Na zakończenie 36. kolejki włoskiej ekstraklasy Inter Mediolan wygrał w Rzymie z tamtejszym Lazio 2:0. Dzięki temu zwycięstwu mediolańczycy wrócili na fotel lidera Serie A.
Lazio to ostatni rywal „Nerazzurrich”, który mógł sprawić im kłopoty. Jednak od wielu lat między klubami istnieje wielka przyjaźń. Piłkarze Romy bardzo liczyli na swojego największego wroga. Mówiono, że jeżeli urwą punkty Interowi, to ich sezon nie będzie stracony… Lazio miało inny plan na to spotkanie.

Od samego początku to przyjezdni kierowali grą i stwarzali sytuacje bramkowe. Nikogo to nie dziwiło. Swoje sytuacje marnowali Eto’o i Sneijder, który nie potrafił pokonać urugwajskiego bramkarza gospodarzy, będąc z nim oko w oko. Również dobitka Kameruńczyka nie znalazła miejsca w siatce. Gdy piłkarze obu drużyn chcieli zejść na przerwę, w ostatniej akcji pierwszej połowy padła bramka. Piłka po dośrodkowaniu Sneijdera znalazła się na głowie Waltera Samuela. Muslera nie miał nic do powiedzenia i Inter kończył pierwsze 45 minut prowadzeniem.
Chęci do biegania w drugiej połowie brakło jeszcze bardziej. Dalej Inter miał inicjatywę i rozgrywał piłkę. W 70. minucie padła druga bramka, której strzelcem był Thiago Motta. Argentyńczyk ledwo co pojawił się na boisko i celnym strzałem głową, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, ustalił wynik na 2:0. Plan został zatem wykonany. Do końca spotkania oglądaliśmy tylko ślamazarne ruchy piłkarzy obu drużyn. Swoje sytuacje spróbowali stworzyć gospodarze, ale ostatecznie zakończyli mecz bez strzelonej bramki.
Na trybunach panowała świetna atmosfera. Gdzieniegdzie dało się zauważyć napisy skierowane do drugiej drużyny ze stolicy – AS Roma. Na transparentach widniały hasła: „ Bye bye scudetto” czy „Oh nooo”. Wszystko oczywiście z dedykacją dla „Wilków”. Lazio zrównało się punktowo z Bologną, ale patrząc na kolejnych rywali rzymian, to z utrzymaniem w lidze nie będzie problemów. Sytuacja Interu jest również korzystna. Po dzisiejszym zwycięstwie wrócił na fotel lidera. Przed nimi jeszcze dwa mecze: z Chievo oraz Sieną. Wszystko wskazuje na to, że tytuł po raz piąty z rzęde trafi do „Nerazzurrich”.
oby nie do końca będę się modlił o zwycięstwo
Romy