Niedzielne derby rosyjskiej stolicy, w których Spartak Moskwa podejmował CSKA przyniosły mnóstwo emocji. Bohaterem spotkania okazał się Vagner Love, który zaliczył pierwszy występ po powrocie z wypożyczenia. Brazylijczyk strzelił w doliczonym czasie, gry bramkę decydującą o zwycięstwie jego drużyny 2:1.
Trener Spartaka Moskwa, Walery Karpin, mógł skorzystać z usług kontuzjowanych ostatnio Wellitona i Aleksa. Niespodzianką okazało się wystawienie w pierwszym składzie Nikity Bażenowa, który posadził na ławce rezerwowych Ariego. Z kolei opiekun CSKA Leonid Słucki pod nieobecność pauzującego za kartki Ałana Dzagojewa i Guilherme, który nie został wykupiony z Dynama Kijów, dał szansę dwóm debiutantom: Zoranowi Tosiciowi i Seydou Doumbii. Od pierwszej minuty mogliśmy również oglądać powracającego do zespołu „Wojskowych” po rocznej przerwie Vagnera Love.

Obie drużyny ostrożnie rozpoczęły mecz derbowy i dopiero po dziesięciu minutach można było odnotować pierwszy celny strzał. Po faulu Keisuke Hondy na Nikicie Bażenowie z rzutu wolnego uderzał Alex, ale Igor Akinfiejew nie miał problemów ze złapaniem piłki. 180 sekund groźnie zrobiło się po drugiej stronie boiska. Efektowny rajd Vagnera Love został przerwany tuż przed polem karnym Spartaka przez Marka Suchego. Czech obejrzał za swoje przewinienie żółtą kartkę, ale Siergiej Ignaszewicz nie wykorzystał dobrej okazji, trafiając futbolówką w mur.
Kolejne minuty nie przyniosły zbyt wielu okazji do otwarcia wyniku spotkania. Z dystansu uderzali między innymi Aleksandr Zotow i Alex w szeregach gospodarzy oraz Paweł Mamajew dla zespołu gości. Za każdym razem jednak piłka przelatywała w dużej odległości nad poprzeczką.
Dopiero w 26. minucie „Miaso” mieli stuprocentową okazję na zdobycie bramki. Precyzyjne dośrodkowanie Bażenowa wylądowało wprost na nodze Ibsona, lecz Brazylijczyk uderzył bardzo lekko i Akinfiejew pewnie wyłapał futbolówkę. Po półgodzinie od pierwszego gwizdka arbitra Siergieja Piesjakowa powinien pokonać Aleksiej Bierezucki. Stoper CSKA uderzył niecelnie głową po podaniu Zorana Tosicia z rzutu rożnego. W odpowiedzi ponownie zza pola karnego strzelił Zotow, jednak podobnie jak kwadrans wcześniej piłka minęła światło bramki.
Tuż przed końcem pierwszej części meczu gracze CSKA mieli dwie dobre okazje na wyprowadzenie swej drużyny na prowadzenie. Najpierw strzał Tosicia odbił Piesjakow, a minutę później Doumbia w ostatniej chwili został powstrzymany przez stoperów Spartaka. Wynik nie uległ jednak zmianie i do przerwy nie oglądaliśmy bramek.

Po zmianie stron do ataku zerwali się gracze Spartaka. Bardzo aktywny był Bażenow, który dwa razy usiłował zaskoczyć Akinfiejewa, ale po jego strzałach golkiper reprezentacji Rosji nie musiał interweniować. Z kolei w szeregach CSKA na pochwały zasługiwał Vagner Love. Brazylijczyk wyraźnie dominował nad Suchym i raz po raz ogrywał wychowanka Slavii Praga. Król strzelców Premier Ligi sprzed dwóch lat starał się samodzielnie wykończyć swoje akcje, co nie było najlepszym pomysłem i nie przyniosło „Wojskowym” pożytku.
Najwięcej postrachu w polu karnym gości dzisiejszego spotkania siał duet graczy z Kraju Kawy: Welliton i Alex. Po strzale tego drugiego bardzo dobrze spisał się Igor Akinfiejew, który upadając na murawę, nabawił się kontuzji. Dopiero kilkuminutowe zabiegi sztabu medycznego CSKA pozwoliły kapitanowi przyjezdnych na kontynuowanie gry.
Na pierwszego gola kibicom zgromadzonym na Łużnikach przyszło czekać do 71. minuty. 30 metrów od własnej bramki z piłką minął się Gieorgij Szczennikow, ta trafiła pod nogi Bażenowa, który dośrodkował na pole karne rywala, a podanie niefortunnie przeciął Wasilij Bierezucki. Zaskoczony Akinfiejew nie był w stanie zatrzymać futbolówki i po chwili musiał wyjmować ją z siatki.
Podopieczni Leonida Słuckiego ruszyli do odrabiania strat. Keisuke Honda starał się zaskoczyć Piesjakowa strzałem z rzutu wolnego, bramkarz Spartaka był jednak na posterunku. Następne 120 sekund przyniosło kolejne dwie okazje na wyrównanie rezultatu spotkania przez graczy CSKA. Najpierw samolubnie zachował się Vagner Love, który nie zagrał piłki do lepiej ustawionego Doumbii, a następnie napastnik rodem z Wybrzeża Kości Słoniowej poślizgnął się przy próbie strzału z kilku metrów. W 83. minucie „Wojskowi” dopięli swego. Rzut wolny z ponad 20 metrów wykonywał Siergiej Ignaszewicz, a piłka po uderzeniu reprezentanta Rosji przy słupku wpadła do bramki Piesjakowa.

Odpowiedź Spartaka mogła być błyskawiczna, tuż po wznowieniu gry bowiem indywidualną akcją popisał się Żano Ananidze. Gruzin zdecydował się na uderzenie z dystansu, które ostatecznie sprawiło Akinfiejewowi mnóstwo problemów. Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu pojedynku Marek Suchy znów zatrzymał faulem Vagnera Love. Tym razem strzał Ignaszewicza ze stałego fragmentu gry był bardzo niecelny.
Sędzia Aleksandr Kołobajew zdecydował się doliczyć trzy minuty i to właśnie w tym czasie goście przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Kilkudziesięciometrowe podanie doszło do Vagnera Love, ten wpadł w pole karne rywala i zapewnił swojej drużynie trzy punkty. Pechowo w tym przypadku interweniował Martin Stranzl, bowiem to w jego nogę trafiła piłka, która kompletnie zmyliła Piesjakowa.
To zwycięstwo pozwala wierzyć kibicom CSKA na mistrzostwo kraju swoich ulubieńców. Dzięki zdobyciu trzech punktów, „Wojskowi” awansowali na drugie miejsce w tabeli i tracą do liderującego Zenitu Sankt Petersburg dziewięć oczek.
Spartak przegrał wygrane spotkanie. Piłkarze
Karpina prezentowali dobry futbol lecz niestety wynik
jest jaki jest. Mając wynik 1:0 i 10 minut do końca
Spartak pownien spokojnie dowieść zwycięstwo do
końca. Tym bardziej że CSKA dzisiejszego dnia nie
zagrało jakiegoś "wielkiego" meczu. Jak to mówi
Wojciech Jagoda z Nsport-u o wyniku spotkania
zadecydowały "niuanse".
Niepotrzebny faul przed polem i nieszczęście
gotowe. Spartakowcy nie wyciągneli wniosków z tej
sytuacji i chwile później Ignashevich miał jeszcze
lepszą okazję również z rzutu wolnego lecz
uderzył bardzo mocno nad bramką Spartaka. Druga
bramka to indywidualny kiks Ivana Saenki który nie
potrafił przyjąc prostego podania od kolegi z
drużyny. CSKA szybko wznowiło grę, kontra i gol na
1:2. Po takim meczu morale "Wojskowych" z pewnością
wyszczeli w górę. Bo przecież jak może smakować
wygrana z największym rywalem na jego terenie
jeszcze w takich "traumatycznych" okoliczościach.
A co do Spartaka to poraz kolejny rozegrali dobry
mecz. Jak widać szczęście nie sprzyja Karpinowi
który po tej porażce powinein definitywnie odejść
z zespołu. Po półmetku sezonu Spartak musi
walczyć tylko o Ligę Europa, i zgrywać skład na
sezon 2011, bo obecny jest już raczej
szkończony...
Na koniec chciałbym pogratulować mojemu koledze
Radosławowi, który jest kibicem CSKA i właśnie
taki rezultat typował przed meczem czyli 1:2.
mecz dobry na dobrym poziomie jak powiedział nasz
rodak Kaziu Górski bramki sa dwie piłka jest jedna
wygral lepszy choc nie powiem Spartak zwani Spartanie
nie zdołali ograc Armeńcow widac ze Słucki
wyciagnał wnioski z Nalczykiem przegranym 2-1 grajac
jednym napastnikiem wrociła maskotka druzyny Vagner
Love i z Dumbia najlepszym strzelcem ligi
szwajcarskiej wygrali spotkanie byli nie do
zatrzymania do tego swietnie grajacy honda po
spekulacjach ze mial rzekomo jakis konflikt ze
sluckim został zdementowany i pokazal sie na
łuznikach bardzo dobrej formie szkoda ze marka
gonzaleza nie bylo bo mogło byc wiecej goli wynik
trafiony zadowolony weekend udany pozdrawiam jacka i
glowa do gory bedzie dobrze !;)
Яцek Жoпa PTC