Futbol jest Wielki: Rzeźnik z Bilbao


Nie od dziś wiadomo, że gracze z Baskonii wyjątkowo lubują się w ostrej i bezkompromisowej grze, a agresję mają we krwi. Dziś w cyklu „Futbol jest wielki” przedstawiamy Wam sylwetkę Baska, który został uznany najbrutalniejszym graczem w historii futbolu.


Udostępnij na Udostępnij na

Nasz bohater nazywa się Andoni Goikoetxea Olaskoaga. O ile imię ma tradycyjne i zupełnie nieskomplikowane, to z nazwiskami (a właściwie tym pierwszym, ważniejszym), może być problem. Prawidłowa wymowa, biorąc pod uwagę znaczną dowolność występującą w języku baskijskim, nie jest możliwa do ustalenia, ale utarło się mówić [Gojkocze]. Żeby ułatwić życie sobie i czytelnikom, w dalszej części tekstu będę starał się używać powszechnego skrótu od nazwiska Baska. Goikoetxea tym samym staje się Goiko.

Andoni w koszulce reprezentacji Hiszpanii
Andoni w koszulce reprezentacji Hiszpanii (fot. as.com)

Nasz bohater urodził się w maju 1956 roku w miejscowości Alonsotegi w prowincji Vizcaya. Jego warunki fizyczne (atletyczna budowa ciała i 185 cm wzrostu) sprawiły, że od początku swojej przygody z futbolem był ustawiany na środku obrony. Jego pierwszym klubem był lokalna drużyna Aryubo, w której grał do 17 roku życia. Potem, jak prawie każdy piłkarsko uzdolniony Bask, trafił do szkółki najbardziej utytułowanego klubu tego regionu, Athletiku. Po dwóch sezonach w Bilbao Athletic, Goiko dołączył do pierwszego składu, gdzie bardzo szybko wywalczył sobie miejsce na środku obrony, którego nie oddał przez dekadę.

Andoni był kluczowym ogniwem drużyny Clemente, która w latach 80. dzieliła i rządziła w hiszpańskim futbolu. Nie był już wtedy młodzieniaszkiem, Hiszpańskie media zaliczały go do nawet do grupy weteranów. Pod jego czujnym okiem rosły w Kraju Basków takie gwiazdy futbolu jak Zubizarreta czy Urtubii. To właśnie w tym okresie narodziła się legenda Goiki, jako gracza, któremu łatwiej jest urwać rywalowi nogę niż odebrać piłkę czysto. Javier Clemente, zainspirowanym stylem gry stopera, postanowił ustawić drużynę tak, by traciła jak najmniej goli i w agresywny sposób dominowała nad rywalem. Dwaj defensywni pomocnicy i dwaj wysoko grający stoperzy stanowili mur tratujący każdego piłkarza, który zagapił się i podszedł za blisko.

To właśnie w tym okresie zdarzył się wypadek, który pozwolił Andoniemu z charakterystycznym dla niego impetem wejść na karty historii. 24 września 1983 roku Athletic rozgrywał mecz z Barceloną na Camp Nou, a bohaterem wieczoru był właśnie Goiko. Jego wślizg od tyłu dwoma wyprostowanymi nogami w Diego Maradonę miał iście niszczycielską siłę. Lista uszkodzeń, jakie wywołał ten niepotrzebny atak, jest długa. Złamanie nogi z przemieszczeniem kości, kompletnie zerwane więzadła i poważnie uszkodzone ścięgna stawu skokowego. Do tego szereg pomniejszych urazów. Jednym słowem, Bask kompletnie zdruzgotał nogę „Boskiego Diego”. Patrząc na zapis całego wydarzenia, wydaje się, że był to wślizg jakich wiele, ostry, na czerwoną kartkę, ale nie aż tak koszmarny. Decydującą rolę odegrała tu chyba straszliwa siła Andoniego. Kara? Najwyższa możliwa, 18 meczów zawieszenia. Po tym incydencie stosunki na linii Baskonia – Katalonia stały się napięte jak nigdy. W rozegranym jakiś czas później meczu Athletiku i „Azulgrany” poziom agresji był tak duży, że nawet jeśli na boisku jakimś cudem znalazłby się niezwykle spokojny Adam Małysz, to pewnie tłukłby swoimi nartami na prawo i lewo. Nie było Małysza, prym wiódł oczywiście Goiko.
Maradona nie czuł się na siłach dalej grać w Hiszpanii, odszedł do ligi włoskiej, w której wreszcie święcił triumfy. A „Rzeźnik z Bilbao” nadal w najlepsze hasał po murawach La Liga. To jego umiejętności sprawiły, że wraz z urazem kolana załamała się kariera Bernda Schustera.

W 1987 roku Goiko opuścił klub swojego życia i przeniósł się do Atletico Madryt. Obie drużyny, o czym nie wszyscy wiedzą, są ze sobą nierozerwalnie związane. Klub obecnie grający na Vicente Calderon został założony przez grupę fanów „Los Leones” i pierwotnie nazywał się Athletic Madryt.
Przeprowadzka do stolicy Hiszpanii nie była chyba dobrym wyborem dla Andoniego. Przez trzy sezony rozegrał raptem 30 meczów a na boisku był zawodnikiem drugoplanowym. Ale sława „Rzeźnika z Bilbao” była wielka. Mimo częstego przesiadywania na ławce, miał silną (jakżeby inaczej) pozycję w nowym klubie. W 1990 roku zakończył karierę piłkarską.

Goiko to, jak przystało na tak dobrego gracza, również reprezentant Hiszpanii. W koszulce „La Seleccion” rozegrał 39 spotkań i strzelił cztery bramki. Grywał również w reprezentacji Kraju Basków.

Na koniec chyba najciekawszy aspekt całej historii „Rzeźnika z Bilbao”. Goiko, mimo niebywale ostrej gry i mocnego charakteru, nie był typem zabijaki. Mało tego, uchodził za jednego z najinteligentniejszych piłkarzy tamtych lat. Był uważnym obserwatorem i dobrym taktykiem. Dlatego bez problemu mógł rozpocząć karierę szkoleniowca. Przez dwanaście lat był trenerem ekip takich, jak Numancia, Racing Santander czy Hercules Alicante. Spektakularnych sukcesów nie odnosił, ale zawsze wykonywał swoją pracę bardzo solidnie.

Goiko aktualnie nie jest zawodowo związany z futbolem. „Rzeźnik z Bilbao” mieszka w swojej ukochanej Baskonii i pewnie uśmiecha się pod nosem czytając, że „The Times” uznał go za największego brutala w historii futbolu, a „The Sun” dał mu drugie miejsce w takim samym rankingu. Pijąc txakoli i jedząc marmitako ogląda mecze baskijskiej peloty i tylko od czasu do czasu udziela się w mediach. Futbol pewnie go zmęczył, zasłuż sobie na odrobinę odpoczynku. A że zmasakrował Maradonę? Wielu ludzi uważa to za jego największy sukces w karierze.

Komentarze
zasz (gość) - 15 lat temu

Ale typ! :D szacun :)

zasz (gość) - 15 lat temu

kurde no zaciekawił mnie ten artykuł i ten
człowiek :D trzeba z nim jakieś filmiki
znalezc(jeśli są) Dobrze by było zobaczyc jakas z
jego interwencji wślizgiem :D i jakis odbior piłki
:D

Diego (gość) - 4 lata temu

Qurwa jak nic .

Charli (gość) - 4 lata temu

Nie wiedziałem o tym co zrobił BOSKiEMU. Ale zapłaci za to najwyższą cenę. Nie podaruję mu tego nie lubię bandytów.

Najnowsze