Patryk Motyka, Michał Kołodko

Ekstraklasa: co zapamiętamy po 19. kolejce?


7 grudnia 2015 Ekstraklasa: co zapamiętamy po 19. kolejce?

Dwa wielkie hity, starcie beniaminków, walka z rywalami i własnymi słabościami. Taka właśnie jest i była w ten weekend polska ekstraklasa. Zapraszamy na podsumowanie 19. kolejki naszej ligi!


Udostępnij na Udostępnij na

1) Zagłębie górą w „pierwszoligowym” starciu

TME Legia Warszawa - Zagłębie Lubin
Zagłębie Lubin (fot. fot. Grzegorz Rutkowski;)

Pojedynek beniaminków zapowiadał się niezwykle interesująco i taki chyba ostatecznie był. Zagłębie zemściło się za porażkę w czwartej kolejce ekstraklasy i pokonało u siebie waleczną Niecieczę. Uosobieniem owej walki okazał się Bartłomiej Babiarz, który skrzywdzony niesłusznie pokazaną mu przez sędziego żółtą kartką postanowił na nią „zapracować”. Pan Frankowski uznał jednak, że ta „zapracowana” powinna być drugą i wyrzucił zawodnika z boiska. Kolejna godzina gry już bez historii, lubinianie pokazali swoją wyższość. Piłkarzom Termaliki dostało się mocno po łapach w mediach społecznościowych za wizytę w popularnym barze szybkiej obsługi. Cóż, do pewnych rzeczy mały klub musi jeszcze dorosnąć.

2) Odbili się od dna

Już Jagiellonia myślała, że wyszła z kryzysu, już liczyła na to, że kolejne spotkania to łatwe punkty. Ale nie. Na jej drodze napatoczył się Górnik Zabrze, który ni stąd, ni zowąd… nauczył się grać w piłkę. Jak powiedział Michał Probierz, nerwowość „Górników” z pierwszych minut przeniosła się na „Jagę”, która nie potrafiła utrzymać premiowanego chociażby punktem wyniku. W ten sposób Górnik sprawił sobie mikołajkowy prezent, opuszczając po raz pierwszy w tym sezonie ostatnie miejsce w tabeli.

3) Korona stabilna w meczach domowych

lech
Łukasz Trałka nie jest już jedyną dobrą „szóstką” w Lechu

Spotkanie w Kielcach nie wniosło niczego nowego do naszej ligi, przynajmniej pod względem statystycznym. Korona kontynuuje swoją tragiczną serię meczów bez wygranej u siebie (zwycięstwo w pierwszej kolejce było jej ostatnim), Lech zaś ciągle goni czołówkę, wygrywając mecz za meczem. Kolejny raz widzieliśmy także, że trener Urban potrafi w znakomity sposób wydobyć potencjał z pojedynczego zawodnika. Niemal każdy ekspert zdążył obwołać Abdula Tetteha największą pomyłką transferową „Kolejorza” od wielu lat, tymczasem Ghańczyk w ostatnich kilku tygodniach niepostrzeżenie stał się centralną postacią zespołu, udowadniając, że komplementy pod jego adresem, jakimi obdarowywał go pion sportowy po transferze, nie były słowami na wyrost.

4) Hit nie tylko na papierze

Denis Rakels, Cracovia
Denis Rakels, Cracovia (fot. Marcin Kuźnia)

W starciu lidera z wiceliderem miały być fajerwerki. I były! Odpalającym okazał się zdobywca najpiękniejszej bramki spotkania – Denis Rakels, którego wolej godny był największych światowych aren. Jeśli Cracovia utrzyma dyspozycję z października i listopada przez dłuższy czas, niewykluczone, że Łotysz wraz z „Pasami” trochę Europy odwiedzi. Piast zaś podobno jest w kryzysie. Zaledwie remis z najefektowniej grającą drużyną w tym kraju to przecież dowód na zupełny brak formy. Tak naprawdę wszystko wyjaśni się w Warszawie w niedzielę, gdy liderowi przyjdzie zmierzyć się z goniącą go Legią.

5) Domowa niemoc trwa

Po zmianie trenera gra Podbeskidzia wyraźnie się poprawiła, to prawda. Trzeba jednak zauważyć, że „Górale” grają bardzo nieregularnie. Odkąd drużynę przejął Robert Podoliński, bielszczanie w lidze przegrali tylko dwukrotnie, ale niepokoi fakt, że ciężko przychodzi im też wygrywanie meczów, w szczególności u siebie. Na pierwsze domowe zwycięstwo w tym sezonie Podbeskidzie będzie musiało poczekać co najmniej dwa tygodnie – to właśnie ich spotkanie z ostatnim w tabeli Śląskiem zamyka ekstraklasową jesień.

[interaction id=”5665dc1376e6a1db7f769dc1″]

6) Bez trenera i bez pomysłu

Dramat – to słowo najlepiej opisuje sytację niedawnego mistrza Polski. Śląsk Wrocław z kolejki na kolejkę stacza się na dno. W zasadzie na dno, tyle że tabeli, już się stoczył. Tyle się mówiło o beznadziejnym Góniku, który niczym Święty Mikołaj rozdawał wszystkim po kolei punkty, a dwie wygrane z rzędu sprawiły, że na miano outsidera zasłużył WKS. Aż przykro patrzeć, jak bardzo po odejściu swoich dwóch asów, czyli Paixao i Picha, wrocławianie sobie nie radzą. W starciu drużyn bez trenerów – górą Lechia!

7) A w Krakowie…

Legia Warszawa -  FC Botosani
Nemanja Nikolić fot. Grzegorz Rutkowski;

…na Brackiej pada deszcz. Kibice „Białej Gwiazdy” mają bowiem co opłakiwać. Walcząca z brakami kadrowymi Wisła walczyła nie tylko z Legią, ale także ze swoimi słabościami i przez pięć kwadransów wychodziło to lepiej niż dobrze. Świetnie prezentował się zwłaszcza wprowadzony z konieczności już w 20. minucie meczu Jakub Bartosz, który zatrzymywał swoich rywali niemal po profesorsku. Niestety dla krakowian pewnemu Węgrowi z Legii pod koniec włączył się Nikolić i zapewnił „Wojskowym” komplet punktów dzięki zdobytej bramce (dwudziestej w sezonie!) i asyście przy drugiej. Wicelider nie gra dobrze, powoli i mozolnie dogania jednak rewelację z Gliwic. Ewentualna wygrana w bezpośrednim starciu przybliży Legię na niebezpiecznie mały dystans dwóch punktów.

8) (Nie)udana Pogoń w Łęcznej

Jeden, drugi, trzeci gol – do przerwy wracająca do formy Pogoń Szczecin prowadziła w Łęcznej 3:0. Podopiecznym Czesława Michniewicza wciąż było mało i nadal napierali na bramkę Sergiusza Prusaka. Nie zdołali jednak podwyższyć swojej przewagi, a za odrabianie strat wzięli się gospodarze. Bramka kontaktowa padła jednak dopiero w doliczonym czasie gry i zabrakło kilku minut na wyrównanie. Pogoń wciąż zachowuje szanse na to, aby zimę spędzić na cieplutkim podium.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze