Ekstraklasa: idzie, idzie Podbeskidzie. Na dno…


1 maja 2016 Ekstraklasa: idzie, idzie Podbeskidzie. Na dno…

Sytuacja na dnie dolnej tabeli robi się coraz ciekawsza, przynajmniej dla kibiców. Na trzy kolejki przed końcem rozgrywek Podbeskidzie Bielsko-Biała będzie musiało dać z siebie wszystko, aby utrzymać się w lidze.


Udostępnij na Udostępnij na

Po porażce z początku kwietnia Jagiellonia miała z bielszczanami rachunki do wyrównania. „Trzy do jaja” na własnym stadionie bolało, tym bardziej, że na dobrą sprawę przesądziło o ich grze w grupie spadkowej. Gdyby „Jaga” wyrwała wtedy komplet punktów, dziś walczyłaby o puchary.

Chęć rewanżu spowodowała, że piłkarze z Białegostoku od początku rzucili się do ataków niczym dzikie zwierzę. Już w pierwszych minutach powracający Karol Mackiewicz posunął lewą flanką niczym strzała, ale jego dośrodkowania nie zdołał wykończyć Przemysław Frankowski. Chwilę później akcja przeniosła się na drugą stronę boiska, gdzie arbiter Daniel Stefański podyktował kontrowersyjny rzut karny. Do piłki podszedł Adam Mójta, który pewnym, mocnym uderzeniem pokonał Bartłomieja Drągowskiego i po raz trzeci z rzędu trafił przeciwko temu rywalowi.

Stracona bramka jeszcze bardziej rozwścieczyła Jagiellonię, która rzuciła się do szalonych ataków. Przyniosły one efekt dopiero po rzucie rożnym wykonywanym przez Konstantina Vassiljeva. Estończyk wrzucił piłkę w pole karne wprost na głowę bardzo chwalonego Szymonowicza, a 20-latek wpakował futbolówkę do siatki. Ten gol dodał skrzydeł „Pszczółkom”, które ruszyły naprzód z jeszcze większym impetem. Niestety dla białostoczan do przerwy na tablicy świetlnej widniał remis.

Druga połowa to znowu dominacja gospodarzy. Pomimo wpuszczenia na murawę Karola Świderskiego Jagiellonia wykazywała się ogromną nieskutecznością. A że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, to po znakomitej akcji Piotra Tomasika, który w sytuacji sam na sam z Zubasem zdecydował się podać zamiast strzelać, bramkę zdobyło… Podbeskidzie! Po dość nieudolnej próbie odebrania piłki przez żółto-czerwonych we własnym polu karnym Robert Demjan niemalże z linii końcowej dośrodkował po ziemi do Szczepaniaka, a ten musiał jedynie dostawić nogę, by wyprowadzić swój zespół na prowadzenie.

Podopiecznym Michała Probierza nie w głowie była porażka, dlatego bardzo szybko z powrotem doprowadzili do remisu. A kto ma podnieść Jagiellonię w trudnych chwilach, jeśli nie Konstantin Vassiljev? 31-latek mocnym uderzeniem z rzutu wolnego pokonał Zubasa, który nieudolnie próbował odbić ten strzał. „Kosta” po raz kolejny udowodnił, że jest najmocniejszym punktem „Jagi” w tym sezonie.

https://twitter.com/ilonaleoniewska/status/726790059521900544

Emocji jednak nie było końca. Jagiellonia, niczym w ubiegłym sezonie, pokazała, że potrafi grać do końca. Dzięki wspaniałej asyście Karola Świderskiego, który odbił sobie piłkę piętką, by później odegrać ją do Tarasa Romańczuka, zawodnicy z Podlasia wyrwali bielszczanom komplet punktów. Na stadionie zapanowała euforia, cała ławka zerwała się, by celebrować zwycięstwo z kibicami.

Porażka w Białymstoku była dla Podbeskidzia już czwartą w grupie spadkowej. Bielszczanie spadają na dno tabeli równie szybko, jak na początku wiosny wspinali się w jej górę. Brak punktów zdobytych na Słonecznej oznacza, że „Górale” pozostają na ostatnim miejscu, a Jagiellonia wyrosła na lidera dolnej części tabeli. W derbach Podlasia Białystok górą nad Siemiatyczami!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze