Piłkarze Roberto Manciniego nie zdołali wywieźć ze Stadium Of Light kompletu punktów. Po szybko straconej bramce zespół Steve'a Bruce'a doskonale spisywał się w obronie. Kilkoma świetnymi paradami popisał się bramkarz gospodarzy, Craig Gordon.
Pierwsza część spotkania na Stadium Of Light zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem podopiecznych Steve’a Bruce’a. Niezaprzeczalnie najlepszym graczem na boisku był strzelec bramki, Kenwyne Jones. Dał o sobie znać już w 4. minucie meczu, kiedy po dynamiczny rajdzie z piłką po lewej stronie boiska oddał groźny strzał na bramkę Givena. Zaledwie pięć minut później napastnik pochodzący z Trynidadu i Tobago mógł cieszyć się ze swojej ósmej bramki w tym sezonie. Doskonale zachował się przy tej bramce Steed Malbranque, który ograł najpierw Richardsa, a następnie bezbłędnie dośrodkował na dziewiąty metr pola karnego. Tam czekał Jones, który precyzyjnym strzałem głową pokonał bezradnego Givena. Manchester City nie stwarzał sobie żadnych sytuacji, a jego akcje kończyły się zazwyczaj na środku boiska, gdzie w pierwszej połowie przeważał Sunderland.
W 19. minucie po raz kolejny strzał oddał Jones. Tym razem dośrodkowywał Kieran Richardson. Goście doczekali się znakomitej okazji w 31. minucie. Po ładnym rajdzie Richardsa piłkę z 11. metra uderzył Gareth Barry. Angielski pomocnik nie trafił jednak w bramkę. Sześć minut później poważny błąd popełnił Lescott. Piłkę przejął najlepszy strzelec Sunderlandu, Darren Bent, ale jego strzał został zablokowany przez defensorów City. Pod koniec pierwszej połowy przewaga gospodarzy została udokumentowana ofensywną akcją jednego z obrońców Sunderlandu. Anton Ferdinand znalazł się pod polem karnym przeciwnika, jednak po odegraniu sędzia musiał odgwizdać spalonego. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:0 i więcej do powiedzenia w przerwie swoim podopiecznym miał z pewnością Roberto Mancini.
W 49. minucie gry dobrą akcję stworzyli gospodarze. Bent wywalczył piłkę i odegrał ją piętą do nadbiegającego Campbella. Były napastnik Manchesteru United za daleko wypuścił sobie piłkę i jego dośrodkowanie bez problemu wyłapał bramkarz gości. Dwie minuty później podopieczni Manciniego stworzyli sobie najlepszą sytuację w meczu. Tevez świetnie wypuścił piłkę Paragwajczykowi, jednak Santa Cruz strzelił po ziemi i Gordon bez problemów obronił. W drugiej połowie to goście z Manchesteru byli lepszym zespołem i częściej utrzymywali się przy piłce. Mieli też dużo więcej szans na zdobycie bramki. W 52. minucie strzelał Wright-Phillips, a chwilę później bramkarza Sunderlandu przetestował Craig Bellamy. Goście zdecydowanie poprawili swoją grę w drugiej części gry, ale ich próby zdobycia wyrównującego gola kończyły się na obrońcach bądź znakomicie dzisiaj dysponowanym bramkarzu Sunderlandu. Dobry mecz rozgrywał Bellamy.
W 70. minucie dośrodkował do Teveza i mogło się wydawać, że Argentyńczyk musi wykorzystać taką okazję, jednak Gordon po raz kolejny udowodnił, że łatwo sobie bramki strzelić nie da. Trzy minuty później strzał Campbella obronił Given. Manchester City napierał. Gordon popisał się jeszcze dwiema wspaniałymi interwencjami przy strzałach Bellamy’ego w 80. i 89. minucie. Bramkarz Sunderlandu skapitulował w końcu w doliczonym czasie gry. Goście wykonywali rzut rożny. Piłkę na skraju pola karnego przejął wprowadzony wcześniej Adam Johnson i przepięknym strzałem w samo okienko nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Piłkarze Manciniego zdołali doprowadzić do remisu, chociaż skutecznie dzisiaj grała defensywa Sunderlandu z Craigiem Gordonem na czele.