Reprezentacja Anglii została pierwszym finalistą kobiecych Mistrzostw Europy rozgrywanych w Finlandii. W półfinale piłkarki z ojczyzny futbolu dopiero w dogrywce zapewniły sobie zwycięstwo nad Holandią.
Korespondencja z Tampere, Finlandia

Debiutujące w turnieju finałowym czempionatu Starego Kontynentu Holenderki są największą niespodzianką fińskiej imprezy. Nikt bowiem nie spodziewał się, że osiągną aż taki sukces, a tym bardziej, że przysporzą swoim kibicom aż tylu emocji. Już w meczu inauguracyjnym pokonały innego debiutanta – Ukrainę, ale największym zaskoczeniem było zwycięstwo nad utytułowaną drużyną Danii w ostatnim spotkaniu fazy grupowej.

Po zajęciu drugiego miejsca w grupie A Holenderki w ćwierćfinale trafiły na drugi zespół grupy B – Francję. Spotkanie zostało rozegrane na stadionie w Tampere, a do rozstrzygnięcia potrzebne były rzuty karne. Po regulaminowym czasie gry oraz dogrywce utrzymywał się bowiem rezultat bezbramkowy. W konkursie jedenastek emocje sięgnęły zenitu. Dopiero po siódmej serii Holenderki mogły świętować awans do półfinału.

Tam na drużynę Pomarańczowych czekał kolejny utytułowany zespół – Anglia, która jednak w fazie grupowej radziła sobie słabiej i rzutem na taśmę, z trzeciego miejsca w grupie C przedostała się do fazy finałowej. W 1/4 turnieju po dramatycznym meczu wyeliminowała jednak zespół gospodyń.

Pierwsze spotkanie półfinałowe – notabene również rozgrywane w Tampere – miało także znaczenie symboliczne. Doszło w nim do premierowego spotkania Very Pauw z Hope Powell w roli trenerek. W przeszłości obie wielokrotnie stawały naprzeciw siebie, ale jako zawodniczki swoich reprezentacji. Lepsza okazała się Powell, która w decydującym meczu zaplanowanym na czwartek na Stadionie Olimpijskim w Helsinkach może trafić na trzecią trenerkę w turnieju – Niemkę Silvię Neid. To imponujące, że wszystkie te panie awansowały ze swoimi zespołami do półfinałów.

Niedzielny mecz nie zapowiadał jednak aż takich emocji. Pierwsza połowa, bezbramkowa, uśpiła nieco czujność kibiców. Dopiero w 61. minucie mającemu od początku znaczną przewagę zespołowi z Wysp Brytyjskich prowadzenie dała Kelly Smith. Radość Angielek trwała jednak zaledwie trzy minuty. Wówczas bowiem Rachel Brown pokonana została przez Marious Pieete. Mimo dalszego naporu drużyny trener Powell, po 90 regulaminowych minutach potrzebna była dogrywka.

Tym razem jednak w Tampere obyło się bez rzutów karnych, choć dramaturgia była nie mniejsza. W 116. minucie strzałem głową zwycięską bramkę zdobyła rezerwowa Jill Scott. – Przed kwalifikacjami do mistrzostw naszym największym marzeniem było zakwalifikowanie się do turnieju w Finlandii. Wówczas nie śniliśmy nawet o pokonaniu takich rywali i awansie aż do półfinału. To ogromny sukces, choć gdy pomyślę, że od finału dzieliły nas cztery minuty… – Vera Pauw nie kryła wzruszenia po końcowym gwizdku.
W finale piłkarki z Anglii zmierza się ze zwycięzcą poniedziałkowego meczu półfinałowego pomiędzy Norwegią, a Niemcami. Niepewny jest jednak występ najlepszej angielskiej zawodniczki Kelly Smith, która od początku imprezy zmaga się z urazami. – Mam nadzieję, że te trzy dni przerwy trochę mi pomogą i będę mogła zagrać. Muszę – mówiła później najlepsza piłkarka meczu.
Zobacz naszą galerię zdjęć z meczu
06.09.2009, godz. 18:00, Tampere
Anglia – Holandia 2:1 p.d. (0:0, 1:1)
K. Smith 61, J. Scott 116 – Pieete 64
Żółta kartka: Stoney (Anglia)
Anglia: Brown – A. Scott, Stoney, Williams, Johnson, Asante, Chapman, Aluko (70. Sanderson), K. Smith, S. Smith (46. Carney), Clarke (91. J. Scott)
Holandia: Geurts – Bito (117. de Boer), Koster, Meulen, Hogewoning, Hoogendijk, Kiesel-Griffioen, Melis, Stevens (120. van de Sanden), Smit, Pieete (86. van de Ven)