Od wielu lat Legia Warszawa jest jednym z zespołów, które przed sezonem wymienia się w kontekście walki o mistrzostwo Polski. Mało tego, na przestrzeni ostatnich sezonów wygranie rodzimej ligi stało się dla legionistów obowiązkiem. Brak triumfu na krajowym podwórku spotkałby się z ogromną krytyką ze strony mediów i kibiców. Jakie czynniki mogą przeszkodzić „Wojskowym” w obronie tytułu mistrzowskiego?
W ostatniej dekadzie Legia była klubem, który najczęściej podnosił puchar za zwycięstwo w ekstraklasie. Klub z Łazienkowskiej przyzwyczaił swoich kibiców do corocznych sukcesów. Zdarzały się jednak sezony, w których Legia nie sprostała oczekiwaniom wszystkich, jak na przykład dwa lata temu, gdy rozgrywki nieoczekiwanie wygrał Piast Gliwice.
Czy tak też będzie w tym roku? Na takie prognozy jest zdecydowanie za wcześnie. Natomiast istnieje spora liczba argumentów, według których Legia Warszawa miałaby nie odnieść końcowego triumfu w bieżącej edycji PKO BP Ekstraklasy. Oto jedne z nich.
Wąska kadra
Podczas ciągle trwającego okna transferowego Legię opuściło aż sześciu piłkarzy. Co prawda nie byli to kluczowi zawodnicy mający decydować o sile zespołu. Jednakże stanowili oni dobry element rotacji, dzięki której Czesław Michniewicz mógłby odciążyć kluczowych dla niego zawodników. Dodatkowo zwracając uwagę na to, jak specyficzna i wymagająca fizycznie jest tegoroczna edycja ekstraklasy.
Domagoj Antolić leaves Legia Warsaw.
Antola, thank you for everything 🙏 We wish you all the best in your future career! pic.twitter.com/Ltel151bkY
— Legia Warsaw (@LegiaWarsawEN) December 31, 2020
Piłkarze z pierwszego zespołu mogą odczuwać spore przemęczenie poprzez sporą liczbę meczów, które trzeba jeszcze rozegrać. Wiadome jest, że taki klub jak Legia chce zajść jak najdalej w Pucharze Polski. Jeśli legioniści doszliby do samego finału tych rozgrywek, zostanie im w tym sezonie do rozegrania 17 meczów. Liczba ta nie jest astronomiczna, natomiast gracze z Łazienkowskiej mogą odczuwać spory ciężar.
Nie zmienia to faktu, że Legia posiada niezwykle utalentowaną i mocną kadrę. Nie będzie nic dziwnego w tym, jeżeli ekipa ze stolicy z łatwością zdobędzie mistrzostwo kraju, posiadając braki w swoim zespole. Jednakże w późniejszych fazach sezonu może to stanowić spory problem dla legionistów.
Warszawiacy w jeszcze większe tarapaty mogą popaść w przypadku nowych kontuzji w zespole. Na chwilę obecną jedynym kontuzjowanym zawodnikiem jest Marko Vesović, który wraca do zdrowia po poważnej kontuzji. Pomimo tego inne urazy i zawieszenia są jak najbardziej możliwe, a Legia z tak krótką ławką rezerwowych może nie podołać zadaniu.
Drużyna z Warszawy co prawda ma się wzmocnić kilkoma nazwiskami. W mediach mówi się dotychczas o dwóch lub trzech transferach. Wczoraj nowym zawodnikiem klubu został Jasur Yakshibaev, który z pewnością może okazać się fantastycznym transferem. Natomiast w obliczu odejścia z klubu tak dużej liczby piłkarzy Legia musi się wzmocnić o wiele większą liczbą nazwisk.
Jasur Yakshibaev piłkarzem Legii Warszawa! 🇺🇿
Reprezentant Uzbekistanu podpisał z klubem kontrakt obowiązujący do 30 czerwca 2023 roku z opcją przedłużenia. #DzieńTransferowy
Więcej ➡ https://t.co/lCxn027wWL
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) February 13, 2021
Konkurencja nie śpi
W obecnym sezonie ekstraklasy można znaleźć kilka zespołów, dzięki którym nasza rodzima liga jest o wiele ciekawsza. Sporym zaskoczeniem jest liderująca Pogoń Szczecin, która posiada najlepszą defensywę w lidze, a i w poczynaniach ofensywnych nie wygląda najgorzej. Piłkarze Kosty Runjaica z pewnością będą się liczyć do ostatniej kolejki w kontekście walki o mistrzostwo kraju.
Raków Częstochowa mimo ostatniej porażki z Legią przy Łazienkowskiej również nie ma zamiaru składać broni. Gracze Marka Papszuna są najbardziej pozytywnym zaskoczeniem tegorocznej edycji ekstraklasy. Obecnie zajmują oni trzecią lokatę, lecz w układzie tabeli sporo może się zmienić, ponieważ różnice punktowe są bardzo małe. Raków w tym sezonie wielokrotnie pokazywał, że potrafi zaskakiwać, więc na koniec sezonu może nam sprawić sporą niespodziankę. Nie bez powodu klub z Częstochowy posiada najlepszą ofensywę w lidze.
Reszta stawki to zespoły takie jak Śląsk Wrocław, Górnik Zabrze czy Jagiellonia Białystok, z którą Legii przyjdzie się dzisiaj mierzyć. Ekipy te znajdują się poza ekstraklasowym podium, jednak jeszcze wiele w bieżącym sezonie może się zmienić. Oliwy do ognia dolewa fakt, że ta edycja ekstraklasy kończy się po 30 kolejkach. W tym roku nie ma podziału na grupy mistrzowską i spadkową. Stąd też najmniejszy błąd legionistów może zostać wykorzystany przez rywala.
Jak bardzo niebezpieczna potrafi być mała różnica punktowa między liderem a drugą drużyną w końcówce sezonu, Legia przekonała się niejednokrotnie. Wspomnienia z sezonu 2018/2019 chyba nigdy nie będą przyjemne dla sympatyków warszawian, jak i samego klubu.
Piłkarze jeszcze pod sterami Aleksandara Vukovicia stracili mistrzostwo na rzecz wcześniej wspomnianego Piasta Gliwice. Ludzie zarządzający klubem z Łazienkowskiej powinni więc zadbać, aby sytuacja sprzed dwóch lat nie powtórzyła się w bieżących rozgrywkach. Mimo tego, że Legia jest znaczącym faworytem w wyścigu po mistrzostwo Polski, to powinna mieć na uwadze dobrą dyspozycję jej konkurentów, którzy w każdej chwili mogą ją zaskoczyć.
Potknięcia ze słabszymi drużynami
Legia w tym sezonie na obecnym etapie rozgrywek ma przyzwoity bilans meczów. W szesnastu spotkaniach wygrali dziesięć razy, dwa zremisowali i cztery przegrali. Wynik ten nie jest fantastyczny, ale też nie należy do najgorszych. Wykluczając spotkania za kadencji już wymienianego Aleksandara Vukovicia, Legia tylko czterokrotnie straciła punkty. Przez dłuższy czas mówiło się o tym, że pod sterami Czesława Michniewicza legioniści nie przegrali żadnego ligowego spotkania.
Realia te zmieniły się 18 grudnia ubiegłego roku, gdy Legia uległa na własnym stadionie Stali Mielec. Pomimo tego, że gospodarze prowadzili grę przez całe spotkanie, to drużyna gości wykorzystała wszystkie trzy podarowane im rzuty karne. Tym samym Stal triumfowała przy Łazienkowskiej 3:2, wykorzystując karygodne błędy w obronie warszawskiej Legii.
Po przerwie zimowej Legia po raz kolejny poniosła zaskakującą porażkę. W pierwszej styczniowej kolejce ekipa z Warszawy jechała na wyjazdową konfrontację do Bielska-Białej, by zmierzyć się z tamtejszym Podbeskidziem. Przed pojedynkiem mówiono o pewnym zwycięstwie Legii, gdyż jak powszechnie wiadomo, „Górale” uznawani byli przez sporą część kibiców za najgorszy zespół w lidze. To, co stało się tamtego wieczoru w województwie śląskim, zaskoczyło większość fanów polskiej piłki.
Legia przegrała 0:1 po bramce Rafała Janickiego. Szydera i krytyka ze wszystkich stron nie miała końca aż do ostatniego meczu ligowego z Rakowem, w którym „Wojskowi” wygrali 2:0. Nie ma w tym nic dziwnego. Piłkarze Michniewicza zwyczajnie nie mogą przegrywać takich spotkań, nie z takimi zespołami. Tym bardziej po aż tak przewidywalnej grze.
Jeżeli Legia chce zdobyć tytuł mistrzowski, musi z pewnością wystrzegać się porażek, zwłaszcza tych ze słabszymi ekipami. Takiemu klubowi zwyczajnie nie wypada przegrywać takich spotkań. Wiadome jest, że każda drużyna może mieć gorsze chwile i potknięcia. Jednakże Legia nie może przegrywać z takimi drużynami i to jeszcze w tak głupi sposób, jeśli chce wygrać rozgrywki PKO BP Ekstraklasy.
***
W Legii Warszawa znalazłoby się jeszcze pewnie kilka innych czynników, przez które może mieć problem ze zdobyciem tytułu mistrzowskiego. Te wyżej wymienione jednak znacząco przeważają. Trudnym zadaniem może być dla legionistów ukończenie bieżącego sezonu na pierwszym miejscu, jeżeli nie zadbają o te właśnie problemy.
Nie zmienia to faktu, że Legia, tak czy inaczej, jest największym faworytem do zdobycia krajowego mistrzostwa. Mimo tego, że piłkarze obecnego mistrza Polski nie są pierwsi w ligowej tabeli, to w ciągu kilku meczów może okazać się, że znowu rozsiądą się w fotelu ekstraklasowego lidera. Natomiast muszą oni zachować niesamowitą czujność, ponieważ najmniejszy błąd może ich pozbawić upragnionego tytułu.