Dokąd zmierzasz, Ligo?


Afera korupcyjna w Polsce zatacza coraz szersze kręgi. Zarzuty prokuratorskie ma postawione już ponad sto osób. Opinią publiczną wstrząsnęły zatrzymania byłych znakomitych piłkarzy, a obecnie trenerów: Andrzeja W. i Dariusza W. Najwyższy czas, by zadać sobie pytanie, co dalej z naszą ekstraklasą?


Udostępnij na Udostępnij na

Jedno jest pewne – nie można przestać karać zamieszanych w ustawiania spotkań. Ci, którym udowodni się przed niezawisłym sądem sprzedawanie lub kupowanie meczów, powinni mieć dożywotni zakaz pełnienia jakichkolwiek funkcji, zarówno w futbolu, jak i w każdej innej dyscyplinie sportu. W przypadku czynnych piłkarzy do powyższych należy dodać bezwzględną dyskwalifikację i odebranie praw zawodniczych. Ci ludzie muszą mieć świadomość, że swoim działaniem przede wszystkim skrzywdzili kibiców przychodzących na stadion i wierzących, że obserwują czystą walkę na piłkarskie umiejętności, a nie zwykłe przedstawienie, do którego scenariusz już został napisany.

Trzeba też zadać sobie pytanie, jak ma wyglądać nasza liga. Prawda jest taka, że nie można bez końca degradować kolejnych klubów. Jeśli będziemy tak postępować, to w pewnym momencie dojdziemy do wniosku, że w Orange Ekstraklasie nie ma kto grać! Bo kim mamy zastąpić średniej klasy drużyny ledwo co spełniające wymogi licencyjne? Drugoligowcami? Przecież oni w ogóle ich nie spełniają! W przypadku zespołów relegowanych do niższej klasy rozgrywkowej decyzja musi być podtrzymana. Nie ma mowy o żadnej abolicji. Natomiast jeśli chodzi o tych, wobec których postępowania wciąż się toczą, należałoby podjąć kroki zmierzające do karania nie całych klubów, a tych, którzy bezpośrednio byli wmieszani w handel futbolem. Bo czemu winni są mający zerową wiedzę o machlojkach piłkarze wyrzuceni z Kolportera Korony? Wydaje mi się, że jeśli Dariusz W. rzeczywiście okaże się winny, to właśnie on i jego „najbliżsi współpracownicy” powinni zostać całkowicie wyrzuceni poza granice futbolu, bo dla nich miejsca po prostu tam nie ma.

Teraz trzeba się zastanowić, co zrobić z Orange Ekstraklasą, w której (na chwilę obecną) w przyszłym sezonie może się znaleźć  od trzech do pięciu beniaminków. Pomysłów jest kilka. Niektórzy twierdzą, że  należy połączyć pierwszą i drugą ligę, nadać jej nazwę „Liga Polska” i podzielić na dwie grupy.
 Teamy z miejsc parzystych zagrają w grupie A, a z miejsc nieparzystych w grupie B. Po zakończeniu części zasadniczej zwycięzcy obu grup zagrają o mistrzostwo, a ci, co znajdą się w górnych połowach tabel poszczególnych grup, utworzą przyszłą Ekstraklasę. Pomysł ten na samym wstępie należy odrzucić. Pierwsza liga pełna drużyn ledwo spełniających lub w ogóle nie spełniających wymogów licencyjnych – to brzmi dosłownie jak dowcip. Pierwsza liga, jak sama nazwa wskazuje, jest najwyższą klasą rozgrywkową. Dlatego powinni w niej grać tylko najlepsi, posiadający dobrze rozwiniętą infrastrukturę sportową, dachy na trybunach, podgrzewaną murawę oraz bezpieczny stadion z monitoringiem. I tego będziemy wymagać od tych, którzy w przyszłym sezonie będą beniaminkami drugiej ligi?! Pierwsza liga musi mieć swój wysoki poziom i stale go podwyższać. A jeśli go obniżymy, to w przyszłości może dojść do tego, że mistrz Polski kwalifikacje Ligi Mistrzów będzie kończyć… na pierwszej rundzie po porażce z… mistrzem Albanii!!

Niektórzy, tak jak na przykład Zbigniew Boniek, twierdzą, że liga trzydziestoośmiomilionowego kraju powinna mieć co najmniej 16, a właściwie to nawet 18 drużyn. Możemy już teraz zwiększyć ilość zespołów występujących w Orange Ekstraklasie. Tylko co to nam da? „Zibi”, myśląc o Polsce, na pewno chciałby, żeby u nas było tak, jak we Włoszech. Na tym etapie, na jakim jesteśmy, nie mamy prawa porównywać się do Primera Division, Premiership, Serie A czy Bundesligi. Dlaczego? Przede wszystkim w każdej z wyżej wymienionych występują zespoły bardzo wysokiej klasy. Można śmiać się z tego stwierdzenia. Bo niby jakże mógłbym twierdzić, że Derby County, Levante Walencja czy Norymberga prezentują wysoką klasę. Chciałbym przypomnieć pewien fakt sprzed kilku lat, a mianowicie dwumecz krakowskiej Wisły z Vittorią Guimaraes. Ówczesny mistrz, a późniejnszy wicemistrz Polski odpadł po konfrontacji z zespołem, który w tamtym czasie znajdował się na przedostatnim miejscu w Primera Divisao, a ostatecznie z niej spadł! Czy wobec tego niepodważalnego faktu moje słowa nie nabierają znaczenia? To świadczy o tym, że mistrz Polski jest na poziomie portugalskiego drugoligowca. Jaki więc jest sens domagania się większej ilości teamów w Orange Ekstraklasie? Dla samej liczby? Efekt będzie identyczny, jak w poprzednim przypadku.

Wydaje się, że najbardziej sensowne rozwiązanie proponuje spółka Ekstraklasa S.A. Może lepiej wziąć przykład z Austriaków, Szwajcarów czy Szkotów i najwyższą klasę rozgrywkową po prostu zredukować. Tak, jak wcześniej to wspomniałem Pierwsza Liga jest tą klasą najwyższą, w której występują sami najlepsi będący wizytówką polskiego futbolu. Dlatego, jeśli chcemy mieć więcej zespołów w europejskich pucharach , które startują z wysokiego pułapu i jak najczęściej trafiają na łatwiejszych przeciwników, poziom naszej ekstraklasy musi bez przerwy wzrastać. Piłkarze muszę stale podnosić swoją wydolność, umiejętność radzenia sobie ze stresem oraz technikę. A jak inaczej mieliby to zrobić, niż przez stałe kontakty z kimś ze ścisłej czołówki. Proszę sobie tylko wyobrazić – czterokrotną w sezonie konfrontację Wisły z Legią, Legii z Lechem, czy Groclinu z Wisłą. A tak wysokie wymagania stawiane przez pierwszą ligę będą niejako przymuszały przyszłych jej beniaminków do większego inwestowania w stadiony, w bezpieczeństwo na nich oraz w ciągłe podnoszenie przez występujących w nich zawodników swoich piłkarskich możliwości.

Przedstawione przez Ekstraklasę S.A. rozwiązanie również ma swoje złe punkty. Można mu np. zarzucić, że zamyka dostęp do pierwszej ligi małym klubikom, które osiągną sukces w postaci awansu.Wysokie wymogi licencyjne mają przymuszać te drużyny, do ich spełniania. Popatrzmy, jak jest w przytaczanym przez Zbigniewa Bońka przykładach największych lig zachodnich. Tam standardy są jeszcze wyższe, a jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że jedne z najwyższych na świcie i nikt tam nie płacze, że nie może ich spełnić. Bo wszyscy są od początku do tego przygotowani. Dopiero, jak będziemy mieli drużyny na poziomie Serie A czy Primera Division, powinniśmy myśleć o zmianach idących w kierunku zwiększenia ilości występujących w najwyższej klasie rozgrywkowej zespołów. Najpierw trzeba zbudować poziom – standardy, do których wszyscy będą się dostosowywać, a potem myśleć o prestiżu licznej ekstraklasy.

Komentarze
Patryk Zieliński (gość) - 17 lat temu

chyba najlepszym pomysłem jest redukcja zespołów. W
innych ideach nie widzę żadnego sensu.

Odpowiedz
Damian Jursza (gość) - 17 lat temu

Szkocja, Austria czy Szwajcaria to małe państwa, wiec
mogą mieć mniejsze ligi. W Polsce, gdzie
zainteresowanie futbolem jest ogromne, podobnie jak
potencjał ludzki, powinno być minimum 16 zespołów. A
jak tak jak pisze Łukasz podwyższymy standardy i
zwalczymy korupcję - 18- 20 drużyn. Pozdrawiam

Odpowiedz
Łukasz Koszewski (gość) - 17 lat temu

Redukcja ligi do 12 czy 10 drużyn nie jest pomysłem
idealnym, ale wydaje się najsensowniejszym. A w
przypadku stopniowego wzrostu poziomu naszej ligi,
można stopniowo ją poszerzać, by kiedyś dojść do
pułapu 18 czy nawet 20 zespołów.

Odpowiedz
cegieła (gość) - 17 lat temu

...a jak zamkniemy połowie drużyn możliwość gry o
wysoką stawkę, to kibiców na ich stadiony nie
przybędzie. Poziom ligi napędzają pieniądze od
sponsorów, a ci przychodzą, gdy są kibice. Chyba że
ktoś uwielbia oglądać Wisła-Legia w telewizji -
proszę bardzo, od tego jest nowoczesna technika,
można nagrać w kółko puszczać to samo. Albo w ogóle
zostawmy dwie drużyny, będzie najwyższy poziom
sportowy i mecz na szczycie w każdej kolejce...

Odpowiedz
Patryk Zieliński (gość) - 17 lat temu

... a nie ma złotego środka. Jak zredukujemy liczbę
drużyn - inne kluby zanotują spadek inwestycji w
klub, a jak rozbudujemy ligę - znajdą się tam kluby
nieprzygotowane swoją grą pozostawiające wiele do
życzenia. I weź tu coś zrób.

Odpowiedz
~Arbi (gość) - 17 lat temu

Piłka w grze, działacze w celi,
a kibice się nacięli.
Płacili za widowiska,
a śledzili targowiska.
Taką frajdę mieli.

Przykra sprawa, im niestety,
nikt nie zwróci za bilety.
Dobrze schował,
kto kasował.
A durniom karnety.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze