Fenerbahce ogrywa Lazio


Fenerbahce wygrało 2:0 z Lazio Rzym w pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Europy. Na Sukru Saracoglu bardzo długo nie oglądaliśmy bramek, ale przełamanie nastąpiło w 78. minucie. Wówczas gola z rzutu karnego zdobył Webo, a w 90. minucie wynik ustalił Kuyt. Warto też podkreślić, że przez prawie całą drugą połowę goście grali w osłabieniu.


Udostępnij na Udostępnij na

Lazio Rzym
Lazio Rzym (fot. Sslazio.it)

Lazio Rzym, jedyna włoska drużyna, która awansowała do ćwierćfinału Ligi Europy, wybrało się w podróż do Stambułu, żeby zmierzyć się z Fenerbahce. Na piekielnie gorącym stadionie Sukru Saracoglu kibice postarali się o wspaniałą oprawę i od samego początku głośno dopingowali swój zespół. Jednak to goście lepiej rozpoczęli to arcyważne spotkanie. W 3. minucie wykonywali już pierwszy rzut rożny, ale od razu zostali skarceni. Po fantastycznym kontrataku Moussa Sow znalazł się w dogodnej sytuacji, lecz jego uderzenie było trochę za słabe. Dobrze spisali się defensorzy Lazio, którzy do końca przeszkadzali mu w pokonaniu bramkarza. Szybko przekonaliśmy się także o mocy, jaką dodają fani Fenerbahce swojej drużynie. Niesieni dopingiem gospodarze przejęli kontrolę nad meczem. Próbowali się przebić środkiem pola gry, ale tam ekipa z Rzymu postawiła największe zasieki, dlatego też raz po raz przejmowała piłkę i wyprowadzała groźne ataki. Po jednym z nich w 12. minucie w polu karnym był przewracany Ederson. Wydaje się, że sędzia dobrze zrobił, nie dyktując „jedenastki”, ale nawet oglądając powtórkę w zwolnionym tempie, trudno było to jednoznacznie stwierdzić.

W 16. minucie Sow stanął przed znakomitą szansą na sprawienie wielkiej radości fanom na trybunach. Po fatalnym błędzie Lulica napastnik uderzył z około 11. metra, lecz piłka po odbiciu się od rąk bramkarza wylądowała na słupku. Dobitka była już bardzo niecelna, ale było to pierwsze ostrzeżenie dla Lazio. Od tego momentu gospodarze zaczęli jeszcze bardziej dominować, spokojnie rozgrywając swoje akcje. Nie bali się wymieniać niezliczonej ilości podań, tak by rywale musieli jak najwięcej biegać. Lazio jedynie się broniło i ograniczało się do wybijania piłki na tak zwane uwolnienie. Taki stan rzeczy utrzymywał się aż do 28. minuty. Wówczas po zderzeniu z Webo na murawę padł Marchetti i gra musiała zostać przerwana. W ostatnim kwadransie natomiast mecz nieco się zaostrzył i oglądaliśmy wiele fauli, dużo więcej niż strzałów. Najgroźniej było w 39. minucie po rzucie wolnym dla gości. Libor Kozak minimalnie przestrzelił, ale futbolówka otarła się jeszcze o plecy obrońcy i Lazio miało rzut rożny. Z tego stałego fragmentu gry nic jednak nie wynikło, podobnie jak z przewagi rzymian w ostatnich kilku minutach. Do przerwy w Stambule nie oglądaliśmy bramek. Zabrakło również emocji, a najjaśniejszym punktem byli z pewnością głośni fani na Sukru Saracoglu.

Po zagraniu ręką Radu Fenerbahce dostało rzut karny
Po zagraniu ręką Radu Fenerbahce dostało rzut karny (fot. Squeakybumtime.com)

Na drugą połowę oba zespoły wyszły bez zmian. Nie ustał także doping z trybun, a głośne okrzyki wzmogły się jeszcze bardziej w 47. minucie, kiedy Ogazi otrzymał drugą żółtą i konsekwencji czerwoną kartkę. Obrońca Lazio w głupi sposób osłabił swój zespół i już po chwili zawrzało w polu karnym gości. Fantastycznym uderzeniem popisał się Meireles, ale piłka kolejny raz wylądowała na słupku. Nie było także nikogo, kto dobiłby strzał, i Marchetti mógł znowu mówić o sporym szczęściu. Ataki Fenerbahce od tego momentu stały się szybsze. Tymczasem Lazio, jak mogło, spowalniało grę, starało się urywać cenne sekundy, nawet kosztem kartek. Gospodarze z kolei próbowali strzałów z dystansu, dośrodkowań, prostopadłych podań. Chwytali się wszystkiego, byle tylko jak najszybciej zdobyć gola. Najaktywniejszy był Raul Meireles, który w ciągu dziesięciu minut aż trzykrotnie próbował uderzać zza pola karnego. Za każdym razem strzały sprawiały ogromne problemy golkiperowi, ale Portugalczykowi brakowało trochę szczęścia. Trener gości nie zamierzał długo czekać i szybko dokonał zmiany, widząc, że jego piłkarze z minuty na minutę słabną. Wprowadzony Ledesma miał zagęścić środek pola, lecz Fenerbahce postanowiło atakować skrzydłami. Potwierdziła to korekta składu szkoleniowca, który za środkowego pomocnika Topala wprowadził Erkina. Gospodarze nie schodzili z połowy rywali, ale brakowało im kropki nad i. W 76. minucie nieco pomógł im sędzia, który podyktował bardzo kontrowersyjny rzut karny. Po dość przypadkowym zagraniu piłki ręką przez Radu arbiter wskazał na jedenasty metr i do futbolówki podszedł Webo. Były napastnik Mallorki i Osasuny pewnym strzałem pokonał golkipera i ruszył się cieszyć razem z tłumem kibiców. Fani zgodnie odkrzyknęli spikerowi na zawołanie odnośnie do strzelca bramki, lecz Webo za swoją ekspresję otrzymał także żółtą kartkę. Sukru Saracoglu nikt o tym nie będzie jednak pamiętał, gdyż liczył się tylko ten gol.

Bramka jeszcze bardziej zmotywowała do walki piłkarzy Fenerbahce. Niesieni ogłuszającym dopingiem zastosowali pressing na całym placu gry, przez co Lazio nie mogło wyprowadzić żadnego ataku. Gospodarze z kolei nie dawali odetchnąć Marchttiemu i jego kolegom z defensywy. W 88. minucie bardzo bliski zdobycia drugiego gola był Ziegler, ale jego strzał w pięknym stylu obronił golkiper gości, natomiast dobitka Webo była już niecelna. W 90. minucie bramkarz Lazio musiał już jednak skapitulować. Strzał Erkina z wolnego zdołał jeszcze odbić, ale zrobił to za lekko, a koledzy nie zdążyli z asekuracją i na 2:0 podwyższył Kuyt. Były gracz Liverpoolu nie dał żadnych szans na interwencję, mocnym strzałem umieszczając piłkę pod poprzeczką. W doliczonych pięciu minutach piłkarze ze Stambułu z całych sił starali się jeszcze podwyższyć rezultat, ale ta sztuka im się nie udała. Mimo to dwubramkowa zaliczka to sporo przed rewanżem w Rzymie. Zapowiada się więc ciekawy wieczór w stolicy Włoch. Pytanie tylko, czy na mecz u siebie Lazio bardziej się zmobilizuje, ponieważ dziś zaprezentowało się fatalnie i przez to zasłużenie przegrało.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze