W zasadzie wydawało się, że to Szwedzi mają większe szanse na awans do kolejnej fazy turnieju. Po pierwsze, mają zawodników ogranych w najlepszych europejskich ligach i doświadczenie turniejowe. Po drugie zaś wystarczał im zaledwie remis. A jednak to Rosjanie grają dalej, a "Trzy Korony" wracają do domu
Mecz z Holendrami będzie dla trenera Rosjan szczególny, z oczywistych względów. Dlatego nic dziwnego, że jego podopieczni podeszli do dzisiejszego, decydującego o awansie z grupy, meczu ze Szwecją, szczególnie zmobilizowani. Od pierwszego gwizdka sędziego ruszyli zdecydowanie do przodu, co chyba nieco zaskoczyło lub zdekoncentrowało przeciwnika. Piłkarze Lagerbacka sprawiali bowiem wrażenie zagubionych, tak jakby był to wyłącznie mecz towarzyski bez żadnych obciążeń. Popełniali do tego katastrofalne błędy w obronie, czego dowodem była pierwsza bramka zdobyta w 23 minucie przez Romana Pawliuczenkę. Dwa szybko wyprowadzone podania, wzdłuż linii w polu karnym spowodowały, że napastnik Rosjan mógł oddać precyzyjny strzał z pola karnego, wobec którego Isaksson był bez szans.
Drugi gol, którego autorem okazał się powracający po kontuzji Arshavin, również był konsekwencją dynamicznej gry piłkarzy Hiddinka. Jeden z najlepszych na placu, Zhirkov zabrał się dynamicznie z piłką, lewą stroną boiska i idealnie obsłużył Arshavina, któremu nie pozostało nic innego jak wpakować piłkę do siatki. Ten, który mógł w ogóle nie zagrać w Mistrzostwach Europy okazał się bohaterem, nie tylko uzyskując zwycięskie trafienie, ale też umiejętnie kierując grą całego zespołu. Szwecja odpowiadała indywidualnymi akcjami Larssona oraz Ibrahimovicia, jednak nie stanowiły one w rezultacie ogromnego zagrożenia. Trzeba przy tym nadmienić, że kilkakrotnie „Trzy Korony” ratowało szczęście, gdyż na drodze piłki do ich bramki stawała, bądź to poprzeczka, bądź dobrze dysponowany tego dnia bramkarz. Skandynawscy piłkarze wydawali się tego dnia sparaliżowani rangą meczu, gdyż nie radzili sobie kompletnie w destrukcji, gdzie wśród Rosjan dzielił i rządził Semak. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że „Sborna” wygrała ten mecz absolutnie zasłużenie i może już myśleć o kolejnej fazie mistrzostw. Natomiast Szwedzi wracają do domu i marzenia o triumfie na wielkiej imprezie, muszą odłożyć o co najmniej dwa lata.