I znów winny trener?


Żenująca gra Polaków spędza sen z powiek wszystkim kibicom. W dwumeczu z Irlandią Północną i San Marino nasi piłkarze mieli zdobyć sześć punktów, lecz z pięknych planów pozostały nici.


Udostępnij na Udostępnij na


Po porażce z wyspiarzami zaczęły się poszukiwania kozła ofiarnego. Najłatwiej jest wytykać błędy szkoleniowe, więc medialna nagonka uderzyła, nie pierwszy zresztą raz, w Leo Beenhakkera. Zły dobór kadrowiczów, brak koncepcji gry, nie umiejętność przygotowania zawodników do meczu to główne błędy najczęściej wymieniane w prasie czy w internecie. Sytuację tę bym określił jako wciąż rozwojową i w najbliższych dniach komentarze te na pewno się nasilą.

To nie do końca tak

Czy nie warto jednak na sprawę spojrzeć inaczej? Uwolnić swe myślenie od tego narzuconego nam przez wszędobylskie media. W moim przekonaniu Holender w czasie swojej pracy popełnił wiele błędów, ale mecz z Irlandią Północną nie obciąża jego konta. Sam od kilku miesięcy opowiadałem się za zmianą trenera polskiej kadry. Zamiast powoływań zawodników będących aktualnie w bardzo dobrej formie mieliśmy okazję oglądać ulubieńców Leo w pierwszej jedenastce. W krótkim czasie pojawił się też konflikt z Antonim Piechniczkiem i Grzegorzem Lato, by na koniec wyszła sprawa z podjęciem współpracy z Feyenoordem Rotterdam.

Te wszystkie zawirowania i kontrowersje nie powinny nam przysłaniać faktycznych ojców dramatu z Windsor Park. Spójrzmy na obrońców i osobę bramkarza, a sytuację prześledźmy od początku. Defensywa w składzie: Wawrzyniak, Żewłakow, Dudka i Wasilewski z Borucem na bramce to była najlepsza opcja przed tym spotkaniem i trener ją urzeczywistnił. A kto by przypuszczał, że podpora obrony Panathinaikosu nie będzie umiała poradzić sobie z przeciętnym Damienem Johnsonem? Kto by uwierzył, że twardy jak skała „Wasyl”, piłkarz Anderlechtu, da się przepchnąć i wyprzedzić średniemu Jonathanowi Evansowi? Wreszcie, chcę zobaczyć osobę, która przed meczem dałaby złamanego grosza na blamaż Artura Boruca?

Pomysł na grę

Koncepcja gry pomocników nie była również chybiona. Mariusz Lewandowski to najlepszy defensywny pomocnik na jakiego nas stać. Wracający do swojej dobrej gry w Bundeslidze Jacek Krzynówek, także musiał znaleźć się w pierwszym składzie. Absencja Rafała Murawskiego sprawiła, że pewniakiem w roli ofensywnego pomocnika był Roger i niestety jako 40-milionowa nacja nie mamy alternatywy na poziomie reprezentacyjnym dla tej pozycji. Sprawa jest przykra, lecz prawdziwa. I znów nie można mieć pretensji do trenera, że tylko jeden z tych trzech piłkarzy spełnił pokładane w nim nadzieje. Przyjrzyjmy się wystawieniu Roberta Lewandowskiego na prawej flance. Powód złej gry naszego utalentowanego, młodego zawodnika jest prozaiczny. Dwóch, trzech walecznych Irlandczyków u boku może wybić z rytmu każdego piłkarza. Media domagały się powołania Ireneusza Jelenia. Leo w końcu uległ i piłkarz ten był jednym z nielicznych, którzy po tym meczu zasługiwali na brawa.

Posypać głowę popiołem

W naszym polskim środowisku piłkarskim jest wiele chorób, lecz zanim zaczniemy cokolwiek uzdrawiać, spójrzmy na sprawę z szerszej perspektywy. Jeśli zawodnikom brakuje zaangażowania i determinacji w meczu reprezentacyjnym, to żaden trener nie pomoże. Aż strach pomyśleć, co będzie się dziać, jeśli nie wygramy meczu z kelnerami z San Marino. Niech piłkarze mocno się zastanowią, okażą skruchę i zaczną na murawie walczyć. Jeśli tego nie uczynią, to kibiców czeka przewlekły ból głowy i szycie ran bardzo grubymi nićmi.

Komentarze
Tomasz Karkuć (gość) - 15 lat temu

"I znów nie można mieć pretensji do trenera, że
tylko jeden z tych trzech piłkarzy spełnił pokładane
w nim nadzieje." Sugerujesz, że jaki piłkarz z
pomocy spełnił pokładane w nim nadzieje? Przecież
Irlandczycy zdominowali środek boiska, Roger nic nie
pokazał poza asystą, a M. Lewandowski się starał ale
nic mu nie wychodziło.

Odpowiedz
~polandia (gość) - 15 lat temu

Już na pewno nie chce powrotu PZPN-owskich
darmozjadów...

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze