Derby Krakowa ponownie pod znakiem niestabilnej formy obu drużyn


Przed nami dwusetna druga odsłona „Świętej Wojny”, kolejna taka, w której Wisła oraz Cracovia będą liczyły na swój przełomowy moment.

7 listopada 2021 Derby Krakowa ponownie pod znakiem niestabilnej formy obu drużyn
Łukasz Sobala / PressFocus

Derby Krakowa od paru ładnych lat nie są prestiżową potyczką na szczycie tabeli ekstraklasy. Przed sąsiedzkim starciem zwykle te drużyny znajdują się w jej dolnych lub środkowych rejonach, czasami jedna z nich ulokuje się nieco wyżej. Teraz znów, pomimo sześciu lokat różnicy, dwie przeciwne strony Błoń dzielą jedynie trzy punkty.


Udostępnij na Udostępnij na

Odmienne są jak na razie widoki na przyszłość. Wisła Kraków po nie najgorszym początku rozgrywek coraz bardziej zagłębia się w kryzys, Cracovia zaś małymi kroczkami z niego wychodzi. Obie krakowskie ekipy jednak aktualnie mają poniekąd zbliżone zmartwienia.

Krakowianie w toku poszukiwań zawodników biorących na siebie grę

Kreacja to pierwszy szwankujący element zarówno w szeregach „Białej Gwiazdy”, jak i u „Pasów”. W Krakowie znajduje się zdecydowanie za mało piłkarzy chcących wziąć byka za rogi, nadać ambicji oraz charakteru i wpłynąć na styl swojej drużyny.

Całe wiślackie trio przy środkowym kole – Ashrad El Mahdioui, Georgij Żukow i Michal Skvarka – prezentuje się znacznie poniżej oczekiwań. Wskutek absencji tego pierwszego w ostatnich meczach widywaliśmy na szóstce nominalnego stopera, Michala Frydrycha, ale wyglądało to nie mniej źle.

Gdy dostawał szansę, blado wypadał także Nikola Kuveljić. Co pocieszające dla sympatyków Wisły, do rytmu meczowego powraca powoli Patryk Plewka i to on mógłby dźwignąć drugą linię trzynastokrotnego mistrza Polski.

Yaw Yeboah kompletnie zatracił blask z początkowych spotkań sezonu. Ghańczyk poza tym, że został dość łatwo rozczytany przez pozostałe drużyny, od pewnego czasu bardziej zaczął stanowić przeszkodę dla swoich kolegów podczas atakowania aniżeli lidera ciągnącego całą ofensywę własnego zespołu, tak jak to robił minionego lata.

I w toku poszukiwań zawodników biorących grę na innych

Z drugiej strony jest choćby Damir Sadiković, którego mamy okazję widzieć i o którym możemy słyszeć tak rzadko, że można by się zastanawiać, czy aby na pewno to podstawowy zawodnik drużyny Michała Probierza. A jednak. Bośniak na murawie jest niemal przezroczysty, a dowieść tego może m.in. szybka zmiana w przerwie zeszłotygodniowego starcia z Radomiakiem.

Szału nie ma też ze strony reszty. Sztab Cracovii nadal szuka więcej pewności i kreatywności w środku pola, rotując w składzie między Sylwestrem Lusiuszem, Florianem Loshajem i Hebo Rasmussenem. Niestety, dotąd żaden z nich nie pokazuje tyle, ile wypadałoby pokazywać na czołówkę polskiej ligi.

Nieprzypadkowo przecież w centralnej części boiska dzieje się aż tak niewiele, a zespół często ogranicza się do bocznych stref, że na stałe przylgnął do niego żartobliwy przydomek „Dośrodkovia”.

Ze skutecznością stylu jednak też bywa różnie, bo nie zawsze pełnię umiejętności potrafi zademonstrować Sergiu Hanca, a jego obecność powoduje, że gra „Biało-Czerwonych” nazbyt często toczy się na jednej flance. Bo czym, jeśli nie półśrodkiem, nazwać ostatnimi czasy wystawianie na skrzydle Michała Rakoczego?

Pelle van Amersfoortowi wybitnie wyszły tylko dwa spotkania. Z Bruk-Betem, gdy zdobył dublet, i z Piastem zakończony hattrickiem. Nie zaprzeczamy, że Holender dużo lepiej czułby się w towarzystwie na wyższym piłkarsko poziomie, ale także partnerzy mogliby zabiegać o podniesienie jego regularności, gdyż ofensor ma wysokie możliwości, aby wykręcać najlepsze liczby spośród wszystkich.

Fatalne obrony

Linia pomocy to zaledwie początek góry lodowej kłopotów krakowskich klubów. Bardzo duża liczba traconych bramek zwraca na pierwszy rzut oka największą uwagę. Ze strony Wisły Kraków – 23, a Cracovii – 21 w 13 spotkaniach.

Obsada bramki jest mocnym punktem mniej utytułowanego krakowskiego klubu, który posiada wartościowych golkiperów w osobach Lukasa Hrosso i Karola Niemczyckiego, ale stanowi niemałą zagwozdkę dla drużyny z Reymonta. Średnie początki miewa weteran, Paweł Kieszek. 37-latek popełnił fatalny w skutkach wielbłąd w Gliwicach, po którym do dzisiaj nie wrócił między słupki.

Zastępuje go blisko dwa razy młodszy konkurent. Nawet jeśli utalentowany Mikołaj Biegański umiejętnie wyciąga wiele trudnych piłek, to także ich dużą część wyjmuje wyłącznie z siatki. Możemy więc śmiało twierdzić o pierwszej od dawnego czasu przewadze Cracovii w tym aspekcie.

19-latkowi podczas stawiania pierwszych kroków na ekstraklasowych boiskach z pewnością nie pomagają starsi koledzy. Wiślacy tracą gole tak często po błędach indywidualnych, jak i po złym ustawieniu drużynowym w defensywie.

W uporządkowaniu szyków nie pomógł nawet przedłużający się wskutek kontuzji powrót Alana Urygi. Nawet jeśli Matej Hanousek i Konrad Gruszkowski dają coś od siebie w przodzie, to z tym, co głównie leży w ich interesie, czyli z bronieniem, jest dużo gorzej.

Pozytywnie natomiast na „Craxę” wpłynął powrót Kamila Pestki. Lewy defensor nie ukrywa swoich reprezentacyjnych aspiracji, a przez to z każdym tygodniem coraz mocniej łapie optymalną formę. Solidny poziom trzyma Cornel Rapa, któremu pomaga wartościowa konkurencja w postaci Otara Kakabadze.

Słabe z dobrymi występami przeplata nowy środkowy obrońca „Pasiastych” – Jakub Jugas. Do rangi żelaznego lidera nie wyrósł jeszcze Matej Rodin, ale para stoperów w przeciwieństwie do rywali może mówić o wręcz perfekcyjnym stopniu stabilizacji. Żaden z wymienionej dwójki nie opuścił bowiem w tym sezonie ani minuty i w lidze, i w pucharze.

Problemy w formacji napastników

Sen z powiek obu trenerom spędza pozycja napastnika. Wisła musi borykać się z nieobecnością Jana Klimenta, który zaliczył niezłe wejście do drużyny, lecz później było już mniej optymistycznie. Licznik zatrzymał się na dwóch bramkach, a dokładnie tyle samo ma jego tymczasowy zastępca, Felicio Brown Forbes.

Kostarykanin w pucharowym boju z GKS-em Tychy dołożył do tego dorobku dublet, przywracając w swoją osobę trochę wiary, ale zarówno on, jak i Czech nie będą do dyspozycji trenera Adriana Guli w niedzielny wieczór, gdyż słynnego „Felka” czeka pauza za żółte kartoniki. Opcjami tymczasowymi pozostaną Dor Hugi i Hubert Sobol. Nie są to dobre wiadomości dla gospodarzy.

Jeszcze gorsza sytuacja ma się u gości, co zupełnie nie powinno leżeć w charakterze zaskoczenia. Wydawało się, że lekarstwem na nieskuteczność snajperów zespołu z ulicy Józefa Kałuży zostanie odmieniony wewnętrznie i zewnętrznie Marcos Alvarez, ale także z jego zdrowiem nie bywa najlepiej.

Filip Balaj wypada słabo, do marnych występów Rivaldinho zdążyliśmy się przyzwyczaić, a dopiero przed tygodniem pierwszą bramkę w roli klasycznej „dziewiątki” strzelił Filip Piszczek i to zapewne jego do walki w derbach wyśle szkoleniowiec.

Nadzieję daje młodzież!

Wśród gąszczu obcokrajowców po obu stronach bardzo dobrze odnajdują się właśnie młodzieżowcy. Dość powiedzieć, że w kadrach krakowskich ekip znajduje się wielu naprawdę jakościowych Polaków urodzonych na przełomie wieków, to kilku z nich pełni całkiem istotną funkcję w swoim zespole.

Przyzwoite wejścia prawą stroną Wisły Kraków w wykonaniu Gruszkowskiego to jedno, ale warto uwzględnić dobrą grę Piotra Starzyńskiego czy robiącą wrażenie odbudowę Mateusza Młyńskiego. W zanadrzu są Dawid Szot czy Krystian Wachowiak, ale głęboki wybór obowiązkowego młodzieżowca w „Białej Gwieździe” trudno podważać.

 

Choć Wisłę Kraków deklarującą stawianie na młodzież powinniśmy rozliczać z rozwoju młodych Polaków jako pierwszą, to pochwalić wypada w ostatnim czasie akurat Cracovię. Trener Probierz coraz odważniej stawia na adeptów, a ci odwdzięczają się ciekawymi występami i konkretami. Wśród nich są na przykład ponadprzeciętnie szybki Patryk Zaucha czy mobilny i aktywny Karol Knap.

Na ustach wszystkich kibiców „Pasów” może być ostatnio Jakub Myszor. Zawodnik z rocznika 2002, który wcześniej zachwycał w trzecioligowych rezerwach „Craxy”, znakomicie odnalazł się na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Tyszanin w trakcie zaledwie sześciu krótkich wejść z ławki rezerwowych ma na swoim koncie w aktualnym sezonie już bramkę, asystę i kluczowe podanie przy golu.

Derby Krakowa szansą na nowe otwarcie

Bardzo często przed derbami jedna z ekip (lub obie) znajdowała się pod sporą presją. Nie inaczej jest teraz. Wiślacy w bardzo nieprzyjemnym dla siebie okresie, przegrywając w lidze mecz za meczem, liczą na przełamanie, po którym ruszą przed siebie. Kolejna klęska może spowodować prawdziwie gorącą atmosferę w klubie ze stadionu imienia Henryka Rejmana. Natomiast „Pasiaści” w ochłodzonych ostatnią porażką nastrojach będą chcieli wrócić na właściwe tory i gonić ligową czołówkę.

Nawet jeśli obie drużyny nie grają wtenczas pięknej piłki, to przyjemnie będzie kolejny raz oglądać ich zaangażowanie i determinację w walce o zwycięstwo. Nie zważając na wszelkie okoliczności, derby Krakowa zawsze wywoływały wielkie emocje. Mecz Wisła Kraków – Cracovia dzisiaj o godzinie 17:30!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze