FC Brugge nie jest w stanie przeskoczyć pewnego poziomu w Europie


Zespół zapewnił sobie trzecie miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów i grę w Lidze Europy. Brugijczycy jednak w ostatniej dekadzie z reguły tylko odbijali się od silniejszych europejskich drużyn i przedwcześnie kończyli rozgrywki

10 grudnia 2020 FC Brugge nie jest w stanie przeskoczyć pewnego poziomu w Europie
nu.nl

Cztery razy meldowali się w Lidze Mistrzów w tej dekadzie, walczyli siedmiokrotnie w rozgrywkach Ligi Europy i dominowali na boiskach ligi belgijskiej. Finalnie jednak nie dali rady włoskiemu Lazio i zaledwie zremisowali w Rzymie 2:2. Ten wynik przekreślił ich marzenia o grze w 1/8 finału Champions League, jednak nie odebrał szansy na zmierzenie się z innymi drużynami w rozgrywkach Ligi Europy.


Udostępnij na Udostępnij na

Historia belgijskiej piłki jest bardzo bogata oraz ciekawa. W ostatnich dziesięciu latach do europejskich pucharów awansowało aż osiem zespołów, dwa były bliskie dostania się do faz grupowych rozgrywek. Przebojowości i pokazania się na tle europejskich potęg szukały takie drużyny, jak: Brugge, Anderlecht, St. Liege, Genk, Gent, Lokeren, Zulte, Antwerp. Szansy nie wykorzystały Cercle, Westerlo, Charleroi, Oostende. Jak będzie w tym roku z Club Brugge?

Ostatnia dekada Club Brugge na europejskich boiskach

W sezonie 2010/2011 do LE zakwalifikował się belgijski zespół, który pokonał w eliminacjach Dinamo Mińsk 5:3 w dwumeczu. Brugia znalazła się w grupie z Villarrealem, Dinamem Zagrzeb oraz PAOK-iem Saloniki. Zespół zdobył łącznie trzy punkty. Dwa razy zremisował z Grekami, raz z Chorwatami. Na tym etapie rozgrywek po pięciu meczach miał tyle samo punktów. Potem przegrał ostatni mecz z Hiszpanami 1:2 i odpadł z rozgrywek, zajmując ostatnie miejsce.

Rok później zaczął w 3. rundzie kwalifikacji, w której musiał zmierzyć się z Karabachem Agdam z Azerbejdżanu. Wygrał 4:2 w dwumeczu. Następnie na ostatniej prostej do LE pokonał gruziński SK Zestaponi (łącznie 5:3). W wygrał z Mariborem oraz Bragą, z którą również zremisował, podobnie jak z Birmingham.

Finalnie Belgowie uzbierali 11 punktów (tyle samo co Braga) i awansowali z 2. miejsca w grupie, w konsekwencji czego następnie zmierzyli się z niemieckim Hannoverem 96, z którym dwukrotnie przegrali (1:2 i 0:1).

W Brugii mieli wielkie apetyty na Ligę Mistrzów, sezon 2012/2013 pokazał jednak, że nie są to jeszcze rozgrywki, w których mogą się mierzyć. Udowodniła im to duńska Kopenhaga, która zwyciężyła ich 3:2 w dwumeczu i zepchnęła ich do kwalifikacji Ligi Europy. Zmierzyli się w nich z węgierskim Debreceni VSC, który pokonali łącznie 7:1 w dwóch spotkaniach.

Okazało się, że Belgowie nie są niegotowi tylko na Champions League, ale są za słabi również na Europa League. Ostatnie miejsce w grupie z dorobkiem czterech punktów. Jedyne „oczka”, które zdołali uzbierać, wywalczyli, wygrywając 2:0 z portugalskim Maritimo oraz remisując 1:1 z Newcastle United. Grupę słusznie wówczas wygrało Girondins Bordeaux.

Trzy lata w rozgrywkach europejskich i za każdym razem brak efektów pracy? Zaledwie jedno wyjście z grupy i odprawienie z kwitkiem przez Hannover? To za mało. Brugge zaliczało notoryczny zjazd formy, co potwierdził kolejny sezon w wykonaniu tego zespołu.

Belgowie rozpoczęli zmagania na początku sierpnia 2013 na stadionie Śląska Wrocław. Myśleli, że zaledwie 3. drużyna poprzedniego sezonu ligi polskiej nie jest żadnym wyzwaniem. A tu taka niespodzianka! W pierwszym meczu Śląsk wygrał skromnie 1:0, a w rewanżu zremisował 3:3. Do widzenia, Brugio! Witaj, Wrocławiu!

Zespół dojrzał mentalnie i piłkarsko, przemyślał swoje błędy i z zapasem sił i czystymi głowami przystąpił do najlepszego sezonu dekady w europejskich pucharach. Najpierw szybkie zwycięstwa w kwalifikacjach ze szwajcarskim Grasshoppers Zurych (2:1 i 1:0), a następnie wygrana grupa z 12 punktami kosztem drugiego Torino i wysłanie do domu HJK Helsinki oraz Kopenhagi.

Po wyjściu z grupy FC Brugge szybko rozprawił się z duńskim Aalborgiem 3:1 i 3:0, a następnie w 1/8 finału z tureckim Besiktasem (2:1 i 3:1). Potem trafił na zespół, który – wydawałoby się – był najłatwiejszy do przejścia. Mógł trafić na Napoli, Wolfsburg, Fiorentinę, Zenit czy Dinamo Kijów. Trafił na Dnipro, które okazało się czarnym koniem rozgrywek i doszło aż do finału, eliminując po drodze Club Brugge w ćwierćfinale LE (0:0 i 1:0).

Po przegranych eliminacjach do Champions League w sezonie 2015/2016 myślano, że te rozgrywki przynoszą Belgom pecha i nie są absolutnie w stanie się do nich przebić. Nic dziwnego, to było ich kolejne podejście i choć pokonali w pierwszej rundzie grecki Panathinaikos łącznie 4:2, to nie dali już rady wielkiemu Manchesterowi United (1:7 w dwumeczu). Ah sh…here we go again! Wracamy do Ligi Europy! Całe szczęście, że chociaż bezpośrednio do fazy grupowej.

Nie zmienia to jednak faktu, że po raz kolejny Brugge nie wyszło z grupy. Zaledwie pięć punktów zdobytych przeciwko Legii Warszawa (1:1 i 1:0) oraz duńskiemu FC Midtjylland (1:1) nie pozwoliło uzyskać lepszego miejsca niż 3. w grupie. Za jego plecami z zaledwie jednym punktem mniej znalazła się Legia Warszawa.

Udało się. Ponad dziesięć lat czekania, ale było warto. Wreszcie w sezonie 2016/2017 Brugia wróciła do Ligi Mistrzów! Ależ to będzie ekscytujące sześć meczów, a potem może awans – myślano wówczas. Jak się skończyło? Zero punktów na koncie, bilans bramkowy na poziomie -12 bramek i kompromitacja na światową skalę. Ach, warto było wracać…

Trzeba było zostać w Lidze Europy i nie pchać się, gdzie nie trzeba. Zbyt późno jednak doszli do tego wniosku w Brugii i zdążył nastać kolejny powtarzający się cykl życia Brugge. Słaba postawa w pucharach, następnie drugi rok zażenowania. Tak właśnie było i tym razem. Najpierw nieudane kwalifikacje LM i porażka w dwumeczu z Basaksehirem 3:5, a następnie taka sama sytuacja, z tym że w LE z AEK Ateny (0:3).

W sezonie 2018/2019 zdarzył się wręcz cud! Zespół zajął w końcu 3. miejsce w Lidze Mistrzów! Oczywiste było, że drużyna znajdzie się za takimi gigantami światowej piłki jak Borussia Dortmund czy Atletico Madryt, ale niespodzianką było znalezienie się Brugii przed Monaco.

Finalnie Club Brugge wygrał z francuskim zespołem i później jednokrotnie remisował z każdym z grupowych rywali, co dało mu sześć punktów i awans do rozgrywek LE. Wydawało się, że „Blauw en Zwart” będą w stanie powalczyć jak równy z równym z drużyną RB Salzburg po wygranej 2:1. Sen jednak nie trwał długo. Szybkie 0:4, ferie w Austrii i do domu.

Ponownie rok później klub zakwalifikował się do fazy grupowej Ligi Mistrzów, pokonując Dynamo Kijów i LASK, ale właściwie po co? Ano po to, żeby dostać baty od Realu Madryt i dwukrotnie od PSG. Nie można mówić jednak, że zespół się nie starał. Udało mu się nie wygrać żadnego meczu i zremisować aż trzy (dwa razy z Galatasaray oraz jednokrotnie z Realem).

Trudno było przebić Turków w żenujących występach, więc ich jeszcze gorszą od swojej słabą dyspozycję wykorzystali Belgowie. Zebrali trzy punkty i na otarcie łez mogli zagrać w LE. Kolejny raz zespół nie pokazał nic sensownego i tylko odbił się od światowej elity, przegrywając z Manchesterem United łącznie 1:6.

W tej chwili sytuacja mistrzów Belgii nie wygląda tak źle. Awansowali do fazy grupowej Champions League i mają zapewnione 3. miejsce w grupie oraz grę w Lidze Europy. Za ich plecami znalazł się Zenit St. Petersburg (jeszcze słabszy odpowiednik „Galaty” z tamtego sezonu), który ma zaledwie jeden punkt, podczas gdy Belgowie uzbierali ich osiem.

Na czele tabeli znalazła się Borussia, która miała 13 punktów. Brugia w swojej grupie wygrała dwukrotnie z Zenitem (2:1 i 3:0), dwa razy zremisowała z Lazio (1:1 i 0:0) i dwukrotnie uległa Borussii Dortmund (0:3 i 0:3).

Reprezentanci ligi belgijskiej w Europie 2020/2021

Aż cztery z pięciu belgijskich zespołów uprawnionych do gry w europejskich pucharach znalazły się w fazie grupowej w sezonie 2020/2021. Noga powinęła się jedynie zespołowi RSC Charleroi, który w ostatniej rundzie eliminacji Ligi Europy poległ w starciu z Lechem Poznań. Tego samego błędu nie popełnił Standard Liege, który ograł węgierski MOL Fehérvár FC i wszedł do LE.

„Les Rouches” znaleźli się w grupie z Rangers Glasgow, Benficą Lizbona oraz pogromcami ich ligowych rywali, Lechem Poznań. Przed ostatnim meczem grupy znajdują się na ostatniej lokacie w tabeli z takim samym dorobkiem punktowym co poznaniacy. Nie mają jednak już żadnych szans na awans.

Następnym zespołem jest KAA Gent. Aktualnie, podobnie jak Standard, zajmuje ostatnie miejsce w grupowej tabeli z jedną różnicą, że „De Buffalos” nie zdobyli w niej ani jednego punktu! Strzelili trzy bramki, a stracili 11. Przegrywali z zespołami czeskiego Liberca, Crveny Zvezdy oraz Hoffenheim.

Ostatnim reprezentantem ligi belgijskiej w Lidze Europy jest Royal Antwerp, który radzi sobie lepiej niż wyżej wymieniona dwójka razem wzięta. „The Great Old” uzbierali aż 12 punktów, pokonując każdy zespół w grupie. Zwyciężyli Tottenham Hotspur, austriacki LASK oraz bułgarski Ludogorets. Są liderem grupy przed ostatnią kolejką.

Zanim trafił do Ligi Europy, zespół KAA Gent próbował dostać się do rozgrywek Ligi Mistrzów. Efekt? Ośmieszenie się w dwumeczu z Dynamem Kijów (1:2 i 0:3) oraz degradacja do LE. Fazę grupową wywalczyli jednak zawodnicy Club Brugge.

„Blauw en Zwart” trafili między znacznie silniejszych rywali. W grupie musieli mierzyć się z Borussią Dortmund, Lazio oraz Zenitem St. Petersburg. Dwa pierwsze zespoły znalazły się nad mistrzem Belgii ubiegłego sezonu.

Finalnie Brugia nie wykorzystała swojej szansy na awans i zaledwie zremisowała w Rzymie 2:2 z miejscowym Lazio. Widzimy się w domu, do którego zespół tak kocha wracać. Mowa oczywiście o Lidze Europy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze