Futbol z ludzką twarzą


26 czerwca 2010 Futbol z ludzką twarzą

Gdyby to, jaką grę prezentuje dany zespół przedstawić wyrazem twarzy małego dziecka, jedyną „uśmiechniętą” reprezentacją w RPA byłaby Korea Południowa.


Udostępnij na Udostępnij na

Piękna gra w piłkę uśmiechu dziecka warta
Piękna gra w piłkę uśmiechu dziecka warta (fot. indianwomenshealth.com)

Azjaci co prawda w sobotę pożegnali się z afrykańskim mundialem, ale ich łabędzim śpiewem był ofensywny występ, który przyćmił, to co pokazywały dotąd w ataku światowe potęgi. To skośnookie dziecko jest uśmiechnięte, bo nie ma żadnych trosk. Gra po prostu tę kreatywną, szybką piłkę na jeden kontakt, zadziwiając obserwatorów. Czy robi tak, bo jest gorzej wyedukowane taktycznie, ale za to gra nieszablonowo i ratuje się improwizacją? Jeśli tak, to ma prawdziwie godny pozazdroszczenia talent.

W przeciwieństwie do niektórych kolegów z tej 32-osobowej, międzynarodowej klasy. Dziecko francuskie ma np. zapłakaną twarz i grymas, który mówi o tym, że bardzo chciałoby być teraz gdzie indziej – z tego powodu odmawia też wykonywania poleceń rodziców (np. trenowania).

Dziecko włoskie z kolei dopiero uświadomiło sobie, że przez ostatnie cztery lata przytyło tak bardzo, że nie nadąża już za kolegami z przedszkola. Kiedyś było najlepsze, więc teraz nie wypada mu się tak po prostu rozpłakać – na siłę utrzymuje więc łzy w oczach. Wiele na tym nie zyskuje.

Dziecko angielskie, rude, z brodą i owłosieniem na klatce piersiowej, spogląda w stronę innych wzrokiem panów z Monthy Pythona, którzy jeszcze nie zdążyli powiedzieć nic śmiesznego. Nikt więc się nie śmieje, ale jeśli ten dowcip o niemieckich filozofach grających w piłkę wreszcie wyjdzie mu na murawie, to kto wie…

Twarzy dziecka brazylijskiego zobaczyć nie można, bo stoi ono w kącie, odwrócone od reszty. Nie bierze udziału w tej ofensywnej grze grupowej, od kiedy jego wychowawczyni (pani Dunga) kazała ograniczyć jego swobodę w zabawach z piłką dwóm defensywnym pomocnikom.

Faworyt całej klasy, dziecko z Holandii, chytrze się uśmiecha i spokojnie spogląda tylko na resztę spod czerwonych okularów a’la Edgar Davids. Niby coś tam już pokazało, ale wie, że i tak umie to najlepiej ze wszystkich, więc się nie wysila. Takie już są te dzieci, którym zbyt wcześnie kupuje się zbyt wiele firmowych rzeczy Nike…

Gdzieś poza grupą stoi też jeszcze dziecko hiszpańskie, syn najbogatszej rodziny w okolicy, która niedawno się tutaj wprowadziła. Każdy w klasie wie, jak duże zasoby mają jego rodzice i mu to wytyka. Młodzian czuje więc na sobie presję oczekiwań: ma skupioną minę, napięte mięśnie policzków. Nie wykonuje niepotrzebnych, zbyt luźnych ruchów. Raczej zaciska zęby, bo chce wypaść najlepiej ze wszystkich. Szybko się denerwuje, gdy okazuje się, że ci z gorszych domów sprawiają mu problemy. Pokonując ich trochę się uśmiecha, ale nadal nie do końca szczerze. To pewnie przez tę zapiętą po ostatni guzik koszulę…

Hiszpan – jak i wszyscy wspomnieni – powinien inspirować się postawą podopiecznego trenera Huh Jung-Moo. Koreański młodzian co prawda odpadł już z turnieju i wraca do kraju, ale za taką grę na pewno do obozu pracy dla dzieci nie trafi. Pozostaje mu tylko żałować, że biletów do ćwierćfinału mistrzostw świata nie rozdaje się w systemie „podróż za jeden uśmiech”.

Komentarze
~LOKII (gość) - 14 lat temu

Tylko gdzie się podziało dziecko Argentyny? ;) ...
no i Niemiec

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze