Futbolowe TOP11 #03. Największe zmarnowane talenty


31 lipca 2015 Futbolowe TOP11 #03. Największe zmarnowane talenty

Powracamy do zestawień najlepszych piłkarskich „TOPów”. Niestety z powodu przerwy wakacyjnej w dwie ostatnie soboty nie pojawiły się kolejne odcinki. Teraz mam jednak zamiar to nadrobić. Ten tydzień to trzy kolejne części TOP 11. Pierwszy z nich, czyli już trzeci w serii, postanowiłem poświęcić tym piłkarzom, po których fani spodziewali się niesamowitych meczów, a eksperci i analitycy wieszczyli im niejednokrotnie świetlaną przyszłość w najlepszych klubach Europy. Tym, którzy mimo pokładanych w nich wielkich nadziei, nie byli w stanie sprostać oczekiwaniom.


Udostępnij na Udostępnij na

Talent – to słowo w piłkarskim świecie jest równie często błogosławieństwem jak (co ciekawe) przekleństwem. Dlaczego? Tego powinniście dowiedzieć się po zapoznaniu się z poniższym rankingiem tych największych, którzy nie potrafili sobie poradzić z łatką „wspaniałego juniora” czy „wschodzącej gwiazdy”.

#11 Michael Johnson

Angielski środkowy pomocnik urodzony w 1988 roku zaliczył w swojej juniorskiej karierze takie kluby, jak: Leeds United, Everton czy w końcu Manchester City. Johnson w 2006 roku wraz z juniorską drużyną „The Citizens” osiągnął finał Pucharu Anglii, będąc bardzo wyróżniającą się postacią oraz kapitanem drużyny w finałowym rozstrzygnięciu. Ówczesny menadżer drużyny seniorskiej, Stuart Pearce, dostrzegł w młodzianie spory potencjał i w tym samym roku Johnson zaczął występy w pierwszej drużynie. Niestety na przestrzeni sześciu lat gry w zaledwie 37 występach zdobył trzy gole. Co się stało? Młody Anglik miał problemy alkoholowe oraz leczył się psychiatrycznie, co ujawnił dla „Manchester Evening News” dopiero w 2012 roku, czyli wtedy, kiedy zakończył swoją krótką piłkarską przygodę. Na szczęście Johnson odnalazł się w nowym życiu i założył w tym roku swoją własną agencję nieruchomości w rodzinnym mieście Urmston.

#10 Dawid Janczyk

Tego pana nie trzeba raczej specjalnie przedstawiać. To była wielka nadzieja polskiego futbolu. Zachwytom nie było końca, kiedy zdobywał bramkę za bramką w meczach młodzieżowych reprezentacji i w warszawskiej Legii. Dynamiczny, szybki i silny fizycznie. Janczyk posiadał wiele walorów, co zaowocowało transferem do CSKA Moskwa. Wielu mówi teraz, że zbyt przedwczesnym, bo w wieku 20 lat. Rosyjski klub okazał się za mocny dla Polaka, przez co większość czasu spędzał na wypożyczeniach. O ile w belgijskim Lokeren w sezonie 2009/2010 radził sobie nadzwyczaj dobrze, o tyle później spadał już po równi pochyłej. Niestety w trakcie ostatniej rundy jesiennej w ekstraklasie postanowił rozwiązać kontrakt z Piastem Gliwice na własne życzenie. Czy wróci do futbolu? Trudno powiedzieć. Dawid oficjalnie nie zawiesił butów na kołku, ale jego poważne problemy alkoholowe, jak i zwyczajny brak motywacji do dalszej gry wcale na to nie wskazują. Podsumowując, chciałoby się zacytować klasyka: „miałeś chamie złoty róg, ostał ci się ino sznur”.

#9 Kerlon

Obecnie 27-letni Brazylijczyk, grający głównie jako ofensywny pomocnik bądź cofnięty napastnik, był uważany za niesamowity talent i mistrza dryblingu, jeszcze zanim świat usłyszał o Neymarze. Wykreował nawet swój własny sposób dryblingu, czyli tzw. „foczkę” („seal dribble”), za co był dosłownie znienawidzony przez swoich rywali, którzy byli wtedy w stanie zatrzymać go jedynie w nieprzepisowy sposób. Na czym to polegało, zobaczycie na filmiku. Kerlon po świetnych występach w brazylijskim Cruzeiro i juniorskich drużynach reprezentacji Brazylii zwrócił uwagę skautów Interu Mediolan i przeszedł do drużyny z San Siro w 2008 roku za 1,3 mln euro. Prześladowany poważnymi kontuzjami, spędzając większość czasu na wypożyczeniach (m.in. w Ajaxie), nie był w stanie pokazać ani razu swoich niezwykłych umiejętności w Europie. Aktualnie jego kariera „dogorywa” w czwartej (sic!) lidze amerykańskiej w Miami Dade FC.

#8 Anthony Le Tallec

Nazwać siebie następcą Zinedine’a Zidane’a w młodym wieku. Dziwne? Głupie? Zdecydowanie tak. Miało to niestety miejsce w przypadku francuskiego ofensywnego pomocnika Anthony’ego Le Talleca. Kupiony z Le Havre przez Liverpool za 2,5 mln euro 18-letni wówczas zawodnik był określany przez media znad Mersey lepszym, bardziej perspektywicznym zawodnikiem niż np. Rooney czy Ronaldo. Przy takim szumie medialnym było bardzo prawdopodobne, że młody Le Tallec straci kontrolę nad sobą i zamiast skupić się na ciężkich treningach, zacznie „gwiazdorzyć”. Jego niemała pycha została dość szybko ukarana. W trakcie siedmiu lat spędzonych w Liverpoolu rozegrał zaledwie 17 spotkań w pierwszej drużynie, nie strzelając przy tym ani jednego gola. Większość tego okresu spędzał na mniej bądź bardziej udanych wypożyczeniach. Najlepiej zdawał sobie radzić w Valenciennes, czyli francuskim klubie dryfującym między Ligue 1 a Ligue 2. Obecnie gra dla greckiego Atromitosu, a w październiku skończy 31 lat.

#7 Federico Macheda

Włoski napastnik wylądował w wieku 16 lat w Manchesterze United, w którym po jego fenomenalnym golu w meczu z Aston Villą w sezonie 2008/2009, który przyczynił się do wygrania ligi przez „Czerwone Diabły”, pokładano w nim ogromne nadzieje. „Kiko” nie poczynił jednak tak wielkich postępów, jak zakładał sir Alex Ferguson ze swoim sztabem szkoleniowym i sześć lat w drużynie z Old Trafford spędził głównie na wypożyczeniach do takich klubów, jak: Sampdoria, QPR czy VfB Stuttgart. Ostatecznie 1 lipca 2014 roku władze klubu postanowiły się go pozbyć i Włoch odszedł do walijskiego Cardiff City, w którym w ostatnim sezonie w 25 meczach zdobył osiem bramek i raz asystował. Po obejrzeniu poniższej kompilacji jego umiejętności śmiało można stwierdzić, że stać go było na wiele więcej. Macheda skończył dopiero 23 lata, więc możliwe, że zagra jeszcze na wyższym poziomie, ale raczej na pewno nie będzie graczem klasy światowej, tak jak wielu sądziło.

https://www.youtube.com/watch?v=12dvsXb1SyA

#6 Cherno Samba

Ten zapewne niewielu znany były już gambijski piłkarz (nieco ponad tydzień temu oficjalnie zakończył karierę z powodu wykańczających kontuzji) po raz pierwszy zyskał sławę w wieku zaledwie 13 lat, kiedy to strzelił w 32 meczach szkolnej drużyny St Joseph’s Academy, Blackheath FC, (uwaga) aż 132 bramki, co daje średnio nieco ponad cztery gole na mecz. Dwa lata później trafił do juniorskiej drużyny Milwall, w której czynił dalsze postępy, co zwróciło uwagę m.in. Liverpoolu i Manchesteru United. Klub z Anfield złożył ofertę za Gambijczyka z kwotą odstępnego w wysokości 2 milionów funtów, jednak została ona odrzucona. Po tym niepowodzeniu Samba zamknął się w sobie i zaczął mieć problemy psychiczne. W ich następstwie jego kariera zaczęła się gwałtownie staczać. W wieku 19 lat przeszedł do trzecioligowego hiszpańskiego Cádiz CF. Później grał kolejno w takich klubach, jak: Malaga B, Plymouth Argyle, Wrexham, Haka, Panetolikos i FK Tønsberg. Jedyny w miarę udany sezon w seniorskiej piłce zakończył z 18 występami i 11 strzelonymi bramkami.

#5 Royston Drenthe

Holenderski nominalny prawy pomocnik, grający również jako cofnięty napastnik oraz na lewej flance, został wybrany zawodnikiem turnieju na mistrzostwach Europy U-21, występując w drużynie Foppe de Haana. Po tym sukcesie z Feyenoordu wykupił go Real Madryt za 14 milionów euro. Dla „Królewskich” rozegrał 46 spotkań, zdobywając zaledwie dwa gole. Z madryckiego klubu był wypożyczany do Herculesa Alicante oraz Evertonu. Następnie zaliczył krótką przygodę w Rosji w barwach Alanii Vladivazkaz. Potem grał kolejno dla Reading, Sheffield Wednesday, Kayseri Erciyesspor, aż niedawno postanowił podpisać kontrakt z cypryjskim Anorthosisem Famagusta. Cóż, w przeciągu trzech lat zmienić trykot „Los Blancos” na ten należący do mocno przeciętnej drużyny z Wyspy Afrodyty. To musi boleć nie tylko samego Drenthe, ale też zapewne wielbicieli jego nieprzeciętnych umiejętności technicznych i wszechstronności na boisku. Niektórzy twierdzą, że kariera Drenthe załamała się w momencie, kiedy na dłuższą metę odmówił gry na lewej obronie, gdzie według ekspertów radziłby sobie najlepiej, kosztem gry w pierwszej linii.

https://www.youtube.com/watch?v=ERXwjbc9eCY

#4 Bojan Krkić

Hiszpan z serbskimi korzeniami miał jak dotychczas karierę pełną wzlotów i upadków. Obecnie jest lepiej niż gorzej, gdyż wydaje się, że 24 letni piłkarz odnalazł swoje miejsce w Stoke City. Po wspaniałych występach w szkółce La Massi, a następnie bardzo obiecujących początkach w seniorskiej drużynie Barcelony w katalońskim klubie spodziewano się po jego niewątpliwym talencie o wiele więcej. Przez niektórych wręcz za styl gry, podobną pozycję i umiejętności techniczne określany był jako potencjalny następca Leo Messiego. Co ciekawe, w 2011 roku Bojan został sprzedany do AS Roma za 12 mln euro, a następnie kupiony z powrotem za milion euro więcej w 2013 tylko po to, aby za rok oddać go do Stoke za zaledwie 1,8 mln euro. Katalończycy nie zrobili biznesu na tym (wydawać by się mogło) jednym z lepiej zapowiadających się wychowanków, natomiast drużyna Marka Hughsa dosyć niedrogo otrzymała całkiem poważne wzmocnienie. Jeśli hiszpański ofensywny pomocnik przestanie być trapiony przez kontuzje jak w ostatnim sezonie, to wielce możliwe, że da jeszcze radę wypromować swoje nazwisko i zagrać w odrobinę lepszej ekipie. Nie wróżę mu już jednak powrotu do swojego pierwszego klubu czy też innego o podobnej klasie.

#3 Anthony Vanden Borre

Grając przez trzy lata obok Vincenta Kompany’ego w Anderlechcie, to właśnie Anthony Vanden Borre uważany był za tego, który ma ogromne szanse na zrobienie fantastycznej kariery. Okazało się jednak, że to aktualny środkowy obrońca potrafił lepiej wykorzystać swój potencjał. Prawy obrońca, urodzony w Demokratycznej Republice Konga, znany jest ze swoich doskonałych umiejętności ofensywnej gry, nie zapominając przy tym o obowiązkach defensywnych. Przez to obsadzany czasami także w roli skrzydłowego Vanden Borre jest również jednym z najbardziej technicznych obrońców w Europie. Jego sztuczki techniczne i drybling nie raz zaskakiwały rywali na boisku. Obecnie 27-letni reprezentant Belgii umiejętności wprawdzie nie stracił, ale nigdy nie dał rady osiągnąć progresu w żadnym silniejszym europejskim klubie. W latach 2007-2010 zaliczył średnio udaną przygodę w Serie A, gdzie reprezentował barwy Fiorentiny i Genoi oraz zagrał sezon na wypożyczeniu w Portsmouth w Premier League. Później wrócił do ligi belgijskiej, grając w barwach KRC Genk. Potem krótki okres spędził w ukraińskiej Tavriyi Simferopol, by ostatecznie w 2013 roku wrócić do klubu, którego jest wychowankiem, czyli Anderlechtu Bruksela. Wydaje się jednak, że gra w tym zespole to ostateczny pułap jego możliwości. Szkoda. Oczekiwania były dużo większe i mocno uzasadnione.

#2 Wayne Harrison

Angielski piłkarz, występujący na pozycji napastnika, jest znany szerszej opinii głównie ze swojego zmarnowanego talentu. W 1985 roku został kupiony przez Liverpool z Oldham Athletic za rekordową wówczas sumę 250 tysięcy funtów, mając zaledwie 18 lat (swoją drogą kwota wydaje się komiczna przy ostatnich 49 mln funtów wydanych na Sterlinga). Ówczesny menadżer „The Reds”, Joe Fagan, nazwał go „specjalnym zawodnikiem” i był zachwycony jego wyczynami w rozgrywkach młodzieżowego pucharu FA dla Oldham. Harrison rzeczywiście był dosyć specyficzny, ale chyba nie tak, jak sobie to wyobrażał Fagan. Jak się okazało, niestety był trapiony przez kontuzje częściej i boleśniej niż Abou Diaby. Niełatwy wyczyn. Już na samym początku swojej przygody z Liverpoolem młody napastnik doznał tragicznego wypadku w szklarni, gdzie poprzecinany przez szkło prawie wykrwawił się na śmierć. Po długim okresie rekonwalescencji wrócił na krótko do gry, występując w kilku spotkaniach na wypożyczeniu do Oldham i Crewe Alexandra, jednak doznał poważnej kontuzji kolana, która została uznana przez lekarzy za niemożliwą do kompletnego wyleczenia, co sprawiło, że Harrison zrezygnował z gry w piłkę nożną już w wieku 23 lat, nie rozgrywając w trakcie sześcioletniego pobytu w Liverpoolu ani jednego meczu w wyjściowej „jedenastce”. Wayne Harrison, czyli jeden z najbardziej pokrzywdzonych przez los piłkarzy świata, przegrał swój najważniejszy mecz w życiu w 2013 roku z rakiem trzustki. Miał 46 lat.

#1 Freddy Adu

Zwycięzcą dzisiejszej selekcji jest oczywiście nie kto inny jak urodzony w Ghanie, ale wychowany w USA Fredua Koranteng „Freddy” Adu. Moim zdaniem trudno znaleźć innego tak młodego zawodnika w historii futbolu, który spotkał się z takimi zachwytami jak właśnie Adu. Wiele mówi w tym wypadku fakt, że podpisał on kontrakt reklamowy z firmą Nike opiewający na kwotę miliona dolarów już w wieku 14 lat! Młodzieżowy reprezentant Stanów Zjednoczonych (nazywany przez wielu następcą Pelego ze względu na ponadprzeciętne umiejętności piłkarskie jak na swój wiek) jest również najmłodszym zawodnikiem, jaki zagrał dotychczas w rozgrywkach MLS. W swoim debiutanckim sezonie dla D.C. United, mając 14 lat, rozegrał 30 spotkań, trafiając przy tym do siatki pięciokrotnie i trzykrotnie asystując. W przypadku Adu transfer do europejskiego klubu wydawał się kwestią czasu. Tak więc po czterech  latach został on kupiony przez Benfikę Lizbona, skąd wypożyczany był do coraz słabszych zespołów w różnych częściach Europy. W 2011 roku wrócił do USA, przez prawie dwa sezony grając dla Philadelphia Union. Później jego kariera przybrała drastyczny obrót. Najpierw brazylijski średniak Bahia, następnie serbska Jagodina, fińskie KuPS i KUFU-98 (4 liga fińska!), aż w końcu drużyna z NASL (II szczebel rozgrywek kanadyjsko-amerykańskich), Tampa Bay Rowdies, dla której gra do dziś. 26-letni obecnie Adu już raczej nigdy nie wróci do formy prezentowanej na początku swojej kariery.

 

Na samym końcu chciałbym honorowo wspomnieć świetnie zapowiadający się belgijski talent zatrzymany w najgorszy możliwy sposób – przez śmierć. Mowa oczywiście o Juniorze Malandzie, który w wieku 20 lat zginął w wypadku samochodowym, zmierzając na obóz przygotowawczy drużyny Wolfsburga.

Jak myślicie? Czy tacy zawodnicy jak Raheem Sterling czy Martin Ødegaard podzielą losy piłkarzy zestawionych w dzisiejszym TOP11? Podzielcie się opiniami w komentarzach.

A już w następnym odcinku przedstawię zestawienie najatrakcyjniejszych WAGs (partnerek i żon piłkarzy). Postaram się wykazać obiektywizmem, acz nie będzie łatwo ;)

Poprzednie artykuły z cyklu „Futbolowe TOP11”:

#1 Najciekawsze samobóje sezonu

#2 Najlepsze sztuczki techniczne

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze