Górnik – Piast 1:1. Derby Górnego Śląska nie porwały publiczności


Spotkanie przy ulicy Roosevelta zakończyło się bramkowym remisem. Nie zabrakło jednak niedokładności w wykonaniu obu drużyn

3 listopada 2019 Górnik – Piast 1:1. Derby Górnego Śląska nie porwały publiczności
Michał Kość / PressFocus

Górnik Zabrze nie odniósł ligowego zwycięstwa od sierpnia, kiedy zabrzanie pokonali Koronę Kielce. Drużyna Marcina Brosza z miesiąca na miesiąc notuje coraz gorsze wyniki – w październiku Górnikowi nie udało się wygrać ani jednego spotkania. Zgoła inaczej wygląda sytuacja Piasta Gliwice – klub z Okrzei wygrał wszystkie swoje październikowe mecze i przyłączył się do walki o topowe miejsca.


Udostępnij na Udostępnij na

Gliwiczanie nie najlepiej weszli w obecny sezon PKO Ekstraklasy. Waldemar Fornalik najpierw za priorytet obrał europejskie puchary, w których Piast wypadł bardzo słabo. Porażki w eliminacjach Ligi Mistrzów i Ligi Europy dobiły ekipę z Gliwic do tego stopnia, że słabe wyniki notowała też w rozgrywkach ligowych. Do tego z klubu odeszli Joel Valencia – najlepszy zawodnik Piasta – a także Patryk Dziczek, który swoją karierę postanowił rozwijać we Włoszech.

Za nami już czternaście kolejek ekstraklasy. W tym czasie sytuacja obu drużyn całkowicie się zmieniła. Górnik z całkiem dobrze wyglądającej ekipy stał się drużyną, która znajduje się w niemałym dołku. Tymczasem gliwiczanie nieco się obudzili i powrócili do walki o najwyższe cele. Waldemar Fornalik mógł nawet liczyć na to, że jego ekipa wskoczy na pozycję lidera ekstraklasy. Przynajmniej do czasu kolejnego spotkania Wisły Płock.

Kolejny jubileusz w Zabrzu

Ostatnimi czasy Górnik podczas spotkań u siebie przeżywa mniejsze bądź większe jubileusze. Niedawno obchodzono urodziny miasta Zabrze, przy okazji spotkania z ŁKS-em Marcin Brosz świętował zaś swój dwusetny mecz w ekstraklasie jako trener. Tym razem obchodzono urodziny zawodnika, którego imię nosi stadion Górnika. Ernest Pohl urodził się dokładnie trzeciego listopada 1932 roku, czyli w dzień dzisiejszych derbów z Piastem.

Na trybuny zawitało ponad dziesięć tysięcy fanów „Trójkolorowych”, atmosfera była doprawdy wspaniała. Rozległ się pierwszy gwizdek sędziego i… właściwie w tym momencie czar prysł. Górnik zaczął dosyć zachowawczo, a na trybuny zawitały wyzwiska. Marcin Brosz nie zrezygnował ze swojego pomysłu, aby nastawić swój zespół na grę z kontr. To wiązało się jednak z oddaniem większej inicjatywy piłkarzom przyjezdnym.

Po drugiej stronie trener Fornalik zdecydował się na bardziej agresywny styl gry. Bardzo często, gdy to Górnik był w posiadaniu piłki, robiło się dosyć tłoczno, a gracze z Zabrza byli bardzo krótko kryci. Gliwiczanie nie zapomnieli jednak o zabezpieczaniu tyłów oraz asekuracji. Mimo to obie drużyny miały z początku problemy z konstruowaniem akcji. Nie działały ani próby krótkiego rozegrania ze strony gospodarzy, ani próby dogrania prostopadłych piłek przez gości.

Brak pewnego składu

Trener Brosz wciąż eksperymentuje z wyborem zawodników do pierwszego składu. W Gdańsku na murawie zobaczyliśmy m.in Kopacza czy Bauzę, których dziś zabrakło na boisku. Po raz drugi w tym sezonie szkoleniowiec Górnika zdecydował się dać szanse Łukaszowi Wolsztyńskiemu. Na boisku pojawili się także Filip Bainović oraz Kamil Zapolnik. Decyzje trenera co do Argentyńczyka wciąż dziwią – Bauza był jednym z lepszych zawodników w ostatnich ligowych spotkaniach. Tymczasem za każdym razem był on zmieniany w przerwie, a dziś został nawet odsunięty od pierwszego składu. Miejsca w składzie od początku sezonu nie stracił za to Jesus Jimenez, który delikatnie mówiąc, nie porywa formą w ostatnim czasie, nawet mimo strzelonej ostatnio bramki.

Tymczasem Waldemar Fornalik zdecydował się na tych samych zawodników, którzy rozegrali świetny październik, wygrywając wszystkie ligowe mecze. Jedynym wyjątkiem jest brak Gerarda Badii, który trafił na ławkę, a jego miejsce zajął Tomasz Jodłowiec. Górnikowi z pewnością brakuje pewnej stabilizacji – można wręcz powiedzieć, że forma ekipy waha się tak często, jak często zachodzą zmiany w składzie.

Najlepsze defensywy ekstraklasy

Piast przez trzynaście ostatnich kolejek stracił zaledwie dziewięć bramek. Górnik przed spotkaniem derbowym trzynaście razy musiał wyjmować piłkę z własnej siatki. Drużynę z Gliwic czyni to najlepszą defensywą obecnego sezonu – jako jedyna drużyna Piast stracił mniej niż dziesięć bramek. Kolejna na liście jest Pogoń Szczecin, która do tej pory bramek straciła dwanaście. Na trzecim miejscu znajduje się właśnie ekipa Górnika, ex aequo ze Śląskiem Wrocław.

Zupełnie inaczej prezentują się siły ofensywne obu drużyn. Zabrzanie to jedna z najmniej bramkostrzelnych drużyn tego sezonu, z zaledwie dwunastoma trafieniami na koncie. Czyni to Górnika trzecią od końca drużyną, jeśli chodzi o strzelone bramki. Niewiele więcej – bo 15 trafień – zaliczył w sezonie 2019/2020 Piast Gliwice. Mimo to podopieczni trenera Fornalika znajdują się w o wiele lepszym położeniu.

Niedokładność bolączką Górnika

Pod koniec drugiej połowy Górnik nabrał wiatru w żagle. Piłkarze z Zabrza decydowali się na nieco odważniejsze zagrania, a prostopadła piłka od obrońcy omal nie skończyła się rzutem karnym. Kamil Zapolnik został sfaulowany około 17 metrów przed bramką, ale górnicy nie wykorzystali rzutu wolnego. Za to już w doliczonym czasie gry zabrzanie wyprowadzili fantastyczną kontrę – niedokładne zagranie w boczną strefę zrujnowało jednak wypracowaną przewagę, a wywalczony rzut wolny zakończył się strzałem w mur w wykonaniu Jimeneza.

Niedokładność – to ostatnio słowo, którym można podsumować grę Górnika. Nie inaczej było dziś, jednak kolejną zmorą zabrzańskiego zespołu są błędy indywidualne. Winę można zrzucić także na brak zgrania między zawodnikami – wracamy więc do tego, że Marcin Brosz bardzo często żongluje składem, przez co nie daje szans zawodnikom na to, aby zaczęli grać jako jedność.

Na zmianę obrazu gry w drugiej połowie liczył nawet selekcjoner reprezentacji, który pojawił się na meczu…

Suszarka w szatni

I po przerwie faktycznie zawodnicy nieco się przebudzili. Choć ciężar gry nadal znajdował się w środku pola, nie przeszkodziło to Piastowi, aby bardzo szybko otworzyć wynik meczu. Tomasz Jodłowiec uderzył na bramkę Górnika, piłkę niefortunnie podbił Przemysław Wiśniewski. Trafienie zostało zaliczone jako samobój defensora Górnika Zabrze.

Po stracie bramki Górnik nie załamał się – wręcz przeciwnie, od tego momentu to zabrzanie przeważali, napierali na swoich rywali. Górnik nie chciał oddać gliwiczanom meczu derbowego. W efekcie Piast zaledwie pięć minut cieszył się z prowadzenia, bo piłkę do bramki wpakował kapitan zespołu Szymon Matuszek. Dla 30-latka było to drugie trafienie w tym sezonie – poprzednio strzelił bramkę w wyjazdowym meczu przeciwko Cracovii, także wyrównując wynik meczu.

Piast nie potrafił odpowiedzieć na nagłą szarżę Górnika. Zabrzanie wciąż atakowali, wydawało się, bezradnego Piasta. Na boisku zameldowali się David Kopacz oraz Juan Bauza, którzy biegali w bocznych strefach. Do środka zszedł Jesus Jimenez, który grał za plecami Igora Angulo. Widać było, że młodszy z pary Hiszpanów zdecydowanie lepiej czuje się za plecami swojego bardziej doświadczonego kolegi z ataku.

Górnikowi wciąż brakowało jednak gry jako zespół. Swoje przebłyski miał Angulo, który wdał się w szalony drybling i wdarł w pole karne – samemu nie był jednak w stanie wskórać wiele. Tymczasem to Piast ustawił się tak jak na początku jego rywale, czyli na grę z kontry. Gliwiczanie nie do końca radzili sobie z wysokim pressingiem stosowanym przez zabrzan.

Końcówka do zapomnienia

Wiadome było jednak, że tak wysoki pressing nie może być stosowany do końca meczu. I tak, po krótkim czasie górnicy powrócili do mniej agresywnego pressingu, nie chcąc ryzykować zbyt dużego zmęczenia w ostatnich minutach spotkania. Ostatni kwadrans przypominał sam początek meczu, kiedy to Górnik grał bardziej pasywnie, a Piast przejął inicjatywę. Słowem – na boisku nie działo się (prawie) nic ciekawego oprócz tego, że Badia zaliczył jeszcze trafienie w słupek.

Dosłownie kilka minut przed końcowym gwizdkiem arbitra doskonałą prostopadłą piłkę otrzymał jeden z zawodników Górnika. Frantisek Plach skrócił kąt napastnikowi, ale ten zdecydował się wyłożyć piłkę do pustej bramki wbiegającemu akurat Igorowi Angulo. Sędzia dopatrzył się jednak spalonego i po krótkiej konsultacji z VAR-em nie uznał bramki. Górnikowi ta sytuacja nie podcięła skrzydeł – wręcz przeciwnie, ostatkiem sił ruszył na bramkę Piasta. Szkoda tylko, że gliwiczanie nie pokazali kłów, a zamiast tego woleli zagrać na czas.

Dla obu ekip wywalczony dziś punkt jest niezwykle ważny. Mimo to dla Piasta jest to przedłużenie passy bez porażki w ekstraklasie, dla Górnika zaś – bez zwycięstwa. Górnicy nie wygrali już od siedmiu ligowych spotkań i wcale nie zanosi się na to, żeby passa miała zostać przerwana. „Trójkolorowych” czekają spotkania z rozpędzoną Legią Warszawa, a potem dotychczasowym liderem z Płocka.

Gliwiczanie także nie mają najmniej wymagającego terminarza. Patrząc jednak na to, jaką formę prezentują ostatnio podopieczni Waldemara Fornalika, możemy być niemal pewni, że co najmniej nawiążą równą walkę czy to z Jagiellonią, czy też Lechem, Śląskiem i Pogonią. Na rozstrzygnięcie batalii o to, która ekipa przoduje obecnie na Górnym Śląsku, przyjdzie nam jednak poczekać do wiosny.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze