Italiada #1: Florencja i Rzym z festiwalem bramek. Falstart Milanu


Podsumowanie inauguracyjnej kolejki Serie A

27 sierpnia 2019 Italiada #1: Florencja i Rzym z festiwalem bramek. Falstart Milanu
hunnidgrind.com

Serie A w końcu ruszyła. Na włoski pociąg kibice musieli czekać praktycznie do końca wakacji. Ale było warto, bo inauguracyjne spotkania dostarczyły nam wielu emocji. Nie obyło się bez niespodzianek, a kilka batalii obfitowało w istne festiwale strzeleckie okraszone niesamowitymi zwrotami akcji. Oczywiście nie mogło zabraknąć występów Polaków. To wszystko już w podsumowaniu 1. kolejki włoskich pojedynków Serie A…


Udostępnij na Udostępnij na

Gdy cała Europa inauguracyjne kolejki miała za sobą, w Italii trwały kadrowe zbrojenia przed zbliżającym się sezonem. Wielu zawodników opuściło swoje kluby, równie wielu zasiliło nowe miejsca pracy. Roszad dokonywano nie tylko w szatni, lecz także na ławkach trenerskich. Już w czasie okna transferowego robiło się gorąco, a wraz ze zbliżającą się 1. kolejką temperatura oczekiwań kibiców stopniowo rosła. A to dopiero początek włoskiej walki.

Dobry start

Meczem inaugurującym 1. kolejkę Serie A było spotkanie Parmy z mistrzem Włoch, Juventusem Turyn. Najważniejszej zmiany „Stara Dama” dokonała na trenerskiej ławce. Massimiliano Allegriego zastąpił Maurizio Sarri, który po roku spędzonym w deszczowym Londynie postanowił wrócić do Włoch. Choć w pierwszym starciu nowego szkoleniowca na próżno było szukać wśród turyńskiego sztabu (z powodu zapalenia płuc musiał zostać w mieście), to piłkarze nie zawiedli i skromnie pokonali gospodarza.

„Bianconeri” rzucili się do ataku wraz z gwizdkiem sędziego rozpoczynającym mecz. Na pierwszego i jedynego, jak się później okazało, gola kibice gości czekali do 21. minuty, gdy do bramki piłkę skierował Giorgio Chiellini. Przed kilkoma szansami na podwyższenie wyniku stanął Cristiano Ronaldo, lecz tym razem nie dane mu było wpisać się na listę strzelców. Co prawda Portugalczyk tuż przed przerwą zdołał pokonać Luigiego Sepę, jednak sędzia Fabio Maresca przy pomocy systemu VAR zdecydował, że „CR7” był na spalonym. Pracy zbytnio nie miał Wojciech Szczęsny, który swój drugi sezon w barwach „Bianconerich” rozpoczął z czystym kontem.

Najważniejsze są trzy punkty, które mimo przewagi Juventusu niekoniecznie odzwierciedlały rozmiar wygranej. Aczkolwiek to dopiero początek, z pewnością pozwalający zrzucić z ekipy Sarriego presję pierwszego starcia przed nadchodzącym bojem z Napoli.

Cios za ciosem we Florencji

Do niesamowicie emocjonującego i zmieniającego się jak w kalejdoskopie widowiska doszło we Florencji. W drugiej potyczce 1. kolejki Fiorentina podejmowała wicemistrza minionych rozgrywek, Napoli. Dla nas tym bardziej interesującego, ponieważ mogliśmy być tutaj świadkami bitwy z udziałem Polaków. W bramce „Violi” swoją szansę – po powrocie z wypożyczenia – otrzymał Bartłomiej Drągowski; Szymon Żurkowski oglądał poczynania nowych kolegów z ławki rezerwowych. Z kolei w barwach Napoli, pomijając nieobecnego Arkadiusza Milika, na murawie pojawił się jedynie Piotr Zieliński.

I to właśnie Polak stał się prowodyrem pierwszej bramki dla gospodarzy i wszelkiej fali krytyki, jaka dotknęła głównego arbitra, Davide Massę. Kontrowersyjna oraz nagłaśniana ostatnimi czasy sytuacja z zagraniem ręką w polu karnym była początkiem niedoli Włocha. Ostatecznie przyznana Firentinie „jedenastka” została pewnie wyegzekwowana przez debiutującego na Artemio Franchi Erika Pulgara.

Wyrównania, a następnie objęcia prowadzenia kibice Napoli doczekali się tuż przed przerwą. O ile szczególnej urody bramki Driesa Mertensa nikt nie kwestionował, to późniejszy faul na Belgu stał się przewodnim tematem minionego weekendu. Teatralny upadek napastnika zdołał przekonać Massę, nawet po weryfikacji VAR, do przyznania ekipie Carlo Ancelottiego rzutu karnego. Dar od losu wykorzystał Lorenzo Insigne.

Po zmianie stron tempo spotkania nie zwalniało ani na moment. Nikola Milenković doprowadził do remisu, lecz jego radość nie trwała długo, gdyż chwilę potem Jose Callejon przechylił szalę na swoją korzyść. Gdy w 61. minucie Vicenzo Montella zdecydował się wpuścić na boisko Kevina Prince-Boatenga, pewnie nie spodziewał się, że nowy nabytek lada moment wprawi całą Florencję w euforię. Tą chwilową ekscytację postanowili wykorzystać piłkarze „Azzurrich”, dwie minuty później ostatecznie pogrążając gospodarzy. Katem, który odebrał rywalom wszelkie nadzieje, po raz drugi był Insigne.

Do jeszcze jednej kuriozalnej sytuacji doszło w doliczonym czasie gry, gdy Franck Ribery był nieprawidłowo powstrzymywany przez Elseida Hysaja. Francuz wpadł w pole karne, po czym został zepchnięty do parteru. Mimo to Massa nie dopatrzył się oczywistego przewinienia. Krótko mówiąc, ten niezwykły mecz obfitujący w walkę do samego końca, z błędami sędziowskimi w tle, kibice obydwu drużyn na pewno długo zapamiętają.

Gradobicie w Rzymie

Nie tylko na Artemio Franchi piłkarska pogoda zapowiadała istne gradobicie. Na Stadio Olimpico grad bramek był bowiem ozdobą konfrontacji Romy z niżej notowaną Genoą. Zespół „Giallorossich” pod wodzą nowego szkoleniowca, Paulo Fonseki, chciał przystąpić do sezonu z mocnym akcentem. I faktycznie, akcent był mocny, lecz fani mieli powtórkę z rozrywki, kiedy to Roma potrafiła trwonić swoją przewagę.

Gospodarze rozpoczęli mecz z wysokiego C, gdy po koronkowej akcji całej drużyny samotnym rajdem zwieńczonym golem popisał się Cengiz Under. Radość rzymian przygasił dziesięć minut później atomowym uderzeniem Andrea Pinamonti. Po półgodzinnej grze swoimi technicznymi umiejętnościami popisał się niezawodny Edin Dzeko. Zapał „Wilków” tuż przed przerwą ostudzili goście i na tablicy wyników znów widniał remis.

Po wyjściu z szatni, podobnie jak w pierwszej połowie, to Roma dyktowała tempo. W Rzymie wszyscy doskonale wiedzą, że gdy nadarza się okazja uderzenia z rzutu wolnego, to głównym egzekutorem tych stałych fragmentów gry jest nie kto inny jak Aleksander Kolarov. Serb precyzyjnym strzałem w okienko, w dodatku od poprzeczki, daje Romie kolejne w tym meczu prowadzenie. Wszak Genoa nie zamierzała składać broni i swoim uporem doprowadziła do remisu, który zakończył pojedynek podziałem punktów.

W przedsezonowych sparingach klub ze stolicy radził sobie świetnie, okraszając przy okazji swoje występy wieloma bramkami. Jednak nie wyciągajmy pochopnych wniosków już na początku sezonu, bo potrzeba czasu, by Fonseca wdrożył swój system i poukładał drużynę. W taki sposób, by czołówka tabeli była realnym celem.

Powrót do żywych

Idealnym przykładem minionej kolejki, że w piłce nożnej zawsze gra się do końca, jest Atalanta. Klub z Bergamo już w poprzednim sezonie okrzyknięty został rewelacją Serie A. Zajęcie trzeciej lokaty i zdetronizowanie takich rywali, jak: Inter, AC Milan oraz AS Roma budzi wielki podziw. Wydawałoby się też, że mało aktywny w bieżącym okienku transferowym zespół może nieco słabiej zacząć nowe rozgrywki. Jednak po raz drugi udowadnia, że zgranie i filozofia gry według Gian Piero Gasperiniego są kluczem do sukcesu.

W niedzielny wieczór „Nerazzurri” skrzyżowali miecze w Ferrarze z miejscowym Spal. W drużynie gospodarzy całe spotkanie rozegrał Thiago Cionek. I to koledzy Polaka szybko objęli prowadzenie. Po dwóch dynamicznych kwadransach nieoczekiwanie prowadzili 2:0. Gola kontaktowego Atalancie udało się zdobyć jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę.

Gasperini musiał szybko reagować, jeśli chciał myśleć o zwycięstwie. Kluczem do wygranej okazał się Luis Muriel. Kolumbijczyk wszedł na murawę w 55. minucie, by w ciągu zaledwie pięciu minut (71. i 76. minuta) dwukrotnie pokonać golkipera rywali. Fantastyczny comeback w wykonaniu drużyny z Bergamo utwierdził wszystkich w przekonaniu, że również w tym sezonie Atalanta może zagrozić czołówce Serie A.

Falstart Milanu

Nasze oczy – prócz Bundesligi, w której gra Robert Lewandowski – ostatnimi czasy były także zwrócone na mediolański klub. Wciąż trwająca Piątkomania jest zjawiskiem niesłychanie powszechnym na Starym Kontynencie. Krzysztof Piątek swoimi występami w Serie A pokazał, że jest nieszablonowym napastnikiem. Bramki dla Genoi, a następnie w barwach „Rossonerich” pomogły mu w otrzymaniu upragnionej „dziewiątki” na plecach.

Polak oraz Marco Giampaolo, który zastąpił na ławce trenerskiej Gennaro Gattuso, mają być rzemieślnikami nowej wizji Milanu. Wszyscy wierzą, że w tym sezonie zespół włączy się do gry o najwyższe cele. Lecz po pierwszej kolejce trudno mówić o progresie. „Czerwono-czarni” ulegli Udinese, a jedynego gola w swoim debiucie zdobył Rodrigo Becao.

Słabej gry podopiecznych Giampaolo nie usprawiedliwiałaby nawet kontrowersyjna sytuacja z 80. minuty. Po zagraniu ręką przez Samira w polu karnym arbiter główny musiał skorzystać z wideoanalizy. Pojawił się cień szansy dla Piątka oraz pozostałych zawodników na odwrócenie losów meczu. Jednak Fabian Pasqua podjął decyzję o wznowieniu gry z rzutu bramkowego. Gwizdy na trybunach nie pomogły gościom, którzy już na wstępie ligowych rozgrywek pod swoją grą stawiają wielki znak zapytania.

Nadzieja dla beniaminków?

Na koniec podsumowania kilka słów o beniaminkach, którzy po latach wrócili do grona tych najlepszych. Wielką niespodziankę z pewnością sprawiła Brescia, ogrywając na wyjeździe Cagliari. Skromne prowadzenie goście objęli po rzucie karnym wykonanym przez Alfredo Donnarummę, tuż na początku drugiej połowy. Jednobramkową przewagę zdołali utrzymać do końcowego gwizdka, dzięki czemu szczęśliwie i z przytupem weszli na ekstraklasowe stadiony.

Narzekać nie powinni również kibice z Verony. Po tym jak do drugiej ligi spadło Chievo, teraz będą mieli w Serie A swojego przedstawiciela w postaci drużyny Hellasu. I na pierwszy ogień „Gialloblu” przyszło mierzyć się z przeciwnikiem nieprzewidywalnym. FC Bologna z Sinisem Mihajloviciem na czele w sezonie 2018/2019 przebojem z dna tabeli przedarła się na dziesiątą lokatę. Liczne wzmocnienia świadczą o tym, że w Bolonii ani myślą o zajęciu miejsca niższego niż środek tabeli.

Co ciekawe, w tym spotkaniu mogliśmy być świadkami polskiego pojedynku pomiędzy Pawłem Dawidowiczem a Łukaszem Skorupskim. Z tej bezpośredniej walki zwycięsko wyszedł bramkarz Bolonii, gdyż Dawidowicz w 13. minucie otrzymał czerwony kartonik. To właśnie po jego błędzie „Rossoblu” objęli prowadzenie, skutecznie wykorzystując „jedenastkę”. Lecz koniec końców beniaminek pokazał ostre zęby i wyjechał z własnego stadionu z jednopunktową zdobyczą.

W poniedziałkowy wieczór weekendowe zmagania zamykała konfrontacja Interu Mediolan z Lecce. Faworyta nie trudno było wytypować, bo Inter z Antonio Conte za sterem i Romelu Lukaku w ataku ma w tym sezonie poważnie zagrozić Juventusowi. Odrodzeni „Nerazzurri” bez problemów zdeklasowali beniaminka ligi, a debiutujący w nowym klubie Belg oraz Stefano Sensi mogli celebrować swoje pierwsze bramki przed publicznością San Siro. Lecce po kilku latach nieobecności w najwyższej klasie rozgrywkowej dostało na wstępie rywala silnego. Lecz to dopiero początek sezonu, więc „Żółto-czerwonych” nie można jeszcze skazywać na pożarcie.

Wyniki 1. kolejki Serie A:

Parma – Juventus 0:1 (0:1)
0:1 – G. Chiellini (21.)

Fiorentina – Napoli 3:4 (1:2)
1:0 – E. Pulgar (9. – rzut karny)
1:1 – D. Mertens (38.)
1:2 – L. Insigne (43. – rzut karny)
2:2 – N. Milenković (52.)
2:3 – J. Callejon (56.)
3:3 – K. Boateng (65.)
3:4 – L. Insigne (67.)

Udinese – AC Milan 1:0 (0:0)
1:0 – R. Becao (72.)

AS Roma – Genoa 3:3 (2:2)
1:0 – C. Under (6.)
1:1 – A. Pinamonti (16.)
2:1 – E. Dzeko (30.)
2:2 – D. Criscito (43. – rzut karny)
3:2 – A. Kolarov (49.)
3:3 – C. Kouame (70.)

Cagliari – Brescia 0:1 (0:0)
0:1 – A. Donnarumma (53. – rzut karny)

Sampdoria – Lazio 0:3 (0:1)
0:1 – C. Immobile (37.)
0:2 – J. Correa (56.)
0:3 – C. Immobile (62.)

Spal – Atalanta 2:3 (2:1)
1:0 – F. Di Francesco (7.)
2:0 – A. Petagna (27.)
2:1 – R. Gosens (34.)
2:2 – L. Muriel (71.)
2:3 – L. Muriel (76.)

Torino – Sassuolo 2:1 (1:0)
1:0 – S. Zaza (14.)
2:0 – A. Belotti (55.)
2:1 – F. Caputo (69.)

Verona – Bologna 1:1 (1:1)
0:1 – N. Sansone (15. – rzut karny)
1:1 – M. Veloso (36.)

Inter – Lecce 4:0 (2:0)
1:0 – M. Brozović (21.)
2:0 – S. Sensi (24.)
3:0 – R. Lukaku (60.)
4:0 – A. Candreva (84.)

Klasyfikacja strzelecka

Po inauguracyjnej kolejce na czele klasyfikacji strzeleckiej uplasowało się trzech zawodników. Lorenzo Insigne, Luis Muriel oraz Ciro Immobile dwukrotnie trafiali na listę strzelców.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze