Finał Pucharu Szkocji


W finale Pucharu Szkocji spotkały się pierwszy i ostatni zespół Scottish Premier League. Wprawdzie zdecydowanym faworytem wydawali się mistrzowie z Glasgow, ale "The Pars" wcale nie odstawali od nich poziomem i przez większość meczu byli równorzędnym partnerem.


Udostępnij na Udostępnij na

Obsada meczu finałowego Pucharu Szkocji była zaskakująca. O ile bowiem obecność piłkarzy Celtiku nie budziła wątpliwości, to ich przeciwnik – Dunfermline – awansując do finału odniósł jeden z większych sukcesów w 122-letniej historii klubu (Athletic do tej pory zdobywali to trofeum dwukrotnie – w sezonach 1960/61 i 1967/68). „The Pars” przystępowali do meczu na Hampden Park jako spadkowicz ze Scottish Premier League, a zdecydowanym faworytem meczu byli ze stolicy kraju (wcześniej zwyciężali aż 33-krotnie!).
W obecnym sezonie oba kluby spotykały się ze sobą trzykrotnie i za każdym razem lepsi okazywali się piłkarze Gordona Strachana; widać wyraźnie, że wszystko wskazywało na łatwą wygraną „The Bhoys”. Jedyne co pozwalało zachowywać Athletic szansę na korzystny rezultat to lista klubów, które wyeliminowali po drodze do finału. W pokonanym polu zostały między innymi zespoły Glasgow Rangers, Heart of Midlothian czy też Hibernian Edynburg!

Oba zespoły przystąpiły do meczu w niemal najsilniejszych składach. W zespole Celtiku od początku zagrał Artur Boruc, który przyzwyczaił nas do tego, iż Gordon Strachan rozpoczyna układanie składu od jego osoby. Zabrakło niestety awizowanego na to spotkanie Macieja Żurawskiego, który zdaniem trenera – po powrocie do treningów po wyleczeniu kontuzji – nie znajduje się w wystarczająco dobrej formie. Pewną niespodzianką był występ od pierwszych minut kameruńskiego obrońcy Perriera Doumbe’a, który – jak się okazało po dziewięćdziesięciu minutach – został bohaterem Glasgow. To właśnie afrykański piłkarz pokonał De Vriesa w osiemdziesiątej piątej minucie zapewniając swojemu klubowi trzydziestą czwartą wygraną w historii klubu. Jedyną złą wiadomością była kontuzja Kenny’ego Millera, który na początku drugiej połowy musiał opuścić boisko i nie wiadomo jak długo potrwa jego rozbrat z futbolem. Dunfermline nie było wcale zespołem gorszym; na tle zmęczonego sezonem rywala prezentowali się dobrze, mieli kilka bramkowych okazji, ale nie potrafili pokonać dobrze broniącego Artura Boruca. Ostatni mecz w barwach „The Bhoys” rozegrał Neil Lennon, który powraca do Anglii.

Sezon 2006/07 został oficjalnie zamknięty – największe powody do zadowolenia mają na pewno piłkarze Celtiku Glasgow, którzy wywalczyli podwójną koronę.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze