Giorgi Gabedava – czy to będzie zbawienie Zagłębia Sosnowiec?


Przedstawiamy nowy nabytek ostatniej drużyny tabeli ekstraklasy

2 stycznia 2019 Giorgi Gabedava – czy to będzie zbawienie Zagłębia Sosnowiec?
sportall.ge

Powoli rozkręca się okienko transferowe w Polsce. Zagłębie Sosnowiec wzmocnił król strzelców ligi gruzińskiej, Giorgi Gabedava.


Udostępnij na Udostępnij na

Ofensywa zespołu z Zagłębia Dąbrowskiego jesienią nie należała do najgroźniejszych. Nie licząc Vamary Sanogo, który spisywał się całkiem dobrze, mieliśmy „przyjemność” oglądać takie wynalazki jak Junior Torunarigha i Alexandre Cristovao. Z gry obu zapamiętać da się tylko Cristovao, i to głównie za sprawą bandyckiego faulu na Walukiewiczu, ewentualnie można pamiętać jego dwie bramki w starciu z Wisłą Kraków. W tej sytuacji nic dziwnego, że Zagłębie wzmacnia swój atak.

Kim jest Gabedava?

Giorgi Gabedava to zawodnik, który dla nas – kibiców polskiej piłki i widzów polskiej ekstraklasy – wydaje się kompletnym anonimem i pewnie niejeden fan, widząc to nazwisko, od razu pomyślał sobie: „szrot”. Tymczasem zawodnika nie należy za szybko skreślać, bo przemawiają za nim osiągnięcia.

Liga gruzińska nie budzi raczej w Polakach takiego efektu „wow”. W zasadzie mówimy bowiem o jednej z najsłabszych lig w Europie, której przedstawiciel nigdy jeszcze nie grał w europejskich pucharach. Średnio zaawansowany polski kibic zapytany o znane gruzińskie kluby odpowie Dinamo Tbilisi i może przypomni sobie Dinamo Batumi, z którym boje w eliminacjach Ligi Europy toczyła Jagiellonia. Autor tekstu może jeszcze wskazać Torpedo Kutaisi. Jak więc widać, wiedza o lidze gruzińskiej nie jest wśród polskich kibiców największa. Jednak wywalczony tam tytuł króla strzelców musi wzbudzać szacunek. Rzadko się bowiem zdarza, by do LOTTO Ekstraklasy trafiał król strzelców jakichś rozgrywek. W niedawno zakończonym sezonie Gabedava strzelił w tamtejszej lidze 22 bramki w 35 spotkaniach dla Czichury Saczhere. Wybrano go też najlepszym zawodnikiem tych rozgrywek.

Czy Gabedava posiada potencjał, by zostać gwiazdą ligi? Cóż… trudno powiedzieć. Z jednej strony w swoim kraju był świetny, z drugiej gdyby był tak dobry, to nie szedłby do drużyny, która jeżeli utrzyma się w ekstraklasie, to powinna na kolanach iść z Sosnowca na Jasną Górę przez Licheń, tylko do jakiejś czołowej drużyny takiej jak chociażby Jagiellonia. Widać też, że nie jest jakiś wielce uznany w swoim kraju, ponieważ mając 29 lat, jeszcze ani razu nie zagrał w reprezentacji swojego kraju. Dodatkowo wcześniej tylko raz Gabedava osiągnął połowę swojego ubiegłorocznego dorobku.

Warto zaznaczyć, że raz już ten piłkarz wyjechał poza Gruzję. Przez rok był zawodnikiem ukraińskiego Ilcziwecu Mariupol, nie zaliczy na pewno jednak tamtego okresu do najlepszych w swojej karierze, spisywał się bowiem wówczas przeciętnie.

O opinię o Gabedavie poprosiliśmy eksperta Weszło FM i założyciela fanpage’a „Piłką w okno na wschód”, Łukasza Bobruka:

Jest to najlepszy, najefektywniejszy i najskuteczniejszy (22 gole) piłkarz minionego sezonu ligi gruzińskiej. Z racji, że ma już 29 lat, a jeszcze nie dostał szansy debiutu w reprezentacji (sporadycznie powołuje się piłkarzy z ligi gruzińskiej, która w rankingu UEFA zajmuje 47. miejsce), to chyba ostatni dzwonek, by wyjechał za granicę (nie liczę rocznego wypożyczenia do Ilicziwca Mariupol w 2010 roku, w którym w 17 meczach ligowych zdobył gola). Prawonożny Gabedava grywa głównie na środku ataku, czasem pójdzie też na lewą stronę ofensywy. Jak w Sosnowcu będzie miał mu kto dogrywać piłki, to trochę goli ma szansę strzelić w ekstraklasie.

Dawni ekstraklasowicze z Gruzji

Obecnie w lidze mamy dwóch przedstawicieli tego kraju – Lukę Zarandię i Giorgi Merebaszwiliego. Ten pierwszy spisuje się w Arce całkiem dobrze, acz można stwierdzić, że poniżej swojego potencjału. Merebaszwili w Płocku jest od dawna siłą napędową ofensywy. W tym sezonie można go nawet nazwać czołowym skrzydłowym ekstraklasy. W przeszłości mieliśmy też kilku innych reprezentantów tego kraju w naszej lidze. Nie będę się odwoływał do dawnych czasów i takich graczy jak Gira Giuruli, ale do kilku ostatnich przypadków. Co prawda żaden z Gruzinów grających w ekstraklasie nie był Kakhaberem Kaładze albo Lewanem Kobiaszwilim, ale pojawiło się kilku, którzy dumnie reprezentowali swój kraj w naszej lidze.

Swego czasu dwóch graczy z tego kraju występowało w Jagiellonii Białystok. Giorgi Popchadze był niezłym graczem jak na ekstraklasę, ale dobre mecze przeplatał słabszymi i był nierówny. Ciekawiej prezentował się Nika Dżalamidze, który w Jagiellonii stanowił jeden z motorów napędowych drużyny, która w 2016 roku znalazła się na ligowym podium. Dżalamidze dosyć regularnie zdobywał punkty do klasyfikacji kanadyjskiej. Dobra gra w „Jadze” zaowocowała transferem do Rizesporu, gdzie się nie przebił i wrócił do Polski, do Górnika Łęczna, tam jednak zawodził.

Dwóch Gruzinów w ostatnich latach miała w swoich szeregach też Legia Warszawa. Pierwszym z nich był Władimer Dwaliszwili, który do ekipy „Wojskowych” trafił po tym, jak fantastycznie sobie radził w Polonii Warszawa. Przy klubie z Łazienkowskiej było nieźle, ale nie za dobrze. Mówiło się często, że to typ defensywnego napastnika albo nawet nieco obraźliwiej, że jest drewniany. Potem wyjechał z Legii do Danii, a następnie wrócił do naszej ligi w barwach Pogoni Szczecin, tam niekiedy nawet strzelał, problem polegał jednak na tym, że głównie w sparingach. Drugim Gruzinem, który przewinął się przez Legię, był Wako Kazaszwili, który przyszedł do Warszawy, gdy drużyna grała w Lidze Mistrzów. Spędził w Polsce sezon i okazał się niewypałem, zawodząc oczekiwania.

W ubiegłym sezonie w Kielcach występował zaś Nika Kaczarawa. Napastnik ten w poprzednich rozgrywkach strzelił siedem bramek i spisywał się naprawdę solidnie. Pozostawił po sobie na tyle dobre wrażenie, że gdy odchodził z Korony, wielu zastanawiało się, czy „Scyzory” dadzą sobie radę bez Gruzina.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze