FAIR PLAY jest dla frajerów


Piłka nożna to wspaniałe emocje, przepiękna rywalizacja, ale także wzajemny szacunek osób uczestniczących w tym niepowtarzalnym spektaklu. To tyle z teorii. Obserwując środowisko piłkarskie można odnieść wrażenie, że mało kto już pamięta, że nie wynik, a walka w duchu fair play decyduje o jakości meczu. Niestety coraz częściej na boisku (jak i poza nim) decydujące rolę odgrywają oszuści i cwaniacy, którzy za nic mają piękno piłki nożnej, a najważniejsze jest zwycięstwo za wszelka cenę.


Udostępnij na Udostępnij na

Garrincha nie wiedział co czyni

Manuel Francisco dos Santos bardziej znany jako Garrincha był jednym z najlepszych piłkarzy w historii brazylijskiej piłki. Dwukrotnie zdobył tytuł mistrza świata dla swojej ojczyzny. Swoimi cudownymi dryblingami wprawiał w osłupienie zarówno kibiców, jak i piłkarzy drużyny przeciwnej, którzy rzadko kiedy znajdowali sposób na zatrzymanie genialnego Brazylijczyka. Jednak to nie wspaniałe panowanie nad piłką sprawiło, że Garrincha przeszedł do historii. W 1960 r. w trakcie meczu Botafogo – Fluminense wybił piłkę na aut widząc, że obrońca drużyny przeciwnej doznał kontuzji, pomimo że sam był już w polu karnym w sytuacji strzeleckiej. Zawodnicy drużyny przeciwnej oddali piłkę wybijając ja również na aut. Ten gest jest nadal kultywowany, jednak już dawno stracił swój sens. Obecnie to doskonały sposób na przerwanie dobrej akcji przeciwników, skutecznie opóźnia grę, a z zasada fair play ma niewiele wspólnego. Oczywistą rzeczą jest, że większość zawodników widząc leżącego przeciwnika wybije piłkę i to nie dlatego, że tak nakazuje szacunek do drugiej osoby. Piłkarz, który w takim przypadku kontynuuję grę postrzegany jest jako ten, któremu obce są uczciwość i czysta gra. A co można powiedzieć o zawodniku, który specjalnie nie podnosi się z murawy, po przerwaniu gry z grymasem na twarzy opuszcza boisko, by po kilkunastu sekundach grać na pełnych obrotach? Problem zauważyli ostatnio działacze Espanyolu, którzy wystosowali specjalny list do wszystkich zespołów Primera Division z informacją, że piłkarze tego klubu nie będą przerywali gry, niezależnie od tego, czy ucierpi zawodnik przeciwników, czy ich własny. Gdyby Garrincha mógł przewidzieć, że to co zrobił przyczyni się do psucia widowiska piłkarskiego, da pole do popisu oszustom, pewnie strzeliłby bramkę, nie zwracając uwagi na kontuzję rywala.

Zawód: nurek

Przykładem na to, że hasło fair play, dla wielu piłkarzy to tylko pusty frazes jest nagminne symulowanie fauli. Niejednokrotnie zawodnik, który widzi, że nie ma szans na minięcie przeciwnika przewraca się, licząc na to, że dzięki temu jego zespół nadal będzie w posiadaniu piłki. Nie trzeba przypominać ile rzutów karnych zostało podyktowanych przez sędziów, którzy dali się nabrać na to oszustwo. Zdecydowany prym w tym niechlubnym procederze wiedzie zawodnik Manchesteru United – Cristiano Ronaldo. Praktycznie w każdym meczu swoim „nurkowaniem” w polu karnym stara się wymusić na arbitrze odgwizdanie jedenastki. Zastanawiające jest to, że piłkarz uznawany za jednego z najlepszych na świecie musi uciekać się do tak żałosnych postępów, aby osiągnąć zamierzony cel. Niestety również Polacy mają zawodnika, który upodobał sobie symulowanie jako sposób wygrywania rywalizacji z przeciwnikiem. Chodzi tu o Jakuba Błaszczykowskiego, któremu takie zachowanie zdarzało się w Wiśle Kraków i zdarza się w Borussi Dortmund. Jest to o tyle przykre, że obydwaj piłkarze posiadają ponadprzeciętne umiejętności, są bardzo dobrymi zawodnikami, a takim zachowaniem psują sportowe widowisko oraz okazują brak szacunku dla przeciwników.

Lepiej nie będzie?

Oczywiście nie można generalizować, ponieważ są przykłady ludzi, dla których wynik meczu nie jest sprawą życia i śmierci. Przykładem może być szkoleniowiec Milanu, Carlo Ancelotti, który po tym jak bramkarz jego zespołu udawał kontuzję (został lekko klepnięty przez kibica) w końcówce meczu z Celtikiem, skrytykował jego zachowanie. Dodatkowo stwierdził, że żądanie walkowera byłoby nie ma miejscu. Niestety zachowanie Ancelottiego jest wyjątkiem i mało który działacz czy piłkarz zachowałby się podobnie. Premia za zwycięstwo, wygranie kolejnego meczu są ważniejsze niż zwykła przyzwoitość. Najgorsze, że zarówno Ronaldo, jak i Błaszczykowski są idolami wielu młodych ludzi, którzy pragną pójść w ich ślady i naśladują nie tylko ich wspaniałe strzały i dryblingi, ale również i teatralne upadki. Bo liczy się tylko zwycięstwo.

Komentarze
Hejan89 (gość) - 16 lat temu

Idealnie to opisałeś, a co do piłkarzy, to jest wiele
takich prawdziwych "aktorów", ale najbardziej
podoba mi się przykład Ronaldo. Chłopak ma klase, ale
nawyki-bez komentarza. Na każdym meczu kładzie się
jak panienka, a najlepszym efektem specialnym w tym
działaniu powinny być jeszcze łzy. Takie zachowanie
jednak nie zwycięży jego popularności, ale każdy kto
chce zauważyć nie sportowe zachowanie to zauważy.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze