Kolumbia kojarzyć się może z ekspresyjnym bramkarzem, jak Rene Higuita, czy artystą futbolu z bujną czupryną, Carlosem Valderramą. Mało kto wie, że na początku lat 50. to właśnie w rozgrywkach ligowych w tym kraju rywalizowali najlepsi piłkarze świata. Śmiało można pokusić się o stwierdzenie, że liga kolumbijska nie ustępowała wówczas takim ligom jak hiszpańska, włoska czy angielska.
Wszystko zaczęło się od problemów, jakie dotknęły futbol w Ameryce Południowej. Argentyńskim i urugwajskim piłkarzom nie spodobało się, że są jedyną grupą zawodową, która nie posiada praw i gwarancji socjalnych jak ubezpieczenia czy odprawy. Gwiazdy futbolu stwierdziły, że w razie kontuzji mogą zostać bez środków do życia, więc zdecydowały się na strajk. Na koniec sezonu w roku 1948 doszło do niecodziennego wydarzenia. 10 października miały się odbyć mecze na kilku stadionach jednocześnie, piłkarze wyszli na murawę, lecz przez minutę stali nieruchomo, po czym opuścili boisko. Rozgrywki zostały dokończone, lecz kluby grały w składach rezerwowych bądź też juniorskich. W tym samym roku zastrajkowali również Urugwajczycy. W kraju pierwszych mistrzów świata nie udało się dokończyć rozgrywek ligowych, a w kolejnym roku czołowych piłkarzy próbowano zastąpić zawodnikami z Wielkiej Brytanii, lecz efekt tego posunięcia był mizerny. W ten sposób pieniądze, a raczej ich brak, spowodował, że rozgrywki ligowe w Argentynie oraz Urugwaju zostały sparaliżowane.
Tymczasem w Kolumbii następował prawdziwy przełom. Liga w tym kraju miała jeszcze status amatorski, lecz czołowe kluby poważnie myślały o zawodowstwie. W Kolumbii powstały więc dwie konkurencyjne organizacje, oprócz kolumbijskiego związku piłkarskiego, który był uznawany przez FIFA, zawiązał się Division Mayor del Futbol Profesionel de Bogota. Powstała również zawodowa liga Dimayor, w którą szybko zostały wpompowane ogromne pieniądze. Tę sytuację wykorzystali piłkarze z całego kontynentu. Argentyńczycy, Urugwajczycy, Brazylijczycy, Peruwiańczycy czy Paragwajczycy hurtem przyjeżdżali do takich miast jak Cali, Medellin czy Bogota, żeby zarabiać pieniądze na grze w piłce nożnej. Pensje sięgające 8 tysięcy dolarów i premie wynoszące 500 tysięcy miesięcznie były wystarczającym atutem, żeby przekonać takich zawodników jak di Stefano, Pedernera czy Moreno, którzy wcześniej zarabiali nie więcej niż 5 tysięcy pesos.
Pierwszy sezon zakończył się triumfem Independiente Santa Fe, lecz wówczas w Kolumbii grało jeszcze niewielu obcokrajowców. Po masowej emigracji piłkarzy z Argentyny i Urugwaju bezkonkurencyjny okazał się Millonarios Bogota. Właśnie w tym klubie swoją karierę kontynuował Alfredo di Stefano, który dobrą postawą w River Plate zapracował na reputację jednego z najlepszych piłkarzy w Ameryce Południowej. Do „Milionerów” trafił również mający już status legendy Alfredo Pedernera oraz nazywany „bramkarzem stulecia” Julio Cozzi. Ostatecznie w składzie najlepszej w owym czasie drużyny kolumbijskiej, a może nawet świata, znajdował się tylko jeden piłkarz urodzony w tym kraju – Zuloaga. Jedenastka rewelacyjnego zespołu prezentowała się następująco: Cozzi (Argentyna) – Pini (Urugwaj), Zuloaga, Ramirez (Paragwaj), Rossi (Argentyna), Soria (Peru), Reyes, di Stefano, Pedernera, Baez, Mourino (wszyscy Argentyna).
Gwiazdy trafiały również do innych klubów. Swoje miejsce w Kolumbii odnaleźli fenomenalni snajperzy brazylijscy, Tim i Heleno (Junior Barranquilla), słynni Argentyńczycy Perucca, Pontoni czy późniejsza gwiazda Realu Madryt, Rial (Indepediente Santa Fe), mistrzowie świata z 1950 roku Urugwajczycy Gambetta i Tejera (Cucuta Deportivo), reprezentant Paragwaju Juan Villalba (Boca Juniors Cali), legendarny Węgier Gyula Zsengeller (Deportivo Samarios), znany z występów w Stoke City Anglik George Mountford (Indepediente Santa Fe), a także inni piłkarze z Węgier, Wielkiej Brytanii, Austrii, Rumunii, Włoch, Hiszpanii, a nawet Turcji, Kostaryki czy Dominikany. Nieco później do Kolumbii trafiła również wielka gwiazda River Plate, Jose Manuel Moreno (Indepediente Medellin). Kluby stały się piłkarskimi koloniami poszczególnych krajów. Cucuta zatrudniała wyłącznie Urugwajczyków, Junior Barranquilla wybrał zaciąg z Brazylii, America Cali czy Once Manizales postawiły na futbolowych artystów z Peru, a ostatnią kolumbijską enklawą pozostał Atletico Municipal Medellin, który stawiał na rodzimych zawodników.
Najważniejszą rolę w Dimayor odgrywał wspomniany wcześniej Millonarios Bogota, który tylko raz w ciągu trwającego pięć lat kolumbijskiego eldorado nie zdobył tytułu mistrza kraju, ustępując ekipie Once Caldas. Rok 1951 zespół ze stolicy kraju zakończył bez porażki, a jego grę można było zaklasyfikować jako sztukę najwyższej klasy. „Milionerzy” zazwyczaj szybko uzyskiwali prowadzenie, a kiedy mieli już bezpieczną przewagę bramkową, grali futbol z innej bajki. Błyskawiczna wymiana szybkich podań, które trafiały do partnerów z dokładnością centymetra, wprawiała w osłupienie defensywę rywali, strzelanie kolejnych bramek nie było konieczne, liczył się piłkarski balet. Kiedy w 1952 władze futbolu w Kolumbii osiągnęły porozumienie z FIFA, możliwe stały się wyjazdy na międzynarodowe tournee. Ekipa Millonarios rywalizowała z czołowymi klubami z Chile, Argentyny, Urugwaju, Boliwii i Peru, kończąc swój triumfalny pochód na Hiszpanii. Tam zespoły z Las Palmas, Sewilli, Walencji czy Madrytu również musiały uznać wyższość Latynosom. To tournee udowodniło wszem i wobec, że siła kolumbijskiego futbolu z dnia na dzień wzrosła do niewyobrażalnych rozmiarów. Piłkarze i kibice drużyn, z którymi walczył zespół Millonarios, musieli ukłonić się przed artystami z Bogoty.
W 1953 roku nadchodził zmierzch wielkiej piłki w Kolumbii. Czołowym graczom zapewniano coraz lepsze warunki w Urugwaju czy Argentynie. Pod względem finansowym już nie było tak ogromnej przepaści jak kilka lat wcześniej. O piłkarzy z Ameryki Południowej upomniała się także Europa. Symbolem początku końca było odejście di Stefano do Realu Madryt, a rok później jego śladami podążył także Rial. Znani piłkarze systematycznie odchodzili z klubów Dimayor, inni nieuchronnie zbliżali się do kresu swojej kariery. Liga przestała się rozwijać i szybko straciła na jakości.
Dziś rozgrywki w Kolumbii nazywają się Copa Mustang. Najbardziej utytułowaną drużyną wciąż pozostaje Millonarios, który ma na swoim koncie 13 tytułów. Tyle samo triumfów ma America Cali. Co pewien czas liga kolumbijska kreuje zawodników, którzy mogą rywalizować z najlepszymi na świecie jak równy z równym, lecz kluby nie są w stanie zatrzymać ich w kraju. Po raz ostatni klub z Kolumbii odniósł wielki sukces w 2004 roku, kiedy to ekipa Once Caldas zdobyła Copa Libertadores. Zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo, triumfalny marsz był pełen kontrowersji i podtekstów o czym można przeczytać we wcześniejszych odsłonach cyklu Futbol jest wielki.