Dinamo ratuje honor


4 grudnia 2012 Dinamo ratuje honor

Dinamo Zagrzeb zremisowało 1:1 z Dynamem Kijów po meczu, który był rozgrywany w fatalnych warunkach atmosferycznych. Chorwaci remis zawdzięczają Ivanovi Krstanoviciowi, który w doliczonym czasie gry został sfaulowany w polu karnym i zamienił rzut karny na bramkę.


Udostępnij na Udostępnij na

Mecz Dinama Zagrzeb z Dynamem Kijów zaczął się podobnie jak mecz Polski z Anglią. Różnica była taka, że w Zagrzebiu nie było dachu, który można było zasunąć, a piłkarze przez dziewięć minut usiłowali grać w piłkę. Usiłowali, bo przy tak obfitych opadach śniegu gra w piłkę nożną nie była możliwa. Na szczęście sędzia w porę poszedł po rozum do głowy i przerwał zawody.

Piłkarze Dinama Zagrzeb zdobyli pierwszy punkt w fazie grupowej LM
Piłkarze Dinama Zagrzeb zdobyli pierwszy punkt w fazie grupowej LM (fot. dailyfootballnews.org)

Wznowiono je po kwadransie, choć warunki atmosferyczne wciąż były mocno niesprzyjające. Przy takiej murawie mecz momentami przypominał połączenie futbolu z saneczkarstwem (szczególnie przy próbie wślizgów). W takich warunkach trudno było o składne akcje, sytuacje bramkowe były raczej dziełem przypadku, zresztą tych zbiegów okoliczności, po których urodziły się jakieś sytuacje podbramkowe, było niewiele.

Pod koniec pierwszej połowy gospodarze otrzymali bolesny cios. Zadał go Jarmolenko, który popisał się efektownym strzałem na bramkę przeciwnika. Futbolówka musnęła jeszcze poprzeczkę i wylądowała w siatce.

W drugiej połowie pogoda była już znacznie bardziej przyjazna dla piłkarzy i kibiców. To jednak nie wpłynęło na polepszenie obrazu gry. Dynamo Kijów wciąż kontrolowało sytuację na boisku, nie pozwalając rywalom na zbliżenie się do bramki Kovala na niebezpieczną odległość. Jednak wobec śliskiej i ośnieżonej murawy zdarzały się momenty, kiedy nie bardzo można było znaleźć sposób na powstrzymanie przeciwnika. Najbardziej dało się to we znaki w ostatniej minucie meczu, kiedy to Koval zatrzymał Krstanovicia w polu karnym niezgodnie z przepisami. Może gdyby murawa była sucha, to rzucający się po piłkę Koval nie poleciałby z takim impetem i nie trafił szarżującego napastnika w nogi, ale na ten temat można tylko gdybać. Do piłki podszedł sam poszkodowany i po chwili na tablicy świetlnej pojawił się wynik 1:1.

Piłkarze Dinama po tym golu cieszyli się jak dzieci. W końcu zdobyli pierwszy punkt w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Dynamu Kijów nie robiło to większej różnicy, bo Ukraińcy i tak mieli zapewniony udział w Lidze Europy, a na wyjście z grupy nie mieli żadnych szans.

Najnowsze