Za nami pozostałe pięć spotkań eliminacji Ligi Mistrzów. W każdym z meczów padły bramki, więc żaden z obserwatorów nie mógł się nudzić. Zapraszam do podsumowania środy w eliminacjach najważniejszych klubowych rozgrywek w Europie.
Valencia – Monaco 3:1
Podsumowanie wypada zacząć od hitu nad hitami. Od momentu losowania wiadomo było, że w ostatniej rundzie eliminacyjnej odpadnie ktoś, kto zasługuje na co najmniej fazę grupową. Zarówno Valencia, jak i Monaco były przecież finalistami Champions League w XXI wieku. Spotkanie znakomicie rozpoczęli gospodarze – już w 4. minucie bramkę zdobył Rodrigo. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana, najlepszą okazję do zmiany wyniku miał Bernardo Silva, wyrównać jednak nie był w stanie. Udało się dopiero Mario Pasaliciowi po przerwie (49. minuta). Szybko zdobyta bramka podrażniła… gospodarzy. Po godzinie gry wrócili na prowadzenie po golu Daniego Parejo. Mecz bardzo się otworzył, byliśmy świadkami nieustannych ataków z obu stron. Ostatecznie szczęście sprzyjało gospodarzom – w 86. minucie wynik spotkania ustalił Sofiane Feghouli. Wynik stawia Valencię w niezłej sytuacji przed rewanżem, jeśli nie stanie się nic nieprzewidzianego, powinni spokojnie awansować do fazy grupowej.
https://youtu.be/n3P2qnoHQwQ
FC Basel – Maccabi Tel-Aviv 2:2
Smutna wiadomość dla fanów Lecha Poznań – da się nie przegrać w Bazylei, do tego strzelając dwie bramki. Tej sztuki dokonało Maccabi Tel-Aviv. Izraelczycy objęli prowadzenie w 31. minucie za sprawą Erana Zahaviego. Dziewięć minut później rzut karny wykorzystał Matias Delgado, wyrównując stan meczu. Szwajcarzy mieli w pierwszej połowie wyraźną przewagę, ze spokojem schodzili więc do szatni. Przez większość drugiej połowy nie potrafili jednak sforsować obrony gości – sztuka ta udała się dopiero Breelowi Emobolo w 88. minucie meczu. Gdy wydawało się, że to już koniec spotkania – w ostatniej akcji meczu niespodziewanie wyrównał Eran Zahavi. Izraelczyk z dwoma bramkami na koncie został bohaterem spotkania. Maccabi pozostaje bezbramkowo zremisować u siebie i powrót do LM po latach stanie się faktem.
Celtic Glasgow – Malmoe FC 3:2
O tym, że w piłce gra się do ostatniego gwizdka, wiedzieli też Szwedzi z Malmoe. Mistrz kraju, tym razem bez Pawła Cibickiego (za to z Oskarem Lewickim), współtworzył świetne widowisko w największym szkockim mieście. Celtic zaczął spotkanie znakomicie – po dziesięciu minutach gry prowadził bowiem 2:0 po bramkach Griffithsa i Bitona. Malmoe co rusz dochodziło do głosu, jednak nie potrafiło skutecznie szturmować bramki Craiga Gordona. Udało się dopiero w 52. minucie, gdy do bramki Szkotów trafił Jo Inge Berget, który nie poradził sobie w Celticu – lubimy takie historie. Dziesięć minut później kolejny raz trafił Griffiths. Nie było jednak po zabawie – w doliczonym czasie gry znów bramka Bergeta, która może mieć kolosalne znaczenie w rewanżu – tutaj może się jeszcze wiele wydarzyć.
https://youtu.be/x0RTFHrn2ok
Rapid Wiedeń – Szachtar Donieck 0:1
Najskromniejszym wynikiem zakończyło się spotkanie w stolicy Austrii. Wicemistrz Ukrainy trafił raz za sprawą Marlosa, Austriacy nie potrafili odpowiedzieć przez całe spotkanie, pomimo licznych sytuacji. Ukraińcy są więc o krok od awansu do Champions League.
https://youtu.be/4GLfRwgUDV8
Skenderbeu Korce – Dinamo Zagrzeb 1:2
Na koniec wisienka na torcie. Albańczycy przez dłuższą część meczu prowadzili z mistrzem Chorwacji i przewrócili się na samej mecie. W 31. minucie Blendi Shkembi wprawił całą Albanię w ekstazę, resztę świata zapewne w osłupienie. Nieco ponad pół godziny gry później (66. minuta) Soudani wyrównał, uspokajając nastroje krewkich chorwackich kibiców. Wydawało się, że spotkanie zakończy się bez rozstrzygnięcia, ostatecznie jednak w doliczonym czasie gry Josip Pivarić zapewnił Dinamo komfortową sytuację przed rewanżem.
https://youtu.be/nwqEYX33beg