Została jedna kolejka do końca, nadal walczymy o awans i nie poddajemy się (Rozmowa)


Rozmawiamy z Dominikiem Głowińskim, zawodnikiem Sokoła Aleksandrów Łódzki

19 czerwca 2019 Została jedna kolejka do końca, nadal walczymy o awans i nie poddajemy się (Rozmowa)
tssokol.pl

Sokół Aleksandrów Łódzki jest jedną z lepszych drużyn obecnych rozgrywek trzeciej ligi. Zajmuje drugie miejsce w pierwszej grupie tych rozgrywek i ma szanse na tegoroczny awans (do końca sezonu zostało jeszcze jedno spotkanie). Postanowiliśmy porozmawiać z piłkarzem tego klubu, Dominikiem Głowińskim.


Udostępnij na Udostępnij na

Swoją przygodę z piłką zaczynał w łódzkiej Szkole Mistrzostwa Sportowego. Był w ŁKS-ie czy Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie, z którą wywalczył awans do II ligi. W przeszłości występował w juniorskich kadrach naszego kraju, a obecnie z powodzeniem gra w barwach Sokoła Aleksandrów Łódzki. Dominik Głowiński jest podstawowym zawodnikiem drużyny, która zachowała jeszcze szansę na tegoroczną promocję. Zapraszamy na rozmowę.

Jesteśmy na finiszu III ligi. Jaka to jest liga według Ciebie, trudna?

Pomimo czwartego poziomu rozgrywkowego III liga jest dosyć trudna i nieprzewidywalna, ponieważ miejsce w tabeli nie zawsze odzwierciedla końcowy wynik meczu. Na boisku możemy spotkać zarówno solidnych ligowców z doświadczeniem z wyższych lig, jak i młodych zdolnych chłopaków.

Dostrzegasz jakichś mocno wyróżniających się młokosów?

W III lidze na pewno nie brakuje zdolnych zawodników, jednak muszę przyznać, że żaden nie oczarował mnie tak, bym zapamiętał go przez pryzmat meczu.

A jaki to jest sezon w Twoim wykonaniu?

Cały sezon mogę określić jako niezły. Rundę jesienną grałem jako lewy obrońca, natomiast w rundzie wiosennej grywałem na innych pozycjach. Udało mi się zdobyć kilka asyst i bramek dla drużyny, co – miejmy nadzieję – pomoże w awansie.

Od początku planem Sokoła był awans? Jaki opiszesz ten klub?

Sokół Aleksandrów Łódzki jest dobrze zarządzanym i poukładanym klubem. Naszym priorytetem przed ligą był awans. Została jedna kolejka do końca, nadal walczymy o awans i nie poddajemy się. Walka będzie trwać do samego końca, gdyż mamy dwa punkty straty do lidera.

Czujesz presję?

Ja osobiście nie czuję presji. Jeśli ktoś chce grać w piłkę nożną, musi liczyć się z tym, że dany klub, w którym obecnie gra, będzie tego od zawodników wymagać, i albo sobie z tym poradzi, albo nie, przez co nie wskoczy na kolejny, wyższy poziom.

Mówiłeś o grze na różnych pozycjach. Gdzie na boisku czujesz się najlepiej?

Dobrze się czuję w środku pola, lubię być pod piłką. Ale tak naprawdę nie ma dla mnie większego znaczenia, na jakiej pozycji gram. Zawsze staram się dawać z siebie 100%, by pomóc drużynie osiągnąć obrany cel.

Na murawie jesteś uniwersalny, mówię o tym, bo byłeś w łódzkiej Szkole Mistrzostwa Sportowego. To ona ukształtowała Cię piłkarsko?

Przygodę z Łódzkim SMS-em zacząłem w wieku 13 lat, gdy z rodzinnego Gorzowa przyjechałem do gimnazjum. Uważam, że pobyt w takiej szkole ukształtował mnie jako zawodnika, mogłem współpracować z dobrymi trenerami i co roku grać o najwyższe cele zarówno w województwie łódzkim, jak i na szczeblu centralnym.

Występowałeś też w juniorskich kadrach Polski. Jak to wspominasz?

Gra z orzełkiem na piersi dla każdego zawodnika jest ogromnym zaszczytem i wyróżnieniem. Dla młodego chłopaka jest to ogromna szansa na zaprezentowanie swoich umiejętności. Natomiast uważam, że moje losy w kadrze mogły potoczyć się inaczej.

Dlaczego? Rozwiniesz?

Tak naprawdę tego nie wie nikt… Uważam, że w jakiś sposób sam zapracowałem sobie na to, by przestać dostawać powołania na kadrę od trenera Dorny. Byłem młodym chłopakiem, uważałem się już za piłkarza z wielkimi osiągnięciami, do głowy uderzyła tak zwana sodówka i niestety życie mnie zweryfikowało.

Żałujesz czegoś? Patrząc z perspektywy czasu, podjąłbyś inną decyzję?

Staram się nie patrzeć wstecz, tylko budować sobie jak najlepszą przyszłość i na boisku dawać z siebie wszystko, by później niczego nie żałować i nie myśleć, co mógłbym zrobić inaczej.

A jak to jest… Czujesz piłkarski niedosyt czy uważasz, że osiągasz maksa?

Oczywiście, że czuję niedosyt, ponieważ gra w III lidze nie jest szczytem moich marzeń. Pracuję ciężko na treningach, aby zagrać w wyższej lidze, wiem, że mnie na to stać. Jeśli tylko będzie zdrowie i odrobina szczęścia, to zobaczymy, co czas przyniesie – będę czekać na swoją szansę.

Miałeś jakieś propozycje z wyższych lig?

W tym sezonie jeszcze nie miałem żadnych propozycji z wyższych lig.

Masz swojego agenta? Jak podchodzisz do tematu menadżerów?

Nie mam swojego agenta. W dzisiejszych czasach dużo się słyszy o tym, jak menadżerowie wciskają piłkarzy do klubów tylko po to, by pobrać za nich prowizję, czyli wyłącznie dla własnych korzyści, a nie by pomóc tym chłopakom, co należy do ich obowiązków. Nie ukrywajmy, że dobry agent to połowa sukcesu. Popatrzmy na naszą ekstraklasę – przyjeżdżają zawodnicy, którzy dostają kolosalne pieniądze i za pół roku odchodzą. Miejmy nadzieję, że kluby zaczną stawiać na naszych rodzimych piłkarzy, a z czasem to zaprocentuje.

W swojej futbolowej przygodzie miałeś okazję pracować z różnymi trenerami. Którego bądź których wspominasz najlepiej?

Od każdego z trenerów starałem się nauczyć jak najwięcej, większość dobrze wspominam. Dwa razy miałem okazję pracować z trenerem Sławomirem Majakiem, jest to człowiek z ogromną wiedzą i doświadczeniem piłkarskim. Zrobiliśmy razem awans do II ligi z Finishparkietem i to jego wspominam najlepiej spośród moich trenerów z piłki seniorskiej. Teraz moim trenerem jest Bogdan Jóźwiak, który dał mi szansę gry na różnych pozycjach, dzięki czemu uważam, że stałem się zawodnikiem uniwersalnym. Trener Jóźwiak ma duży warsztat trenerski, umie przekazać swoją wiedzę i mam nadzieję, że poprowadzi nas do awansu do II ligi.

Powiedz jak to było z kolegami z boiska? Najlepszy, z którym miałeś okazję grać w jednej drużynie?

Najlepszym zawodnikiem, z którym miałem okazję grać w jednej drużynie, był chyba Karol Linetty. Gdy go poznałem, był małym, szczupłym chłopakiem, miło widzieć, jak rozwinął się fizycznie i piłkarsko.

A najlepszy przeciwnik?

Chyba nie spotkałem takiego zawodnika, który by mnie aż tak zachwycił. Natomiast dobre wrażenie zrobił na mnie Remy z Legii Warszawa, gdy graliśmy w pierwszej rundzie z rezerwami stołecznego klubu.

Na koniec chcę zapytać, czy w III lidze można utrzymać się tylko z piłki.

Ja utrzymuję się wyłącznie z piłki. Nie ukrywam, że cieszę się, że mogę robić to, co kocham, a na dodatek zarabiać na tym pieniądze.

Foto: tssokol.pl

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze