Futbol jest Wielki: The Invincibles


Historia angielskiej piłki zna tylko dwie drużyny, które tak nazwano. W sezonie 1888/89 Preston North End wygrało angielską ekstraklasę nie doznając porażki. Drugim klubem, który dokonał podobnej rzeczy był Arsenal w sezonie 2003/2004


Udostępnij na Udostępnij na

Fenomen „Kanonierów” polega na tym, że podopieczni Wengera rozegrali aż 38 ligowych spotkań, a nie 22 jak Preston jeszcze w XIX wieku. Prócz całego sezonu bez porażki, Arsenal do 38 gier dołożył jeszcze 11 ligowych meczów.  Zatem całość brzmi – 49 nieprzegranych spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dzięki temu wyczynowi Arsenal został nazwany drużyną niezwyciężoną.

Miłe lepszego początki

Arsene Wenger – ojciec sukcesów Arsenalu. Najlepszy menadżer Premier League w sezonie 2003/2004
Arsene Wenger – ojciec sukcesów Arsenalu. Najlepszy menadżer Premier League w sezonie 2003/2004 (fot. Skysports.com)

„The Gunners” zakończyli sezon 2002/2003 dwoma zwycięstwami. Przed następnym do Londynu zawitali tacy piłkarze jak: Jens Lehmann, Jose Antonio Reyes czy Gael Clichy. Sprowadzony został również Cesc Fabregas, ale wtedy nie spełniał on takiej roli, jaka ciąży na nim teraz. Przed sezonem słychać było głosy, że paczka Wengera chce zawojować Premier League. Więksi optymiści wspominali o całym sezonie bez porażki. W tamtych czasach walka o mistrzostwo Anglii toczyła się między londyńczykami, a zawodnikami United. Owszem, przed feralnym sezonem do Chelsea zawitał wielki kapitał w postaci Romana Abramowicza, ale nikt nie brał poważnie mistrzowskich aspiracji „The Blues”.

„Kanonierzy” rozpoczęli sezon na miarę oczekiwań. Pierwsze cztery wygrane z rzędu nie dziwiły nikogo. Już w szóstej kolejce Arsenal zawitał na Old Trafford. Był to pierwszy poważny sprawdzian w tym sezonie. Jednocześnie ten pojedynek mógł już zadecydować o zwycięstwie w Premiership. Po tym meczu kolejnymi rywalami były ekipy: Newcastle, Liverpoolu i Chelsea. Londyńczycy wyszli ze wszystkich gier obronną ręką. W czterech grach ugrali aż dziesięć oczek (remis z Manchesterem). Wtedy już na przedsezonowe słowa nie reagowano gromkim śmiechem, „Kanonierzy” pokazali, że  zmierzają odbić mistrzostwo Anglii „Czerwonym Diabłom”.

Puchary to nie liga…

Wspaniała dyspozycja w lidze musiała mieć niekorzystne odbicie w rozgrywkach pucharowych. Już przed sezonem Arsenal przegrał pojedynek o Tarczę Dobroczynności. W rzutach karnych lepsi okazali się strzelcy z Manchesteru i wygrali ten mecz 4:3. Najniżej notowana rywalizacja, Carling Cup, wtedy nazywany Worthington Cup, zakończyła się na zespole Middlesbrough. „The Gunners” dotarli do półfinału i tam przegrali 1:2.

Kolejne rozgrywki na własnym, angielskim podwórku zakończyły się również o krok od finału. Puchar Anglii, zwany FA Cup, skrzyżował drużynę Arsenalu z ekipą „Red Devils”. Piłkarze Wengera polegli na Villa Park 0:1 i pożegnali się z grą w finale pucharu wyspy, a gra w finale byłaby rekordem. Jednak „Kanonierom” nie udało się zagrać po raz czwarty z rzędu w ostatnim meczu FA Cup.

Londyńczycy brali jeszcze udział w Lidze Mistrzów. Fazę grupową zakończyli na pierwszym miejscu. Miecze przyszło im skrzyżować z drużynami: Dynama Kijów, Lokomotiwu Moskwa oraz Interu Mediolan. Po znakomitej rundzie rewanżowej, zwycięstwem nad całą trójką i remisem w Moskwie z dziesięcioma punktami Arsenal awansował z pierwszego miejsca. W dalszej fazie bezproblemowo odesłana do domu została Celta Vigo. W ćwierćfinale londyńczycy trafili na rywala zza miedzy. Dwumecz z Chelsea skończył się porażką 2:3. Już w pierwszym tygodniu kwietnia Arsenal odpadł z dwóch rozgrywek pucharowych i mógł skupić się wyłączenie na lidze.

Zadyszka na finiszu

28 marca doszło do ponownego spotkania z Manchesterem United. Chłopcy Wengera, po golu francuskiego napastnika, zremisowali z „Diabłami”  1:1. Ten podział punktów zakończył piękną passę dziewięciu zwycięstw z rzędu. Następnie przyszedł kwiecień. Był to najcięższy miesiąc  w całym sezonie. Do rozgrywek Ligi Mistrzów oraz Pucharu Anglii dołożono spotkania ligowe. Po odpadnięciu z pucharów Arsenal przyjął u siebie Liverpool, który rozgromił 4:2 po hat-tricku Henry’ego. Już dwa dni później „Kanonierzy” zawitali na St. James’ Park, gdzie bezbramkowo zremisowali z gospodarzami.  W ostatniej kolejce kwietnia „The Gunners” zanotowali 2:2 z lokalnym rywalem na White Hart Lane. Mecz z Tottenhamem zapoczątkował serię trzech remisów z rzędu. Po tych spotkaniach piłkarze z Highbury wygrali dwa ostatnie mecze z Fulham 1:0 oraz Leicester City 2:1.

15. maja na swoim stadionie kapitan Arsenalu – Patrick Vieira – wzniósł specjalny model trofeum za mistrzostwo Anglii. Oficjalnie „Kanonierzy” zakończyli sezon nie doznając porażki. Na 38 spotkań podzielili się punktami 12 razy, resztę meczów wygrali. Na swoim koncie zgromadzili 90 oczek. Przewaga nad drugą Chelsea wyniosła aż jedenaście punktów. Po rocznej przerwie tytuł wrócił do rąk „The Gunners”.

Nowy sezon, seria trwa

Thierry Henry – najlepszy zawodnik Arsenalu i Premiership w sezonie 2003/2004
Thierry Henry – najlepszy zawodnik Arsenalu i Premiership w sezonie 2003/2004 (fot. Forums.electronicarts.co.uk)

Po spektakularnym zwycięstwie ligi, naturalnie, na starcie nowego sezonu Arsenal był wymieniany w gronie faworytów do trofeum. „Kanonierzy” wzmocnili się trzema piłkarzami: Van Persim, Almunią oraz Flaminim. Z zespołu nie odeszło żadne ważne ogniwo.

Początek był bardzo obiecujący. W pierwszych pięciu pojedynkach, „Armaty” strzeliły 19 bramek! Kasując komplet punktów. Swoich pogromców londyńczycy znaleźli dopiero w dziesiątej serii spotkań. W „Teatrze Marzeń” ulegli odwiecznemu rywalowi 0:2. Ta porażka zakończyła piękną serię 49 meczów bez przegranej w lidze. Pewien rozdział Arsenalu się zakończył. Rekord przeszedł do historii, a kibice do dziś wspominają tę świetną passę w Premiership.

Wykonawcy

Mówiąc o ludziach związanych z Arsenalem w tamtym okresie, można mieć problemy kogo wymienić pierwszego – Wengera czy Henry’ego? Otóż z szacunku do „Bossa”, to on znajdzie się jako pierwszy na liście osób, bez których tego sukcesu z pewnością by nie było.

Arsene Wenger pracował w Arsenalu siódmy rok. Przez ten czas zgromadził odpowiednich sobie ludzi, wpoił im swoją filozofię gry. Przed sezonem to on jako pierwszy wypowiadał się na temat wyczynu „sezonu bez porażki”. Francuz sprowadził najważniejszych piłkarzy na Highbury i to dzięki jego konsekwencji i pomysłowi na grę „Kanonierzy” przeszli do historii angielskiej ekstraklasy.

Thierry Henry w sezonie 2003/2004 trafił w lidze 30 razy. To był jego czwarty rok, kiedy występował w drużynie Wengera. Po tym sezonie zdobył nie tylko koronę króla strzelców, ale także najlepszego zawodnika ligi oraz najlepszego gracza wybranego przez kibiców.

Patrick Vieira nosił opaskę kapitańską. W każdym meczu Francuz, wespół z Gilberto Silvą, rządził środkiem pola. Prócz wielu asyst zanotował trzy trafienia.

Kolo Toure i Sol Campbell stworzyli najlepszą obronę ligi. W 38 grach Arsenal stracił tylko 29 goli. Największą zasługę przypisuje się tym dwóm obrońcom.

Robert Pires i Fredrik Ljungberg prócz wielu ostatnich podań, w sumie strzelili 18 bramek. Pires był drugim, najlepszym strzelcem drużyny. Ci dwaj skrzydłowi siali prawdziwy popłoch w bocznych sektorach boiska.   

Najlepszy sezon w historii?

Nigdy wcześniej, ani też po 2004 roku, Arsenalowi tak dobrze się nie wiodło. Rok później zajął już drugie miejsce w Premiership, ale wygrał Puchar Anglii. W 2006 roku „Kanonierzy” doszli do finału Ligi Mistrzów. Jednak tak wspaniała seria nie została pobita. Dodatkowo, w klubowych rekordach widnieje seria 27 nieprzegranych meczów wyjazdowych. Zarówno rekord sezonu bez porażki, jak i 49 spotkań bez pogromcy zostanie na długo w annałach klubowych i całej angielskiej eklstraklasy.

Komentarze
~Dafunk (gość) - 14 lat temu

Złoty sezon Arsenalu :)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze