Derby Mediolanu już za nami. Po tym dość wyrównanym pojedynku media we Włoszech krytykowały bądź chwaliły piłkarzy. Swoim zdaniem na temat tego widowiska podzielił się także znany entuzjasta włoskiego futbolu – Paolo Cozza.
W niedzielę oczy większości sympatyków włoskiego futbolu spoglądały na Mediolan, gdzie rozgrywał się arcyważny mecz. Derby w tym mieście zawsze elektryzują mieszkańców, którzy na ten pojedynek czekali od kilku miesięcy. Przed spotkaniem oczywiście nie mogło zabraknąć podtekstów związanych z występowaniem po przeciwnej stronie barykady. Przede wszystkim uwagę prasy i ludzi dookoła zwrócił Mario Balotelli, który wcześniej występował w ekipie „Nerazzurrich”. Reprezentant Włoch zimą przeniósł się do Milanu z Manchesteru City i już zaczął regularnie zdobywać gole. Wcześniej w Interze Mediolan występował także Sulley Muntari, który od ponad roku reprezentuje barwy „Rossonerich”. Antonio Cassano pragnął zdobyć bramkę w derbach Mediolanu. Ostatni raz Włoch uczynił to jeszcze w barwach Milanu w kwietniu 2011 roku, kiedy podopieczni Massimiliano Allegriego wygrali 3:0. Teraz jego zadaniem było wpakowanie piłki do siatki Christianowi Abbiatiemu. W ostatnich trzech potyczkach między tymi zespołami górą był Inter, dlatego zamierzał kolejny raz pokazać swoją wyższość.
Przegląd prasy rozpoczynamy od włoskiej „Gazzetta dello Sport”. Ten dziennik zwrócił uwagę głównie na Mario Balotellego. Najpierw można było można przeczytać o sytuacji z rozgrzewki tuż przed meczem. Włoch pojawił się blisko trybuny ultrasów „Nerazzurrich” i został przez nich wygwizdywany, a poza tym pod adresem napastnika Milanu skierowano wiele obelg. Napisano również, że wszystkie oczy spoglądały na Balotellego, ale to Stephan El Shaarawy odegrał kluczową rolę w zespole „Rossonerich”. Popularny „Faraon” w 21. minucie wpakował piłkę do siatki po świetnym podaniu Boatenga i otworzył wynik tego spotkania. Pochwalono Andreę Stramaccioniego za dokonanie właściwej zmiany, która zadziałała na korzyść Interu. Szkoleniowiec „Nerazzurrich” wpuścił na plac gry Ezequiela Schelotto, który doskonałym uderzeniem głową pokonał bramkarza Milanu. Podczas derbów dobrze dysponowany był Mattia De Sciglio. „Gazzetta dello sport” chwaliła młodego Włocha za jego postawę, porównując go do rozpędzonego pociągu. Piłkarz „Rossonerich” mógł się podobać, bo nie bał się podjąć ryzyka i zagrał kilka dobrych piłek do swoich kolegów z drużyny. Skrytykowano jednak Nocerino, Muntariego i Montolivo. Napisano, że na początku ich gra była bardzo dobra, ale z upływem czasu spuścili nogę z gazu albo zabrakło im paliwa i występ był coraz gorszy.
Z kolei „Corrierre della Sera” rozpisuje się o fantastycznej postawie Samira Handanovicia, który niejednokrotnie uratował swój zespół przed stratą gola. Słoweniec był wszędzie i to był jeden z jego lepszych występów. Dziennikarze tej gazety szukają powodu, dla którego Milan obniżył loty w drugiej części spotkania. Spekulują, że to może być spowodowane nadmiernym wysiłkiem w ostatnim meczu przeciwko Barcelonie w 1/8 finału Champions League. Słowa pochwały powędrowały w kierunku Ezequiela Schelotto, który zaliczył wejście smoka i po trzech minutach uradował sympatyków Interu. Natomiast „Republica Sport” w ciepłych słowach pisze o postawie piłkarzy Interu, którzy zdaniem dziennikarzy tej gazety podnieśli się po blamanżu z Fiorentiną i pokazali prawdziwi kunszt, doprowadzając do wyrównania. Pochwalony został Fredy Guarin, który kreatywnie poruszał się za napastnikami. Zwrócono też uwagę na znakomitą postawę Handanovicia, uważając, że bez niego Inter nie osiągnąłby takiego rezultatu. Nie może dziwić to, że Słoweńca w każdej gazecie się chwali, bo odwalił kawał niezłej roboty i należą mu się słowa uznania.
O opinię na temat tego spotkania zapytałem znanego entuzjastę włoskiej piłki, Paolo Cozzę. Uczestnik programu „Europa da się lubić” uważa, że te derby były bardzo nerwowe. Swoje zdanie argumentuje tym, że Milan lepiej spisywał się w pierwszej części spotkania i nie wykorzystał swoich okazji, a później mecz się odwrócił i w drugiej połowie Inter był lepszy. Dlatego ten remis jest zasłużony. W tym starciu mogła zdziwić postawa Mario Balotellego, który prezentował się poniżej oczekiwań. Cozza twierdzi, że na Włochu mogła ciążyć zbyt duża presja albo gorączka, o której niektórzy mówili. Z reguły Balotelli wykorzystuje takie okazje, ale wtedy nie miał swojego dnia.
Z Cozzą trudno się nie zgodzić, bo napastnik Milanu grał naprawdę przeciętnie. Miał kilka świetnych okazji, ale ich nie wykorzystał. W niektórych sytuacjach przeszkodził mu Samir Handanović, który pokazał prawdziwy kunszt, kilkukrotnie ratując swój zespól przed stratą gola. Moim zdaniem podział punktów może dodać smaczku do rywalizacji o trzecie miejsce, które gwarantuje grę w Lidze Mistrzów. Spotkanie zakończyło się remisem pierwszy raz od ponad dziewięciu lat. Zazwyczaj jedna strona okazywała się lepsza i mogła poczuć smak zwycięstwa. Natomiast w niedzielę passa została przerwana i obie ekipy muszą się zadowolić jednym punktem. W tym spotkaniu podobała mi się postawa Matti De Sciglio, który rozgrywał kapitalne zawody. Młody, bo zaledwie 20-letni Włoch, niejednokrotnie nie bał się podjąć ryzyka, co mogło się bardzo podobać. Biegł bardzo szybko i potrafił doskonale dośrodkować do swoich partnerów w pole karne. Ten chłopak ma naprawdę duży potencjał i kto wie, może wyrośnie na gwiazdę w defensywie Milanu. Zaimponowała mi też postawa Andrei Stramaccioniego, którego zmiany były udane. Obie ekipy w następnych spotkaniach nie będą chciały odpuścić, bo pragną w przyszłym sezonie zagrać w elitarnej Champions League.