Waldemar Fornalik i jego zalety. Czy skromny trener ponownie dokona cudu i zdobędzie z Piastem mistrzostwo?


Waldemar Fornalik jest trenerem niedocenianym. Współpraca z nim prawie zawsze przynosi długofalowe korzyści, czego dowodem jest Piast Gliwice

20 czerwca 2020 Waldemar Fornalik i jego zalety. Czy skromny trener ponownie dokona cudu i zdobędzie z Piastem mistrzostwo?
Łukasz Laskowski / PressFocus

Waldemar Fornalik przeszedł drogę z piekła do nieba. Po niezłej współpracy z Ruchem Chorzów zupełnie nie poradził sobie w reprezentacji Polski. Następnie znowu trafił na Śląsk. Po ponownej przygodzie w Chorzowie dostał się do Piasta Gliwice. Mimo trudnych początków niesamowicie poustawiał zespół, dzięki czemu doprowadził klub do pierwszego w historii mistrzostwa Polski. Czy skromny trener z Myślenic ponownie dokona cudu i na finiszu pokona Legię Vukovicia?


Udostępnij na Udostępnij na

Druga część sezonu 2018/2019 obfitowała w serie zwycięstw, a Legię nękały problemy związane z brakiem stabilności w składzie i na stanowisku trenera. Na 17 meczów drużyna Fornalika zdołała wygrać aż 13. Z kolei początki Vukovicia obfitowały w słabe jakościowo mecze i porażki z teoretycznie słabszymi zespołami.

Dzisiaj sytuacja jest zupełnie inna. Piast ponownie uzyskał dobrą formę, ale nie aż tak spektakularną jak poprzednio. Na 11 spotkań po przerwie zimowej wygrał siedem. Drużyna z meczu na mecz gra coraz lepiej, a kibice powoli zapominają o braku Sedlara, Valencii czy Dziczka. Jednakże tym razem Legia jest na jeszcze większej fali. Do tej pory, jeśli nie wygrywała, to przyczyną były dobre kontry drużyn przeciwnych, a nie braki jakościowe w grze.

Wszystko się może zdarzyć. Piast Gliwice znowu wdrapie się na szczyt?

Sympatia do trenera

Fornalik łatwo rozkochał w sobie fanów Ruchu Chorzów. Dzięki niemu „Niebiescy” dostali szansę gry w europejskich pucharach. Po gromach otrzymanych podczas pracy z reprezentacją dostajemy powtórkę z okresu chorzowskiego. Nic dziwnego, że ponownie przykleiła się do niego ksywka „Waldek King”. Trener osiągał świetne wyniki, wyciągnął drużynę z dołka i naprawił ją po nieudanej kadencji Dariusza Wdowczyka.

Ponadto jest przy tym bardzo skromny. Michał Probierz przy każdym dołku formy Cracovii musi odszczekiwać swoje słowa. Najpierw musiał wycofać się z krytyki niewprowadzania do gry młodych. Po nieudanych próbach wdrożenia swoich pomysłów do życia stwierdził, że jednak nie będzie się kierował narodowością ani metryczką. Regularnie podśmiewał się z zagranicznych trenerów i poziomu ekstraklasy. Do tej pory nie potrafi trzymać nerwów na wodzy. Jego drużyna gra mało efektownie. Mimo niezłych wyników często popada w kryzysy.

Z kolei Fornalik zawsze wyraża się o wszystkich z szacunkiem. Z jego szatni nie wychodzą żadne „smaczki”. W zespole nie ma praktycznie żadnych konfliktów. Nigdzie nie można znaleźć choćby jednej buńczucznej wypowiedzi kogokolwiek z Piasta. Sama drużyna gra dość ofensywnie. Fornalik ze swoją skromnością i skutecznością wpisuje się w „ideał Polaka”. Absolutnie nikt nie może mieć do niego pretensji o jakiekolwiek porażki. Decydują o nich najczęściej błędy indywidualne zawodników lub działaczy przy budowie kadry, a nie jego fanaberie taktyczne.

To po prostu fachowiec z najwyższej polskiej półki. Bardzo przewidywalny, w dobrym tego słowa znaczeniu. W gruncie rzeczy w Piaście nie widzimy przecież niczego innego niż przed laty w prowadzonym przez trenera Fornalika chorzowskim Ruchu. Jego drużyny zawsze bazują na świetnym przygotowaniu fizycznym, na tej szkole doktora Wielkoszyńskiego. Bazują na grze dwójką napastników. Trener Fornalik umie sobie zbudować zawodnika z niższej ligi, np. tak teraz buduje Sokołowskiego. Tak jak w Chorzowie miał Surmę lub Malinowskiego, tak teraz ma kolejnego członka „klubu 300”, czyli Tomasza Jodłowca. Umie wznieść na bardzo dobry poziom zawodników, których uznajemy za solidnych ligowców, by przytoczyć przykład Czerwińskiego. Maciej Grygierczyk z „Katowickiego Sportu”

Zrozumienie

Fornalik od zawsze pracował w klubach, w których musiało dochodzić do rotacji kadrowych. Świeżym przykładem takiego stanu rzeczy był początek sezonu 2019/2020. Przed meczem z Bate mozolnie budowana przez trenera obrona pozostawała osłabiona – nie było Sedlara na środku. W zamian w pierwszym składzie musiał grać słabszy od niego Korun. Do drużyny dołączył jeszcze Tomas Huk z Dunajskiej Stredy, ale Słowak od początku nie pokazywał odpowiedniej jakości. Być może to właśnie brak Sedlara (nie wliczając zwykłego pecha i niedyspozycji Placha) był główną przyczyną porażki z Białorusinami.

Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów i kompromitacji w Lidze Europy z Riga FC zaczęła się wyprzedaż. Odeszli Dziczek i Valencia. Sprowadzeni Aquino i Holubek byli nietrafionymi nabytkami. Dopiero zimą Fornalik dostał paru użytecznych zawodników – Tiago Alvesa z Olimpii Grudziądz czy Vidę, również z Dunajskiej Stredy.

Trener mimo wielu komplikacji nie skomentował w żaden sposób polityki kadrowej. Nie poszedł do mediów i nie obarczył dyrektora sportowego winą. Po prostu zawsze pracował z takim materiałem zawodniczym, jaki ma. Do tej pory nie było słychać, żeby wtrącał się w kompetencje innych ludzi. Wychodzi z założenia, że każdy wykonuje swoją pracę najlepiej, jak umie. Sam robi dokładnie to samo. Jest fantastycznym trenerem do stabilizacji sytuacji w klubie. To zupełnie inny człowiek niż choćby Vuković, który w stanie zdenerwowania jest zdolny do rzucania przekleństwami na konferencjach prasowych.

Praca zawsze się obroni. Trener Fornalik udowadnia, że jeśli da się mu czas, to wyniki zwykle przyjdą. Zwróćmy uwagę, z jakimi problemami mierzył się po zdobyciu mistrzostwa. Kluby, które grają więcej niż jeden dwumecz w europejskich pucharach, potem się trochę czasu w ekstraklasie „odkręcają”. Nie dość, że Piast grał te mecze bez powodzenia, to jeszcze stracił ważnych zawodników. Suma sumarum trener Fornalik był w stanie wykreować następców i zbudować ten zespół na nowo.Maciej Grygierczyk

Czy Piast ma szansę na mistrzostwo?

Drużyna Fornalika świetnie przepracowała okres przerwy związanej z pandemią koronawirusa. Jeszcze nie przegrała żadnego z czterech spotkań. Prawdziwa weryfikacja czeka jednak podczas meczu z Lechem Poznań. Zawodnicy pod wodzą Dariusza Żurawia grają ciekawą i ofensywną piłkę. Konfrontacja obu stylów może dać kibicom wspaniałe widowisko, a także pewne porównanie. Legia wygrała z Lechem 1:0, ale poznaniacy napsuli drużynie ze stolicy sporo krwi.

Podopieczni Fornalika będą mieli o tyle utrudnione zadanie, że w tym ważnym meczu nie wystąpią Gerard Badia i Jorge Felix. Skali trudności tego wyzwania dowodzi fakt, że w ciągu tygodnia Piast będzie musiał jeszcze rozegrać spotkania z zawsze niewygodną Lechią i to najważniejsze – z Legią.

Rok temu w analogicznym momencie sezonu też było siedem punktów różnicy (pomiędzy Legią a Piastem – przyp. red). Wszystko może się jeszcze zdarzyć. Wydaje się jednak, że tym razem wyznacznikiem nie jest jakość Piasta, ale siła Legii. Tak mocnej drużyny w ekstraklasie jak obecna Legia nie było od lat i z nadziejami można czekać na jej występy w europejskich pucharach.Maciej Grygierczyk o sytuacji na górze tabeli

Nasz ekspert w dalszej części rozmowy wyraził też swoje przekonanie, że decydująca będzie postawa we wcześniej wspomnianych pierwszych trzech meczach rundy finałowej. Trudno mu nie przyznać racji. Tym bardziej warto oglądać poczynania „Piastunek”.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze