baraży o ekstraklasę? Czy udowodni tym samym działaczom Lecha Poznań, że być może pospieszyli się ze zwolnieniem go z funkcji trenera?
Ivan Djurdjević pojawił się w Głogowie w maju 2019 roku. Był już po nieudanej przygodzie z poznańskim Lechem. Obie strony wiązały spore oczekiwania, jednak ich współpraca trwała dość niespodziewanie krótko. Inaczej sytuacja Djurdjevicia wygląda w Chrobrym. On i jego zawodnicy zdążyli zaliczyć już wzloty i upadki. Na szczęście dla wszystkich klubowi włodarze wytrzymali ciśnienie, gdy drużynie nie szło. Wygląda na to, że to był doskonały ruch. Chrobry zaczął punktować, co przełożyło się na wspaniałą serię czterech spotkań bez porażki. Dzięki temu pojawiły się szanse na to, że głogowski klub na ostatniej prostej będzie w stanie wskoczyć do baraży. Jednak po porażce ze Stalą Mielec wizja baraży oddaliła się od zespołu z Dolnego Śląska.
Djurdjević w Lechu…
Djurdjević w Poznaniu miał zostać na lata. Miał być jedną z twarzy nowego projektu. Skończyło się bolesnym rozstaniem. Zaledwie po kilku miesiącach (już w listopadzie) do wiadomości podano, że serbski szkoleniowiec został zwolniony z funkcji trenera. Jego miejsce zajął Dariusz Żuraw. Te wydarzenia działy się prawie dwa lata temu i z perspektywy czasu wydaje się, że wszyscy na tym skorzystali. Dariusz Żuraw, bo w końcu dostał poważną posadę, Lech Poznań, bo Dariusz Żuraw okazał się dobrym wyborem, i wreszcie Ivan Djurdjević.
Zatrzymajmy się jednak na chwilę przy niepowodzeniu Ivana w Lechu. Skąd to się wzięło? Dlaczego serbski szkoleniowiec został tak szybko zwolniony?
Z pomocą przychodzi nam nasz były redakcyjny kolega Michał Niklas:
Ivana zapamiętałem głównie z kombinacji taktycznych. Wymyślił sobie, że jego Lech ma grać trójką środkowych obrońców i uparcie się tego trzymał przez większość swojej kadencji, mimo że Lech nie miał odpowiednich wykonawców do grania w takim systemie. Na początku sezonu do pierwszego zespołu został nawet włączony 24-letni Maciej Orłowski, który wcześniej był zawodnikiem rezerw i nie bez powodu przez tak długi czas nie dostawał szans w pierwszym zespole. Orłowski zupełnie sobie nie radził, ale początkowo grał sporo, bo był środkowym obrońcą, którego „Djuka” potrzebował do ustawienia z trójką z tyłu. Dopasowywał zawodników do swojej taktyki, a nie taktykę do piłkarzy, których posiadał. Zabrakło mu planu B. Michał Niklas
Stara zasada głosi, że ustalasz taktykę pod piłkarzy, których posiadasz, a nie na odwrót. Być może Djurdjeviciowi zabrakło po prostu czasu na znalezienie odpowiednich zawodników do swojej taktyki. Możliwe też, że presja na stołku trenerskim poznańskiego Lecha była za duża dla młodego i jeszcze nie tak doświadczonego szkoleniowca z Serbii. Michał Niklas w naszej rozmowie również zauważa, że Serbowi zrobiono krzywdę w Poznaniu. Dali mu posadę w trudnym dla klubu momencie i oczekiwali od niego wyników na już…
Pożegnanie z Lechem i początki w Głogowie
43-letni szkoleniowiec został odprawiony z Poznania w listopadzie 2018 roku. Bilans? Wiadomo, gdyby był lepszy, to Djurdjević być może wciąż zasiadałby na ławce trenerskiej w dresie Lecha Poznań. Popularny „Djuka” prowadził zespół „Kolejorza” w 22 spotkaniach. Przełożyło się to na dziewięć zwycięstw, trzy remisy i dziesięć porażek. Procentowo wygląda to natomiast w ten sposób:
Średnia zdobytych punktów? Zaledwie 1,33 na mecz. Jednak czy ta krótka przygoda w Poznaniu i dość mierne wyniki oznaczają, że Ivan Djurdjević nie nadaje się na szkoleniowca zespołu z ekstraklasy? Po raz kolejny Michał Niklas:
„Djuka” nie podołał zadaniu, ale to nie znaczy, że nie nadaje się na trenera. Wręcz przeciwnie, Ivan pokazuje w Chrobrym, że zna się na tym fachu. „Djuka” powinien najpierw spróbować swoich sił w pierwszej lidze i dopiero po zebraniu tegoż bezcennego doświadczenia powinien objąć Lecha. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze to się stanie i Ivan zostanie jeszcze trenerem Lecha, a na razie życzę mu dalszych sukcesów w Chrobrym. Michał Niklas
Rzeczywiście, robota, którą wykonuje serbski szkoleniowiec w Głogowie, jasno pokazuje nam, że mamy tu do czynienia ze zdolnym szkoleniowcem. Być może potrzebującym nieco więcej czasu i zaufania, ale wciąż o określonych umiejętnościach trenerskich.
***
Djurdjević w Głogowie pojawił się już w maju 2019 roku. Zastąpił on na stanowisku trenera Grzegorza Nicińskiego, który zajął ze swoją drużyną odległe 13. miejsce na koniec sezonu 2018/2019. Zdobyli zaledwie 39 punktów. Działacze Chrobrego postanowili coś zmienić i… I przez pierwsze pięć kolejek być może żałowali swoich ruchów. Serb z polskim paszportem od samego początku forsował ustawienie, którego używał w Lechu Poznań. Jednak 3-5-2, podobnie jak w Poznaniu, nie sprawdzało się w Głogowie. Jak bliski zwolnienia był Ivan Djurdjević po tej serii porażek? W tym momencie trudno powiedzieć. Wydaje się jednak, że w Głogowie już dawno o początku sezonu zapomniano.
Na 34 spotkania prowadzone przez serbskiego szkoleniowca Chrobry wygrał 13, zremisował 7 i przegrał 14. Wciąż widzimy, że liczba porażek przeważa na niekorzyść Djurdjevicia, ale gdy spojrzymy na tabelę Fortuna 1. Ligi, trudno mieć pretensje do Serba. Po słabym zeszłym sezonie i kiepskim starcie tego obecnego nikt nie przypuszczał, że głogowscy piłkarze będą liczyć się w walce o baraże do ekstraklasy. Wszystko zmieniło się wraz z nowym ustawieniem…
4-4-2 jako rozwiązanie
Praktycznie od samego początku Ivan Djurdjević w Głogowie chciał grać system 3-5-2, podobnym do tego, który stosował w Lechu Poznań. Jak na tym wyszedł, wszyscy wiemy. Dopiero w 6. kolejce Chrobry Głogów zdobył punkt po remisie przeciwko Stomilowi Olsztyn. Oczywiście, nie możemy wszystkiego zrzucić na barki złego ustawienia zespołu. Pamiętajmy, że przed sezonem 2019/2020 z Głogowa odeszło 14 zawodników, a na ich miejsce ściągnięto 15 nowych. Wszystko więc potrzebowało czasu, żeby zaskoczyć. Jednak nie da się ukryć, że przejście na stare, klasyczne 4-4-2 odmieniło zespół Djurdjevicia.
? "W tej drużynie jest życie, charakter i ona to pokazuje. Momentami nam nie wychodzi, ale w drugiej połowie zaczęliśmy grać lepiej, zaryzykowaliśmy. Szacunek za walkę do końca, lecz ten mecz niczego nie zmienia".
?? Trener Ivan Djurdjević po #CHRSAN: https://t.co/frBG22fnKN pic.twitter.com/rnqBNMt4pT
— Chrobry Głogów (@ChrobryGlogowSA) June 26, 2020
Ustawienie to jedno, zgranie to drugie, ale jest jeszcze jedna rzecz, którą można wyróżnić w ekipie Serba. Charakter i waleczność. Jeśli mielibyśmy określić, co przekazał popularny „Djuka” swoim piłkarzom, to chyba właśnie te cechy, z których sam był znany w trakcie swojej kariery nad Wisłą. Nieustępliwość i gra do końca naprawdę robią wrażenie. Nawet kiedy przeciwnik jest silniejszy, być może lepiej wyszkolony technicznie, to „Pomarańczowo-czarni” nie składają broni, tylko walczą, ile sił w nogach. Serb zebrał wokół siebie zawodników o podobnych cechach do swoich, gdy jeszcze grał w piłkę, a ci, widząc efekty, wiernie za nim kroczą.
Co ciekawe, w Chrobrym nie uświadczysz zawodnika, o którym można powiedzieć, że sam ciągnie ten wózek. Oczywiście, są ważne postaci w szatni i na boisku, jak choćby Michał Ilków-Gołąb. Jednak zespół 43-letniego szkoleniowca nie jest uzależniony od jednego zawodnika. Na boisku Chrobry posiada wielu liderów i każdy z zawodników w razie potrzeby jest w stanie poderwać zespół do walki. Bez względu na to, kto po nim biega.
Wyniki wiosenno-letnie? To efekt dotarcia się zespołu i trenera. Do tego spokojne zimowe okienko transferowe. Na co zresztą zwracał uwagę pomocnik Chrobrego Głogów Robert Mandrysz podczas naszej rozmowy w trakcie przerwy spowodowanej pandemią:
W przerwie zimowej dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy, dotarliśmy się jako drużyna. Poznaliśmy też lepiej trenera i jego metody. Wiosną ruszyliśmy już na miarę potencjału, jaki w nas drzemie, no i niestety przerwała to pandemia. Robert Mandrysz – Chrobry Głogów (rozmowa z 11 kwietnia 2020)
Całość do przeczytania tu.
Seryjny Chrobry
Jedno jest pewne: o Chrobrym nikt nie powie, że gra w kratkę. Za to można pokusić się o sformułowanie, że w Głogowie lubią prawo serii. Praktycznie od samego początku mogliśmy to obserwować. Początek ligi? Seria pięciu porażek zakończona remisem, co przekształciło się w serię aż sześciu spotkań bez zwycięstwa. Później te serie okazały się zdecydowanie słodsze i rozpalały nadzieję kibiców na miłe zakończenie sezonu. Najpierw między październikiem a listopadem Chrobry Głogów miał serię sześciu spotkań bez porażki. Po przerwie zimowej i pandemicznej głogowski klub odnotowuje kolejną serię czterech spotkań bez porażki. Ostatnia seria, najbardziej aktualna, miała miejsce na przełomie czerwca i lipca – to cztery zwycięstwa z rzędu. Zwycięstwa, które pozwoliły kibicom „Pomarańczowo-czarnych” realnie myśleć o barażach.
Wiele rzeczy można powiedzieć o tej drużynie, ale nie to, że jej forma jest w kratkę.
***
Bez względu na to, czy Chrobry zdoła dostać się do baraży (to wciąż jest możliwe), dla wszystkich stron ta relacja to klasyczny win-win. Chrobry ma trenera, z którym spokojnie można myśleć o zrobieniu kolejnego kroku, a więc awansie do ekstraklasy. Djurdjević nabiera doświadczenia w miejscu, gdzie presja wyniku jest znacznie mniejsza niż w Lechu Poznań. Chrobry to też klub, w którym wydaje się, że w tym momencie „Djuka” może cieszyć się pełnym zaufaniem działaczy i szatni. A propos szatni – zawodnicy wiedzą, że pracując z serbskim szkoleniowcem, ich głos będzie usłyszany i brany pod uwagę. Każda ich sugestia dotycząca poprawy ich gry nie idzie w próżnię, ale trafia do byłego piłkarza Lecha Poznań. Z pewnością dobre relacje z szatnią także dały podłoże pod dobre wyniki po tym słabym starcie.
Czy Ivan Djurdjević to trener, który potrzebuje czasu i zaufania? Wygląda na to, że tak. W Poznaniu tego czasu nie dostał. Być może nie miał takich wykonawców swojej myśli trenerskiej, jakich oczekiwał. Być może też presja ze strony zarządu i kibiców go – mówiąc kolokwialnie – zjadła.
W Głogowie tego czasu dostał dużo i opłaciło się. Wszystko idzie ku lepszemu i w mojej opinii jeżeli uda się utrzymać ten zespół na kolejny sezon i dorzuci kilku zawodników, to klub z Głogowa będzie mocnym kandydatem do awansu.