Derby Wielkopolski dla Groclinu


Groclin Grodzisk górą w derbach Wielkopolski. Po niezbyt interesującym spotkaniu, drużyna Jacka Zielińskiego pokonała jedną bramką faworyzowanego Lecha Poznań. Gola na wagę zwycięstwa zdobył Jarosław Lato. Spotkanie z trybun obserwował komplet widzów.


Udostępnij na Udostępnij na

Trzeba przyznać, że był to mecz bez szczególnych historii, jakich wiele w naszej ekstraklasie. Większość akcji toczyła się w środku pola, a efektownych zagrań, nie mówiąc o bramkach było jak na lekarstwo. Nie zabrakło na szczęście walki, zawodnicy obu ekip dużo biegali, ale niestety niewiele z tego wynikało. I choć spotkanie rozpoczęło się o 20:45, to z Ligą Mistrzów nie miało nic wspólnego.

Mecz przyciągnął na trybuny komplet publiczności, co w Grodzisku jest rzadkością. Co więcej w tym sezonie zdarzyło się to po raz pierwszy. Pomimo wyjazdowego zakazu na stadionie Groclinu pojawiło się ok. 3 tysięcy kibiców z Poznania. Jako, że zakaz dotyczył zorganizowanej grupy sympatyków „Kolejorza”, każdy postanowił kupić bilet i pojechać do pobliskiego Grodziska we własnym zakresie. Sprawę ułatwił także sam Groclin, który część z puli biletów przeznaczył do sprzedaży w jednym z poznańskich sklepów. Argumentując, że mecz będą chcieli zobaczyć kibice z całej Wielkopolski.

W pierwszej połowie przeważał Lech, szczególnie przez początkowe 30. minut. Wtedy też goście mieli najlepszą okazję do strzelenia bramki. W 15. minucie po prostopadłym podaniu Piotra Reissa sam na sam z Sebastianem Przyrowskim był Marcin Zając. Najskuteczniejszy gracz „Kolejorza” w dogodnej sytuacji trafił prosto w bramkarza gospodarzy.

Po przerwie przebudził się Groclin, którego zawodnicy musieli czuć się dosyć dziwnie, kiedy grając u siebie, mieli mniejsze wsparcie ze strony kibiców niż przyjezdny Lech. Najwięcej zamieszenia i kłopotów pod bramką Emilana Dolhy sprawiał Adrian Sikora, który w poprzednim sezonie był katem poznaniaków. Swoje akcje miał też Lech. Dobrą okazję zmarnował Piotr Reiss. Uderzenie kapitana gości minęło bezradnego Przyrowskiego, ale piłkę niemal z linii bramkowej wybił dobrze dysponowany tego dnia Radek Mynar.

Decydująca akcja meczu miała miejsce w 68. minucie. Bardzo dobre podanie Filipa Ivanovskiego idealnie wykorzystał Jarosław Lato, silnym strzałem pokonując Dolhę. Rumuński bramkarz miał już piłkę na rękawicach, jednak nie zdołał jej wybić przed siebie. Dzięki temu Lato mógł się cieszyć nie tylko z trzech punktów Groclinu ale i ze swojej czwartej bramki w tym sezonie.

Po meczu piłkarze Lecha dosyć nieśmiało podeszli do płotu aby podziękować swoim sympatykom za doping. Sami kibice zniesmaczeni grą podopiecznych Franciszka Smudy nie wiedzieli czy śpiewać „Nic się nie stało” czy może poprzez milczenie pokazać swoje niezadowolenie. W zupełnie innych nastrojach byli fani i piłkarze Groclinu. Dla nich pojedynek z Lechem to najważniejszy mecz sezonu. To spotkanie, w którym mogą utrzeć nosa wszystkim tym, którzy uważają, że pierwszoligowy futbol w małych miasteczkach nie ma racji bytu. Robią to zresztą niepierwszy raz, bo piątkowa wygrana nad Lechem była już czwartym zwycięstwem z rzędu na własnym terenie w derbach Wielkopolski!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze