Już dziś wieczorem na Stadionie Olimpijskim w Helsinkach reprezentacja Niemiec podejmie Anglię w finale 10. Mistrzostw Europy kobiet. Po raz pierwszy w historii tych rozgrywek na ławce rezerwowych obu zespołów zasiądą panie trener, Silvia Neid oraz Hope Powell.
Korespondencja z Helsinek, Finlandia
W przeszłości obie były jednymi z czołowych piłkarek w swoich drużynach. 45-letnia Neid jako kapitan trzykrotnie doprowadzała reprezentację Niemiec do mistrzostwa kontynentu (1989, 1991, 1995). Później już jako asystentka Tiny Theune-Meyer po tytuł sięgnęła jeszcze trzykrotnie (1997, 2001, 2005). Dwukrotnie w roli szkoleniowca zdobywała także mistrzostwo świata (2003, 2007).

O dwa lata młodsza Powell podobnymi osiągnięciami nie może się pochwalić. Jako piłkarka zagrała jednak w finale czempionatu Starego Kontynentu, w pierwszej jego edycji w 1984 roku. Wówczas w dwumeczu, bo tak go rozgrywano, ze Szwecją padł remis (0-1 i 1-0) i Angielki przegrały dopiero w rzutach karnych. Teraz – po raz drugi w historii – doprowadziła reprezentację Albionu do decydującego meczu.
Jak Dawid z Goliatem
Dla obu reprezentacji będzie to pierwsza wspólna finałowa rywalizacja. Murowanym faworytem są oczywiście Niemki, które cztery z sześciu tytułów mistrzyń Europy zdobywały w ostatnich edycjach turniejów finałowych. Nasze zachodnie sąsiadki to także aktualne mistrzynie świata.

O ich wyższości nad Angielkami przemawia również historia spotkań. Niemki nie przegrały bowiem żadnego z osiemnastu meczów! Dwukrotnie jednak padał bezbramkowy remis. Było to w 2007 roku w Chinach, podczas fazy grupowej Mistrzostw Świata oraz w trakcie Turnieju Czterech Narodów. Co ciekawsze zresztą, ten pierwszy mecz jest jedynym w rozgrywkach FIFA i UEFA od 1999 roku, którego niemieckie piłkarki nie zdołały wygrać!
W europejskich rozgrywkach pozostają niepokonane od 46 meczów. Po raz ostatni przegrały 2 maja 1996 roku, w mistrzowskich kwalifikacjach 1:3 z reprezentacją Norwegii.
Królowe futbolu
Dzisiejszy finał Mistrzostw Europy może przejść do historii także z dwóch innych względów. Jeśli na murawę Stadionu Olimpijskiego w Helsinkach – a wszystko na to wskazuje – wybiegnie kapitan niemieckiej ekipy, Birgit Prinz, to będzie to jej 50 występ w finałach tych rozgrywek. Co więcej, jeśli Niemki zwyciężą, to będzie to piąty z rzędu mistrzowski tytuł Prinz!

Ciekawie zapowiada się także rywalizacja o miano najskuteczniejszej piłkarki fińskich finałów. Jak na razie, z czterema golami na koncie klasyfikacji przewodzi Inka Grings. Ale tylko o jedno trafienie mniej zanotowały: jej koleżanka z drużyny, Fatmire Bajramaj, oraz Angielka, Eniola Aluko. Stawka jest wysoka, bowiem jeszcze nigdy w historii finałów nikt nie strzelił 5 goli.
Droga do finału
Klasę obu finalistów łatwo scharakteryzować za pomocą analizy dotychczasowych gier w Finlandii. Angielki, które do finału dotarły – wbrew temu, co mówi Silvia Neid – niespodziewanie, na inaugurację mistrzostw uległy 1:2 Włoszkom. Później dokonały rzeczy niemożliwej, kiedy przegrywając już 0:2, pokonały reprezentację Rosji. Remis w ostatnim meczu ze Szwecją zapewnił im awans z grupy, rzutem na taśmę z trzeciego miejsca. W ćwierćfinale ekipa trener Powell po niezwykle emocjonującym meczu wyeliminowała gospodynie, zaś w bezpośrednim pojedynku o finał dopiero w dogrywce zwyciężyła Holandię.

Droga Niemek była zgoła odmienna. Obrończynie tytułu, jak zwykle zresztą, łatwo i wysoko wygrały wszystkie mecze w fazie grupowej, by w ćwierćfinale pokonać 2:1 reprezentację Włoch. W kolejnym meczu Niemki napotkały jednak na większy opór ze strony Norweżek. Do przerwy przegrywały 0:1, by po zmianie stron dzięki trzem rezerwowym odwrócić losy spotkania. Trener Neid przyznała zresztą na przedmeczowej konferencji prasowej, że w czwartek wygra ten zespół, który będzie miał silniejszą ławkę rezerwowych.
Najważniejsza jest radość
Hope Powell szansy dla swojej drużyny upatruje w czymś innym.
– W 2007 w mistrzostwach świata udało nam się zremisować, wówczas Niemki dokonały cudu, w całym turnieju nie tracąc nawet gola. Były wtedy w znakomitej dyspozycji. Teraz tak nie jest, straciły już bramki – przyznała.

– To jest tylko jeden mecz, 90 minut. Wszystko może się zdarzyć. Każdy mecz jest inny. Zagramy po prostu najlepiej jak potrafimy – zapowiadała z kolei niemiecka pomocniczka, Kerstin Garefrekes, dla której będzie to czwarty mecz finałowy w Mistrzostwach Europy.
– Najważniejsze, by zawsze tworzyć zespół i pomagać sobie na boisku. Od moich piłkarek wymagam, by grały silnie i szybko, na jeden kontakt. Ale najważniejsze, by czerpały radość z gry – tak swoją filozofię futbolu przed meczem przedstawiała Silvia Neid.