Eredivisie: Upadek wielkich firm


Dwa remisy i porażka - to dorobek zespołów z holenderskiej 'Top Three' w 20. serii spotkań Eredivisie. Miniony weekend na holenderskich boiskach stał pod znakiem sensacyjnych rozstrzygnięć, a dzięki potknięciom faworytów do ligowej czołówki doszlusowały FC Twente i SC Heerenveen.


Udostępnij na Udostępnij na

Beniaminek z Venlo wciąż zadziwia - tu radość po bramce Ofranyego
Beniaminek z Venlo wciąż zadziwia – tu radość po bramce Ofrany’ego (fot. psv.nl)

Pierwszy akord koncertu niespodzianek odegrano w piątek na Woudestein, gdzie gospodarze rozstrzygnęli na swoją korzyść derby Rotterdamu. Excelsior już po 10. minutach znalazł się na dwubramkowym prowadzeniu, a honor fatalnie tego dnia grającego Feyenoordu w samej końcówce uratował doświadczony Danny Buijs. Zwycięstwo nad utytułowanym rywalem złamaniem nosa okupił najnowszy nabytek gospodarzy – Aykut Demir (boisko opuścił już w 30. minucie), a uraz kolana zmusił do zejścia z murawy etatowego golkipera rotterdamczyków, Ronalda Graaflanda. Rozczarowania po ostatnim gwizdku nie krył prowadzący Portowców Bert van Maarvijk, zdaniem którego już pod koniec pierwszej części gry do zmiany nadawał się niemal cały zespół Feyenoordu z wyjątkiem Tima de Clera (zdaniem vi.nl najlepszy defensor Eredivisie 2007), który jako jedyny zagrał na swoim poziomie. Dzięki piątkowemu zwycięstwu Excelsior przerwał passę trzech porażek. Co ciekawe, niemoc tą poprzedziło zwycięstwo nad inną ekipą z holenderskiej 'Top Three’ – pod koniec ubiegłego roku bez punktów Woudestien opuścił bowiem amsterdamski Ajax.

Warto podkreślić, że podopieczni Tona Lokhoffa nie są jedynym zespołem z dołu ligowej tabeli, który ma w ostatnim czasie patent na wielkich niderlandzkiej piłki. VVV-Venlo, obok remisów z Feyenoordem i Ajaksem pod koniec ubiegłego roku, ma już bowiem na swoim koncie także podział punktów w meczu z mistrzowskim PSV. Podopieczni Sefa Vergoossena (jego 500. mecz w roli trenera w Eredivisie) pierwszą bramkę na De Koel stracili już w 2. minucie po pięknym strzale Rachida Ofrany’ego. Radość fanów gospodarzy nie trwała jednak zbyt długo, bo już kilka chwil później swoją debiutancką bramkę w holenderskiej ekstraklasie strzelił Balazs Dzsudzsak. Miejscowi w 35. minucie zmuszeni zostali do gry w osłabieniu (wcześniej mogło być 2:1, ale Adil Aussar trafił w poprzeczkę), w efekcie faulu na na Heurelio Gomesu swoją drugą żółtą kartkę ujrzał bowiem Peter Reekers. Po przerwie PSV ruszyło do zdecydowanych ataków – najpierw z pustej bramki piłkę wybijał Edward Linssen, później w słupek trafił Ibrahim Afellay, a już w doliczonym czasie gry na linii bramkowej futbolówkę zatrzymał Niels Fleuren.

Miralem Sulejmani był jednym z głównych architektów pogromu AZ
Miralem Sulejmani był jednym z głównych architektów pogromu AZ (fot. sc-heerenveen.nl)

Spotkania ostatecznie zakończyło się podziałem oczek, a w drugiej połowie na boisku pojawił się najnowszy nabytek VVV, Japończyk Keisude Honda. Reprezentant 'Kraju Kwitnącej Wiśni’ nie specjalnie przysłużył się do osiągnięcia gospodarzy, w samej końcówce wyróżniając się jedynie zaprzepaszczeniem doskonałej okazji do strzelenia zwycięskiej bramki. Zupełnie inaczej spisali się nowi gracze NEC Nijmegen: Kevin Bobson, Jeoren Drost i Bas Sibum. Wszyscy spotkanie z Ajaksem rozpoczęli w podstawowym składzie i między innymi dzięki ich obecności (ostatni wybrany został nawet graczem meczu) Cesarscy sensacyjnie zremisowali z Joden. Inna sprawa, że po efektownym zwycięstwie nad AZ tym razem w grze Ajaksu pełno było niedokładności, a Adrie Koster już w przerwie zdecydował się na przeprowadzenie dwóch zmian. Mimo punktowej straty Amsterdamczycy utrzymali drugą pozycję w ligowej tabeli, ale już tylko oczko dzieli ich od grupy pościgowej na czele z Feyenoordem, Groningen i FC Twente. W bezpośrednim meczu dwóch ostatnich ekip lepsi okazali się być gracze Tukkers, przerywając tym samym passę pięciu zwycięskich spotkań w wykonaniu zielono-białych.

Po czterech meczach bez zwycięstwa wreszcie komplet punktów zainkasowało SC Heerenveen – Fryzowie rozgromili na Abe Lenstra AZ Alkmaar, definitywnie przekreślając szanse podopiecznych Louisa van Gaala na włączenie się do walki o najwyższe trofea. Znikomy udział w sukcesie Fryzów miał Radosław Matusiak, który na murawie pojawił się dopiero w 76. minucie zmieniając doświadczonego Geralda Sibona. Świetną partię zaliczył z kolei główny rywal Polaka do miejsca w podstawowym składzie – Miralem Sulejmani, który najpierw zaliczył asystę przy trafieniu Pranjicia, a następnie strzelił swojego szóstego gola w tym sezonie. W sobotni wieczór po raz ósmy do siatki trafił za to jeden z najskuteczniejszych pomocników Eredivisie – Michael Bradley, a czterobramkowym zwycięstwem podopieczni Gertjana Verbeeka udowodnili, że znakomicie potrafią sobie poradzić także bez Afonso Alvesa, który lada dzień powinien opuścić Abe Lenstra, być może biorąc kurs na… Alkmaar właśnie. AZ tymczasem w ciągu ostatniego tygodnia rozegrało trzy wyjazdowe mecze, okraszając je zdobyciem ledwie trzech oczek ze stosunkiem bramkowym 3:11. Posada Van Gaala wisi na włosku.

Najnowsze