Gdy przed dwunastoma laty rozpoczynał się mundial rozgrywany na francuskich boiskach, niewielu ekspertów stawiało na końcowy triumf gospodarzy. Stało się inaczej i nazwiska Zinedine’a Zidane’a, Thierry’ego Henry’ego czy Liliana Thurama zaczęto wymieniać w jednym szeregu z największymi gwiazdami ówczesnej piłki. Dziś, gdy mamy w pamięci ostatnie mistrzostwa świata, kiedy to gracze znad Sekwany doszli do finału, nikt już nie lekceważy „Trójkolorowych”, mimo tego, że ich forma bywa nierówna. W cyklu „Finaliści mundialu” przyszła kolej na reprezentację Francji.
Twórcy historii
Francuzi po raz pierwszy na mistrzostwach świata zagrali w 1930 roku. Chociaż swoją przygodę z tym turniejem zakończyli na fazie grupowej, to przeszli do historii. „Trójkolorowi” byli bowiem pierwszą drużyną, która wygrała mecz w finałach mistrzostw świata, a Lucien Laurent zdobył premierowego gola w najbardziej prestiżowym turnieju piłkarskim globu. Zawodnik CA Paris otworzył wynik w zwycięskim spotkaniu przeciwko Meksykowi. Kolejne trafienia dla przybyszów z Europy były dziełem Andre Maschinota (dwa) i Marcela Langillera. Dwa następne mecze zakończyły się nie po myśli podopiecznych Raoula Caudrona, gdyż lepsi okazali się reprezentanci Argentyny i Chile. Obie ekipy z Ameryki Południowej wygrały 1:0. Cztery lata później zawodnicy znad Sekwany ponownie szybko pożegnali się ze światowym czempionatem. Tym razem na drodze Francuzów stanęli Austriacy, którzy po dogrywce zwyciężyli 3:2. W 1938 roku „Trójkolorowi” zagrali przed własną publicznością. Na dzień dobry rozprawili się z Belgami 3:1, a znakomitą partię rozegrał strzelec dwóch goli, Jean Nicolas. W ćwierćfinale los skojarzył gospodarzy z Włochami i górą w premierowym pojedynku tych dwóch ekip na mundialu byli piłkarze z Półwyspu Apenińskiego, którzy zwyciężyli 3:1.
Ten niesamowity
Fontaine Po II wojnie światowej reprezentacja Francji na awans do mistrzostw świata musiała czekać do 1954 roku. Podobnie jak przed tym straszliwym konfliktem zbrojnym, „Trójkolorowi” szybko musieli pakować walizki. Przegrali z Jugosławią 0:1 i pokonali Meksyk 3:2. Przełom nastąpił dopiero cztery lata później. Na boiskach Szwecji swój geniusz objawił 25-letni Just Fontaine. Napastnik Stade Reims zdobył sześć bramek w trzech meczach fazy grupowej. Po jego strzałach piłkę z bramki musieli wyciągać golkiperzy z Paragwaju (trzykrotnie), Jugosławii (dwukrotnie) i Szkocji (raz). Wybrańcy trenera Alberta Batteuxa imponowali skutecznością, wygrywając z Paragwajem 7:3 i Szkocją 2:1 oraz przegrywając 2:3 z Jugosławią. W ćwierćfinale Francuzi rozbili Irlandię Północną 4:0. Dwa trafienia zanotował Fontaine, a po jednym Roger Piantoni i mający polskie korzenie Maryan Wisnieski. Do finału graczom znad Sekwany nie udało się awansować, bowiem na ich drodze stanęli znakomicie dysponowani Brazylijczycy, którzy wygrali 5:2. Mecz o trzecie miejsce miał jednego bohatera i był nim Just Fontaine. Supersnajper z Reims cztery razy pokonał golkipera z Republiki Federalnej Niemiec. Na listę strzelców wpisali się Raymond Kopa i Yvon Duis. Spotkanie zakończyło się wynikiem 6:3 dla Francji, która sięgnęła po brązowy medal. Rekord Justa Fontaine’a, trzynaście bramek zdobytych w jednym turnieju mistrzowskim, jest niepobity do dnia dzisiejszego. W 1966 roku „Trójkolorowi” nie mieli w swoim składzie tak znakomitego napastnika, przez co ich przygoda z mundialem zakończyła się na pierwszej rundzie. Równie źle Francuzi zaprezentowali się dwanaście lat później.
Platini i spółka w natarciu
W latach 80. do głosu doszli przedstawiciele nowej fali we francuskim futbolu: Michel Platini, Alain Giresse czy Marius Tresor. Już na mundialu w Hiszpanii „Trójkolorowi” udowodnili, że dysponują mocnym zespołem. Pierwszą fazę podopieczni Michela Hidalgo zakończyli szczęśliwie na drugim miejscu. Awans do dalszej rundy zawodnicy z kraju słynącego z winnic zawdzięczali rozgromieniu Kuwejtu 4:1. Dzięki temu nawet porażka z Anglią i remis z Czechosłowacją nie przeszkodziły im w wyjściu z grupy. W drugiej rundzie Francuzi rozprawili się z Austrią 1:0 i Irlandią Północną 4:1. O awans do finału Michel Platini i spółka rywalizowali z Republiką Federalną Niemiec. Jeden z najbardziej dramatycznych meczów w historii mistrzostw świata po serii rzutów karnych wygrali Niemcy. Po 90 minutach regulaminowego czasu gry na tablicy świetlnej widniał rezultat 1:1, a w pierwszych ośmiu minutach dogrywki do siatki rywala trafili Tresor i Giresse. Wtedy to obrońca „Trójkolorowych”, Patrick Battison, został brutalnie sfaulowany przez golkipera rywali, Haralda Schumachera. Zawodnik AS Saint-Etienne stracił przytomność i został zniesiony z boiska. Jego zszokowani koledzy nie potrafili się podnieść i dzięki temu Niemcy doprowadzili do remisu, a w rzutach karnych zapewnili sobie awans do finału. Mecz o trzecie miejsce przeciwko Polsce ułożył się po myśli „Biało-czerwonych” i Francuzi wrócili do domu bez medali. Brązowy krążek ekipa znad Sekwany wywalczyła po kolejnych czterech latach. Młoda gwardia z Jean-Pierre Papinem, wspomagana przez mistrzów Europy z 1984 roku, wygrała z Kanadą 1:0, Węgrami 3:0 i zremisowała ze Związkiem Radzieckim 1:1. Następnie Francuzi pokonali Włochów 2:0, Brazylijczyków (po rzutach karnych), zatrzymując się dopiero na reprezentacji Niemiec Zachodnich. W spotkaniu o brązowy medal „Trójkolorowi” zmierzyli się z Belgami i po dogrywce zwyciężyli 4:2.
Szczyt-Dno-Szczyt
Tym mianem można określić występy reprezentacji Francji na trzech ostatnich mundialach. FIFA przyznała temu krajowi organizację finałów mistrzostw świata w 1998 roku. Podopieczni Aime Jacqueta przed własną publicznością zaprezentowali się znakomicie. W pierwszej rundzie gospodarze wygrali wszystkie mecze: z RPA 3:0, Arabią Saudyjską 4:0 i Danią 2:1. Następnie dzięki „złotej bramce” Laurenta Blanca uporali się z Paragwajem, by w ćwierćfinale po serii rzutów karnych pokonać Włochy. Półfinałowe starcie z Chorwacją należało do Liliana Thurama. Obrońca Parmy zdobył dwie bramki (jedyne w 142 meczach w kadrze!) i „Trójkolorowi” zapewnili sobie miejsce w finale. Przeciwko Brazylii swój kunszt pokazał Zinedine Zidane. „Zizou” przyćmił Ronaldo, który w nocy przed meczem doznał tajemniczej zapaści. Pomocnik Juventusu Turyn dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, a trzeci gol był dziełem Emmanuela Petita. Aime Jacquet i jego zawodnicy przeszli tym samym do historii. Gdy w 2002 roku reprezentacja pod wodzą Rogera Lemerre’a jechała na mistrzostwa świata, wydawało się, że kolejny medal jest na wyciągnięcie ręki. Kolejny, dlatego że w 2000 roku „Les Blues” sięgnęli po mistrzostwo Europy. Stało się jednak inaczej. Pod nieobecność kontuzjowanego Zidane’a Francuzi nie zdołali nawet zdobyć bramki i ich występ na tym turnieju można określić mianem klęski. Przed czterema laty wybrańcy Raymonda Domenecha rozkręcali się powoli. Najpierw zremisowali ze Szwajcarią 0:0 i Koreą Południową 1:1, by w meczu decydującym o awansie z grupy pokonać Togo 2:0. Kolejne mecze pokazały wielką klasę „Trójkolorowych”. Najpierw zwyciężyli bardzo mocną Hiszpanię 3:1, następnie wyrzucili za burtę obrońców tytułu z Brazylii, eliminując ich po bramce Thierry’ego Henry’ego, a w półfinale dzięki bramce Zidane’a pokonali Portugalię. Finałowe starcie z Włochami zostanie zapamiętane głównie z powodu wydarzenia z dogrywki. Wówczas to rozgrywający ostatni mecz w karierze „Zizou” uderzył głową włoskiego obrońcę, Marco Materazziego. Wcześniej zarówno znakomity rozgrywający Realu Madryt, jak i gracz Interu Mediolan wpisali się na listę strzelców. Po stracie swego kapitana Francuzi nie byli w stanie się podnieść, w konsekwencji czego musieli uznać wyższość rywali w serii rzutów karnych.
Droga do RPA
Nie ma się co oszukiwać, Francuzi awansowali do mistrzostw świata dzięki dużej dawce szczęścia i bezczelności. Podopieczni Raymonda Domenecha w grupie mierzyli swe siły z Austrią, Serbią, Rumunią, Wyspami Owczymi i Litwą. „Trójkolorowi” seryjnie tracili punkty ze słabszymi rywalami i w rezultacie zajęli drugie miejsce w tabeli, tracąc jeden punkt do „Plavich”. W barażach los skojarzył Francję z reprezentacją Irlandii i ten dwumecz przeszedł do historii za sprawą haniebnego oszustwa Thierry’ego Henry’ego. Na stadionie w Dublinie ekipa znad Sekwany zwyciężyła 1:0 po golu Nicolasa Anelki, a w rewanżu straciła bramkę w 32. minucie i nie potrafiła odrobić strat aż do końca regulaminowego czasu gry. W 13. minucie dogrywki Thierry Henry ręką zagrał futbolówkę do Williama Gallasa, a stoper Arsenalu Londyn dał swojej reprezentacji awans do mundialu. Mimo protestów Irlandczyków bramka została uznana, a snajper Barcelony stał się wrogiem publicznym numer jeden na Zielonej Wyspie.
Gwiazda zespołu
Jeśli jest zdrowy, należy do wąskiego grona najlepszych piłkarzy na świecie. O kim mowa? O Francku Riberym. Urodzony 7 kwietnia 1983 roku skrzydłowy był objawieniem poprzednich mistrzostw świata. Wcześniej ten zawodnik był znany głównie z blizn na twarzy, pamiątki po wypadku samochodowym z dzieciństwa. Swą karierę Ribery zaczął w klubie US Boulogne. Następnie grał w Olympique Ales, Stade Brest, FC Metz, a w styczniu 2005 roku przeniósł się do Galatasaray Stambuł. Nad Bosforem skrzydłowy z Francji otrzymał przezwisko „Ferraribery”, co doskonale obrazowało jego umiejętności sprinterskie. Niestety, Franck zawiódł w Turcji na całej linii i po rozegraniu ledwie czternastu meczów ligowych wrócił do ojczyzny. Piłkarza przygarnął Olympique Marsylia, a decyzja działaczy ze Stade Velodrome szybko okazała się trafiona. Olympique z Riberym w składzie sięgnął po Puchar Intertoto, a 22-letni skrzydłowy czarował swą grą na francuskich boiskach. W swym pierwszym sezonie gry w Marsylii Franck zaliczył 35 spotkań ligowych, w których zdobył sześć bramek. Dzięki temu selekcjoner reprezentacji Francji, Raymond Domenech, dał niedocenianemu zawodnikowi szansę debiutu w kadrze , co miało miejsce 27 maja 2006 roku w spotkaniu przeciwko Meksykowi. Gracz Olympique Marsylia pojechał do Niemiec na mundial i tam przebojem wdarł się do wyjściowego składu „Les Blues”. Jego bramka w rywalizacji z Hiszpanią wydatnie pomogła Francuzom w wygraniu tego meczu. Dobra gra Ribery’ego nie pozostała bez echa i latem 2006 roku wiele klubów chciało go kupić. Do transferu doszło 12 miesięcy później, a rywalizację o reprezentanta Francji nieoczekiwanie wygrał Bayern Monachium. „Bawarczycy” wyłożyli za Francka 25 milionów euro. Już w debiutanckim sezonie na niemieckich boiskach przybysz znad Sekwany udowodnił, że ta suma wcale nie była wygórowana. 11 bramek w 28 meczach, mistrzostwo i puchar kraju – to pokazało kibicom Bayernu, że Ribery czuje się w Monachium wyśmienicie. Niestety, ten znakomity skrzydłowy jest prześladowany przez kontuzje. Gdyby nie to, zgromadziłby na swoim koncie dużo więcej niż 66 spotkań ligowych. Wydaje się, że po mistrzostwach świata Ribery wyjedzie do silniejszej ligi. Jeśli tylko jakiś klub zdecyduje się zapłacić kilkadziesiąt milionów euro, to w zamian otrzyma jednego z najlepszych bocznych pomocników początku XXI wieku.
Pan Kontrowersyjny
Raymond Domenech lubi zaskakiwać, prowokować i szokować. Ten 58-letni trener dał się poznać przez mistrzostwami świata w 2006 roku jako ten, który nie lubi się przywiązywać do nazwisk. Pominięcie Ludovica Giuly’ego kosztem Francka Ribery’ego, rezygnacja z usług Philippe’a Mexesa oraz wystawienie w bramce słabego Fabiena Bartheza wzburzyło opinię publiczną we Francji. Domenech nie przejął się tym i z Niemiec przywiózł srebrny medal. Cóż, siwowłosemu szkoleniowcowi należy przyznać, że – mimo wszelkich przeciwności losu – utrzymuje się na stanowisku i co najważniejsze, odnosi sukcesy. Były piłkarz m.in. Olympique Lyon pracuje z kadrą już od sześciu lat i jeśli w RPA nie uda mu się osiągnąć zadowalającego rezultatu, to zapewne pożegna się z pracą. Jeżeli jednak uda mu się zdyscyplinować wszystkie gwiazdy, to może powtórzyć wynik z 2006 roku i stać się bohaterem w ojczyźnie.
Kogo zobaczymy w RPA?
Skład reprezentacji Francji aż puchnie od obecności piłkarskich znakomitości. O miejsce w bramce rywalizują dwaj znakomici bramkarze młodego pokolenia: Steve Mandanda (Marsylia) i Hugo Lloris (Lyon). Przed nimi grają takie tuzy, jak Bacary Sagna, William Gallas (obaj Arsenal), Eric Abidal (Barcelona), Patrick Evra (Manchester United) czy Philippe Mexes (Roma). W drugiej linii pewniakami są Franck Ribery (Bayern), Florent Malouda (Chelsea), Yoann Gourcuff (Bordeaux) i Lassana Diarra (Real Madryt). O miejsce w ataku rywalizują Nicolas Anelka (Chelsea), Thierry Henry (Barcelona), Karim Benzema (Real Madryt) i Djibrill Cisse (Panathinaikos). Do RPA mogą pojechać również Julien Escude, Sebastien Squillaci (obaj Sevilla), Jean-Alain Boumsong, Jeremy Toulalan (obaj Lyon), Samir Nasri (Arsenal) i Andre-Pierre Gignac (Toulouse).
Prognoza na mundial
Forma „Trójkolorowych” jest ogromną niewiadomą. Skład predestynuje ich do miejsca na podium, gra już niekoniecznie. Z grupy powinni wyjść bez problemu, ponieważ reprezentacje RPA, Urugwaju i Meksyku prezentują niższy poziom niż ekipa Domenecha. Mając w pamięci jej ostatnie występy na mistrzostwach świata, zaryzykuję stwierdzenie, że Francja dojdzie do ćwierćfinału.
Patrząc na gry kontrolne Francji wydaje mi się ,że
ich udział w Mundialu zakończy się tako samo jak
na Euro 2008. Wymęczony remis z przeciętną
Tunezją i porażka z jeszcze słabszymi Chinami. Po
dłuższych przemyśleniach dochodzę do wniosku ,że
z grupy A(moim zdaniem grupy śmierci) wyjdą Meksyk
i gospodarze mistrzostw.
w europie nie ma tunezji i chin ty ciołku