Hasan Salihamidzić. Marionetka, kiepski dyrektor sportowy


Salihamidzić znacząco przyczynił się do prawdopodobnego odejścia Hansiego Flicka z Bayernu. Wcześniej również się nie popisywał

18 kwietnia 2021 Hasan Salihamidzić. Marionetka, kiepski dyrektor sportowy
world-today-news.com

"Odchodzę". Taki przekaz płynął z ust Hansiego Flicka po wygranym przez Bayern meczu z Wolfsburgiem. Zasłużony niemiecki szkoleniowiec w związku z tym zapewne zastąpi Joachima Loewa na stanowisku selekcjonera reprezentacji Niemiec. Być może nie byłby taki chętny do zmiany, gdyby nie to, że na co dzień musi współpracować z taką osobą jak Hasan Salihamidzić. Bośniak co chwilę podkłada mu kłody pod nogi.


Udostępnij na Udostępnij na

Bayern – PSG. Pierwszy mecz tegorocznego ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Bayern przegrywa 2:3. Zapewne przez brak Roberta Lewandowskiego, który dość niespodziewanie poległ w boju podczas starcia z walecznym Andorczykiem. Po jakimś czasie oczywiście rewanż. Bayern przystąpił do niego mocno osłabiony. Bez, wymieńmy po kolei, „Lewego”, Gnabry’ego, Goretzki, Douglasa Cousty, Suelego, Tolisso czy rezerwowego Marca Roki. Na ławce znaleźli się nieźli Jamal Musiala i Javi Martinez. Ale poza nimi totalnie bezużyteczni w tym sezonie i nieokrzesani w boju Zaiser, Stanisić i Nianzou. Obraz nędzy i rozpaczy dopełniał Bouna Sarr, który od paru miesięcy nie prezentuje dosłownie niczego.

Po drugiej stronie znajdowała się drużyna ze stolicy Francji. Tam też miano swoje problemy, gdyż w meczu nie mogli uczestniczyć Bernat, Marquinhos i Mauro Icardi. Ale tam, bądź co bądź również krytykowany, dyrektor sportowy Leonardo zadbał o jakieś wsparcie. Na ławce znajdowali się m.in. Florenzi, Bakker, Sarabia, Verratti czy Kean. Całe towarzystwo uzupełniała śmietanka paryskiej akademii, którą zachwyca się cały świat. I w ten sposób, kiedy Mauricio Pochettino miał dwunastu zmienników do wyboru, Flick mógł skorzystać z siedmiu, w większości niewystarczającej jakości piłkarskiej zawodników.

Uwidoczniło się to podczas meczu. Bayern prowadził 1:0 po bramce Choupo-Motinga (on też swoją drogą nie jest zbyt wartościowym zmiennikiem). Na gwałt potrzebował drugiej bramki. Jednak paryżanie zamurowali się na własnej połowie. Flick potrzebował więcej atakujących. Ale do dyspozycji miał tylko Jamala Musialę. O jego desperacji niech świadczy fakt, że w końcówce meczu zmienił zmęczonego Choupo-Motinga na… Javiego Martineza, który z reguły gra na pomocy lub obronie. Przez niedbalstwo przy budowie kadry Bayern przegrał walkę o triumf w Lidze Mistrzów. To jest odpowiedzialność Salihamidzicia.

Czy Bayern Monachium przegra „wygrany” sezon? Problemów przybywa

Krnąbrny Bośniak

Jaki autorytet może mieć gadatliwy gość z Bałkanów, który znalazł się w zarządzie tylko dlatego, że Uli Hoeness chciał mieć „swoje ucho” w gabinetach? Tak, nie ma żadnego. Uwidoczniło się to w sytuacji opisywanej przez „Kickera”, kiedy to Flick kazał „stulić pysk” popularnemu „Brazzo”. Zrobił to w autokarze, przy zawodnikach. Ten Flick, który słynie z żartowania i pedagogicznego podejścia do piłkarzy.

Nie było to spowodowane tylko wątpliwymi kompetencjami Salihamidzicia. Problemem były też jego działania. Jak wiadomo, każdy z członków zarządu bierze na siebie poszczególne transfery. Bośniak miał zająć się uzupełnieniami i sprowadzaniem perspektywicznych zawodników. Najpierw na jego celowniku znalazł się Callum Hudson-Odoi. Anglik nie jest złym piłkarzem, ale dzięki „wysiłkom” dyrektora sportowego każdy wiedział, że Bayern chętnie wyłoży za niego trochę pieniędzy. Chelsea podbijała cenę, inne kluby również bawiły się w swoje gierki. Na szczęście „Brazzo” ostatecznie do transferu nie doszło. Na razie Hudson-Odoi nie prezentuje pełni swoich umiejętności. Nie jest pewniakiem w „The Blues”. Przykładowo Mason Mount przerasta go o głowę.

Salihamidzić zaplanował też kupno Leroya Sane. To jest chyba jeden z niewielu udanych ruchów pana dyrektora. Niemiec został pozyskany za całkiem okazyjne 45 milionów euro. Jednak styl bośniackiego działacza znowu budził wątpliwości. O zainteresowaniu Bayernu ponownie każdy wiedział. Sam Hasan niejednokrotnie bawił się w lajkowanie zdjęć swojego ulubieńca na Instagramie. Czy to jest profesjonalne?

Hasanowi również przytrafił się los na loterii, kiedy pozyskał po okazyjnej cenie Alphonso Daviesa. Kanadyjczyk okazał się genialnym technikiem o wielkich umiejętnościach. Ktoś mógł pomyśleć: „Ma oko ten Salihamidzić!”. Jednak dobre wstępne wrażenie zmywa reszta jego poczynań.

Lista hańby

Swego czasu w Niemczech mówiło się, że Jann-Fiete Arp jest wielkim talentem. Ten chłopak szybko zadebiutował w HSV, jeszcze na poziomie Bundesligi. Jednak czas upływał, a on wciąż nie strzelał bramek. Krótko mówiąc – szału nie było. Ale 3 miliony euro i tak wydawały się niezłą ceną. „Brazzo” skorzystał z okazji. Ale nie popisał się przy negocjacjach kontraktowych. Niemiecka prasa donosi, że młodzian zarabia 5 milionów euro rocznie. A na razie nie jest w stanie wyróżnić się choćby w rezerwach.

Michael Cuisance. Obecnie zawodnik wypożyczony do Olympique Marsylia. Francuzi, kiedy go pozyskiwali, szukali byle kogo. Z kolei przed trafieniem do Bayernu piłkarz urodzony w Strasburgu grzał ławę w Borussii Moenchengladbach. Dał się poznać ze względu na swój krnąbrny charakter. Ale nie ze względu na umiejętności. W razie potrzeby Flick na niego stawiał, ale to nie był poziom mistrza Niemiec. Na zawodnika wydano 8 milionów euro.

Za darmo (w stylu Bayernu) pozyskano Alexandra Nuebela z Schalke 04. Jednak bramkarz wyjechał z Zagłębia Ruhry, bo obiecano mu grę co jakiś czas. A nie pasuje to ani do wizji Hansiego Flicka, ani do upodobań Manuela Neuera. Podobna sytuacja jest z Tanguyem Nianzou. Młodzik z Paryża odszedł z PSG za darmo w nadziei, że będzie mu dane więcej grać. Nie gra, bo szkoleniowiec Bayernu nie widzi w nim aż takiego potencjału.

Do listy hańby można dodać nazwiska Sarra i Roki. Obu ściągnięto w promocji, jak na bazarze. Kadra Bayernu kulała już od początku sezonu, więc „Brazzo” szukał byle kogo. Obaj panowie mają umiejętności, ale nie pasują stylem do Bayernu. Nie przydali się w decydujących momentach.

Przelano czarę goryczy

Na obecne wydarzenia na pewno wpływa też fakt nieskuteczności Salihamidzicia przy negocjacjach kontraktowych. Bayern nie zamierza przedłużyć kontraktu z Jeromem Boatengiem, który przecież jest jednym z lepszych obrońców w Niemczech. Dodatkowo wątpliwości budzi styl – Boateng o fiasku negocjacji dowiedział się po treningu, z zaskoczenia.

Ponadto Salihamidzić robi pod górkę Flickowi. Nie ściągnął prawie żadnego zawodnika z jego listy życzeń. Jednym z wyjątków jest Tiago Dantas. Piłkarz Benfiki od początku był jednym z topowych celów niemieckiego szkoleniowca. Próbkę umiejętności Dantasa można było zobaczyć podczas meczu z Unionem Berlin. Bayern zremisował wówczas 1:1, ale każdy dotyk piłki Portugalczyka oznaczał problem dla przeciwników. Pomocnik jest obecnie wypożyczony ze swojego macierzystego klubu. I tutaj pojawia się kość niezgody. Flick chętnie pozyskałby zawodnika, z kolei Salihamidzić szybciutko odesłałby piłkarza na Półwysep Iberyjski.

Takie pomniejsze afery powodują, że nawet kilka przyzwoitych „trafień” Salihamidzicia odchodzi w cień. No bo co Bayernowi z Daviesa czy Sané, jeśli w drużynie najzwyczajniej w świecie brakuje piłkarzy? A przy agresywnym pressingu preferowanym przez Flicka to powinien być psi obowiązek dyrektora sportowego, żeby zapewnić zastępstwo przemęczonym piłkarzom.

Ponadto jak nazwać dyrektora sportowego, przez którego odchodzi chyba jeden z lepszych trenerów Bayernu w XXI wieku? Flick ze swoją drużyną mógłby spokojnie wygrać drugą Ligę Mistrzów z rzędu. Ale co mógł zrobić, jak jego zawodnicy byli z dnia na dzień coraz bardziej przemęczeni? Nic.

Dlatego kierownictwo Bayernu po godnym pożegnaniu Flicka powinno również szybko pożegnać Salihamidzicia. Najlepiej bez wcześniejszych zapowiedzi. Tak jak o końcu rozmów kontraktowych poinformowano Boatenga.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze