Co roku Wschód udowadnia, że miejscowy futbol nie jest tak zacofany, jak się większości laików wydaje. Nie dość, że ma on bardzo bogate tradycje, to obecne kluby z byłego ZSRR odnoszą coraz większe sukcesy w Europie. Świadczyć mogą o tym chociażby zwycięstwa CSKA Moskwa i Zenitu Sankt Petersburg w Pucharze UEFA. Rosjanie mogą czuć się bardzo dumni ze swoich drużyn. Ich radość byłaby pełna, gdyby nie to, że najwybitniejszy sowiecki klub piłkarski pochodzi z... Ukrainy.
Jeżeli spytamy przeciętnego kibica piłkarskiego o najsilniejsze drużyny piłkarskie ze Wschodu, jednym tchem wymieni moskiewskie kluby: Spartaka, Dynamo, CSKA, Torpedo oraz Zenit Sankt Petersburg. Dziwne wydaje się podanie tej ostatniej nazwy, gdyż zespół z północnej stolicy zaledwie raz został mistrzem Rosji i ZSRR. Prawdziwa potęga radzieckiej piłki narodziła się jednak nie w Rosji, lecz na Ukrainie, gdzie 13 maja 1927 założone zostało Dynamo Kijów. Pierwszą historyczną nazwą tego klubu było: Kijowskie Proletariackie Stowarzyszenie Sportowe „Dynamo”. Rok później dzięki Semenowi Zapadnemu, naczelnikowi Zjednoczonego Państwowego Zarządu Politycznego w Kijowie, w klubie powstała sekcja futbolowa. Mianowany następcą Zapadnego na tym stanowisku Siergiej Barminski podjął się zadania skompletowania składu drużyny, namawiając do uczestnictwa w projekcie piłkarzy z innych kijowskich drużyn. To głównie dzięki jego pracy możliwe było rozegranie pierwszego w historii meczu. Przeciwnikiem Dynama okazał się imiennik z Odessy, z którym klub ze stolicy Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej zremisował 2:2. W tym samym roku organizująca się ekipa w pierwszym starciu z teamem spoza Ukrainy przegrała 2:6 z Dynamem Moskwa, a w kolejnym roku zmierzył się z drużyną robotniczą z Austrii.
Działania działaczy sportowych w Związku Sowieckim powoli zmierzały do utworzenia ligi piłkarskiej. Udało im się to osiągnąć w roku 1936. W historycznym sezonie składającym się z jednej rundy wzięło udział siedem drużyn. Wśród nich znalazło się także Dynamo Kijów. Swoją pierwszą potyczkę zespół prowadzony przez Michaiła Towarowskiego przegrał 1:5. Premierową bramkę dla zespołu z Ukrainy zdobył Mykoła Machynia. Pierwsza konfrontacja, choć zakończona bardzo niekorzystnym wynikiem, nie wywołała braku motywacji do dalszej gry u kijowian, którzy w trakcie sezonu nieraz pokazali klasę. Ostatecznie okazali się oni gorsi jedynie od swoich inauguracyjnych przeciwników, zdobywając pierwsze wicemistrzostwo Ukrainy. Jesienią już graczom ze stolicy Ukraińskiej SRR nie poszło już tak dobrze. Nie potrafili odnaleźć formy z wiosny i zajęli dopiero szóste miejsce. Gdy w 1937 roku po raz pierwszy sezon piłkarski składał się w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich z dwóch pełnych rund, team prowadzony przez Towarowskiego uplasował się na trzecim miejscu. Wydało się, że klub rośnie w siłę i w ciągu najbliższych lat stanie się jedną z największych potęg na Wschodzie. Rzeczywistość okazała się jednak inna. Klub przestał odnosić sukcesy i na długi czas zniknął z czołówki w największym kraju świata.
W 1941 nastąpiła agresja wojsk niemieckich na tereny radzieckie. Spotkało się to z zawieszeniem rozgrywek piłkarskich i powołaniem zawodników do wojska. Wznowiono je dopiero cztery lata później. Dynamo okazało się jednym z tych klubów, który podczas działań wojennych poniósł największe straty. Czołowi piłkarze zostali jeńcami wojennymi, których potem zamknięto w obozach koncentracyjnych, stracono lub zamordowano. Do gry w podpisaniu kapitulacji III Rzeszy z podstawowego składu wrócili zaledwie Anton Idzkowski, Mykoła Machynia i Makar Honczarenko. Tak poważnie osłabiony klub przystąpił do rozgrywek, w których wzięło udział 12 drużyn. W ciągu sezonu najlepszy klub z Ukrainy prowadziło aż trzech szkoleniowców: Lew Korczebokow, Anton Idzkowski i Borys Apuchtin. Żadnemu z nich nie udało się uniknąć stanu, który można było określić jedynie mianem klęski. W 12-zespołowej stawce kijowianie uplasowali się na… 11. miejscu. Regulamin ligowy przewidywał degradację dwóch ostatnich drużyn o klasę niżej. Jednak na kijowianami zlitowano się ze względu na służbę jego piłkarzy w wojsku podczas II wojny światowej oraz straty, jakie poniósł klub w wyniku działań jego graczy na froncie.
W stolicy Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej nie działo się dobrze. Zespół nie spisywał się dobrze. Stał się lepszym ligowym średniakiem. Zajmował miejsca w pobliżu czołówki, lecz nie udawało mu się awansować do trójki najlepszych ekip Związku Sowieckiego. Bardzo często zmieniali się trenerzy. Lata 50. z pewnością można nazwać najgorszymi w historii klubu; w tym czasie „Biało-niebiescy” zaledwie raz wywalczyli wicemistrzostwo kraju i raz tylko udało im się zdobyć krajowy puchar.
Sytuacja zaczęła ulegać diametralnej zmianie w kolejnej dekadzie XX wieku. W 1960 roku sezon w ZSRR podzielony był na dwie części. W pierwszej z nich rywalizacja miała miejsce w dwóch równoległych grupach, z których trzy pierwsze zespoły awansowały do drugiej fazy, gdzie mierzyły się nie tylko ze sobą, ale też ze swoimi odpowiednikami z drugiego zestawienia. Team prowadzony przez Wiaczesława Sołowiowa w pierwszej części poradził sobie bardzo dobrze, wygrywając swoją grupę. W drugiej części sezonu Ukraińcy pokazali, że sukces z poprzedniej nie okazał się dziełem przypadku. „Biło-sini” (ukr. biało-niebiescy) pokazali pełnię swoich możliwości i w ostatecznym rozrachunku ulegli tylko Torpedo Moskwa, wyprzedzając swojego imiennika z Moskwy, będącego ówczesnym rekordzistą ZSRR pod względem ilości zdobytych tytułów mistrzowskich. Dzięki temu sukcesowi gracze z Kijowa uwierzyli w siebie i do kolejnych rozgrywek przystąpili z jasnym celem – wywalczeniem tytułu. Rywalizacja w grupie nie poszła do końca po ich myśli. Dynamo zajęło w niej drugie miejsce. Rywalizacja z innymi drużynami walczącymi o najwyższe cele potoczyła się już zupełnie pod dyktando jego graczy. Choć nie odnieśli największej liczby zwycięstw, zainkasowali aż o cztery oczka więcej poprzednich triumfatorów, a Wiktor Sołowiow zapisał się na kartach historii jako pierwszy szkoleniowiec, który wywalczył z klubem ze stolicy Ukrainy mistrzostwo Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.
Po dwóch chudych latach, zwolnieniu Sołowiowa i trzech nieudanych epizodach trenerskich opiekunem „Biło-sinych” został Wiktor Masłow. Wraz z objęciem przez niego zespołu rozpoczęła się złota era Dynama Kijów. To właśnie on uczynił z teamu z Ukrainy jedną z głównych sił piłkarskich w ZSRR. Już w pierwszy sezon za jego kadencji zakończył się sukcesem. Co prawda w lidze jego ekipa zajęła dopiero szóste miejsce, ale udało jej się zdobyć krajowy puchar. Kolejny rok okazał się lepszy. Dzięki dobrej i równej grze przez całe rozgrywki „Biało-niebiescy” wywalczyli wicemistrzostwo Związku Sowieckiego. W kolejnych trzech latach prowadzona przez Masłowa ekipa nie miała sobie równych. W każdym z trzech mistrzowskich dla siebie sezonów wygrywała w wielkim stylu, odnosząc co najmniej 21 zwycięstw w sezonie. Masłow był bohaterem całej Ukrainy. Jednak kolejne sezony jego pracy nie przynosiły sukcesów. Udało mu się wywalczyć jedynie wicemistrzostwo w roku 1969.
Tak jak lata 50. można nazwać zdecydowanie najgorszymi, tak na lata 70. przypada złoty okres w historii Dynama. Rozgrywki w 1971 rozpoczęły się dla niego na tyle nieudanie, że kierownictwo „Dumy Ukrainy” podziękowało mu za współpracę, a jego obowiązki przejął Aleksandr Siewidow. Udało mu się naprawić błędy poprzednika i wyprowadzić klub na pierwsze miejsce w tabeli. Jednak w dwóch następnych sezonach nie udało mu się tego powtórzyć. Dla mających ambicje mocarstwowe włodarzy klubu było to jednak za mało i ówczesny szkoleniowiec podzielił los Masłowa.
Jak się okazało, Masłow i Siewidow zbudowali podstawy zespołu zdolnego do odniesienia prawdziwych sukcesów nie tylko na podwórku krajowym, ale również na arenie międzynarodowej. Nie byłoby jednak tych wszystkich osiągnięć, gdyby nie dwóch ludzi, którzy trwale zapisali się w historii „Dumy Ukrainy”. Swoimi partnerami z boiska dzielnie dowodził fantastyczny i bardzo skuteczny Ołeh Błochin, a poczynaniami całego teamu z ławki trenerskiej umiejętnie dyrygował najwybitniejszy trener, jaki urodził się w tej części świata – Walery Łobanowski. To głównie ta dwójka wprowadziła Dynamo na areny europejskie. Gdy szkoleniowiec zaczynał pracę w teamie ówczesnych wicemistrzów ZSRR, utalentowany napastnik już zaliczał się do gwiazd ligi, a poprzednie rozgrywki zakończył w koronie króla strzelców. Dzięki „Wielkiemu Mistrzowi” udało mu się nie tylko podwyższyć swoje umiejętności, ale także zyskać międzynarodową sławę i uznanie.
Już pierwszy sezon ich współpracy zaowocował mistrzostwem i pucharem największego kraju świata oraz kolejnym tytułem najskuteczniejszego napastnika ligi dla liczącego zaledwie 22 lata piłkarza. Kolejne rozgrywki przyniosły największy sukces, jaki kiedykolwiek odniósł sowiecki klub. Co prawda nie udało się zdobyć pucharu Związku Radzieckiego, ale zarówno czempionat, jak i miano najskuteczniejszego gracza, nadal pozostały w rękach Dynama. Ekipa z Kijowa równie mocna okazała się na arenie międzynarodowej. Jeszcze jesienią 1974 przystąpili do rozgrywek Pucharu Zdobywców Pucharów. W pierwszej rundzie kijowianom udało się wyeliminować Lewskiego Sofia. Obie potyczki zakończyły się wynikami 1:0 na korzyść Ukraińców, a o zwycięstwie decydowała w obu przypadkach bramka… Ołeha Błochina. W kolejnej fazie natrafili na bardzo mocny Eintracht Frankfurt nad Menem. Konfrontacja z Niemcami również zakończyła się sukcesem graczy ze Wschodu, a jej bohaterem okazał się Wołodymyr Onyszczenko. W ćwierćfinale „Biło-sinym” nie straszny okazał się dwukrotnie pokonany turecki Brusaspor, a w półfinale wyższość przybyszów z Ukrainy musiał uznać PSV Eindhoven. Finał Pucharu Zdobywców Pucharów 1974/1975 odbył się w Bazylei na St. Jakob Stadion.
Podopieczni Walerego Łobanowskiego zmierzyli się w walce o to trofeum z węgierskim Ferenvarosem. Ci, którzy oczekiwali wielkiego meczu, bardzo się zawiedli. Potyczka ta okazała się jednostronnym widowiskiem. Już w 18. minucie wynik otworzył Włodomyr Onyszczenko, który na 360 sekund przed końcem pierwszej połowy dołożył kolejnego gola. W drugiej przeciwników dobił Ołeh Błochin, a Dynamo Kijów stało się pierwszym w historii klubem ze Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, który sięgnął po europejskie trofeum. W sierpniu tego roku „Biało-niebiescy” jako triumfatorzy Pucharu Zdobywców Pucharów zmierzyli się w starciu o Superpuchar Europy ze zwycięzcą najważniejszych rozgrywek międzynarodowych na Starym Kontynencie – Bayernem Monachium. Ukraińcy w dwumeczu z Niemcami strzelili trzy gole, nie tracąc żadnego, i odnieśli kolejny sukces. Zapewne niejeden wielki klub ze Starego Kontynentu z chęcią zatrudniłby któregoś z bohaterów. Niestety w tamtych czasach zawodnicy sowieccy nie mogli być sprzedawani za granicę. Nie przeszkodziło to jednak Ołehowi Błochinowi w staniu się laureatem jednego z najbardziej prestiżowych odznaczeń indywidualnych w całej Europie. Jako drugi gracz z ZSSR (po Lwie Jaszynie) i pierwszy Ukrainiec został uhonorowany Złotą Piłką przez tygodnik „France Football”.
W kolejnym sezonie w rozgrywkach krajowych Dynamu nie poszło. Liga została podzielona na dwa równie cenne sezony – wiosenny i jesienny. W pierwszym gracze Łobanowskiego zajęli ósme, a w następnym drugie, miejsce. Kibice jednak wybaczyli im tę porażkę ze względu na kolejne wspaniałe osiągnięcie zanotowane na arenie międzynarodowej. Tym razem już nie w Pucharze Zdobywców Pucharów, a w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych – poprzedniku dzisiejszej Ligi Mistrzów. W pierwszych rundach „Biło-sinym” bez większych problemów udało się wyeliminować Partizana Belgrad i PAOK Saloniki. Pierwsze problemy pojawiły się dopiero w ćwierćfinale, gdzie przeciwnikiem Błochina i spółki okazał się Bayern Monachium. Podobnie jak w Superpucharze Europy, także i tym razem Ukraińcom udało się wyeliminować Bawarczyków. W półfinale na „Biało-niebieskich” czekała już Borussia Moenchengladbach. Tym razem jednak nie udało się pokonać przeciwnika z Niemieckiej Republiki Federalnej, ale i tak podopieczni Łobanowskiego nie mieli się czego wstydzić, a do domu wracali jako autorzy największego sukcesu w dziejach futbolu klubowego w Związku Radzieckim.
Dynamo Kijów stało się największą piłkarską potęgą w tej części świata. Praktycznie nie było sezonu, w którym zespół ze stolicy Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej nie odniósłby sukcesu. „Biło-sini” nie schodzili z ligowego podium. W swoim najsłabszym sezonie do roku 1982 zajęli trzecie miejsce w 1979. Po zdobyciu wicemistrzostwa i Pucharu ZSRR w ’82 z drużyną pożegnał się Walery Łobanowski, którzy przyjął Sborną. Obowiązki pierwszego trenera powierzono wtedy Jurijowi Morozowowi. Jednak eksperyment z nim w zupełności się nie udał, więc na pomoc ponownie sprowadzono „Wielkiego Mistrza”. Temu udało się wzmocnić blednący blask gwiazdy Ołeha Błochina oraz wzniecić blask Ihora Biełanowa. Najwybitniejszemu szkoleniowcowi w historii Związku Sowieckiego nie udało się uchronić swojej ekipy przed kompromitacją w 1984, kiedy to klub zakończył rozgrywki dopiero na dziesiątym miejscu. Następne sezony obfitowały jednak w kolejne wielkie osiągnięcia duetu Łobanowski – Błochin, dzielnie wspieranego przez Biełanowa. Następny sezon przyniósł już 11. mistrzostwo kraju. Jesienią tego roku rozpoczęła się kolejna edycja Pucharu Zdobywców Pucharów. W pierwszej rundzie nie bez problemów „Biało-niebieskim” udało się wyeliminować FC Utrecht. W kolejnej dość twarde warunki postawiła bohaterom Ukrainy Universitatea Craiova, ale ona została pokonana. Ćwierćfinał i półfinał okazały się popisem kijowian, którzy nie dali szans Rapidowi Wiedeń i Sparcie Praga. Finał odbył się 2 maja 1986 za Stade Gerland w Lyonie. Przeciwnikami wschodniej drużyny okazali się gracze Atletico Madryt, w których upatrywano faworyta do końcowego triumfu. Jednak zespół prowadzony przez Luisa Aragonesa musiał przełknąć bardzo gorzką pigułkę. Już w piątej minucie prowadzenie swojemu zespołowi zapewnił Ołeksnadr Zawarow. Tuż przed końcem drugiego gola dla Dynama zdobył Ołeh Błochin, a wynik meczu ustalił Wadim Jewtuszenko. Jako triumfatorzy tych rozgrywek przystąpili do starcia o Superpuchar Europy. Tym razem jednak trofeum to przypadło Rumunom ze Steauy Bukarszt. Rok 1985 zakończyli z 12. tytułem mistrzowskim, czym wyrównali rekord Spartaka Moskwa. Ponadto spotkało ich kolejne wielkie wyróżnienie indywidualne. Po 11 latach ponownie gracz „Biło-sinych” został uhonorowany Złotą Piłką „France Football”, a nagroda ta przypadła Ihorowi Biełanowowi.
Rok później Dynamo ponownie z bardzo dobrej strony pokazało się w poprzedniku dzisiejszej Ligi Mistrzów. Bez większych problemów przechodziło przez kolejne fazy najważniejszych rozgrywek klubowych w Europie. W pierwszej rundzie za słabe dla niego okazało się Beroe Stara Zagora. W drugiej wyeliminowało słynny Celtic Glasgow, a w ćwierćfinale rozgromiło w dwumeczu 7:0 Besiktas Stambuł. Ich przeciwnikiem półfinałowym okazało się FC Porto. Jednak i tym razem ta faza turnieju stała się przeszkodą nie do przejścia. Zespół z Józefem Młynarczykiem w składzie dwa razy wygrał 2:1 z kijowianami. Po raz kolejny „Biło-sini” mogli czuć się bohaterami całego Związku Radzieckiego. W momencie dojścia do półfinału Pucharu Europy Mistrzów Krajowych stali się bezwzględnie najlepszym klubem w historii swojego kraju. A dzięki zdobytemu 1990 roku 13. czempionatowi i upadku państwa 365 dni później stało się jasne, że rekordu pod względem ilości zdobytych tytułów mistrzowskich już nigdy nikt im nie odbierze.
Po odzyskaniu niepodległości przez Ukrainę zdecydowano, że liga piłkarska rozgrywana będzie obowiązującym w niemal całej Europie systemie jesień-wiosna. W pierwszym sezonie składającym się zaledwie z jednej rundy najlepsza okazała się Tawrija Symferopol, wyprzedzając zajmujące drugą lokatę Dynamo. Jego zawodnicy jednak w pierwszych pełnych rozgrywkach pokazali, na co ich naprawdę stać i ustanowili niepobity w nowożytnej Europie rekord. W dziewięciu kolejnych sezonach „Biło-sini” zdobywali mistrzostwo swojego kraju. Zespół jednak ciągle zmieniał trenerów. Przyczyną tego był brak znaczących sukcesów w Europie. W 1997 roku po raz trzeci opiekunem najlepszej drużyny w historii ZSRR został Walery Łobanowski. I jak przystało na „Wielkiego Mistrza”, również tym razem współpracował, a właściwie wychował sobie kolejne wspaniałe gwiazdy. W tym czasie w szeregach klubu z Kijowa pojawiło się dwóch napastników siejących postrach nie tylko na własnym, ale również międzynarodowym podwórku. Żeby obrona danego zespołu zaczęła się bać, wystarczyło wypowiedzieć nazwiska duetu atakujących: Serhij Rebrow i Andrij Szewczenko. Świetnie się rozumiejący piłkarze byli siłą napędową każdej akcji ofensywnej swojego zespołu. Z nimi w składzie w sezonie 1997/98 kijowianie potrafili zwyciężyć na Camp Nou Barcelonę aż 4:0. To głównie dzięki nim w przedostatnim sezonie XX wieku możliwy był największy międzynarodowy sukces klubowy w historii niepodległej Ukrainy. Jako mistrz kraju Dynamo wystartowało w Champions League. Kijowianom udało się wygrać dość ciężką grupę. Przegrali tylko na inaugurację z Panathinaikosem Ateny, któremu u siebie odwdzięczyli się pięknym za nadobne. Ponadto zanotowali dwa remisy z RC Lens i jeden z Arsenalem Londyn oraz zwycięstwo nad „Kanonierami”. Dziewięć punktów i lepszy bilans bramkowy dały „Biło-sinym” promocję do dalszych gier. W ćwierćfinale natrafili na najgorszego przeciwnika, z jakim mogli się spotkać. Przyszło im się zmierzyć z triumfatorem poprzednich rozgrywek – Realem Madryt. Hiszpanie mieli gwiazdy, a ich rywale przede wszystkim Andrija Szewczenkę. To właśnie gole „Szewy” przesądziły o wyeliminowaniu „Królewskich”. W półfinale czekał „stary, dobry znajomy” z rozgrywek europejskich – Bayern Monachium. Po meczu w Kijowie zakończonym remisem 3:3 wydawało się, że w rewanżu wszystko jest możliwe. Na Olimpiastadion gol Mario Baslera przesądził o awansie Niemców. Dynamo jednak mogło czuć się dumne ze swojego osiągnięcia. Najbardziej cieszyć mógł się Szewczenko, który latem 1999 roku za ponad 20 milionów euro sprzedany został do Milanu.
Po odzyskaniu niepodległości przez Ukrainę „Biało-niebiescy” w lidze nie mieli sobie równych. Pewnie każde rozgrywki kończyłyby się z nimi na pierwszym miejscu, gdyby nie pojawił się człowiek, któremu ta sytuacja się nie podobała. Tym kimś okazał się być Rinat Achmetow z Doniecka, stający się coraz bardziej wpływowym biznesmenem, który zaczął inwestować pochodzący z jego miasta klub – Szachtara. Od początku mecze tych dwóch zespołów dostarczały kibicom wielkich emocji. Powoli rodziła się prawdziwa ligowa klasa – derby Ukrainy. Sytuacja nabrała rumieńców, kiedy w sezonie 2001/2002 „Górnicy” po raz pierwszy zdetronizowali najbardziej utytułowaną ekipę w historii Związku Radzieckiego. Obecnie konfrontacje tych dwóch zespołów należą do meczów szczególnie wysokiego ryzyka. Stało się tak po wydarzeniach w Kijowie w grudniu 2004 i styczniu 2005, określanych mianem pomarańczowej rewolucji. Od tego czasu potyczki Dynama z Szachtarem nie są zwykłą rywalizacją, a wręcz piłkarską wojną utożsamianą głównie z polityczną rywalizacją Zachodu o orientacji proeuropejskiej i Wschodu o orientacji prorosyjskiej.
7 maja 2003 roku okazał się najczarniejszym dniem w historii całej futbolowej Ukrainy. Wtedy do „Biło-sini” rozgrywali spotkanie z Metałurhem Zaporoże. Tuż po meczu, zakończonym wygraną graczy ze stolicy, zawału serca doznał Walery Łobanowski. Trenera szybko odwieziono do szpitala. Pomimo działań lekarzy nie udało się go uratować. Odszedł zdecydowanie najwybitniejszy trener, jaki kiedykolwiek pracował w tej części świata. Klub, któremu poświęcił najwięcej ze swojego życia, zadbał należycie o jego pamięć. Stadion, na którym zespół rozgrywa swoje mecze domowe, nosi jego imię. Co roku również organizowany jest Memoriał Walerego Łobanowskiego. W dwóch pierwszych zwyciężali gospodarze. Do trzeciego zaproszono pierwsze reprezentacje Ukrainy, Polski, Izraela i Serbii. Turniej ten zakończył się zwycięstwem podopiecznych Pawła Janasa, a najlepszym jego graczem wybrano Grzegorza Rasiaka. Od tego czasu uczestniczą w nim reprezentacje młodzieżowe. Dwukrotnie najlepszy okazał się Izrael, raz Ukraina, a w 2008 roku ze złotymi medalami Kijów opuszczali Polacy.
Po śmierci „Wielkiego Mistrza” „Biało-niebieskich” przejął Ołeksij Michajłyczenko. Po jego odejściu obecnego selekcjonera naszych wschodnich sąsiadów w 2004 roku trenerzy zmieniali się tam jak w kalejdoskopie. Przyczyną ich zwolnienia były najczęściej słabe wyniki, brak satysfakcjonujących rezultatów na arenie europejskiej i porażki z Szachtarem. W 2007 po raz pierwszy drużynę powierzono szkoleniowcowi zza granicy, Jurijowi Siominowi. Nikt nie przypuszczał, że ten ruch sprawi, że Dynamo wróci na międzynarodowe salony. Stało się to w sezonie 2008/2009. Ekipa ze stolicy Ukrainy zakończyła swoją przygodę z Ligą Mistrzów na trzecim miejscu za FC Porto i Arsenalem Londyn. Ta lokata była dla niej przepustką do Pucharu UEFA. Tam nieoczekiwanie pięli się po kolejnych szczeblach turnieju. Wyeliminowali kolejno: Valencię, Metalist Charków i PSG. W półfinale miała miejsce kolejna piłkarska wojna z Szachtarem. Lepsi okazali się „Górnicy”, którzy triumfowali w całych rozgrywkach. Niepowodzenia w Europie „Biło-sini” powetowali sobie w kraju, gdzie w tabeli wyprzedzili aż o 15 punktów. Po tym sukcesie z przyczyn osobistych z prowadzenia ekipy zrezygnował Siomin, a jego następcą wybrano człowieka, który jak nikt będzie kontynuował jego dzieło, Walerego Gazzajewa.
Historia Dynama Kijów jest przebogata we wszelkiego rodzaju sukcesy oraz wyróżnienia indywidualne dla jego piłkarzy. Jest to zdecydowanie najlepsza i najbardziej utytułowana drużyna tej części świata. Dotychczas 13 razy udało jej się wywalczyć mistrzostwo ZSRR. Tyle samo ma na koncie czempionatów Ukrainy. Tylko graczom ze stolicy współgospodarza Euro 2012 i ich imiennikom z Moskwy udało się nie spaść nigdy z najwyższej ligi ZSRR. Jako jedynemu klubowi z byłego bloku wschodniego udało się zdobyć Puchar Zdobywców Pucharów oraz awansować, i to aż trzykrotnie, do półfinału Ligi Mistrzów. Jak każdy wielki klub, również i „Duma Ukrainy” posiadała w swoim składzie wybitne osobistości. Nikt nigdy nie zrobił dla tego zespołu więcej niż świętej pamięci Walery Łobanowski, który nie tylko odniósł z tym teamem największe sukcesy, ale również wychował największe gwiazdy ukraińskiej piłki: Ihora Biełanowa, Ołeha Błochina, Andrija Szewczenkę czy Serhija Rebrowa. Niech o klasie pierwszych trzech świadczy to, że zostali oni docenieni przez całą Europę i uhonorowani Złotą Piłką „France Football”. Przed Dynamem kolejne lata i zapewne kolejne sukcesy. Być może dzięki pracy między innymi Walerego Gazzajewa uda się mu zagrać nawet w finale Ligi Mistrzów.